DLA ROZLUŹNIENIA, IRONI I WNIOSKU:)
Paliłem dzisiaj ogień w wannie pełnej wody,
Lecz zgasił go spirytus tam wlany dla ochłody.
Więc, zatopiłem kamień, co się unosił na dnie,
Lecz kto by w to uwierzył, że mi na sufit...
rozwiń
Paliłem dzisiaj ogień w wannie pełnej wody,
Lecz zgasił go spirytus tam wlany dla ochłody.
Więc, zatopiłem kamień, co się unosił na dnie,
Lecz kto by w to uwierzył, że mi na sufit spadnie.
Zdrapałem go dmuchnięciem, przegryzłem go zębami,
Ściągnąłem z niego skórę, żonglując pośladkami.
Wtem ściana się rozlała, przygniotła dach podłogi,
Na szczęście nie zniszczyła złamanej stołu nogi.
Wdrapałem się na lampę, chowając do żarówki
Ostatnią parę skarpet, wiązanych na sznurówki.
Gdy prąd mnie pieścił czule, świeciłem jak świetlówka.
Zawdzięczam swoje życie końcówce od ołówka,
Co izolację sprawił swą gumką do mazania,
Która utkwiła w nosie z grzebieniem do czesania.
A grzebień dwutonowy, zrobiony z pióra krowy,
Rozwijał prędkość światła, gdy kolor miał śliwkowy.
A śliwki były pyszne, bo były to węgierki.
I chociaż były nagie ściągały swe sukienki.
Bo zimno bardzo było, a rozgrzać się pragnęły,
Dlatego równo w rzędzie i w gardle mi stanęły.
Gdy lampa się urwała, jak Ikar lot ciągnąłem,
Na Biegun doleciałem i wtedy się ocknąłem.
Tam, jeden miś polarny, nadepnął mi na ucho
I wtedy zrozumiałem, że woda jest na sucho.
Więc, po co jakieś rurki w łazience mi pękają,
Gdy sucho przez nie płynie i krople się spalają?
Dumając tak co wieczór, nad rzeczy tej istotą,
Doszedłem do jednego ja nie chcę być idiotą.
zobacz wątek