Odpowiadasz na:

BRAWO!

Zgadzam się całkowicie!
Ciekawe jest też to, że w obu częściach choreografowie klasycznie pracowali z muzyką (ruch był jej zdecydowanie podporządkowany), a mimo to uzyskali zgoła odmienne... rozwiń

Zgadzam się całkowicie!
Ciekawe jest też to, że w obu częściach choreografowie klasycznie pracowali z muzyką (ruch był jej zdecydowanie podporządkowany), a mimo to uzyskali zgoła odmienne efekty. U Izadory klasyczna więź tańca i muzyki nuży, nudzi, momentami wręcz wołuje efekt kiczu, czy niezamierzonej komizmu. Choreografka operuje bowiem ciągle tym samym zestawem kształtów, energii, kierunków, linii, jakości, poziomów, który tancerze wykonują we wszystkich innych jej spektaklach i bez głębi, intencji której odnaleźć nie mogą. Kylian realizując partyturę operuje dramaturgią, zaskoczeniem, zmienia jakości ruchowe, poziomy, ciekawie wykorzystuje przestrzeń, śwaiatło. W samym pomyśle na spektakl widać głęboki zamysł, jedność formy i treści, dbałość o szczegóły, dbałość o jakość tańca, ale też interpretację aktorską, kreację postaci.
To dwa zupełnie różne światy, miażdżąca róźnica poziomów...

zobacz wątek
12 lat temu
~

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry