Widok
obsługa
skoro nie podoba się obsługa to jest wiele innych sklepów nikt nie każe na siłę robić zakupy w Bomi
a druga sprawa ciekawe jaka by miała pani minę gdyby za miesiąc pracy w tym dwie niedziele po 11godzin dostała 1060zł.
Ale skoro robi pani zakupy codziennie to znaczy że ma pani kasę i buźka się uśmiecha od ucha do ucha.
Ja kupuje tu owoce i warzywa dla 9miesięcznego dziecka i nie mam im nic do zarzucenia.
a druga sprawa ciekawe jaka by miała pani minę gdyby za miesiąc pracy w tym dwie niedziele po 11godzin dostała 1060zł.
Ale skoro robi pani zakupy codziennie to znaczy że ma pani kasę i buźka się uśmiecha od ucha do ucha.
Ja kupuje tu owoce i warzywa dla 9miesięcznego dziecka i nie mam im nic do zarzucenia.
Moja ocena
Bomi
kategoria: Supermarkety
obsługa: 4
asortyment: 5
promocje: 6
przystępność cen: 4
ocena ogólna: 4
4.6
* maksymalna ocena 6
Zdaje się Pani nie rozumieć, że te 1060 zł pochodzi od klientów, nie od kierownictwa. Wysiłki personelu zmierzają do pozbycia się klientów. Jeżeli ich zabraknie to pensja będzie wynosiła nie 1060 ale 0 zł.
-- Były klient
PS Pyskowanie klientom na forum przez pracowników Bomi jest doprawdy poniżej wszelkiej krytyki.
-- Były klient
PS Pyskowanie klientom na forum przez pracowników Bomi jest doprawdy poniżej wszelkiej krytyki.
Pracownicy''prawdziwego ''dawnego Bomi na pewno nigdy by nie pyskowali klientom.Chociażby dlatego ,że zespół składał się z ludzi pracujących z pasją.Mieli wytyczony cel i dążyli do jego realizacji .
Teraz, gdy do Bomi przyłączyło kilkadziesiąt przypadkowych placówek cel jest nieokreślony, a wręcz wydaje się ,że na pewno nie nastawiony na zadowolenie klienta
.Ceny delikatesowe ,a standard obsługi jak w dyskoncie.
.Pracownicy którzy po opłaceniu rachunków zostają z pustym kontem kilka dni po wypłacie nie mogą tryskać radością.
Zdarza się ,że po wyjściu z Bomi pędza do drugiej pracy.
I to nie dlatego ,żeby zarobić na wczasy w Egipcie ,zazwyczaj urlop spedzają w domu bo z pensji nie udało się im przez cały rok zarobić nawet na tygodniowy pobyt nad polskim morzem.
Teraz, gdy do Bomi przyłączyło kilkadziesiąt przypadkowych placówek cel jest nieokreślony, a wręcz wydaje się ,że na pewno nie nastawiony na zadowolenie klienta
.Ceny delikatesowe ,a standard obsługi jak w dyskoncie.
.Pracownicy którzy po opłaceniu rachunków zostają z pustym kontem kilka dni po wypłacie nie mogą tryskać radością.
Zdarza się ,że po wyjściu z Bomi pędza do drugiej pracy.
I to nie dlatego ,żeby zarobić na wczasy w Egipcie ,zazwyczaj urlop spedzają w domu bo z pensji nie udało się im przez cały rok zarobić nawet na tygodniowy pobyt nad polskim morzem.
MIESZKAM NA FIKAKWIE I ROBIE BARDZO CZESTO ZAKUPY W BOMI OD KILKU MIESIECY WIDZE TAM PANIE NA DZIALE MIESO,WEDLINA Z TEGO CO WIEM SA TO PANIE Z AGENCJI PRACY TYMCZASOWEJ I DLA NICH MAM OGROMNY SZACUNEK STARAJA SIE MAJA PODEJSCIE DO KLIJENTA SAWSZE USMIECHNIETE CZEGO NIE MOZNA POWIEDZIEC O PANIACH KTORE TAM PRACUJA OD DLUZSZEGO CZASU.WYRECZAJA SIE OWA OBSLUGO I UCIEKAJA ZE STANOWISKA PRACY CO WIDAC GOLYM OKIEM . TYLKO DLA CZEGO NIE WIDZI TEGO KIEROWNICTWO BOMI !!!!!!!!
Nie lubię robić zakupów w BOMI - czuję nienawiść tych kobiet, gdy płacę rachunek wyższy niż 300/400zł. Te kobiety nienawidzą wszystkich klientów BOMI, jakby to oni byli odpowiedzialni za to, że one słabo zarabiają. Jakkolwiek nie starałbym się być dla nich miły, zawsze są opryskliwe, bezczelne i aroganckie.
To świadczy tylko o Pani kulturze osobistej! To, że klienci BOMI to w większości nowobogackie chamy to też wszyscy dobrze wiedzą. Jeśli ktoś patrzy na ciebie z pogardą jak go kasujesz, bo przecież to tylko kasjer, to przepraszam bardzo ale nijak nie da się być miłym i uprzejmym, to po prostu widać. Także nie zazdroszczę ekspedientkom z BOMI!
@mg - większość to nowobogackie chamy? Acha...tu cię boli. Każdego człowieka, dobrze zarabiającego nazwiesz "nowobogackim chamem", bo co innego ci pozostało w tym twoim mizernym i sfrustrowanym bycie zrobić...nienawidzić wszystko i wszystkich, którzy maję lepiej od ciebie.
Dokładnie to jest to, o czym pisałem - nienawistne pracownice BOMI, które jakby mogły, to by klientom napluły w twarz.
Dokładnie to jest to, o czym pisałem - nienawistne pracownice BOMI, które jakby mogły, to by klientom napluły w twarz.
Jestem zażenowana czytając te pyskówki między klientami a obsługą. Mimo, że jestem sprzedawcą w tym wypadku stoję po stronie klientów. Sama pracowałam w Bomi. Nie jako prezes czy kierownik, ale jako zwykła "kobieta za ladą". I muszę powiedzieć, że często było mi wstyd za zachowanie niektórych koleżanek. Arogancja, głupie, obrażone miny - u niektórych na porządku dziennym. Niektóre starsze stażem pracownice były wręcz oburzone, że jesteśmy za miłe dla klientów. Masakra jakaś. Teraz pracuję gdzie indziej - też w handlu. Widzę, że koleżanki są lub starają się być miłe,choć może bardziej zmęczone i też mało zarabiają. Zupełnie co innego. Każdy może mieć gorszy dzień, ale jeżeli podejmuje się pracę, gdzie kontakt z dużą rzeszą różnych, przecież ludzi jest naturalny trzeba się zastanowić - czy jest to praca dla mnie? czy jestem dość odporna psychicznie? W tej pracy trzeba przede wszystkim lubić ludzi! Ja lubię, i nawet z trudnym klientem ( a jest mnóstwo bezczelnych bydlaków) raczej sobie radzę.
To zapraszam jeszcze do porównania do Alfy, Madisona, Osowy, Orunii, Krewetki, Batorego - te również są i można przetestować arogancję pracowników. A jak się chce to można nawet napisać rozprawę np. nt "Upierdliwość pracownika - sprawa wyuczona, czy genetyka?". Myślę, że obrona dyplomu w przypadku takiego dzieła, to już tylko czysta formalność... ...
Tak jak powiedziałem, w każdej społeczności są czarne owce. Niestety uzywanie epitetów tylko to wrażenie wzmacnia (epitety używa się gdy brak pocisków słownych). Pochwały ze strony klientów też się często zdarzają w sprawie personelu (co jest miłe), ale niestety jak mówi przysłowie japońskie, dobra reklama rozsiewa się trzykrotnie, zła dziesięciokrotnie.
Możesz sobie pogadać, rzeczywistości nie zmienisz. Skądinąd wiem, że pracownice BOMI świadomie i celowo są aroganckie wobec klientów. Uznały, że tak zmuszą zarząd do podwyżek, lepszych warunków pracy - jak przestaną przychodzić klienci, to będzie im lepie...ot, taka tępota ekonomiczna.
BOMI mają być delikatesami, a nie Biedronką - lepsze towary, obsługa na wyższym poziomie. A zarobki? Zapewne będą wyższe, jak w końcu wyjdą z długów, za które w tej chwili również odpowiada obsługa, która doprowadziła swoim zachowaniem do spadku obrotów - nie ma klientów, nie ma obrotów; proste.
Jeśli jesteś w stanie zbić moje argumenty, to zapraszam do dyskusji - jeśli nie, to...zamknij ryło i się nie odzywaj do mnie.
BOMI mają być delikatesami, a nie Biedronką - lepsze towary, obsługa na wyższym poziomie. A zarobki? Zapewne będą wyższe, jak w końcu wyjdą z długów, za które w tej chwili również odpowiada obsługa, która doprowadziła swoim zachowaniem do spadku obrotów - nie ma klientów, nie ma obrotów; proste.
Jeśli jesteś w stanie zbić moje argumenty, to zapraszam do dyskusji - jeśli nie, to...zamknij ryło i się nie odzywaj do mnie.
Drogi Halewiczu - znajdź w którymś moim poście inwektywy .... Mój poprzedni post dotyczył skądinąd atakującego Ciebie pieniacza, ale tego pewnie nie doczytałeś. Nie rozumiem dlatego, co obliguje Ciebie do atakowania mnie hasłem "zamknij ryło".
