Widok
Może przerzuć się na tańce? Albo spacery w parku, wędrówki po górach? Rowerem jedź w towarzystwie męskim i oczekuj ze ona będzie to tolerowała (o wsparciu nie śmiem wspominać). Na wycieczkę rowerową z dziewczyną (-ami)? Jeszcze chwila i kibole na ustawki ze swoimi pannami zaczną chodzić. Koniec świata.
Rysiek - co jest złego w tym, aby wybrać się na wycieczkę rowerową w towarzystwie kobiety? bo chyba czegoś nie rozumiem :)
przecież nie mam na myśli rowerowego rajdu przez pół Polski czy też szaleńczego wyścigu po szosie...
a z tego co zauważyłem to kobiety jeżdżą na rowerach... i robią to bardzo sprawnie :)
przecież nie mam na myśli rowerowego rajdu przez pół Polski czy też szaleńczego wyścigu po szosie...
a z tego co zauważyłem to kobiety jeżdżą na rowerach... i robią to bardzo sprawnie :)
Moje doświadczenia mówią mi, że oczekiwania co do takiego spaceru i sposób realizacji są różne. Oczywiście, że istnieją dziewczyny jeżdżące bardzo dobrze (sporej liczbie bym nie dotrzymał pola), oraz, że z tymi gorzej jeżdżącymi można się posnuć trochę i też będzie przyjemnie, a ja już od 33 lat nie poszukuję aktywnie nowych towarzyszek. Niemniej kilka razy zniechęciłem się i obecnie wspólną jazdę traktuję jako przyjemność wtórną, a nie cel sam w sobie. Mojej małżonce powiadam, że Korzeniowski prawdopodobnie chodzi z żoną na spacer i jest bardzo zadowolony i nie wyrywa się chodem sportowym do przodu i nie popędza małżonki.
Z wycieczek rowerowych byłem na takiej wielodniowej w towarzystwie mieszanym tylko raz i wspominam to jako mordęgę, niemożność przejechania 10 km w jednym kawałku.
Z drugiej strony jak córka się przygotowywała dwa lata temu do Herbalife, to pojechaliśmy na fajny spacer, ale ja z dziećmi jeździłem sporo, gdy miały one po kilka lat, więc to był taki solidniejszy powrót do korzeni :), poza tym córka to córka :)
Krótko mówiąc, próba zapoznania sensownej dziewczyny poprzez wspólne jazdy na rowerze ogranicza zbiór kobiet do wąskiego grona. Zresztą popatrz sobie na jeżdżące pary związane mocniej - poznać je np po takich samych rowerach - kupili je gdy byli już razem. On jedzie przodem, ona za nim ze zbolałą miną. Mijam takie pary w TPK i na ddr-ach, żal mi tych kobiet.
Z wycieczek rowerowych byłem na takiej wielodniowej w towarzystwie mieszanym tylko raz i wspominam to jako mordęgę, niemożność przejechania 10 km w jednym kawałku.
Z drugiej strony jak córka się przygotowywała dwa lata temu do Herbalife, to pojechaliśmy na fajny spacer, ale ja z dziećmi jeździłem sporo, gdy miały one po kilka lat, więc to był taki solidniejszy powrót do korzeni :), poza tym córka to córka :)
Krótko mówiąc, próba zapoznania sensownej dziewczyny poprzez wspólne jazdy na rowerze ogranicza zbiór kobiet do wąskiego grona. Zresztą popatrz sobie na jeżdżące pary związane mocniej - poznać je np po takich samych rowerach - kupili je gdy byli już razem. On jedzie przodem, ona za nim ze zbolałą miną. Mijam takie pary w TPK i na ddr-ach, żal mi tych kobiet.
A miałeś kiedyś tandem? To jest długie, nieporęczne, drogie, łatwo się psuje, a na koniec pilot i tak musi wlec pasażera. I włóż taki na samochód, wleź z takim do pubcomu, omiń takim dziurę, przeskocz krawężnik... Tandemy, prócz zalet, mają wady. A największa to, że marnie się jeździ tandemem... samemu.
Kobieta, która ongiś przyczyniła się do mojego wizerunku jako rowerowego pogromcy niewiast jest najlepszym budowlańcem jakiego znam. Pożyczyłem ostatnio od niej młotowiertarkę, wymieniamy doświadczenia remontowe. Uważam, że kobiety jeżdżą bardzo dobrze samochodami. Są z nich naprawdę dobre programistki. Nie wspominam już o tradycyjnych kobiecych przymiotach. Mój szowinizm objawia się wyłącznie w okolicy roweru i wyłącznie w okolicach konkretnych wycieczek. Półgodzinne spacery rowerowe, pedał za pedałem, naciskanie tyle, co waży noga, po gładkim asfalcie, z dala od aut, górek, korzeni, tłumu - może być w towarzystwie samych kobiet (nie do końca, bo żona by miała obiekcje)
Mój świat jest dość skomplikowany. W sobotę naoglądałem się kobiet z lodu, stali i kamienia. Bałbym się z taką maszyną do połykania kilometrów w poziomie i pionie umówić na rower. Ja powyżej opisywałem średnią statystyczną, a nie ogony krzywej Gaussa.
Sam raczej słabowity jestem, boli kolano i w ogóle...
Sobota, 6:00, 80 km, szosa?
Sam raczej słabowity jestem, boli kolano i w ogóle...
Sobota, 6:00, 80 km, szosa?
Konkret - wycieczka szosą
Niedziela 5;59 stacja Gdańsk-Osowa. Bilet normalny do Somonina +rower 15,20 (na grupowym można oszczędzić 1-2 zł)
Somonino 6:28
91 km, bez spinki, ale żwawo. W Osowej 10 - 10:30, zależnie od postojów (im mniej, tym lepiej)
Bidony i jedzenie ze sobą. Ew. napełnianie gdzieś raz pod sklepem.
Wybieram się sam, lub z kimś, kto się zjawi na stacji.
Prędkość średnia licznikowa - 27-30, nie wykluczam ponad 30, jak ktoś pociągnie. 26 jak ktoś spuchnie nie jest odrzucane z góry. 25 tylko jak ktoś złamie nogę.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=jqpgpnfcrcmofyqb
Somonino 6:28
91 km, bez spinki, ale żwawo. W Osowej 10 - 10:30, zależnie od postojów (im mniej, tym lepiej)
Bidony i jedzenie ze sobą. Ew. napełnianie gdzieś raz pod sklepem.
Wybieram się sam, lub z kimś, kto się zjawi na stacji.
Prędkość średnia licznikowa - 27-30, nie wykluczam ponad 30, jak ktoś pociągnie. 26 jak ktoś spuchnie nie jest odrzucane z góry. 25 tylko jak ktoś złamie nogę.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=jqpgpnfcrcmofyqb
Żałujesz 15 zł, chcesz się rozgrzać na dodatkowych 40 km z samego rana, czy mieszkasz w okolicach Wieżycy?
Bo jednak trasa przez Żukowo nie jest za ciekawa, może rankiem w niedzielę będzie pusta. Do Żukowa warto skoczyć przez Banino-Pępowo, od Pępowa droga jest wyremontowana. Jest wprawdzie "ścieżka", ale można ją ignorować.
W Kierunku na Kościerzynę fajna droga prowadzi przez Przyjażń, Skrzeszewo Kartuskie i Borcz, gdybyś zaczął od Kartuskiej, trzeba odbić w Lniskach w lewo, a w przypadku jazdy przez Żukowo, zaraz za rondem w kierunku Gdańska w prawo (jadąc od ronda). Tyle, że we wszystkich tych przypadkach droga do Somonina jest znacznie dłuższa niż 40 km.
ja właśnie zdecydowałem się jeździć pociągiem w kierunku Kościerzyny, bo już mi się trochę nudzą pętle Gdańsk-Gdański, nie mam czasu ani sił na trasy >150km (w zeszłym roku 180, w tym 140), a sama trasa kolejowa bardzo klimatyczna. To moja pierwsza próba "pociągowa" (poza tymi do Krakowa, Wrocławia, czy Ustrzyk kilkadziesiąt lat temu)
Bo jednak trasa przez Żukowo nie jest za ciekawa, może rankiem w niedzielę będzie pusta. Do Żukowa warto skoczyć przez Banino-Pępowo, od Pępowa droga jest wyremontowana. Jest wprawdzie "ścieżka", ale można ją ignorować.
