myśl spiralnie zakręcona (czyt. niezrozumiała)
wracam sobie dziś o zmierzchu jaśkówką do domu
i mijając przystanek autobusowy
dostrzegam (prawie subliminalnie) nagryzmolony łaciną napis "quo vadis"*
nie wierzę w przypadki, brak...
rozwiń
wracam sobie dziś o zmierzchu jaśkówką do domu
i mijając przystanek autobusowy
dostrzegam (prawie subliminalnie) nagryzmolony łaciną napis "quo vadis"*
nie wierzę w przypadki, brak przypadków, przeznaczenia i mistrzowskie liczby.
w nic nie wierzę.
a jednak to hasło, na tej ulicy to zdumiewający zbieg okoliczności,
coś jakby skrzyżowanie ścieżek świata, który istnieje już tylko w mojej jaźni, w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości,
którego nie da się zakotwiczyć na tej ziemi.
*hasło miałam czelność zmyślić albo ukraść niejakiemu Henrykowi ;)
...a może to tylko ciężki tydzień i nic tam nie było nagryzmolone?
zobacz wątek