Widok
Władysławowo - Gdynia
Witajcie rowerowicze. Chciałabym zrobić trasę Władysławowo - Gdynia przez Rzucewo i Rewę. Jak wygląda trasa? Asfalt, ścieżki, szutry? Preferuję to ostatnie, a nie bardzo wiem, czego się spodziewać. Na pewno chcę ominąć jak najbardziej gigantyczny ruch uliczny. Jakieś wskazówki? Google pokazuje mi trasę, jaką chcę zrobić, ale nie wszędzie jest podgląd ulic, a zupełnie nie znam tamtych rejonów.
A ja jestem ciekaw zdania zwolennika szutrów, co w nim jest takiego atrakcyjnego?
Hałas od opon? kamienie wystrzeliwane spod kół? Ciągła trzęsiawka? możliwość przebicia opony ostrym tłuczniem?
Poza pierwszym, moje pytania to oczywiście prowokacja, poważnie zaś ciekawy jestem jakie są przewagi szutru nad zwykłą polną/leśna drogą, oraz nad asfaltem.
Bo ja mam taką gradację nawierzchni:
1. asfalt
2. leśna/polna droga
3. trylinka/kostka niefazowana (2 i 3 zamieniają się w przypadku szosówki)
4. kostka fazowana
5. płyty jomb
6. szuter
7. płyty meba
8. bruk typu kocie łby
9 błota, bagna grzęzawiska
Hałas od opon? kamienie wystrzeliwane spod kół? Ciągła trzęsiawka? możliwość przebicia opony ostrym tłuczniem?
Poza pierwszym, moje pytania to oczywiście prowokacja, poważnie zaś ciekawy jestem jakie są przewagi szutru nad zwykłą polną/leśna drogą, oraz nad asfaltem.
Bo ja mam taką gradację nawierzchni:
1. asfalt
2. leśna/polna droga
3. trylinka/kostka niefazowana (2 i 3 zamieniają się w przypadku szosówki)
4. kostka fazowana
5. płyty jomb
6. szuter
7. płyty meba
8. bruk typu kocie łby
9 błota, bagna grzęzawiska
Nie można po angielsku, więc daję tłumaczenie:
USA wyścigi żwiru scena nie została znacznie emulowane w Wielkiej Brytanii jeszcze, ale styl rower został wzbudził zainteresowanie brytyjskich rowerzystów. Pomysł większych opon i swobodnej geometrii, która promuje dodatkowy komfort Kiedy dostaje się szorstka i nierówna jest bardzo atrakcyjny ze względu na ogólnie zły stan remonty dróg w Wielkiej Brytanii. Bądźmy szczerzy, w wielu miejscach są one niemal żwiru i tak.
Mogą być jeździł wszędzie, te rowery, na drodze i poza nią. Pomysł przygody (lub Allroad, roadplus i enduroad jak niektórzy ludzie są wywołującego ten styl rower) jest również znalezienie fanów, ze zdolnością do darta dół konnej lub przez zwykły lub wzdłuż fireroad mieszać się regularną jazdę na drogach atrakcyjne dla rowerzystów, którzy chcą UCIEC OD ZATŁOCZONYCH ULIC i do szeroko otwartej przestrzeni.
USA wyścigi żwiru scena nie została znacznie emulowane w Wielkiej Brytanii jeszcze, ale styl rower został wzbudził zainteresowanie brytyjskich rowerzystów. Pomysł większych opon i swobodnej geometrii, która promuje dodatkowy komfort Kiedy dostaje się szorstka i nierówna jest bardzo atrakcyjny ze względu na ogólnie zły stan remonty dróg w Wielkiej Brytanii. Bądźmy szczerzy, w wielu miejscach są one niemal żwiru i tak.