W Kierunku na Kościerzynę fajna droga prowadzi przez Przyjażń, Skrzeszewo Kartuskie i Borcz, gdybyś zaczął od Kartuskiej, trzeba odbić w Lniskach w lewo, a w przypadku jazdy przez Żukowo, zaraz za rondem w kierunku Gdańska w prawo (jadąc od ronda). Tyle, że we wszystkich tych przypadkach droga do Somonina jest znacznie dłuższa niż 40 km.
ja właśnie zdecydowałem się jeździć pociągiem w kierunku Kościerzyny, bo już mi się trochę nudzą pętle Gdańsk-Gdański, nie mam czasu ani sił na trasy >150km (w zeszłym roku 180, w tym 140), a sama trasa kolejowa bardzo klimatyczna. To moja pierwsza próba "pociągowa" (poza tymi do Krakowa, Wrocławia, czy Ustrzyk kilkadziesiąt lat temu)
Trasa niebrzydka, ale zamiast nudnego łojenia autostradą przez Szymbark - Stężycę możesz skorzystać z niedawno wylanego asfaltu między Pierszczewkiem a Nowymi Czaplami. Fajne, miejscami dwucyfrowe ścianki - przez Krzeszną - Nowe Czaple - Czapielski Młyn (NIE przez Stare Czaple) i dalej Zgorzałe - Stężyca. Powoli asfaltują drogę Stare Czaple - Gołubie, więc niedługo szosą będzie pewnie można dodatkowo zaliczyć fajny podjazd pod Stare Czaple bez konieczności wracania się.
Malowniczość i klimatyczność wyjątkowa, no i dwucyfrowe nachylenia na asfaltach to rzadkość na Kaszubach.
Trzeba tylko przeboleć kawałek iombów w Krzesznej i ze 300m znośnej żwirówki na przesmyku między Potulskim a Ostrzyckim w Pierszczewku.
pozdr
Malowniczość i klimatyczność wyjątkowa, no i dwucyfrowe nachylenia na asfaltach to rzadkość na Kaszubach.
Trzeba tylko przeboleć kawałek iombów w Krzesznej i ze 300m znośnej żwirówki na przesmyku między Potulskim a Ostrzyckim w Pierszczewku.
pozdr
Do baru to na pewno podjadę. Dobry bar?
Na 90% deszcze - nie jadę
No niestety, wszystko wskazuje na to, że w niedziele rano bez solidnego deszczu się nie obejdzie. Wobec takich prognoz rezygnuję z jutrzejszej wycieczki. Wstępnie przestawiam ją na sobotę za tydzień.
http://www.meteo.pl/um/php/pict_show.php?cat=3&time=20
http://www.meteo.pl/um/php/pict_show.php?cat=3&time=20
Padać będzie tylko do 11. Schłodzona szosa coś wspaniałego.
http://uk.weather.com/weather/hourByHour/Gdansk+PM+Poland+PLXX0005:1:PL?pagenum=3&nextbeginIndex=18
http://uk.weather.com/weather/hourByHour/Gdansk+PM+Poland+PLXX0005:1:PL?pagenum=3&nextbeginIndex=18
Dawałem rachityczne zmiany, na górkach zostawałem i wołałem żałośnie, a pod koniec zauważyłem, że na drogach, które były dotąd płaskie wyrosły spore góry. O zaniżenie średniej obwiniam jednak eM, który wdał się w gadkę z niebrzydką kolarką i zburzył cały misterny plan.
Ja - 108, eM - pewnie 160.
Baaardzo udana wycieczka, pogoda dopisała, trasa widokowo wspaniała.
Ja - 108, eM - pewnie 160.
Baaardzo udana wycieczka, pogoda dopisała, trasa widokowo wspaniała.