Ja twierdzę po prostu, że prawda zawsze leży po środku. Podajesz przykłady swojej (i nie tylko) złej obsługi. Ja również byłem świadkiem, kiedy wielce szanowna, dystyngowana Pani podeszła do ekspedientki i tak wyglądała rozmowa:
K: dzień dobry - poproszę o 20 dag szynki bez polifosforanów
E: Przykro mi, niestety skończyła się
K: Pani jest do d*py (w tym momencie obróciła się na pięcie i odeszła od stoiska)
Ekspedientkę zamurowało, w tym czasie podeszła jeszcze raz ta klientka i rzuciła hasło: "Pani mnie źle zrozumiała - pani nie jest do d*py, panie jest do niczego". W tym momencie ekspedientka wybiegła na zaplecze z płaczem.
Nie atakuje dlatego Ciebie drogi Halewiczu, ale chcę pokazać, że zarówno z jednej jak i z drugiej strony barykady (której nie powinno być - powinna być najzwyczajniejsza obustronna chęć współpracy i szacunku) zdarzają się sytuacje skrajne...
Ja twierdzę po prostu, że prawda zawsze leży po środku. Podajesz przykłady swojej (i nie tylko) złej obsługi. Ja również byłem świadkiem, kiedy wielce szanowna, dystyngowana Pani podeszła do ekspedientki i tak wyglądała rozmowa:
K: dzień dobry - poproszę o 20 dag szynki bez polifosforanów
E: Przykro mi, niestety skończyła się
K: Pani jest do d*py (w tym momencie obróciła się na pięcie i odeszła od stoiska)
Ekspedientkę zamurowało, w tym czasie podeszła jeszcze raz ta klientka i rzuciła hasło: "Pani mnie źle zrozumiała - pani nie jest do d*py, panie jest do niczego". W tym momencie ekspedientka wybiegła na zaplecze z płaczem.
Nie atakuje dlatego Ciebie drogi Halewiczu, ale chcę pokazać, że zarówno z jednej jak i z drugiej strony barykady (której nie powinno być - powinna być najzwyczajniejsza obustronna chęć współpracy i szacunku) zdarzają się sytuacje skrajne...
Notabene moje posty podpisywałem w tym wątku jako:
~Arogancki pracownik Bomi (bez postu o 2012-05-26 15:15)
~Tanio-ironiczny pracownik Bomi vs Mistrz Riposty
~Arogancki pracownik Bomi od ironii
~Arogancki? pracownik Bomi
Żeby nie było że wynajdziesz w moich wypowiedziach slang uliczny (czym akurat nie lubię się parać..)
~Arogancki pracownik Bomi (bez postu o 2012-05-26 15:15)
~Tanio-ironiczny pracownik Bomi vs Mistrz Riposty
~Arogancki pracownik Bomi od ironii
~Arogancki? pracownik Bomi
Żeby nie było że wynajdziesz w moich wypowiedziach slang uliczny (czym akurat nie lubię się parać..)
Halewicz po twoim zachowaniu wneść można jedno: takich prostych, tępych, chamskich deb*li nie powinno się wpuszczać do żadnych sklepów, nie tylko Bomi...
Myślę, że "xyz" jak i zacny "arogancki..." poprą mnie w całości ;P
Cytuję-"ach!! to ja już wiem, kto ty jesteś:))) Faktycznie ten magazynier z BOMI na Fikakowie:))) O jaaaaa!!!" koniec cytatu-świadczy o twoim poziomie inteligencji (a raczej jego braku) co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że przed takimi pseudo-klientami powinno się drzwi zamykać (nie tylko Bomi), nawet gdybyśmy przez to mieli mniej zarabiać. Ja osobiście zrzeknę się mojej pensji, żeby tylko zobaczyć twoje upokorzone "ryło" przyklejone do szyby i skamlące "wpóśćcie mnie...gdziekolwiek...choćby do Biedronki..."
Myślę, że "xyz" jak i zacny "arogancki..." poprą mnie w całości ;P
Cytuję-"ach!! to ja już wiem, kto ty jesteś:))) Faktycznie ten magazynier z BOMI na Fikakowie:))) O jaaaaa!!!" koniec cytatu-świadczy o twoim poziomie inteligencji (a raczej jego braku) co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że przed takimi pseudo-klientami powinno się drzwi zamykać (nie tylko Bomi), nawet gdybyśmy przez to mieli mniej zarabiać. Ja osobiście zrzeknę się mojej pensji, żeby tylko zobaczyć twoje upokorzone "ryło" przyklejone do szyby i skamlące "wpóśćcie mnie...gdziekolwiek...choćby do Biedronki..."
