Widok
Zapraszamy na rowerowy przejazd - niedziela.
Witam, zapraszamy na imprezę rowerową:
szczegóły:
http://zukowo.pl/aktualnosc-3421-Wielki_Przejazd_Rowerowy_przez_Gmine_Zukowo_12_czerwca_2016_r.html
szczegóły:
http://zukowo.pl/aktualnosc-3421-Wielki_Przejazd_Rowerowy_przez_Gmine_Zukowo_12_czerwca_2016_r.html
Wiem, wiem ;-)
PKM ze "Strzygi" do Kartuz o nieludzkiej 0709. Na podorędziu czekolada, by próbować przekupić kolejarzy, jak się zdarzy >6 rowerów. A przed Muzeum chyba rozłożę karimatę, by jakoś zmitrężyć godzinę do startu.
A jak mnie nie wpuszczą, to czekoladę pożrę na flustrację, a pojadę z Czewa. A jak wszystko zawiedzie, zawsze zdążę dojechać do Weejerowa. Co ciekawe bilet do wszystkich trzech destynacji - jest w tej samej cenie ;-)
Niestety, zależę od kolejarzy. Bo jak bym miał jechać na kołach, to musiał bym wstać o porze w której mój system się wiesza.
PKM ze "Strzygi" do Kartuz o nieludzkiej 0709. Na podorędziu czekolada, by próbować przekupić kolejarzy, jak się zdarzy >6 rowerów. A przed Muzeum chyba rozłożę karimatę, by jakoś zmitrężyć godzinę do startu.
A jak mnie nie wpuszczą, to czekoladę pożrę na flustrację, a pojadę z Czewa. A jak wszystko zawiedzie, zawsze zdążę dojechać do Weejerowa. Co ciekawe bilet do wszystkich trzech destynacji - jest w tej samej cenie ;-)
Niestety, zależę od kolejarzy. Bo jak bym miał jechać na kołach, to musiał bym wstać o porze w której mój system się wiesza.
Cel - o który pytasz - jest oczywisty od lat...
Cel jest taki, żeby się pokazać...
Żeby dać do zrozumienia tym którzy jeszcze nie wiedzą, że rowerzyści to tacy sami uprawnieni uczestnicy ruchu jak wszyscy inni na jezdni.
Ponadto, to że TY nie widzisz nic przyjemnego w jeździe w tłumie nie znaczy, że inni nie widzą... to odczucie subiektywne - mi się np. taka impreza bardzo podoba - sam przejazd, pomijając cele i założenia.
W innych miastach istnieje coś takiego jak Masa Krytyczna - w Gdańsku nie... Ciesz się, że wychodzimy na ulicę w ten sposób raz do roku, a nie co miesiąc.
Cel jest taki, żeby się pokazać...
Żeby dać do zrozumienia tym którzy jeszcze nie wiedzą, że rowerzyści to tacy sami uprawnieni uczestnicy ruchu jak wszyscy inni na jezdni.
Ponadto, to że TY nie widzisz nic przyjemnego w jeździe w tłumie nie znaczy, że inni nie widzą... to odczucie subiektywne - mi się np. taka impreza bardzo podoba - sam przejazd, pomijając cele i założenia.
W innych miastach istnieje coś takiego jak Masa Krytyczna - w Gdańsku nie... Ciesz się, że wychodzimy na ulicę w ten sposób raz do roku, a nie co miesiąc.
oOo!
no dobra, chyba masz rację.
ale za wierszówkę to pismaki dostają kasę
my i tak się napracujemy pisząc "było wporzo" ;-)
ok:
+ koleje są OK: w PKM do Kartuz prawie sami roweryści, a rowery poukładane tak, że było wygodne przejście wdłuż pociągu, rozmowy ściszone, dyskretne, jakby świąteczne, ale wyluzowane, konduktor w ogóle nie ingerował, tylko pilnował bezpiecznych odjazdów i sprzedawał bilety, uśmiechniety, bez stressu
- flustracja: a w Kartuzach poznałem chłopaczka, który z mojej Oliwy wyjechł po 7:30 i był sporo przed czasem na starcie, a ja musiałem się zrywać wczesniej by zdążyć na pociąg 7:09 ze Strzyży, stresować się, czy we Wrzeszczu nie wsiadło za dużo rowerzystów; następnym razem pojadę bezpośrednio na kołach, bo jak on dał radę to i ja dam radę
+ miasteczko: czekając na start odwiedziłem kartuzką Kolegiatę i Park, i pojeździłem po sennie porannych Kartuzach, smaczności kawa na rynku
+ policyjna obstawa: zrobiła na mnie świetne, cywilizowane wrażenie, naprawdę byłem zbudowany. Jeden muskularny facio na motocyku, oraz jedna powabna babka blond w Kijance, pytali którędy sobie życzymy jechać, jakim tempem, a w trasie nie wtryniali się w niczym, za to jak się nam kolumna na Podjeeeździe w Żukowie urwała i jakiś kierowca chciał się wtrynić, byli na miejscu, spokojnie uprzejmie i z uśmiechem POPROSILI kierowcę o cierpliwość. trochę się stresowali, że przy tak wolnym tempie motocykl się grzeje, ale tak na luzie, nikogo nie poganiali, spoko spoko. zmiany obstawy na granicach rewiru niezauważalne, bezszwowe. Organizacja!
