Widok
W Gdańsku szukają bankowców. State Street zwiększa zatrudnienie
Opinie do artykułu: W Gdańsku szukają bankowców. State Street zwiększa zatrudnienie.
Artykuł na temat: State Street
Po niespełna dwóch latach od oficjalnego otwarcia biura w Gdańsku, State Street Bank Polska zatrudnia w nim już ponad 1,1 tys. osób. Łącznie bank zatrudnia w Polsce 4,2 tys. pracowników, a w planach jest osiągnięcie liczby 5 tys. w 2019 roku. Zespół ma się dalej powiększać, głównie w oparciu o biuro w Gdańsku.
Po przekroczeniu granicy 4 tys. pracowników oddział w Polsce stał się drugą największą lokalizacją State Street na świecie, przejmując coraz bardziej istotne funkcje. W ...
Artykuł na temat: State Street
Po niespełna dwóch latach od oficjalnego otwarcia biura w Gdańsku, State Street Bank Polska zatrudnia w nim już ponad 1,1 tys. osób. Łącznie bank zatrudnia w Polsce 4,2 tys. pracowników, a w planach jest osiągnięcie liczby 5 tys. w 2019 roku. Zespół ma się dalej powiększać, głównie w oparciu o biuro w Gdańsku.
Po przekroczeniu granicy 4 tys. pracowników oddział w Polsce stał się drugą największą lokalizacją State Street na świecie, przejmując coraz bardziej istotne funkcje. W ...
Serio szukają?
Zaznaczam w szukajce: finanse/bankowość, obszar Gdańsk, wynagrodzenie 2000 brutto umowa o pracę (nie jestem wymagający) i mam tylko 4 oferty, z czego jednak ukryta (wtf?) a trzy pozostałe to salon samochodowy (wciskanie kredytów) , placówka partnerska oraz outsourcing.
A pozostałe oferty to typowa psia kupa:
"ciekawą pracę w młodym i dynamicznym zespole" - czyli mamy aż nadto desperatów gotowych orać na stażu za 80% minimalnej przy rotacji 200% (czyli średnio pracownik wytrzymuje pół roku na tym stanowisku).
Prawie wszyscy moi znajomi którzy wysyłali CV na takie oferty są już dawno za granicą.
Sama polibuda i uniwerek to prawie 60 tys. studentów. Do tego inne uczelnie, jakieś szkoły policealne więc na pewno na rynek pracy wchodzi co roku co najmniej 10 tys. wykształciuchów (a prawdopodobnie dwa razy tyle). Co na nich czeka? Parę szit-ofert, na które nie warto nawet splunąć.
Rynek pracownika? Pracowałem w kilu korpo i zapewniam, że mają tam tyle CV, że starczyłoby na elewację całej Alchemii.
A pozostałe oferty to typowa psia kupa:
"ciekawą pracę w młodym i dynamicznym zespole" - czyli mamy aż nadto desperatów gotowych orać na stażu za 80% minimalnej przy rotacji 200% (czyli średnio pracownik wytrzymuje pół roku na tym stanowisku).
Prawie wszyscy moi znajomi którzy wysyłali CV na takie oferty są już dawno za granicą.
Sama polibuda i uniwerek to prawie 60 tys. studentów. Do tego inne uczelnie, jakieś szkoły policealne więc na pewno na rynek pracy wchodzi co roku co najmniej 10 tys. wykształciuchów (a prawdopodobnie dwa razy tyle). Co na nich czeka? Parę szit-ofert, na które nie warto nawet splunąć.
Rynek pracownika? Pracowałem w kilu korpo i zapewniam, że mają tam tyle CV, że starczyłoby na elewację całej Alchemii.
Spróbowałem
"młody i dynamiczny zespół" - tyle co znalazłem i jeszcze jakieś 5 ofert z banków. Spośród pozostałych 50 większość to śmieci lub pomyłki ale znajdzie się kolejne parę z instytucji pseudo-bankowych lub jako outsourcing.
Od 6 do 13 miesięcy - tyle wynosi średni czas szukania pracy w Polsce. I jak widzę te oferty, to wcale się nie dziwię. Jak jest coś lepszego to migiem rozchodzi się wśród znajomych/rodziny a do "młodych i dynamicznych" szukało się zawsze i wszędzie.
Te biurowce usług wspólnych to takie współczesne galery (nawet okna nie można otworzyć bo co niektórzy galernicy lubili z nich wyskakiwać) a polskie prawo jest takie, że konkurować możemy tylko głodowymi stawkami - w UK 10k funtów zarobisz bez podatków a u nas oddajesz prawie połowę więc logiczne, że na dzień dobry Polak musi zarabiać co najmniej dwa razy mniej bo inaczej nic by się nie opłacało.
Od 6 do 13 miesięcy - tyle wynosi średni czas szukania pracy w Polsce. I jak widzę te oferty, to wcale się nie dziwię. Jak jest coś lepszego to migiem rozchodzi się wśród znajomych/rodziny a do "młodych i dynamicznych" szukało się zawsze i wszędzie.
Te biurowce usług wspólnych to takie współczesne galery (nawet okna nie można otworzyć bo co niektórzy galernicy lubili z nich wyskakiwać) a polskie prawo jest takie, że konkurować możemy tylko głodowymi stawkami - w UK 10k funtów zarobisz bez podatków a u nas oddajesz prawie połowę więc logiczne, że na dzień dobry Polak musi zarabiać co najmniej dwa razy mniej bo inaczej nic by się nie opłacało.
Bardzo was przepraszam, że nie wymyśliliśmy tego lepiej
Skończyłem studia jakieś 20 lat temu (SGH) więc z dynamiką już nie najlepiej, ale nie pamiętam abyśmy musieli się mierzyć z taką masakrą na rynku pracy. To jest jakaś paranoja. Początki zawsze były skromne, ale i tak lepsze niż teraz z tego co widzę, ale przede wszystkim mieliśmy wiadomość, że z czasem można awansować, iść w górę, itd. To było naturalne. Start w życie ze świadomością, że do wyboru jest albo emigracja albo 2500 netto do końca życia to jakiś koszmar. Człowiek pozbawiony perspektyw na samodzielność i realizowanie swoich podstawowych potrzeb (dom, rodzina, jakieś rozrywki), sprowadzony do roli wyrobnika w masie tysięcy innych to zbrodnia. Zabija się w was poczucie wartości i jakiekolwiek aspiracje. Nie dajcie się zamknąć takim świecie. Nie dajcie zmarnować sobie życia. Nie dajcie sobą pomiatać jakimś pseudo menadżerom z małymi ptaszkami (oni zawsze najbardziej się boją). To upodlenie jak za komuny, tylko wtedy faktycznie trudno było o wszystko, teraz nie wszyscy mogą "mieć" bo nie mają na to szans. P.S. dziękuję za mądrości w stylu "każdy jest kowalem swojego losu", w IT to się kosi siano". Społeczeństwo, w którym przeciętność oznacza wegetację jest po prostu chore. I to się zemści.
Chyba nawet wiem kiedy się zemści
Kiedy na emerytury zacznie przechodzić wyż z lat 70 i początku 80 (wtedy rodziło się około 700k dzieci rocznie, dwa razy tyle co teraz). Obecnie tacy ludzie są około 40 i prawie u szczytu swojej potęgi - za około 30 lat zaczną przechodzić na emerytury a gospodarka będzie zbyt mało rozwinięta, by to uciągnąć. Będzie prawie milion osób więcej w wieku 65+ a mediana wieku przekroczy 50 lat, na każdą osobę w wieku 0-14 lat będą przypadały trzy w wieku 65+. Na 26 mln osób w wieku produkcyjnym będzie przypadało 22 mln osób w wieku poprodukcyjnym. Obecny system będzie musiał upaść.
A czemu w 100% zagraniczna firma ma zmieniać nazwę na potrzeby lokalnego rynku?
Ale to firma zagraniczna. Właściwie to filia banku który nie obsluguje polskich klientów? Tutaj tylko ludzie pracują ale klienci są nie polscy. Nie mówiąc o tym że brand State Street jest bardzo rozpoznawalny na świecie. I wszystkie firmy nawet jeśli mają lokalne nazwy (tutajsze filia statestreet też jest zarejestrowana pod inną nazwą) to działają pod tym brandem.
słowa klucz
Słowa klucz w artykule to "centrów usług wspólnych", czytaj: tania i wykwalifikowana siła robocza, która wykonuje pracę swoich odpowiedników z krajów rozwiniętych za 1/3 ceny.
Dodatkowo owe "centra" (taki oksymoron nota bene) nie zostawiają żadnej wartości dodanej, patentów, technologii, know-how.
Śmietanka, czyli copyright zostaje w centrali, nie mylić z centrum :).
Dodatkowo owe "centra" (taki oksymoron nota bene) nie zostawiają żadnej wartości dodanej, patentów, technologii, know-how.
Śmietanka, czyli copyright zostaje w centrali, nie mylić z centrum :).
Wszystkie te slowa o ogromnym potencjale wzrostu to bajki.
Chodzi po prostu o to, ze w Gdansku moga placic ludziom 500-600 euro miesiecznie i nikt sie buntowal nie bedzie. Takiemu pracownikowi w Niemczech musieliby zaplacic od 2 tys euro w gore. Jestesmy tania sila robocza. Zaraz po Ukrainie, Rumunii itd
mozna, mozna tylko trzeba zaplacic
kasa otwiera wiele drzwi, ale te 500 euro to miedzy bajki mozna wlozyc, placa troche wiecej ale do pensji np. niemieckich to baaardzo daleko, 2k euro to na poczcie listonosz zarabia z przecietna znajomoscia jezyka i znikomym doswiadczeniem.... a nie gosc od finansow po studiach itd.
absolwentami swoich potrzeb nie zaspokoją, muszą oferować więcej niż rynek jeżeli chcą pozyskać sensownych pracownikow - problem pojawi sie za kilkanascie lat i nie myslę to o kwestii przeniesienia centrów do tanszych lokalizacji bo w europie juz takich nie ma ale o rozowju sztucznej inteligencji - moze okazac sie, ze ktorego pieknego dnia 3/4 etatow przestanie byc potrzebnych.....
absolwentami swoich potrzeb nie zaspokoją, muszą oferować więcej niż rynek jeżeli chcą pozyskać sensownych pracownikow - problem pojawi sie za kilkanascie lat i nie myslę to o kwestii przeniesienia centrów do tanszych lokalizacji bo w europie juz takich nie ma ale o rozowju sztucznej inteligencji - moze okazac sie, ze ktorego pieknego dnia 3/4 etatow przestanie byc potrzebnych.....
Bank jak to brzmi a to takie zwykłe ście*wo jak kablówka
Mam marzenie zrobię karierę i osiągnę sukces życiowy. Przyjadę do dużego miasta będę pracował w szklanym biurowcu, dostanę 1 m kwadratowy biurka komputer i będę minimum 8 godzin klepał tabelki księgując rachunki w raje podatkowe.
Mój pracodawca zapewni mi w kompleksie biurowym przedszkole, bieżnie do biegania i bar szybkiej obsługi gdzie mogę szybko zjeść
Będę zarabiał tyle że sobie kupie na raty małe mieszkanie na peryferiach miasta gdzie na gruntach rolnych buduje się miasto a za kilka lat będę miał drogi,chodniki i nawet komunikacje miejską
Mój pracodawca zapewni mi w kompleksie biurowym przedszkole, bieżnie do biegania i bar szybkiej obsługi gdzie mogę szybko zjeść
Będę zarabiał tyle że sobie kupie na raty małe mieszkanie na peryferiach miasta gdzie na gruntach rolnych buduje się miasto a za kilka lat będę miał drogi,chodniki i nawet komunikacje miejską
database entry managers - czy to taka praca w tym State Street Banku?
State Street Bank? nie słyszałem aby cokolwiek oferował w Polsce, a wzmianka o obsłudze rynków azjatyckich itp sugeruje, że w Polsce są potrzebni pracownicy do wklepywania danych.
czy to o to chodzi w tej super placówce banku w Gdańsku?
czy to o to chodzi w tej super placówce banku w Gdańsku?
"Trójmiasto jest jednym z głównych ośrodków centrów usług wspólnych w Polsce" a ci znowu swoje ;)
Gdańsk nie trójmiasto. W samym state street pracuje więcej osób niż we wszystkich firmach z tej branży w Gdyni razem wziętych. Przestańcie kłamać i na siłę podciągać Gdynię pod sukcesy Gdańska bo to już jest niesmaczne