Musiałam mieć zabieg łyżeczkowania po poronieniu i niestety zostałam źle potraktowana. Pielęgniarkom i lekarzom brakuje empatii. Nie oczekuję nie wiadomo jakiego współczucia, ale wystarczyłoby być człowiekiem. Jest to trudny czas w życiu kobiety, a także dość inwazyjny zabieg. Poczułam się oszukana i kompletnie zignorowana. Lekarz nie pojawił się ani przed zabiegiem, żeby odpowiedzieć na ewentualne pytania, ani po zabiegu, żeby powiedzieć, czy dobrze poszło, nikt nie spytał jak się czuję. Gdy wybudzając się z narkozy mówiłam, że bardzo mnie boli, nie słuchano. Mąż musiał pójść i wtedy dopiero dostałam paracetamol... Nie wspominając już o zerowym poszanowaniu intymności, żadnego parawanu przy rozbieraniu, żadnego prześcieradła do przykrycia choćby do czasu uśpienia, a na sali 6 osób, które się nawet nie przedstawiły... Płakałam na tym ginekologicznym fotelu ale zamiast usłyszeć, że będzie dobrze, usłyszałam po co ja się tak denerwuję..