+ w peletonie jeden owinięty Białoczerwoną rowerzysta URRRWAŁ prawy pedał, został tylko kikucik ~1cm, mój kluczyk nic tu nie poradził by, potrzebne by było imadło. a ten gość i tak dał rade całej trasie, a potem ze swą lubą pojechał jeszcze do Gdyni, kopyto musiał mieć mocarne...
+ spotkanie: w Gdańsku, wjazd peletonu z Kartuz nastąpił przy zacnej prędkości w zdyscyplinowanie rozstępujący się tłum czekający na miejscu. Powitanie dzwoneczkami z obu stron, ojej, czułem się jak bym nie wiem co zwyciężył, naprawdę miłe.
+ fraternité: byłem świadkiem, jak jeden facio na klasycznym Holendrze z fotelikami dla juniorów i z tyłu, i z przodu (a żona, ładna jak modelka, na usportowionym mieszczuchu bez obciążeń, bardzo właściwe) został znienacka zaczepiony przez jakiegoś innego obcego facia, że ma za niskie ciśnienie w kołach i czy nie chce by mu dobić, po czym została zaprezentowana pompka nożna i oba koła zostały dopompowane. Obcy ludzie?!
+ tiechnika balszaja: po drodze do Tunelu napatoczyło mi się kilkanaście poziomek, w tym jedna trike, z przednim napędem i z tylną parą kół wolnobieżnych i pudłem, wyglądała bardzo przekonywująco, umówiłem się na próby, ale potem to dziewczę zgubiłem w tłumie... i teraz tęsknię...
+ spotkania: jadąc przez Wrzeszcz spotkałem kilku kolegów z Gdyni, którzy jechali od strony Gdańska, specjalnie po to by przejechać przez Tunel, nawet koledzy z pracy z Gdyni też tak pojechali, a oni nie jeżdźą rowerami na codzień, bo uważają że z ich Sopotu do Orłowa to za daleko :-)
+ spotkania: gdy dojechaliśmy do Drogi Zielonej byłem blisko czoła i widziałem spotkanie peletonów, a widząc na czele Północnego kumpli, przejechałem na ich stronę, dalej za rondem peletony zmieszały się
- błądzenie: w zamieszaniu droga się prowadzącym pozajączkowała była, nim dotarlismy do błoń, było trochę "zwiedzania", ale bez zbędnej nerwowości i narzekań
+ impreza na błoniach: była fajna, mimo, że nic nie wygrałem. pomogłem rozstawić namiot organizatorów, fajna zabawa i nic a nic nie zepsuliśmy, tylko wcięło szpilki, zrobiliśmy je z gałązek, ekologicznie. nie serwowano piwa, było ściśle bezalkoholowoi piknikowo
- konkursu na przebranie nie wygrał mój faworyt, Jętka Jedodniówka, żałuję, że jednak nie zdecydował się opowiedzieć czym to zajmuje się ów owad w ciągu swego krótkiego żywota imago, ale z drugiej strony, tam były małe dzieci...
+ nicto: zwyciężył inny okaz owada, Truteń Zenobi, nie nie, Wiesław. Da się zrobić nawet lepszą trutorymowankę jak z Zenobim, sami spróbujcie. performance jaki dał Wiesław był nie tylko porywający, ale jego złoty rower był nawet bardziej udany niż "złoty mercedes" naszych dzielnych polityków, na pewno bardziej złoty. nawet bieźnik lśnił, choć przejechał cały dustans. świetna farba i nie chlorokauczuk. szkoda, źe nie dopytałem szczegółów.
+ urwaliśmy się z kumplami na czas, by jeszcze przed meczem uzupełnić poziom c2h5oh do poziomu umoźliwiającego oglądania meczu Reprezentacji.
+ a dziś prawie wcale nie miałem zakwasów!
i co Ruda, może być?
no dobra, chyba masz rację.
ale za wierszówkę to pismaki dostają kasę
my i tak się napracujemy pisząc "było wporzo" ;-)
ok:
+ koleje są OK: w PKM do Kartuz prawie sami roweryści, a rowery poukładane tak, że było wygodne przejście wdłuż pociągu, rozmowy ściszone, dyskretne, jakby świąteczne, ale wyluzowane, konduktor w ogóle nie ingerował, tylko pilnował bezpiecznych odjazdów i sprzedawał bilety, uśmiechniety, bez stressu
- flustracja: a w Kartuzach poznałem chłopaczka, który z mojej Oliwy wyjechł po 7:30 i był sporo przed czasem na starcie, a ja musiałem się zrywać wczesniej by zdążyć na pociąg 7:09 ze Strzyży, stresować się, czy we Wrzeszczu nie wsiadło za dużo rowerzystów; następnym razem pojadę bezpośrednio na kołach, bo jak on dał radę to i ja dam radę
+ miasteczko: czekając na start odwiedziłem kartuzką Kolegiatę i Park, i pojeździłem po sennie porannych Kartuzach, smaczności kawa na rynku
+ policyjna obstawa: zrobiła na mnie świetne, cywilizowane wrażenie, naprawdę byłem zbudowany. Jeden muskularny facio na motocyku, oraz jedna powabna babka blond w Kijance, pytali którędy sobie życzymy jechać, jakim tempem, a w trasie nie wtryniali się w niczym, za to jak się nam kolumna na Podjeeeździe w Żukowie urwała i jakiś kierowca chciał się wtrynić, byli na miejscu, spokojnie uprzejmie i z uśmiechem POPROSILI kierowcę o cierpliwość. trochę się stresowali, że przy tak wolnym tempie motocykl się grzeje, ale tak na luzie, nikogo nie poganiali, spoko spoko. zmiany obstawy na granicach rewiru niezauważalne, bezszwowe. Organizacja!
