Widok
aloha, co twój pies robił na ulicy?
Bardzo mi przykro że Twój przyjaciel nie przeżył, jednak jest to twoja wina żeś go nie dopilnował.
przecież nikt specjalnie by twojego psa nie przejeżdżał. Poza tym jeśli nawet znajdziesz gościa to co zrobisz? Natomiast on jeśli ma jakieś ślady na samochodzie to jeszcze od ciebie się będzie mógł domagać naprawy bo to ty nie dopilnowałeś zwierzęcia.
Bardzo mi przykro że Twój przyjaciel nie przeżył, jednak jest to twoja wina żeś go nie dopilnował.
przecież nikt specjalnie by twojego psa nie przejeżdżał. Poza tym jeśli nawet znajdziesz gościa to co zrobisz? Natomiast on jeśli ma jakieś ślady na samochodzie to jeszcze od ciebie się będzie mógł domagać naprawy bo to ty nie dopilnowałeś zwierzęcia.
Bardzo mi przykro... Szczegółów sprawy oczywiście nieznam.. Ale mowisze ze jechal z.nadmierną prędkością oraz ze pies nie wybiegl na ulice.. To w takim razie gdzie go potracil? Na polu? Skoro wrzucił psa do rowu to zapewne ściągnął go z drogi.. Zgadzam sie ze to słabe zachowanie kierowcy.. Ale skoro pies biega bez opieki, bo jak rozumiem swiadkowie to widzieli... Czyli ciebie na miejscu nie bylo.. To zastanow sie 10 razy zanim komuś nastukasz.. Bo nie dosc ze wlasciciel auta moze sobie roscic prawa do odszkodowania spowodowane przez psa. To dodatkowo paragraf za wymierzanie sprawiedliwości samemu.. Rozumiem ze nie widzisz winy u siebie, masz piane na kierowce volvo.. No ale psa jak dziecko trzeba pilnowac, raczej kodeksu drigowego niezna.
Typowo polska mentalność. Żadnej refleksji nad tym że samemu się nie dopilnowało psa, który znalazł się na drodze przed samochodem. Bo przecież winien jest zawsze ten drugi uczestnik zdarzenia.
No i skoro samochód jechał jak twierdzisz ok 100 km/h to jakim cudem pies przeżył tak potężna uderzenie?
Życzę Ci żebyś znalazł kierowcę tego auta i nawet jeżeli doraźnie wymierzysz mu (zasłużoną w Twoim mniemaniu) karę to mam nadzieję że on pociągnie Cię do odpowiedzialności za uszkodzenie pojazdu i naruszenie nietykalności. Może to Cię czegoś nauczy.
No i skoro samochód jechał jak twierdzisz ok 100 km/h to jakim cudem pies przeżył tak potężna uderzenie?
Życzę Ci żebyś znalazł kierowcę tego auta i nawet jeżeli doraźnie wymierzysz mu (zasłużoną w Twoim mniemaniu) karę to mam nadzieję że on pociągnie Cię do odpowiedzialności za uszkodzenie pojazdu i naruszenie nietykalności. Może to Cię czegoś nauczy.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
przezyl< bo wstał i widziałem to, niestety zanim dobieglem,to facet zrobil co zrobil i odjechal. nie udzielil mu pomocy, nie zawiadomil sluzb. oby to nastepym razem nie bylo twoje dziecko. a wyrzuty sumienia mam- jesli nie znasz okolicznosci-zamilcz. szukalem goscia a nie dyskusji na temat upilnowania psa. znalazlem, dzekuje za pomoc. sladow nie ma, piesek 9 kg wazyl,a skurczysynstwo pana na oczach dzieci nie do opisania.
Typowo polska mentalność jest raczej taka, że zwierzę to nie żywe stworzenie, a przedmiot. Nawet jeśli potrącił psa, który wybiegł na ulicę, należało się po prostu zatrzymać i zobaczyć co się ze zwierzakiem dzieje. Skoro byli świadkowie, którzy widzieli zajście i dotarli do właściciela, to jeśli kierowca miałby czyste sumienie, nie spitalałby jak tchórz, tylko popytał ludzi czy wiedzą czyje to zwierze, a i odszkodowaniem by zapewne nie pogardził. Naprawdę dziwię się, że potrącając zwierzę jest wam absolutnie obojętny jego los, tak jakby to nie było żywe stworzenie a tylko kupa mięsa.