Widok
taaak...jak wróciłam do domu z córeczką, światło było przygaszone, wyglądało na to, że w salonie stoją kwiaty, zrobiło mi się ciepło i miło...dopóki nie odkryłam, że to zwiędnięte róże, które dostałam tydzień wcześniej od mamy na urodziny....oczywiście nie posprzątał...cóż faceci chyba nie myślą tymi kategoriami...a czasami szkoda...
za pierwszym i drugim razem pierścionki
Za pierwszym razem nic nie dostałam, a za drugim to byłam w szoku, że mąż potrafi być taki romantyczny, aż się popłakałam ;)
Na stole był bukiet z polnych kwiatów, a na podłodze porozrzucane kwiatki- stokrotki a wśród nich 4 margerytki z łodyżkami- dwie duże i dwie malutkie, które miały symbolizować naszą rodzinkę :D No i domek cały wysprzątany osobiście przez męża :)
Na stole był bukiet z polnych kwiatów, a na podłodze porozrzucane kwiatki- stokrotki a wśród nich 4 margerytki z łodyżkami- dwie duże i dwie malutkie, które miały symbolizować naszą rodzinkę :D No i domek cały wysprzątany osobiście przez męża :)
Przy wyjściu ze szpitala mąż ofoarował mi przeogromniasty bukiet róż :))) Jak wróciliśmy do domu juz na klatce był napis witaj w domu córeczko i żonko :))) Dom był pięknie ustrojony a na środku pokoju stał bujany fotel do dziś uwielbamy go z Agatką a wcześniej była to ogromna wygoda do karmienia piersią :)))
Ponieważ nie wiedzieliśmy kiedy wychodzimy mąż liczył że ma duuuużo czasu na posprzątanie już i tak czystego mieszkanka, kupienie prezentu i kwiatów. A tu niespodzianka - dowiedziałam się że wychodzimy, chwilę później zator uniemożliwiał karmienie i musiał pędzić do nas z laktatorem i fotelikiem gdzie wszystko przygotowałam na wyjście. Więc był "gotów" jedynie pokój Kubusia z mnóstwem (chyba ze 30) maskotek które chomikujemy od ślubu (dostaliśmy zamiast kwiatów).
Później dostałam kolczyki z brylantami i bukiet kwiatów z przepięknymi podziękowaniami za synka i za cały trud ciąży i porodu. Również teściowie zjawili się u nas z prezentem dla każdego z nas. To było dla mnie zaskoczenie dlatego tym bardziej miło wspominam :)))
Później dostałam kolczyki z brylantami i bukiet kwiatów z przepięknymi podziękowaniami za synka i za cały trud ciąży i porodu. Również teściowie zjawili się u nas z prezentem dla każdego z nas. To było dla mnie zaskoczenie dlatego tym bardziej miło wspominam :)))
ja dokladnie nie pamietam, bo zaraz mialam i urodziny i byly swieta i po narodzinach pierwsze 2 tyg to byl sajgon, typu dom, szpital , a maz praktycznie pracowala tzn, musial isc na 4h do pracy...
ale w domu czekaly na nas balony, kwiaty itp, mieszkanie na blysk, ale dzien wczesnie byla pani , ktora u nas sprzata, na pewno bizuterie itp...wlasnie 2 dni temu bylam z reklamacja na moj pierscionek bo 4 kamienie zgubilam, i dostalam nowy, bo wykupione bylo ubezpieczenie, wiec dostala supe nowke, nawet mieli moj rozmiar hihi
a i maz musial dokonczyc po mnie dekorowanie i przygotowac do konca, choc to mu nie wyszlo...
ale w domu czekaly na nas balony, kwiaty itp, mieszkanie na blysk, ale dzien wczesnie byla pani , ktora u nas sprzata, na pewno bizuterie itp...wlasnie 2 dni temu bylam z reklamacja na moj pierscionek bo 4 kamienie zgubilam, i dostalam nowy, bo wykupione bylo ubezpieczenie, wiec dostala supe nowke, nawet mieli moj rozmiar hihi
a i maz musial dokonczyc po mnie dekorowanie i przygotowac do konca, choc to mu nie wyszlo...
