Z nimi okazuje się, że angielski nie jest taki straszny. Nawet dla mojego synka, który jest prymusem z wf-u, a od języka stroni.
Tutaj, gdy na zajęciach była Olimpiada, Michał nie chciał wracać do domu! zawsze jest dużo ruchu. Nie znałam wcześniej takiego podejścia do języków i jestem pod wrażeniem, że takie lekcje, które wydają się być zabawą dają tak słyszalne efekty. To nie jak za czasów mojego niemieckiego w szkole:) Bardzo na plus! Świat idzie do przodu:)