+ w peletonie jeden owinięty Białoczerwoną rowerzysta URRRWAŁ prawy pedał, został tylko kikucik ~1cm, mój kluczyk nic tu nie poradził by, potrzebne by było imadło. a ten gość i tak dał rade całej trasie, a potem ze swą lubą pojechał jeszcze do Gdyni, kopyto musiał mieć mocarne...
+ spotkanie: w Gdańsku, wjazd peletonu z Kartuz nastąpił przy zacnej prędkości w zdyscyplinowanie rozstępujący się tłum czekający na miejscu. Powitanie dzwoneczkami z obu stron, ojej, czułem się jak bym nie wiem co zwyciężył, naprawdę miłe.
+ fraternité: byłem świadkiem, jak jeden facio na klasycznym Holendrze z fotelikami dla juniorów i z tyłu, i z przodu (a żona, ładna jak modelka, na usportowionym mieszczuchu bez obciążeń, bardzo właściwe) został znienacka zaczepiony przez jakiegoś innego obcego facia, że ma za niskie ciśnienie w kołach i czy nie chce by mu dobić, po czym została zaprezentowana pompka nożna i oba koła zostały dopompowane. Obcy ludzie?!
+ tiechnika balszaja: po drodze do Tunelu napatoczyło mi się kilkanaście poziomek, w tym jedna trike, z przednim napędem i z tylną parą kół wolnobieżnych i pudłem, wyglądała bardzo przekonywująco, umówiłem się na próby, ale potem to dziewczę zgubiłem w tłumie... i teraz tęsknię...
+ spotkania: jadąc przez Wrzeszcz spotkałem kilku kolegów z Gdyni, którzy jechali od strony Gdańska, specjalnie po to by przejechać przez Tunel, nawet koledzy z pracy z Gdyni też tak pojechali, a oni nie jeżdźą rowerami na codzień, bo uważają że z ich Sopotu do Orłowa to za daleko :-)
+ spotkania: gdy dojechaliśmy do Drogi Zielonej byłem blisko czoła i widziałem spotkanie peletonów, a widząc na czele Północnego kumpli, przejechałem na ich stronę, dalej za rondem peletony zmieszały się
- błądzenie: w zamieszaniu droga się prowadzącym pozajączkowała była, nim dotarlismy do błoń, było trochę "zwiedzania", ale bez zbędnej nerwowości i narzekań
+ impreza na błoniach: była fajna, mimo, że nic nie wygrałem. pomogłem rozstawić namiot organizatorów, fajna zabawa i nic a nic nie zepsuliśmy, tylko wcięło szpilki, zrobiliśmy je z gałązek, ekologicznie. nie serwowano piwa, było ściśle bezalkoholowoi piknikowo
- konkursu na przebranie nie wygrał mój faworyt, Jętka Jedodniówka, żałuję, że jednak nie zdecydował się opowiedzieć czym to zajmuje się ów owad w ciągu swego krótkiego żywota imago, ale z drugiej strony, tam były małe dzieci...
+ nicto: zwyciężył inny okaz owada, Truteń Zenobi, nie nie, Wiesław. Da się zrobić nawet lepszą trutorymowankę jak z Zenobim, sami spróbujcie. performance jaki dał Wiesław był nie tylko porywający, ale jego złoty rower był nawet bardziej udany niż "złoty mercedes" naszych dzielnych polityków, na pewno bardziej złoty. nawet bieźnik lśnił, choć przejechał cały dustans. świetna farba i nie chlorokauczuk. szkoda, źe nie dopytałem szczegółów.
+ urwaliśmy się z kumplami na czas, by jeszcze przed meczem uzupełnić poziom c2h5oh do poziomu umoźliwiającego oglądania meczu Reprezentacji.
+ a dziś prawie wcale nie miałem zakwasów!
i co Ruda, może być?
Wiewiórczy ogon wprawiony w ruch wirowy;)
Dziękuju wery macz! Gryzoń wdzięczny nader, że ktoś zadał sobie tyle trudu.
Ps. Pyskujące Mazurki zapakuje się w tiulki i odeśle gdzie bądź. A jak dalej będą szurać i zaklinać deszcze niespokojne, wykopiemy do 100licy Mazowsza i stamtąd niech się buja - do kolejnego WPR może się doturla...
To rzekłszy wiewiórka zmyliła pogonie, że to niby nic;)
Ps. Pyskujące Mazurki zapakuje się w tiulki i odeśle gdzie bądź. A jak dalej będą szurać i zaklinać deszcze niespokojne, wykopiemy do 100licy Mazowsza i stamtąd niech się buja - do kolejnego WPR może się doturla...