z moim Mężem jest tak, że jak się Go nie "huknie" - to nie ma co liczyć na prezent ;)
najlepiej jakbym sama sobie poszła i kupiła ;)
więc sama musiałam dopilnować, żeby dostać prezent za urodzenie Gabrysia :) ciągle Mu powtarzałam, że powinnam dostać prezent - bo jest taka tradycja :)
nawet od Teściów dostałam :) kwiaty + złoty łańcuszek z wisiorkiem :) (w tym czasie moje stosunki z Teściową były mocno ochłodzone - delikatnie mówiąc...)
ja zażyczyłam sobie od Męża kolczyki - do kompletu do mojego pierścionka zaręczynowego ;) (mam 3 dziurki więc potrzebne były 3 złote kolczyki)
pojechaliśmy do tego samego złotnika i sama sobie wybrałam :) Mąż później zapłacił i odebrał gotowe :]
najlepiej jakbym sama sobie poszła i kupiła ;)
więc sama musiałam dopilnować, żeby dostać prezent za urodzenie Gabrysia :) ciągle Mu powtarzałam, że powinnam dostać prezent - bo jest taka tradycja :)
nawet od Teściów dostałam :) kwiaty + złoty łańcuszek z wisiorkiem :) (w tym czasie moje stosunki z Teściową były mocno ochłodzone - delikatnie mówiąc...)
ja zażyczyłam sobie od Męża kolczyki - do kompletu do mojego pierścionka zaręczynowego ;) (mam 3 dziurki więc potrzebne były 3 złote kolczyki)
pojechaliśmy do tego samego złotnika i sama sobie wybrałam :) Mąż później zapłacił i odebrał gotowe :]
nie dopisałam - mieszkanie też było wysprzątane ;) Mariusz musiał dokończyć (z moją Mamą) rozpakowywanie naszych maneli(przeprowadzka przed porodem) :) w sumie między szpitalami tylko 3 doby spędziliśmy z Gabrysiem w domu... później Mąż dzielnie jeździł na Polanki, przywoził co trzeba + ciepłe obiadki dla mnie ;) nawet prasował pieluchy i ubranka Gabrysia ;)
Hehhe,pamiętam że jak wróciłam z Niko do domu to tylko powiedział,a teraz możesz iść na zakupy i kupić sobie co tylko chcesz i co??? nie kupiłam nic...wtedy,nie miałam do tego głowy,Nikos był bezcennym prezentem,ale to ze bez problemów mogłam rodzić w swissie i wiedziałam o tym od początku ciązy znaczyło dla mnie już bardzo wiele,no i dostałam bardzo duży i drogi prezent którego w ogóle się nie spodziewałam na urodziny przed porodem 3 miesiące i na gwiazdkę równiez się postarała ta moja druga połowa,tym bardziej ze wczesniej nigdy nie miała głowy do prezentów,zawsze było weź sobie kup sama,ale jak na usg dowiedziała się,ze będzie syn wszystko się zmieniło,jednak po porodzie nie kupiłam sobie nic,po co? juz niczego nie potrzebowałam i tak jest do teraz...kiedys mogłam przepierdalać kasę,odkąd jest Niko mało wydaję na siebie,przezenty jakos juz nie mają znaczenia,ba mogę śmiało powiedziec ze jestem oszczędna jezeli chodzi o mnie,a kiedys z oszczędnością byłam na bakier,jednak jezeli chodzi o Nikosia no to same wiecie,nie załuję zadnej kwoty,ale moje potrzeby juz nie sa takie jak kiedys.
