Nie wiem, co się stało, ale po latach, w ciągu ostatniego tygodnia, nagle masowo odezwali się kumple - motocykliści z czasów, gdy mieliśmy po 20 - kilka lat i spotykaliśmy się w małej knajpce we...
rozwiń
Nie wiem, co się stało, ale po latach, w ciągu ostatniego tygodnia, nagle masowo odezwali się kumple - motocykliści z czasów, gdy mieliśmy po 20 - kilka lat i spotykaliśmy się w małej knajpce we wrzeszczu albo w garażach, po pracy w instalu, czy w stoczni.
garażowe spotkania były chyba najfajniejsze. przesiadywało się na rozebranych motocyklowych d*penplatzach, podawało narzędzia, sączyło piwo i mechaniczną wiedzę, uruchamiało po nocach maszyny, zbierało informacje o tym, co na mieście wyprawiają koledzy.
(piękne to były czasy, gdy wystarczyło mieć kasę na fajki, piwo i paliwo - a nie na pieluchy).
i tu nagle, po latach ciszy: impreza w garażu!
wszyscy powiadomieni. no jasne, że się przykulam! ale boje się myśleć jak to się skończy :)
jak znam moich kolegów, to po północy, spuszczeni ze smyczy, mogą przestawić miasto :) może tym razem nie wyniosą z Garnizonu karabinu maszynowego, ale odcumować Kormorana?
dlaczego nie???
https://www.youtube.com/watch?v=sDNs1F9frA4
zobacz wątek