Widok
Żenująca obsługa
Jeśli weterynarze z tej lecznicy mają takie same podejście do zwierząt jak do ich właścicieli to cieszę się, że nie skorzystałam z ich usług. Gdy zapukałam do lecznicy, nacisnęłam na klamkę i zapytałam czy można odrobaczyć kota zostałam obrzucona stwierdzeniami: „a nie można poczekać, tylko dobijać się jak zamknięte?”. Dostałam minutowy wykład, że trwa operacja, a ja tylko przeszkadzam. Po chwili Pan weterynarz zorientował się, że nie wywiesił kartki o tym fakcie i kazał czekać. Zniesmaczona, zdenerwowana i oburzona wyszłam z lecznicy i na pewno moja noga więcej tam nie postanie. Pojechałam do lecznicy na ul. Stryjskiej w Gdyni i pomimo, że było już po godzinach otwarcia i trwał dyżur zostałam przyjęta i obsłużona w bardzo miły sposób. Rozumiem, że ktoś może mieć gorszy dzień, ale nie można w taki sposób traktować klienta. Wystarczyło powiedzieć „proszę czekać”, a na pewno nie dyskutowałabym i poczekała na swoją kolej. Nie wiem jakimi specjalistami są weterynarze z tej kliniki dlatego nie wypowiadam się na ten temat. Uważam jednak, że podejście do klienta jest w dzisiejszych czasach bardzo ważne i należy ich szanować, a nie traktować jak niepotrzebne śmieci!
Moja ocena
obsługa: 1
oferta: -
jakość usług: -
podejście do zwierząt: -
pomoc merytoryczna: -
przystępność cen: -
ocena ogólna: -
1.0
* maksymalna ocena 6
Pewnie kolejna przewrażliwiona "klientka" która uwiesiła się na dzwonku bo jej nie otwierali.. Myśląc sobie: "Kompletnie nie rozumiem rozżalenia pana weterynarza który operując musiał wyjść z sali operacyjnej." Pracuję w handlu od kilku lat i dobrze znam takich "klientów" którzy nie widzą dalej niż czubek ich własnego nosa i trzeba ich czasami sprowadzić na ziemię. Czasami czyjaś duma jest więcej warta niż coś tak prozaicznego jak kolejność obsługiwania. Czasami wystarczy przywitać kogoś zwykłym "dzień dobry" zamiast "co pan tam robił? Stoję tu już godzinę!"
od wielu lat jestem właścicielką wielu zwierzaków i to co napisałaś "właścicielko kota brytyjskiego" jest conajmniej niedorzeczne i szkalujące tak dobrych lekarzy weterynarji jakimi jest "ekipa" Jarosława B.! jak miałaś zły dzień, to się nie wyrzywaj, bo jak widać najprościej jest kogoś "opluć", aby humor sobie poprwić!! ja osobiście nie mam im nic do zarzucenia, a wręcz przeciwnie! bardzo szanuje ich pracę i oddanie wszystkim pacjentom i traktowanie wszystkich z pełnym profesjonalizmem.
Zgadzam się . Rok temu mój pies miał 10 ataków padaczki mój brat i ja byliśmy z nim właśnie u tego weterynarza nie zapisał jakie zastrzyki mu dał , później moja mama i brat byli z psem u innego weterynarza i powiedział że Ozziego się już nie da uratowac ponieważ p.Bandura nie zapisał jakie dał mu zastrzyki .
Nie polecam tego weterynarza on leci tylko na kasę i wogóle nie leczy zwierząt podobna sytuacja z tym weterynarzem miała moja koleżanka z Maltańczykiem tylko że on miał 7 lat a mój Ozzy dopiero 2 lata więc weterynarz to kat i tyle !
Nie polecam tego weterynarza on leci tylko na kasę i wogóle nie leczy zwierząt podobna sytuacja z tym weterynarzem miała moja koleżanka z Maltańczykiem tylko że on miał 7 lat a mój Ozzy dopiero 2 lata więc weterynarz to kat i tyle !