olaolenka, ja identycznie :) kiedys moglam wrocic z 5 siatami ciuchow, jakies pierodly. a teraz pierwszy raz od kilku miesiecy kupilam sobie spodnie, tylko dlatego,ze mam malo par sprzed ciazy w ktore sie mieszcze :) a tak, to tylko dla malej, to zabawki, to ciuchy... w sumie to dobrze, bo ja nienormalna bylam z tymi zakupami :)
Ja dostałam bukiet róż jak przywieżliśmy maleństwo do domu :) No i mieszkanie było poodkurzane a lóżeczko małego zasłane :)
O prezentach za ząbki nie słyszałam :)) Ale kilka miesięcy po pierwszych zębach kupiliśmy sobie większe mieszkanie więc na małe prezenty raczej nie było kasy... Ale oddzielny pokój na łóżko malucha to był super prezent z drugiej strony :)
O prezentach za ząbki nie słyszałam :)) Ale kilka miesięcy po pierwszych zębach kupiliśmy sobie większe mieszkanie więc na małe prezenty raczej nie było kasy... Ale oddzielny pokój na łóżko malucha to był super prezent z drugiej strony :)
A ja nic nie dostalam i jakos mi to nawet do glowy nie przyszlo,ze powinnam cos dostac. W domu bylo posprzatane, maz dzielnie pral i prasowal i przywozil nam czyste rzeczy do szpitala, bo w sumie 8 dni nas trzymali. A jak wrocilam do domu, to bylam najszczesliwsza pod sloncem,ze w koncu tam juz bylismy :D
Mojemu mężowi trzeba wyraźnie powiedzieć, że i co chcę dostać i jeszcze najlepiej dopilnować....więc były kwiaty na wyraźne życzenie. Ale za to przez w sumie prawie miesiąc woził do szpitala wyprane ręcznie ciuszki (mieliśmy ich mało więc codziennie coś prał a do pralki 5 rzeczy w rozmiarze 50 nie wrzucisz..) i wyprasowane :)
piszecie o porządkach i wypranych i wyprasowanych rzeczach przez meza jakby to było coś niezwykłego. to są normalne codzienne obowiązki, nie rozumiem zachwytu. U nas wszystko było przyszykowane z zapasem, cala sterta ciuszków, to nic nie trzeba było dodatkowo prasować czy prać. mieszkanko też wspolnie posprzątalismy. czasem trzeba tylko uświadomić wcześniej,że sie daje prezenty po urodzeniu mamie, bo to jednak trud i wypada pomyślec tez o niej, nie musi to być coś wielkiego, chodzi o gest.
ja dostałam czekoladki i pierscionek nastepnego dnia po urodzeniu :) maz przyniol do szpitala...
a jak wychodzilismy..dostalam bukiet róz:)
a w domku niespodzianka. mieszkanie posprzatane na blysk.a pokoik malej wystrojony.. balonami i napisem witamy w domu:) az sie wzruszyłam:)
dodam, ze moj maz na codzien nie jest raczej romantyczny, ale jak ma okazje to sie postara:) az milo.:]
a jak wychodzilismy..dostalam bukiet róz:)
a w domku niespodzianka. mieszkanie posprzatane na blysk.a pokoik malej wystrojony.. balonami i napisem witamy w domu:) az sie wzruszyłam:)
dodam, ze moj maz na codzien nie jest raczej romantyczny, ale jak ma okazje to sie postara:) az milo.:]
Mój na co dzień zmywa, prasuje, odkurza, wyrzuca śmieci. Ale mimo, że dziecko jest wspólne i wiadomo, że się obowiązkami dzielimy to myślę, że jest za co chwalić. Z młodą leżałam prawie miesiąc, mąż pracował (3h dziennie w drodze) a przyjeżdżał codziennie do szpitala, zabierał rzeczy i tak jak pisałam. Wiadomo, że nie mógł się wypiąć i nas zostawić ale skoro chwalimy się, że rodziłyśmy - tak jakbyśmy miały wybór- to dlaczego nie chwalić męża, że tyle robił? i to z uśmiechem przywoził choć padnięty.
U mnie mieszkanie było wysprzątane na błysk, mąż wstał o 5 rano i sprzątał po pępkowym bo nie spodziewał się, że mnie po dwóch dobach wypuszczą ( miałam cc )
No i ogromny bukiet kwiatów też czekał na mnie :)
Starsza córka natomiast zrobiła mi najpiękniejszy prezent na świecie, a oto on :)
http://www.youtube.com/watch?v=-1TenZeGGF4
No i ogromny bukiet kwiatów też czekał na mnie :)
Starsza córka natomiast zrobiła mi najpiękniejszy prezent na świecie, a oto on :)
http://www.youtube.com/watch?v=-1TenZeGGF4
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych