Witam wszystkich, którzy maja taki sam problem ja my kiedyś.... z wyborem Sali weselnej.

Moja historia z tym wyborem, była bardzo skomplikowana, bo na 3 tygodnie przed ślubem (2014 rok) zmieniliśmy sale na właśnie TĄ (dodatkowy stres)- no ale ...

Teściowa wyszukała salę "marzeń" na internecie, po czym zadzwoniła tam i okazało się, że mamy niesamowite szczęście bo jest JEDNA wolna sala, która pomieści garstkę osób(45 z ekipą). Umówiła nas na termin spotkania... Pojechaliśmy ...
Na miejscu recepcjonistka zaprosiła nas do restauracji , zaproponowała kawę, herbatę, wodę , po czym zniknęła zawołać Właściciela.
Gdy się pojawił, w pierwszej kolejności zaprosił nas do pokazania sali... okazało się, że to była inna sala, niż ta na której mieliśmy mieć imprezę , ale była o niebo lepsza od poprzedniej- więc podekscytowani wróciliśmy spowrotem na restauracje omawiać szczegóły. Właściciel sprawiał wrażenie człowieka bardzo organizacyjnego, pewnego siebie i swojego fachu- jak mówił "siedzi" w tym 30 lat- co nas bardzo uspokoiło i pozwoliło mu na" dzień dobry" zaufać.

Przedstawił również ofertę menu i zgodził się również na własny tort z wybranej przez nas prywatnie cukierni. Powiedział, że to wyjątek za ewentualne zatrucie gości, on naraża swoją reputacje...

Wszystko przebiegało super. Z teściową zmieniałyśmy 3 razy menu, co innego doprowadziło by do wyczerpania cierpliwości, ale nie Jego :)
Cierpliwie znosił nasze uwagi, nasze mixy w menu oraz niezdecydowanie - to też z kolei we mnie wzbudziło jeszcze większy szacunek i odebrałam to, jako pełny profesjonalizm :D Poprostu bajka :) Udało się : )

Menu dla 40 osób (w tym 4 porcje mięsa) + 5 osób z ekipy .

Ok dzień wesela. Wszystko wyjechało na sale ... My, młodzi co chwile odchodziliśmy od naszego stolika by się bawić i bujaliśmy w chmurach - zupełnie nie mieliśmy juz głowy do spr organizacyjnych w ten dzień :D

Jednak teściowa przyuważyła, że na półmiskach jest stanowczo za mało mięsa- poprosiła, wiec kelnerkę by ta doniosła więcej. Ona z kolei powiedziała, że już więcej nie ma. HA!okazało się, że Ten Oszust dał wewnętrzne menu- tylko na kuchnię, w którym obciął porcje w/g własnego uznania. Zamiast 40 porcji zrazów- wyjechało tylko 27 porcji, zamiast 40 porcji Szwajcarów- wyjechały 23 porcje itd . Teściowa, nie czekając na wyjaśnienia, chwyciła telefon by osobiście wyjaśnić to z właścicielem, ponieważ nie było go już w hotelu. On z kolei, tłumaczył się, że tak jest wszędzie, że tak każdy restaurator robi! Ze to co jest w menu za 185zł w rzeczywistości kosztowało by 300zł, gdyby nie takie obcinanie! Bezczelnie próbował się usprawiedliwiać tego typu argumentami. Teściowa poinformowała go, że w umowie nie ma żadnej wzmianki o jego "wew regulaminie, w którym pisze iż menu zostanie obkrojone" wiec albo wyjedzie pozostała część mięs, ustalona w umowie albo nie otrzyma tylu pieniędzy ile sobie życzy.
Pieniądze mieliśmy płacić na drugi dzień- opuszczając hotel.

Mięso niestety nie wyjechało. Zatem teściu nie pozostał dłużny i poszedł się ostatecznie "dogadać" co do ceny.
I to już wzbudziło naszą uwagę. Poszliśmy z mężem zapytać Mamę o co chodzi. Mama nie chcąc nas denerwować starała się nic nam nie mówić, jednak mąż podszedł do recepcji, gdzie stał już Teściu. A tam rozpętało się PIEKŁO. Menager hotelu w sposób ironiczny, olewający zaczął grozić,że jeśli nam coś nie pasuje możemy już skończyć imprezę, ale mamy zapłacić całość. Powiedział, że daje nam 5 minut na zabranie wszystkich "swoich" rzeczy bo zgasi światło i będzie koniec imprezy.

Po nastraszeniu Właścicieli policją oraz odpowiednimi komentarzami w internecie, zgodzili się opuścić nam z ceny oraz dać dodatkowy pokój dla Świadków. Na co ostatecznie się zgodziliśmy. Jednak niesmak oraz popsute humory pozostały. A miał być to nasz najpiękniejszy dzień.

Oby to była przestroga dla wszystkich, którzy są nieświadomi oszustw Pana Gnieckiego w jego "cudownym" 3 gwiazdkowym hotelu w Przejazdowie.