Mogą być jeździł wszędzie, te rowery, na drodze i poza nią. Pomysł przygody (lub Allroad, roadplus i enduroad jak niektórzy ludzie są wywołującego ten styl rower) jest również znalezienie fanów, ze zdolnością do darta dół konnej lub przez zwykły lub wzdłuż fireroad mieszać się regularną jazdę na drogach atrakcyjne dla rowerzystów, którzy chcą UCIEC OD ZATŁOCZONYCH ULIC i do szeroko otwartej przestrzeni.
Co innego jest wybrać rower na którym jak się wybierzesz w teren, to i na szutrze się pojedzie, a co innego szukać takich nawierzchni w celu odbycia wycieczki.
To tak jak z błotem. Są tacy, co jak deszcz spadnie, albo natrafią na wielką kałużę, nie boja się przejechać przez nią, ale są i tacy, co to specjalnie naleją wody na trasę, albo jak w lesie trafią na rozmokły teren jadą prosto, choć z boku jest wąska i sucha ścieżka.
Pewnie jest jakaś satysfakcja w sforsowaniu płotu, który kończy się 2 metry dalej, ale zbaczanie z drogi w celu znalezienia płotu wydaje się dziwaczne, jeśli jest to po prostu wycieczka krajoznawcza, a nie zawody z dodatkową punktacją za płot.
Dla mnie szuter jest
a) brzydki
b) nieprzyjemny w jeździe
i w porównaniu z normalną drogą polną daje mniej zadowolenia, nawet gdy ta polna droga ma czasem trochę błota, czy łachy piachu. Korzenie i kamienie w miarę możliwości się omija (jak się nie da, to się przejeżdża), podobnie jak dróg szutrowych, w miarę możliwości się unika (jak się nie da, to trudno). Mnie się wydawało, że wmówiono rowerzystom, że to jest taki niby off-road, z jednoczesnym komfortem braku przeszkód terenowych, ale jak czytam wasze racje, to chyba musi być coś obiektywnie fajnego, czego ja nie dostrzegam.
To tak jak z błotem. Są tacy, co jak deszcz spadnie, albo natrafią na wielką kałużę, nie boja się przejechać przez nią, ale są i tacy, co to specjalnie naleją wody na trasę, albo jak w lesie trafią na rozmokły teren jadą prosto, choć z boku jest wąska i sucha ścieżka.
Pewnie jest jakaś satysfakcja w sforsowaniu płotu, który kończy się 2 metry dalej, ale zbaczanie z drogi w celu znalezienia płotu wydaje się dziwaczne, jeśli jest to po prostu wycieczka krajoznawcza, a nie zawody z dodatkową punktacją za płot.
Dla mnie szuter jest
a) brzydki
b) nieprzyjemny w jeździe
i w porównaniu z normalną drogą polną daje mniej zadowolenia, nawet gdy ta polna droga ma czasem trochę błota, czy łachy piachu. Korzenie i kamienie w miarę możliwości się omija (jak się nie da, to się przejeżdża), podobnie jak dróg szutrowych, w miarę możliwości się unika (jak się nie da, to trudno). Mnie się wydawało, że wmówiono rowerzystom, że to jest taki niby off-road, z jednoczesnym komfortem braku przeszkód terenowych, ale jak czytam wasze racje, to chyba musi być coś obiektywnie fajnego, czego ja nie dostrzegam.
szutr ma jedną zasadniczą zaletę nad drogami gruntowymi: w deszczu niespecjalnie zmieniają się warunki jazdy (ba, na deszczu szutr może być bardziej przyczepny od asfaltu).
Droga gruntowa w deszczu czy w chwilę po może oznaczać nie tylko znaczące spowolnienie, ale i kilku- czy kilkunastokrotne przyspieszenie zużycia sprzętu (łańcuch i klocki hamulcowe, w przypadku tarczówek w niektórych warunkach klocki są zżerane nawet bez hamowania). A czasami nawet całkowite unieruchomienie roweru: występująca po deszczu lepiąca glina potrafi w kilkanaście sekund oblepić rower kilkunastoma kg lepkiej mazi, jedyne wybawienie to kolejny deszcz albo mokra trawa, inaczej kaplica - ani pchać, ani nieść.
Natomiast największa wada wsiowych szutrów w sezonie to msz nie agresywne kamyki dziurawiące ramy i pożerające opony (to chyba kwestia zbyt delikatnych opon), ale nieustanne tumany pyłu. No i regularny ruch aut oznacza wyboje, a po jakimś czasie tarkę - czyli najpaskudniejszy typ nawierzchni.
Generalnie jednak szutry pozwalaja na większe prędkości średnie niż drogi polne/leśne. Oczywiście jest szutr i szutr - dobrze zawałowany szutr z małym ruchem nie odbiega specjalnie komfortem i szybkością jazdy od asfaltu, a tarka z kolei to komfort porównywalny z kocimi łbami
pozdr
Droga gruntowa w deszczu czy w chwilę po może oznaczać nie tylko znaczące spowolnienie, ale i kilku- czy kilkunastokrotne przyspieszenie zużycia sprzętu (łańcuch i klocki hamulcowe, w przypadku tarczówek w niektórych warunkach klocki są zżerane nawet bez hamowania). A czasami nawet całkowite unieruchomienie roweru: występująca po deszczu lepiąca glina potrafi w kilkanaście sekund oblepić rower kilkunastoma kg lepkiej mazi, jedyne wybawienie to kolejny deszcz albo mokra trawa, inaczej kaplica - ani pchać, ani nieść.
Natomiast największa wada wsiowych szutrów w sezonie to msz nie agresywne kamyki dziurawiące ramy i pożerające opony (to chyba kwestia zbyt delikatnych opon), ale nieustanne tumany pyłu. No i regularny ruch aut oznacza wyboje, a po jakimś czasie tarkę - czyli najpaskudniejszy typ nawierzchni.
Generalnie jednak szutry pozwalaja na większe prędkości średnie niż drogi polne/leśne. Oczywiście jest szutr i szutr - dobrze zawałowany szutr z małym ruchem nie odbiega specjalnie komfortem i szybkością jazdy od asfaltu, a tarka z kolei to komfort porównywalny z kocimi łbami
pozdr
Szutry ze względu na stosunkowo małe natężenie ruchu. Drogi leśne jak najbardziej pożądane, ale czy w pasie nadmorskim takowe znajdę? Chodzi mi o to, żeby było jak najdalej od aut.
Ja z kolei nie rozumiem, co jest przyjemnego w jeździe asfaltem. Jeszcze taki mało uczęszczany ok, ale z ruchem jak na Marszałkowskiej?
Ja z kolei nie rozumiem, co jest przyjemnego w jeździe asfaltem. Jeszcze taki mało uczęszczany ok, ale z ruchem jak na Marszałkowskiej?
Jadąc jak najbliżej brzegu, szutrów będziesz miał niewiele. Trochę pustych asfaltów (bardzo zniszczonych), średniej jakości płyt betonowych, dobra nowa żwirówka zbudowana w ramach projektu tras rowerowych pod Rzucewem, szutr pod Osłoninem, gruntówka na klifie mechelinkowskim, szeroki asfaltowy deptak wokół lotniska Babie Doły i przez Pole do Pogórza. I dziury w infrastrukturze rowerowej w Gdyni.
tu nie ma co polecać, bo alternatyw za dużo nie ma, rzut oka na mapę i wszystko jasne:
http://www.ug.wejherowo.pl/images/mapa%20A3-page-001.jpg
Tylko odcinek Puck - Błądzikowo warto sobie urozmaicić, jadąc gruntową ścieżką krawędzią klifu (równolegle do niebieskiego szlaku pieszego)
http://www.ug.wejherowo.pl/images/mapa%20A3-page-001.jpg
Tylko odcinek Puck - Błądzikowo warto sobie urozmaicić, jadąc gruntową ścieżką krawędzią klifu (równolegle do niebieskiego szlaku pieszego)
cyt.
"Bo ja mam taką gradację nawierzchni:
1. asfalt
2. leśna/polna droga
3. trylinka/kostka niefazowana (2 i 3 zamieniają się w przypadku szosówki)
(..>)"
koń.cyt.
stawianie trylinki na równi z kostką niefazowaną to lekkie bluźnierstwo.
Może nowa, dobrze ułożona trylinka nadaje się do jazdy, ale gdy tylko troche zeroduje - to jeden z najgorszych typów nawierzchni, telepie niemal jak na drodze Rumia - Kamień. Całe pegieerowskie Mazury są usiane kilometrami takich dróg - parszywe toto do jazdy wybitnie!
Kostka fazowana też jakby dziwnie wysoko stoi w Twoim rankingu. Dobrze ułożone, normalnej jakości jomby po wielu latach umożliwiają całkiem wygodną jazdę (vide Rębiechowo - Banino), na kostce niefazowej już od samego początku jest badziew, efekt "pływania" kół, radośnie sobie rośnie trawka - powinni tego zabronić!
"Bo ja mam taką gradację nawierzchni:
1. asfalt
2. leśna/polna droga
3. trylinka/kostka niefazowana (2 i 3 zamieniają się w przypadku szosówki)
(..>)"
koń.cyt.
stawianie trylinki na równi z kostką niefazowaną to lekkie bluźnierstwo.
Może nowa, dobrze ułożona trylinka nadaje się do jazdy, ale gdy tylko troche zeroduje - to jeden z najgorszych typów nawierzchni, telepie niemal jak na drodze Rumia - Kamień. Całe pegieerowskie Mazury są usiane kilometrami takich dróg - parszywe toto do jazdy wybitnie!
Kostka fazowana też jakby dziwnie wysoko stoi w Twoim rankingu. Dobrze ułożone, normalnej jakości jomby po wielu latach umożliwiają całkiem wygodną jazdę (vide Rębiechowo - Banino), na kostce niefazowej już od samego początku jest badziew, efekt "pływania" kół, radośnie sobie rośnie trawka - powinni tego zabronić!
0 0 0 0 0
0 0 0 0 0
0 0 0 0 0
0 0 0 0 0
0 0 0 0 0
^
Jomby wymagają precyzyjnej jazdy miedzy dziurami, chyba, ze mówisz o tych pełnych z otworami tylko po bokach.
Trylinki rzeczywiście bardzo się różnią w zależności od precyzji ułożenia. Nawet asfalt bywa taki, że chce się płakać. Ostatnimi czasy najgorszy trafiłem na drodze NowyTarg-Krasna Łąka, ale ten z Kielna na Kowalewo, albo Kłosówko też skłania do przekleństw.
Ranking składałem ad hoc, może rzeczywiście niektóre punkty ustawiłem pochopnie.
0 0 0 0 0
0 0 0 0 0
0 0 0 0 0
0 0 0 0 0
^
Jomby wymagają precyzyjnej jazdy miedzy dziurami, chyba, ze mówisz o tych pełnych z otworami tylko po bokach.
Trylinki rzeczywiście bardzo się różnią w zależności od precyzji ułożenia. Nawet asfalt bywa taki, że chce się płakać. Ostatnimi czasy najgorszy trafiłem na drodze NowyTarg-Krasna Łąka, ale ten z Kielna na Kowalewo, albo Kłosówko też skłania do przekleństw.
Ranking składałem ad hoc, może rzeczywiście niektóre punkty ustawiłem pochopnie.
Jak dziury w płytach są zasypane piachem to da się nawet jechać - problemy pojawiają się z taką nawierzchnią pod górkę ;)
http://bit.do/wersja-hard
http://bit.do/wersja-lajt
http://bit.do/wersja-wcale-nie-lepsza
http://bit.do/wersja-hard
http://bit.do/wersja-lajt
http://bit.do/wersja-wcale-nie-lepsza