Hahahaha :D Ależ się ubawiłem!!!No po prostu boki zrywać :D
Uwierz mi, że Romanowski już na pewno żadnego listu do ciebie nie napisze (o ile w ogóle był to list do ciebie)
Jeżeli chodzi o brak pensji, to zważywszy na to, iż w rezultacie nie będę musiał oglądać twojego parszyw*go ryja gotów jestem z niej zrezygnować...Tyle korzyści wzamian???Biorę w ciemno :D
Ps.Się chłopaku trochę pogubiłeś w wyliczaniu cech charakteru jednego pracownika Bomi haha :D
Uwierz mi, że Romanowski już na pewno żadnego listu do ciebie nie napisze (o ile w ogóle był to list do ciebie)
Jeżeli chodzi o brak pensji, to zważywszy na to, iż w rezultacie nie będę musiał oglądać twojego parszyw*go ryja gotów jestem z niej zrezygnować...Tyle korzyści wzamian???Biorę w ciemno :D
Ps.Się chłopaku trochę pogubiłeś w wyliczaniu cech charakteru jednego pracownika Bomi haha :D
Na szczęście jesteśmy w Polsce więc swoje angielskie powiedzonko możesz sobie wsadzić w d**ę (albo wyjechać do tegoż kraju i tam się sadzić na angielskich pracowników...w necie :)
Jak bedziesz pisał do Prezesa, to pozdrów go od pracowników (tych bezczelnych, aroganckich itp :) i poproś Go przy okazji, żeby wydał zakaz wpuszczania do Bomi takich tępych deb*li jak ty.
Jak bedziesz pisał do Prezesa, to pozdrów go od pracowników (tych bezczelnych, aroganckich itp :) i poproś Go przy okazji, żeby wydał zakaz wpuszczania do Bomi takich tępych deb*li jak ty.
Widzę to tak: ty sfrustrowany, niedowartościowany wiecznie przez wszystkich kopany w du*ę chodzisz na zakupy po to, żeby powkurw*ać pracowników, po czym wypisujesz rózne bzdety do zarządów, żeby Ktoś przez wielkie "K" cię przepraszał, bo wtedy czujesz się kimś. Nastepnie siadasz do kompa, żeby jeszcze tam naubliżać wszystkim przez których "jest ci źle" a nie masz się komu wyżalić, bo mamusia cię już od dawna nie kocha ];->
Ps.Na szczęście nie jesteś na miejscu zarządu Bomi :)
Ps.Na szczęście nie jesteś na miejscu zarządu Bomi :)
H A L E W I C Z !
Halewicz pokonał ściankę w tenisa.
Halewicz namówił Goździkową na Apap.
Co Halewicz wręcza swoim bliskim na święta? Nic. Nie musi. Wystarczy, że pozwoli im tylko do siebie podejść.
Gdy Halewicz wchodzi coś załatwić w Urzędzie skarbowym lub ZUS-ie to słyszy: "Dzień dobry, w czym mogę pomóc?".
TP S.A. nie wyłączyła telefonu Halewiczowi przed rozpatrzeniem reklamacji. Nigdy.
Jeśli udało ci się wygrać w jakąś grę z Halewiczem to oczywiście nie znałeś zasad.
Będąc jeszcze w łonie matki Halewicz odciął pępowinę, bo nie potrzebował niczyjej pomocy.
Ktoś kiedyś pozwał Halewicza do sądu. Halewicz pomyślał, że może być zabawnie i poszedł. Nie mylił się. Najbardziej podobał mu się moment, w którym sędzia przyznał się do winy.
Halewicz rozumie polski system podatkowy i zna wszystkie unijne przepisy.
Halewicz pokonał ściankę w tenisa.
Halewicz namówił Goździkową na Apap.
Co Halewicz wręcza swoim bliskim na święta? Nic. Nie musi. Wystarczy, że pozwoli im tylko do siebie podejść.
Gdy Halewicz wchodzi coś załatwić w Urzędzie skarbowym lub ZUS-ie to słyszy: "Dzień dobry, w czym mogę pomóc?".
TP S.A. nie wyłączyła telefonu Halewiczowi przed rozpatrzeniem reklamacji. Nigdy.
Jeśli udało ci się wygrać w jakąś grę z Halewiczem to oczywiście nie znałeś zasad.
Będąc jeszcze w łonie matki Halewicz odciął pępowinę, bo nie potrzebował niczyjej pomocy.
Ktoś kiedyś pozwał Halewicza do sądu. Halewicz pomyślał, że może być zabawnie i poszedł. Nie mylił się. Najbardziej podobał mu się moment, w którym sędzia przyznał się do winy.
Halewicz rozumie polski system podatkowy i zna wszystkie unijne przepisy.