To rzekłszy wiewiórka zmyliła pogonie, że to niby nic;)
ogony, ogony... komuś czegoś brak? nie żebym się chwalił, ale jak by kto był w potrzebie...
mototrolle się zmęczyły, nasze rodzime oswojone aradaszotrolle drzemią w gotowości, nie prowokowane (rowerzysta do pirata-TIRowca: "ostrzegam, mam Aradasza i nie zawaham się go spuścić z łańcucha, odpuść lub giń") to może wreszcie jest czas na pochwałę dla... Inicjatora Wątku. Żukowo lepiej niż podwoiło liczebność peletonu z większych Kartuz. A jak by Inicjator Wątka - nie założył, kisili byśmy się na forum ogolnym, gdzie mototrolle mają przewagę.. wciąż jeszcze..
Dzięki, Żukowo!
mototrolle się zmęczyły, nasze rodzime oswojone aradaszotrolle drzemią w gotowości, nie prowokowane (rowerzysta do pirata-TIRowca: "ostrzegam, mam Aradasza i nie zawaham się go spuścić z łańcucha, odpuść lub giń") to może wreszcie jest czas na pochwałę dla... Inicjatora Wątku. Żukowo lepiej niż podwoiło liczebność peletonu z większych Kartuz. A jak by Inicjator Wątka - nie założył, kisili byśmy się na forum ogolnym, gdzie mototrolle mają przewagę.. wciąż jeszcze..
Dzięki, Żukowo!
@wiewiórka
Gdzieś kiedyś czytałem o ludziach, którzy piszą o sobie w trzeciej osobie... ale w tym momencie za cholerę nie mogę sobie przypomnieć o kim to było... a jutro raczej zapomnę...
@tx
wypatrywałem Cię z peletonie z Tczewa ;)
w gdańsku spotkałem się ze znajomymi i zupełnie wylecialo mi z głowy żeby wypatrywać dalej - następnym razem... ;)
Gdzieś kiedyś czytałem o ludziach, którzy piszą o sobie w trzeciej osobie... ale w tym momencie za cholerę nie mogę sobie przypomnieć o kim to było... a jutro raczej zapomnę...
@tx
wypatrywałem Cię z peletonie z Tczewa ;)
w gdańsku spotkałem się ze znajomymi i zupełnie wylecialo mi z głowy żeby wypatrywać dalej - następnym razem... ;)
Dla mnie ten przejazd to zwykłe lansiarstwo.
Ciekawe że jak ktoś ma awarię to żaden rowerzysta nie zaproponuje pomocy ale na przejeździe wszyscy są "zbratani".
Co daje taki przejazd skoro jeżdżąc codziennie i patrząc na to co robi większość osób na rowerach można stwierdzić, że rowerzyści są bezmyślni a nawet wredni.
Przykład z ostatniego piątku.
Jadę rowerem z Moreny, staję żeby przejechać na drugą stronę tak jak prowadzi DDR. Czekam na zielone, zaczyna padać więc ubieram pelerynę w tym momencie słyszę głos mijającej mnie rowerzystki "Co tak stoisz na środku" W tym miejscu faktycznie jest wąsko więc gdzie bym nie stanął to i tak zawsze można powiedzieć że stoję na środku. Następnie rowerzystka jedzie po chodniku i oczywiście na czerwonym po przejściu. Mam zielone i ruszam za moment widzę że los pokarał spryciulę bo czeka na kolejnym przejściu dla pieszych na zielone żeby przedostać się na stronę ulicy po której jadę. Mogła spokojnie stanąć za mną i jechać DDR ale nie ona wolała pyskować i łamać przepisy.
Podobnych przykładów mogę podać więcej.
Gdańsk "widzi" rowerzystów i tak naprawdę takie przejazdy nie są tu potrzebne.
Ciekawe że jak ktoś ma awarię to żaden rowerzysta nie zaproponuje pomocy ale na przejeździe wszyscy są "zbratani".
Co daje taki przejazd skoro jeżdżąc codziennie i patrząc na to co robi większość osób na rowerach można stwierdzić, że rowerzyści są bezmyślni a nawet wredni.
Przykład z ostatniego piątku.
Jadę rowerem z Moreny, staję żeby przejechać na drugą stronę tak jak prowadzi DDR. Czekam na zielone, zaczyna padać więc ubieram pelerynę w tym momencie słyszę głos mijającej mnie rowerzystki "Co tak stoisz na środku" W tym miejscu faktycznie jest wąsko więc gdzie bym nie stanął to i tak zawsze można powiedzieć że stoję na środku. Następnie rowerzystka jedzie po chodniku i oczywiście na czerwonym po przejściu. Mam zielone i ruszam za moment widzę że los pokarał spryciulę bo czeka na kolejnym przejściu dla pieszych na zielone żeby przedostać się na stronę ulicy po której jadę. Mogła spokojnie stanąć za mną i jechać DDR ale nie ona wolała pyskować i łamać przepisy.
Podobnych przykładów mogę podać więcej.
Gdańsk "widzi" rowerzystów i tak naprawdę takie przejazdy nie są tu potrzebne.
Zgroza. Powinieneś ją podać do sądu za zniesławiwnie, obrazę i naruszenie norm. A nawet jak nie, to będzie się smażyła w piekle za ten stek wyzwisk i pieniactwo. Po prostu tacy rowerzyści, co mówią "co tak stoisz na środku" powinni być wykluczeni z naszej braci. Na szczęście Pan Bóg czasem stosuje szybką ścieżkę i karze od razu. Tobie pozostają długie miesiące terapii, aby otrząsnąć się z traumy. Życzę zdrowia i szybkiego powrotu na dedeery.
Rysiek zdajesz sobie sprawę że Twój wpis potwierdza opinie o bezmyślnych i wrednych rowerzystach.
Rowerzystka nie miała większego problemu, żeby przejechać obok mnie, ale uznała że powinna mnie pouczyć po czym złamała 2 przepisy. Dla mnie to bezczelność. A wszystko zrobiła tylko po to żeby zaryzykować zyskanie 1 lub 2 minut czasu.
Ale Ty Rysiek ją popierasz i promujesz łamanie przepisów.
A teraz pomyślmy.
Mamy "wielkie przejazdy rowerowe" żeby "miasto" wiedziało, że potrzebne są DDR.
A potem co.
Potem rowerzyści z nich nie korzystają bo uznają że po chodniku między pieszymi jest szybciej.
I jak potem mają nas traktować piesi i kierowcy, którzy to widzą ?
Nie ma żadnej "braci", a to że ktoś posiada rower nie czyni go innym człowiekiem.
Rowerzystka nie miała większego problemu, żeby przejechać obok mnie, ale uznała że powinna mnie pouczyć po czym złamała 2 przepisy. Dla mnie to bezczelność. A wszystko zrobiła tylko po to żeby zaryzykować zyskanie 1 lub 2 minut czasu.
Ale Ty Rysiek ją popierasz i promujesz łamanie przepisów.
A teraz pomyślmy.
Mamy "wielkie przejazdy rowerowe" żeby "miasto" wiedziało, że potrzebne są DDR.
A potem co.
Potem rowerzyści z nich nie korzystają bo uznają że po chodniku między pieszymi jest szybciej.
I jak potem mają nas traktować piesi i kierowcy, którzy to widzą ?
Nie ma żadnej "braci", a to że ktoś posiada rower nie czyni go innym człowiekiem.
Wiem, jestem wredny, ale obiecuję, ze pójdę na terapię. jestem też nerwowy, jak i Ty i jak ktoś mi bezczelnie zwraca uwagę to potem płaczę, trudno mi się uspokoić. Jeśli rowerzysta pojedzie kawałek po chodniku, bo tak mu wygodniej, to łamie przepis, ale często nie sprowadza żadnego niebezpieczeństwa, czy utrudnienia (gdy brak pieszych), a jedynie powoduje rozedrganie wewnętrzne tych co widzą. Ja jeżdżę rowerem od końca lat 60. i dla mnie rower to był pojazd, który miał lepiej od samochodów, bo mógł czasem pojechać kawałek po chodniku (ale był wolniejszy) i lepiej od pieszych, bo mógł jechać czasem po ulicy. Czasy się zmieniły, przepisy się dostosowały do natężenia ruchu i infrastruktury, ale rower pozostaje pojazdem, któremu "wolno więcej", z racji małych prędkości i użytkowania przez dzieci. mając u boku 4-letnią wnuczkę mogę bezkarnie, w świetle prawa jechać sobie chodnikiem moim dużym rowerem. Czy mój rower staje się inny, bo obok jedzie mała dziewczynka na swoim małym rowerku? Nie, milcząco się zakłada, że ja na swoim dużym będę jechał wolniej i ostrożniej. Równie milcząco się zakłada, że 18-latek bez 4-letniej siostrzyczki by na tym samym chodniku nap.. jak ścigacz. Jak sie pozwoli jechać starszym pamion bez prawnuczek po chodniku, to zaraz wuki tych pań będą mordować swoimi 29-erami inne panie, które wybrały się pieszo. ja wiem, że rowerów jest dużo, a samochody pragną jechać za szybko, natomiast piesi nie chcą wysłuchiwać dzwonków za plecami. Ale jakis konsensus pieszo-auto-rowerowy można by zrealizować na nieco innych zasadach. Ale zakłada się milcząco, że jedni drugich nie lubią i nie szanują, a może nawet chcą zabić. Że zwracając uwagę napadamy na człowieka (wiem, wiem, tamta rowerzystka miała jednocześnie wykrzywiona, wściekła minę, srogie oczy, ściśnieniete usta i powiedziała to wszystko w złości, żeby Ci dokuczyć, bo to zła kobieta była, ale ja ogólnie), że jadąc kawałek chodnikiem okazują pogardę dla wolniejszych pieszych itd, itp.
Ludzie w większości są dobrzy, uwierz, nie każdy jest taki wredny i bezmyślny jak ja i tamta rowerzystka.
Od lat tu piszę, że ddr-y są złe. ddr ma sens, gdy ma
- wjazd (zjazd z ulicy, którego nie trzeba pokonywać wyjeżdżając najpierw na środek pasa jezdni)
- wyjazd (kawałek pasa rowerowego w jezdni urywającego się tak, że rower włącza się bezkolizyjnie)
- co najmniej 1 km po jednej stronie, a najlepiej dwa po obu stronach od końca do końca
- przy przejeździe przez skrzyżowanie z sygnalizacją wymagana ilość cykli do odstania wynosi 1 (w szczególnych przypadkach 2), a nie 5, jak to ma miejsce w niektórych miejscach
- ma nawierzchnię przystosowaną do roweru bez amortyzacji
- zminimalizowane jest niebezpieczeństwo kolizji z samochodami skręcającymi w prawo.
