Odpowiadasz na:

Re: biedne konie

Mądrze piszesz.
Z tym, że co innego jest starać się sporo ugrać/ zarobić na turystycznych matołach, a co innego dać sobie nabić garść szewskich teksów w dupę - na przykład – za... rozwiń

Mądrze piszesz.
Z tym, że co innego jest starać się sporo ugrać/ zarobić na turystycznych matołach, a co innego dać sobie nabić garść szewskich teksów w dupę - na przykład – za 100euro, wszelkim możliwym kosztem.
Jak kupuję frezarkę to wiadomo, nie po to żeby stała w szklanej gablocie.
Z końmi bywa podobnie, no może z wyłączeniem małych arabów, te to może podziwiać ze swego panoramicznego okna ich bogaty właściciel.
Edukacja i wykształcenie nie zapewnia empatii, ale nawet nie ona tu ważna - tu ważny jest zdrowy rozsądek, którego też próżno ze szkół wynieść.
Kiedy grzeje mi się w robocie frezarka lub wiertarka to idę poszukać gdzie postawiłem piwo. Inaczej przegrzeję/przepalę uzwojenie wirnika. Podobnie będzie z koniem.
Koń to równanie. Z jednej strony wykonana praca, oddane ciepło, a z drugiej strony równania, owies, trawa woda i odpoczynek.
Nie jestem zbytnio empatyczny, dlatego, że mam do czynienia z debilami na prawie każdym kroku mego życia.
W ubiegły poniedziałek, dałem facetowi pod gdyńskim obi dychę. A podszedł do mnie, popłakał się dosłownie, że bezdomny i czy może mi koszyk odwieźć.
Zaoferował mi też pomoc w załadunku do autka worków betonowej wylewki. Zrobiłem jeszcze jeden nadplanowy kurs do obi dałem dyszkę i koszyk. Ale to nie jest empatia. To była uczciwa transakcja.



Ale i tak do głębi rozumiałem tego człowieka.

zobacz wątek
15 lat temu
~~c~~

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry