Zachowanie personelu pozostawia wiele do życzenia.Dzisiaj byłam świadkiem załatwiania sobie leku nie do końca formalną drogą przez babsko stojące w kolejce przede mną.Z przebiegu rozmowy wynikało, że na ten lek powinna być recepta ale babsko było uparte i stwierdziło,że ona też jest farmaceutką, „że tak można”, żeby jej wydać ten lek i że ona w ogóle może donieść receptę później wypisaną przez jej męża, który jest weterynarzem…Ale dno pomyślałam. Obsługująca ją farmaceutka zamiast kategorycznie uciąć dyskusje, wdała się z nią w uległą pogadankę,przywołana została nawet przełożona z zaplecza celem załatwienia sprawy. Pani przełożona stwierdziła, że w drodze wyjątku lek wyda,ale tak naprawdę to ta pani powinna udać się do apteki w rejonie,do którego administracyjnie należy.Nie trzeba dodawać, że zajęło to dłuuższą chwilę a wszystko odbywało się kosztem mojego czasu.W międzyczasie weszła do apteki starsza pani w mocnym makijażu,a w wygiętej manierycznie rączce trzymała receptę,manifestując wszem i wobec, że ona musi być obsłużona i to jak najszybciej.Okazało się, że to lekarka, naturalnie jedna z farmaceutek po wazeliniarsku zaczęła koło niej tańczyć „pani