- zachowana jest ciągłość nawierzchni, jeden poziom, podobnie jak w ulicy, bo rower to nie pieszy.
- przy projektowaniu zakłada się prędkość roweru w mieście na poziomie 25 km/h, a nie 12. jasne, że jazda 30 i więcej km/h przez skrzyżowania czy przejścia jest niebezpieczna.
Ludzie w większości są dobrzy, uwierz, nie każdy jest taki wredny i bezmyślny jak ja i tamta rowerzystka.
Od lat tu piszę, że ddr-y są złe. ddr ma sens, gdy ma
- wjazd (zjazd z ulicy, którego nie trzeba pokonywać wyjeżdżając najpierw na środek pasa jezdni)
- wyjazd (kawałek pasa rowerowego w jezdni urywającego się tak, że rower włącza się bezkolizyjnie)
- co najmniej 1 km po jednej stronie, a najlepiej dwa po obu stronach od końca do końca
- przy przejeździe przez skrzyżowanie z sygnalizacją wymagana ilość cykli do odstania wynosi 1 (w szczególnych przypadkach 2), a nie 5, jak to ma miejsce w niektórych miejscach
- ma nawierzchnię przystosowaną do roweru bez amortyzacji
- zminimalizowane jest niebezpieczeństwo kolizji z samochodami skręcającymi w prawo.
- zachowana jest ciągłość nawierzchni, jeden poziom, podobnie jak w ulicy, bo rower to nie pieszy.
- przy projektowaniu zakłada się prędkość roweru w mieście na poziomie 25 km/h, a nie 12. jasne, że jazda 30 i więcej km/h przez skrzyżowania czy przejścia jest niebezpieczna.
@maki:
"Potem rowerzyści z nich nie korzystają"
nie uogólniaj... są tacy którzy korzystają!
jeździsz na pewno samochodem...
przyjemnie by Ci było gdyby ktoś Cie oskarżał o wykroczenia jakie popełniają inni kierowcy?
-przekraczanie dozwolonej prędkości
-najeżdżanie na linię ciągłą
-nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych
jestem pewien, że taki mądrala jak Ty nie robi powyższych rzeczy, dlatego nie wytykam Ci tego... a Ty więc nie wytykaj "rowerzystom" ogólnie tego co zauważyłeś u kilku...
* * *
@Rysiu:
świetna uwaga
"Czy mój rower staje się inny?" - wiem, że to retoryczne pytanie
ale dla tych co nie wiedzą:
oczywiście, że nie... :)
uważam, że warto tutaj dodać, że ISTNIEJĄ ciągi pieszo-rowerowe, które bardzo często od chodnika różnią się tym, że na tym pierwszym ktoś postawił znak pionowy z namalowanym rowerem ;)
jadąc po ciągu pieszo-rowerowym "Czy mój rower staje się inny?" ;)
"Ale zakłada się milcząco, że jedni drugich nie lubią i nie szanują, a może nawet chcą zabić."
zakłada się również, że WSZYSCY jeżdżą źle
zakłada się również, ze powyżsi rowerzyści to psychopaci-samobójcy pchający się specjalnie pod koła dwutonowych pojazdów...
to zdecydujcie się panowie kierowcy z pieszymi - chcemy Was pozabijać czy siebie samych?
"Potem rowerzyści z nich nie korzystają"
nie uogólniaj... są tacy którzy korzystają!
jeździsz na pewno samochodem...
przyjemnie by Ci było gdyby ktoś Cie oskarżał o wykroczenia jakie popełniają inni kierowcy?
-przekraczanie dozwolonej prędkości
-najeżdżanie na linię ciągłą
-nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych
jestem pewien, że taki mądrala jak Ty nie robi powyższych rzeczy, dlatego nie wytykam Ci tego... a Ty więc nie wytykaj "rowerzystom" ogólnie tego co zauważyłeś u kilku...
* * *
@Rysiu:
świetna uwaga
"Czy mój rower staje się inny?" - wiem, że to retoryczne pytanie
ale dla tych co nie wiedzą:
oczywiście, że nie... :)
uważam, że warto tutaj dodać, że ISTNIEJĄ ciągi pieszo-rowerowe, które bardzo często od chodnika różnią się tym, że na tym pierwszym ktoś postawił znak pionowy z namalowanym rowerem ;)
jadąc po ciągu pieszo-rowerowym "Czy mój rower staje się inny?" ;)
"Ale zakłada się milcząco, że jedni drugich nie lubią i nie szanują, a może nawet chcą zabić."
zakłada się również, że WSZYSCY jeżdżą źle
zakłada się również, ze powyżsi rowerzyści to psychopaci-samobójcy pchający się specjalnie pod koła dwutonowych pojazdów...
to zdecydujcie się panowie kierowcy z pieszymi - chcemy Was pozabijać czy siebie samych?
Może właśnie dlatego są potrzebne.
Takie zachowanie nie jest rowerowe, tylko polskie. Wystarczy zapytać kierowców. Kiedy włóczyłem się po Londynie, to każde zatrzymanie połączone z przyglądaniem się rowerowi wywoływało czyjeś pytanie, czy nie potrzebuję narzędzi. Że nie wspomnę, co się działo, jak wyciągałem plan miasta albo mapę gdzieś w terenie.
Takie zachowanie nie jest rowerowe, tylko polskie. Wystarczy zapytać kierowców. Kiedy włóczyłem się po Londynie, to każde zatrzymanie połączone z przyglądaniem się rowerowi wywoływało czyjeś pytanie, czy nie potrzebuję narzędzi. Że nie wspomnę, co się działo, jak wyciągałem plan miasta albo mapę gdzieś w terenie.
~Mazur
Mazur gdzie ty już nie byles ...... i co ty nie robiles.
Londyn, Paryz ,Dakar, Praga, Berlin .Moskwa. Ulanbator...zapewne jeszcze jakiś biegun .......
Napisz co robiles w Ułanbator..??
Ja to jeszcze w Nowym Porcie jeszcze nigdy nie byłem :( a Mazur to już wszędzie był i nawet mape ma :)
Dobrze ze jest to forum i jego stali bywalcy to można się odstresować :)
Mazur gdzie ty już nie byles ...... i co ty nie robiles.
Londyn, Paryz ,Dakar, Praga, Berlin .Moskwa. Ulanbator...zapewne jeszcze jakiś biegun .......
Napisz co robiles w Ułanbator..??
Ja to jeszcze w Nowym Porcie jeszcze nigdy nie byłem :( a Mazur to już wszędzie był i nawet mape ma :)
Dobrze ze jest to forum i jego stali bywalcy to można się odstresować :)
To nie żadne lansiarstwo. Tylko w taki sposób można pokazać swoją siłę i coś wywalczyć. Zawsze powtarzam, że gdyby nie paru odważnych w dawnej Solidarności, to dziś nadal byłaby komuna. I gdyby nie te przejazdy, to nie mielibyśmy tylu DDRów.
Ja też nie lubię dużych spędów, ale tu uczestniczę, bo mam nadzieję, że dzięki temu szybciej doczekam się DDRa z Osowej do Oliwy.
Nie można być biernym i tylko narzekać, jak coś nie pasuje.
Ja też nie lubię dużych spędów, ale tu uczestniczę, bo mam nadzieję, że dzięki temu szybciej doczekam się DDRa z Osowej do Oliwy.
Nie można być biernym i tylko narzekać, jak coś nie pasuje.
co to za walka , jada morde dra i po kilku godzinach wladza zapomina, sponsorzy zadowoleni bo za darmoszke maja rozgłos. stowarzyszenie kase dostane , a z budżetu obywatelskiego poprawia to co za kase z miasta spartolono.
jedyna wymierna korzyść to maja organizatorzy a reszta jest tylko tlem .
Jeśli chodzi o komune to w tamtych czasach nie były potrzebne DDR bo jezdzilo się bezpiecznie po ulicach i szosach za miastem.
Teraz wystarczylo by ponaprawiać chodniki i wypedzic z nich samochody i starczy na nich miejsca dla rowerzystow i pieszych.
Ale jak to z misiem bywa im on jest droższy tym więcej kasy dla pomyslodowcow .
Za komuny nie było ani lepiej ani gorzej , było inaczej kto tego nie doswiadczyl ten niech nie wypowiada się jak to było.
jedyna wymierna korzyść to maja organizatorzy a reszta jest tylko tlem .
Jeśli chodzi o komune to w tamtych czasach nie były potrzebne DDR bo jezdzilo się bezpiecznie po ulicach i szosach za miastem.
Teraz wystarczylo by ponaprawiać chodniki i wypedzic z nich samochody i starczy na nich miejsca dla rowerzystow i pieszych.
Ale jak to z misiem bywa im on jest droższy tym więcej kasy dla pomyslodowcow .
Za komuny nie było ani lepiej ani gorzej , było inaczej kto tego nie doswiadczyl ten niech nie wypowiada się jak to było.
Zgadzam się z drugą częścią. Bo jeździłem po Oslo (co przeoczyłeś). Infrastruktura rowerowa tam jest, ale bez przesady. Jeździ się głównie jezdniami. Nie ma za to żadnych problemów z samochodami. Jakby co, zawsze ustąpią. Już po powrocie ze zdumieniem przeczytałem, że w Oslo jest ok. 600 samochodów na 1000 mieszkańców, czyli więcej, niż w 3M. W życiu bym na to nie wpadł.
Pytanie: Co zrobiłeś gdy dotarłeś do końca DDR? Czy przypadkiem nie łamałeś przepisów?
Czy jeśli Gdańsk "widzi" rowerzystów to naprawdę trzeba tak długo utrzymywać taki stan rzeczy? - czyli kończące się nigdzie DDRy?
Czy jeśli Gdańsk "widzi" rowerzystów to nie należało przypilnować sprawy i w trakcie remontu torowiska (parę lat temu) wybudować przejazd rowerowy wtedy kiedy przesuwano przejście dla pieszych na wylocie Jaśkowej? - teraz będzie to robione ekstra, za Twoje pieniądze z BO
Czy jeśli Gdańsk "widzi" rowerzystów to naprawdę trzeba tak długo utrzymywać taki stan rzeczy? - czyli kończące się nigdzie DDRy?
