Spektakl pełen wrażeń
Muszę przyznać, że przed pójściem do teatru trochę obawiałem się tego spektaklu. Po pięknych, żywiołowych "Chłopach" i całkiem sympatycznej "Lalce" reżyser Kościelniak bardzo wysoko zawiesił...
rozwiń
Muszę przyznać, że przed pójściem do teatru trochę obawiałem się tego spektaklu. Po pięknych, żywiołowych "Chłopach" i całkiem sympatycznej "Lalce" reżyser Kościelniak bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę i chcąc, nie chcąc każdy kolejny jego spektakl będzie musiał przejść porównanie z dwoma wcześniej wymienionymi. Okazuje się jednak, że obawy były nie potrzebne, bo "Zły" doskonale sam się broni. Ani przez chwilę nie czułem znużenia, nie odczułem też przestojów w tempie akcji. Od początku do końca świetnie skrojone przedstawienie niczym garnitur Jonasza Drobniaka. Na samym początku największe wrażenie robi scenografia, świetnie zharmonizowana z grą świateł i efektów. Już pierwsza scena tworząca zimową scenerię Warszawy zapada w pamięć. Dużo efektownych scen zbiorowych - szczególnie podobała mi się ta z lodowiskiem. Spektakl robi czasami wrażenie posępnego, przecież to "Zły" ale są tez momenty kiedy uśmiech sam ciśnie się na usta, jak np. taniec w oknie Hawajki podczas piosenki "Zakochany Wirus" czy scena żywcem wyjęta ze Słomianego wdowca w trakcie "Namiętności Olimpii Szuwar", a także kontrabasista przygrywający z drugiego piętra podczas dancingu. Dużo naprawdę elektryzujących scen - jak ta, kiedy w melinie u bandziorów zostaje uwięziona Marta (jedyna, niepowtarzalna, wyjątkowa w tej roli Maja Gadzińska!!!). Bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie Tomasz Steciuk w roli redaktora i Katarzyna Wojasińska jako Hawajka. Zresztą plusów spektaklu jest naprawdę dużo więcej. Warto kupić płytę z muzyką Piotra Dziubka ze "Złego". Z każdym kolejnym przesłuchaniem te piosenki stają się coraz lepsze. Chętnie jeszcze raz wybrał bym się na to przedstawienie. Polecam!!!
zobacz wątek