5 maja 2012 roku, podczas gdy nasi starsi koledzy denerowali się egzaminami maturalnymi, udaliśmy się do Opery Bałtyckiej w Gdańsku, aby obejrzeć "Czarodziejski flet" W. A. Mozarta. I z wielu powodów byliśmy więcej niż zadowoleni! Ta niezwykła opera przedstawia z pozoru prostą historię poszukiwania księżniczki. Ale tak naprawdę dotyczy spraw związanych z przekraczaniem własnych ograniczeń, realizowaniem marzeń, które nie przychodzą - ot tak - same, ale trzeba włożyć sporo wysiłku, żeby osiągnąć cele, które się sobie stawia. Niezwykła, bardzo minimalistyczna dekoracja pozwala nam przenieść się w ten dziwny, trochę baśniowy, a trochę groźny świat. Zachwycające były pomysły związane ze światłem, gdy na przykład zielone lasery "budowały" w kłębach dymu trójkątny zarys świątyni. Takich widoków szybko się nie zapomina! Opera została uwspółcześniona, ale nie za bardzo. Istotniejsze wydaje się to, że kreowała świat bardzo uniwersalny, który istnieje niejako "za rogiem" naszego, bardzo podobny, gdyż i w jednym i drugim musimy mierzyć się z własnymi słabościami.Zachwycająca była Anna Mikołajczyk w roli Paminy. Jej głos przebijał się przez wszystkich śpiewających, wydawło się, że nie ma żadnych ograniczeń. Świetnie sprawdził się również Daniel Borowski w roli Sarastro, którego tubalny głos wyraziście budował przestrzeń sceniczną.Warto dodać, że aktorzy - jak na operę - bardzo często mówili, a nie śpiewali, co powodowało, że spektal niekiedy przypominał bardziej teatr. Co ciekawe, język niemiecki, w którym zostało napisane libretto, brzmiał całkiem dobrze! Bardzo dobrze wpasował się w opowieść Bałtycki Teatr Tańca, który świetnie uzupełniał historię piękną choreografią. Rewelacyjna była jak zawsze Orkiestra Opery Bałtyckiej, tym razem pod batutą Łukasza Borowicza. Muzyka Mozarta rozbrzmiewała w naszych uszach jeszcze długo po opuszczeniu gmachu Opery! Zachwycające były sceny zbiorowe, w których Chór Opery Bałtyckiej brzmiał tak potężnie, jakby za chwilę miał nastąpić koniec świata! Czegoś takiego nie doświadczy się w innym miejscu! Naprawdę było warto! Po raz kolejny okazało się, że można w Operze przeżyć niezwykłe chwile, a choć była to sobota, nikt nie tęsknił za normalnymi imprezami, bo te są bardzo powtarzalne, a doświadczenia zdobyte w Operze Bałtyckiej są rzeczywiście unikalne!