Czy jeśli Gdańsk "widzi" rowerzystów to nie należało przypilnować sprawy i w trakcie remontu torowiska (parę lat temu) wybudować przejazd rowerowy wtedy kiedy przesuwano przejście dla pieszych na wylocie Jaśkowej? - teraz będzie to robione ekstra, za Twoje pieniądze z BO
Nie łamałem przepisów. Z DDR wjechałem na ulicę. Zawsze tak robię no chyba że mocno leje wtedy jadę chodnikiem.
Nie jestem jednak święty czasem zdarza mi się jechać chodnikiem ale nie pouczam wtedy innych, nie dzwonię też dzwonkiem żeby piesi ustąpili z drogi bo to jest zwykłe chamstwo i bezczelność.
Jak jest DDR to nie cwaniakuje i nie szukam skrótu jadąc chodnikiem bo to jest dalekie od OK.
Gdańsk "widzi" rowerzystów i to jest widoczne w mieście. Jest wiele miejsc do których można mieć zastrzeżenia. O Jaśkowej też wiele można by napisać ale ogólnie z roku na rok ścieżek przybywa.
Na odcinku o którym piszesz wystarczy dopuścić oficjalnie ruch rowerów na chodniku i uniemożliwić parkowanie samochodów. Nie trzeba wydawać żadnych ekstra pieniędzy. Swoją drogą mistrzostwem świata jest projekt który z powodu budowy DDR zakłada likwidację kiosku który tam funkcjonuje.
Ogólnie takie pytania powinny być kierowane nie do mnie tylko do oficera rowerowego. Trzeba go było zagadnąć na paradzie.
Jak to jest że w 3mieście podobno jest "brać rowerowa", oficer rowerowy jest zapalonym rowerzystą a jest taki problem żeby do niego dotrzeć i uzyskać jakieś informacje.
Nie jestem jednak święty czasem zdarza mi się jechać chodnikiem ale nie pouczam wtedy innych, nie dzwonię też dzwonkiem żeby piesi ustąpili z drogi bo to jest zwykłe chamstwo i bezczelność.
Jak jest DDR to nie cwaniakuje i nie szukam skrótu jadąc chodnikiem bo to jest dalekie od OK.
Gdańsk "widzi" rowerzystów i to jest widoczne w mieście. Jest wiele miejsc do których można mieć zastrzeżenia. O Jaśkowej też wiele można by napisać ale ogólnie z roku na rok ścieżek przybywa.
Na odcinku o którym piszesz wystarczy dopuścić oficjalnie ruch rowerów na chodniku i uniemożliwić parkowanie samochodów. Nie trzeba wydawać żadnych ekstra pieniędzy. Swoją drogą mistrzostwem świata jest projekt który z powodu budowy DDR zakłada likwidację kiosku który tam funkcjonuje.
Ogólnie takie pytania powinny być kierowane nie do mnie tylko do oficera rowerowego. Trzeba go było zagadnąć na paradzie.
Jak to jest że w 3mieście podobno jest "brać rowerowa", oficer rowerowy jest zapalonym rowerzystą a jest taki problem żeby do niego dotrzeć i uzyskać jakieś informacje.
Dotrzeć do oficera taki problem to chyba nie jest. Jest strona kontaktowa, można też inaczej. Ale oficer to też urzędnik. Ma ograniczenia i uwarunkowania. I właśnie te ograniczenia stanowią o tym jak Gdański widzi rowerzystów. Owszem ścieżek, czy pasów przybywa. Czy tak dużo jak przystało na rowerową stolicę - można dyskutować. I zresztą nie chodzi tu tylko o ścieżki tylko o rozwiązania prorowerowe, czy należyte utrzymanie stanu istniejącego infrastruktury. Bo DDR często są tak robione, że nie chce się po nich jechać.
Zauważ jak piszesz o Jaśkowej: Na odcinku o którym piszesz wystarczy dopuścić ..... W wielu szczególnych miejscach WYSTARCZYŁO BY coś nieszczególnego zarządzić i było by OK, lub chociażby przypilnować innych robót lub projektów żeby nie psuły. A jakoś tak ciężko to się dzieje. A dzieje się tak chyba dlatego, że oficer ze swoim referatem i może częścią ZDiZ to jedno, a cała masa innych urzędników to beton który należycie spowalnia. Można zauważyć, że wszystkie rzeczy wykonywane przez GiK - jedną ze spółek miejskich są jakoś zazwyczaj mało prorowerowe. I potem trzeba naprawiać.
Zauważ jak piszesz o Jaśkowej: Na odcinku o którym piszesz wystarczy dopuścić ..... W wielu szczególnych miejscach WYSTARCZYŁO BY coś nieszczególnego zarządzić i było by OK, lub chociażby przypilnować innych robót lub projektów żeby nie psuły. A jakoś tak ciężko to się dzieje. A dzieje się tak chyba dlatego, że oficer ze swoim referatem i może częścią ZDiZ to jedno, a cała masa innych urzędników to beton który należycie spowalnia. Można zauważyć, że wszystkie rzeczy wykonywane przez GiK - jedną ze spółek miejskich są jakoś zazwyczaj mało prorowerowe. I potem trzeba naprawiać.