Widok
ZALANY rower
Witam,
Podczas czwartkowej "powodzi" ucierpiał także mój rower - niestety okazało się, że zalało piwnicę, w której był przechowywany i rower przez kilka godzin stał w wodzie (mniej więcej 30 cm głębokości).
Poradźcie proszę, jak najlepiej uporać się ze skutkami zamoczenia napędu i prawdopodobnie też piast. Obawiam się, że woda wniknęła też do nich. Serwis, myjka ciśnieniowa? Chodzi o miejski rower z biegami w piaście.
Z góry dziękuję za odzew.
Podczas czwartkowej "powodzi" ucierpiał także mój rower - niestety okazało się, że zalało piwnicę, w której był przechowywany i rower przez kilka godzin stał w wodzie (mniej więcej 30 cm głębokości).
Poradźcie proszę, jak najlepiej uporać się ze skutkami zamoczenia napędu i prawdopodobnie też piast. Obawiam się, że woda wniknęła też do nich. Serwis, myjka ciśnieniowa? Chodzi o miejski rower z biegami w piaście.
Z góry dziękuję za odzew.
Przy dużym kole 30cm to tak na styk, żeby nie zalało piast.
Myjką można z wierzchu spłukać rower, potem standardowy przegląd łożysk kół i supportu, czyli rozkręcić, wyczyścić, nasmarować, skręcić.
Łańcuch standardowo wyczyścić i nasmarować.
Chyba że ufasz uszczelnieniom lub masz pewność, że woda nie sięgnęła łożysk. Wtedy można ograniczyć się do łańcucha.
Myjką można z wierzchu spłukać rower, potem standardowy przegląd łożysk kół i supportu, czyli rozkręcić, wyczyścić, nasmarować, skręcić.
Łańcuch standardowo wyczyścić i nasmarować.
Chyba że ufasz uszczelnieniom lub masz pewność, że woda nie sięgnęła łożysk. Wtedy można ograniczyć się do łańcucha.
Zapewne masz na kołach osad wskazujący na poziom wody. Jeśli ucierpiał tylko łańcuch, to olać temat. Posmarować, przetrzeć i kręcić.
Ale jeśli woda była ponad piasty to zdecydowanie otworzyć, wyczyścić i nasmarować. Nie wiem jaką masz z tyłu, alfinki są generalnie szczelne dość ale na deszcz a nie na topienie. Sachsy i inne zdecydowanie oddajesz do serwisu na przegląd i zalanie świeżym olejem.
Ale jeśli woda była ponad piasty to zdecydowanie otworzyć, wyczyścić i nasmarować. Nie wiem jaką masz z tyłu, alfinki są generalnie szczelne dość ale na deszcz a nie na topienie. Sachsy i inne zdecydowanie oddajesz do serwisu na przegląd i zalanie świeżym olejem.
Znowu pudło. Mam 3 rowery z takimi piastami to muszę być z orjeto wany (przepraszam, mam czkawkę).
http://milou.pl/naprawa-piast-wielobiegowych/
http://milou.pl/naprawa-piast-wielobiegowych/
co do piasty z biegami to w obudowie takich suportow zazwyczaj znajduje sie maly otworek z korkiem. Ten otworek sluzy do uzupełniania smaru bez konieczności rozbierania całego suportu.
Tu nie trzeba "wybitnego specjalisty z za granicy'a jedynie odpowiedniego urządzenia do smarowania takich piast. Należy znalesc serwis który posiada takie ustrojstwo do smarowania pod ciśnieniem , i zlecic przepłukanie suportu najpierw olejem a potem to już pozostaje uzupełnienie smaru stałego.
Sprobuj na ul do Studzienki Gosc prowadzi maly warsztat ale jest uczciwy i solidny. szukaj po nazwisku. "Lewicki." .
i nie daj sobie wcisnąć kitu ze sie nie da tego w ten sposób zrobić.
to sie tyczy dużych serwisow rowerowych które maja więcej kasy ze sprzedaży części niż z robocizny.
Tu nie trzeba "wybitnego specjalisty z za granicy'a jedynie odpowiedniego urządzenia do smarowania takich piast. Należy znalesc serwis który posiada takie ustrojstwo do smarowania pod ciśnieniem , i zlecic przepłukanie suportu najpierw olejem a potem to już pozostaje uzupełnienie smaru stałego.
Sprobuj na ul do Studzienki Gosc prowadzi maly warsztat ale jest uczciwy i solidny. szukaj po nazwisku. "Lewicki." .
i nie daj sobie wcisnąć kitu ze sie nie da tego w ten sposób zrobić.
to sie tyczy dużych serwisow rowerowych które maja więcej kasy ze sprzedaży części niż z robocizny.
Taak, starożytne trójbiegowe Sachsy i inne historyczne modele, np mój poszukiwany Bendix Red miały taki zaworek do towotnicy, ale nowsze modele nie.
Z drugiej strony, rower to nie "prom komiczny",
jeździ się nim aż sam zdechnie i
znacznie bardziej mu szkodzi nie jeżdzenie w ogóle,
niż jeżdzenie nazajutrz po wpadnięciu po czapkę do rzeki,
bez przeglądu i zaawansowanej śrubkologii.
Kiedyś w zimie wyłowiłem z Renu k. Worms rower, który widocznie spędził minimum pół roku w rzece i potem bez wizyty w warsztacie, po drobnej improwizowanej naprawie z użyciem tłuszczów spożywczych, przez kilka miesięcy jeździłem nim codziennie po min. 30km. Był całkiem zardzewiały na rudo, ale zamiast farby napisałem na ramie flamastrem na jednej stronie ZUOTO RENÓ, a z drugiej DER RHEINGOLT. Myślicie, że ktokolwiek zwracał na niego uwagę? Nawet dzieciaki miały to gdzieś.
Wniosek: jeśli ktoś uzależnia jeżdżenie rowerem od warsztatu, to niech wozi rower samochodem.
Z drugiej strony, rower to nie "prom komiczny",
jeździ się nim aż sam zdechnie i
znacznie bardziej mu szkodzi nie jeżdzenie w ogóle,
niż jeżdzenie nazajutrz po wpadnięciu po czapkę do rzeki,
bez przeglądu i zaawansowanej śrubkologii.
Kiedyś w zimie wyłowiłem z Renu k. Worms rower, który widocznie spędził minimum pół roku w rzece i potem bez wizyty w warsztacie, po drobnej improwizowanej naprawie z użyciem tłuszczów spożywczych, przez kilka miesięcy jeździłem nim codziennie po min. 30km. Był całkiem zardzewiały na rudo, ale zamiast farby napisałem na ramie flamastrem na jednej stronie ZUOTO RENÓ, a z drugiej DER RHEINGOLT. Myślicie, że ktokolwiek zwracał na niego uwagę? Nawet dzieciaki miały to gdzieś.
Wniosek: jeśli ktoś uzależnia jeżdżenie rowerem od warsztatu, to niech wozi rower samochodem.