Widok
dlaczego Polacy kupują rzeczy na które ich nie stać?
Witam,
mieszkam za granicą blisko połowę mojego życia. Pamiętam jeszcze jak wyjeżdzałem, zaraz po zrobieniu prawa jazdy chciałem sobie kupić BMW. nie ważne jakie- oby szpanerskie. Przyjechałem tu gdzie mieszkam, zobaczyłem ile kosztują "luksusowe" samochody i zapragnąłem takiego (audi A6 sedan) mimo ze tak wielki samochód nie był mi do niczego potrzebny. Byłem sam z dziewczyną, bez dzieci i zobowiązań. Jeździłem wtedy przywiezionym z PL hyundaiem Accent (mały sedanik w sam raz na moje potrzeby) no ale przecież trzeba było mieć lepszy, droższy, bardziej szpanerski, najlepiej "niemca w dieslu"... skończyło się na... peugeocie 406 kombi (był rok 2008) i to mimo gadania teścia że francuzy to, francuzy tamto, nie to co jego pancerny mercedes w124... skończył się naśmiewać jak mu go pożyczyłem bo mercedes się złamał na pół, a od kilkunastu miesięcy ledwo jeździł (już się poprostu mechanicznie sypał)... teścia też już ściągnąłem tutaj. od tamtej pory już nie miał niemieckiego auta. Znalazł sie za granicą, bo uciekł przed ludźmi, od których pożyczył pieniądze w PL na lepsze, wystawniejsze auto i życie jeszcze bardziej na pokaz. Ludzie ci nie zwykli słuchać tłumaczeń... w ogóle nie zwykli czegokolwiek słuchać. Teściu uciekł za granicę. Wystawne życie mu się odwidziało, i mimo że już dobrze sobie radzi, nie żyje tak wystawnie jak w PL (mimo że powodzi mu się tu lepiej niz w PL). Kiedy tu przyjechałem przed laty, uderzyło mnie to jakie tu jeżdzą samochody. Szczególnie dużo (rok 2008) peugeotów 307 kombi i renault Megane Scenic. Trochę VW Polo. Bardzo mało dużych kombi audi, BMW, VW, jak ford to raczej focus niż mondeo. Społeczeństwo znacznie bogatsze od Polskiego nie wstydzi się jeździć autem za 1-2 wypłaty. Mam sporo znajomych mających domy za 200k i wiecej a ich auta warte są mniej niż 2000 (1 wypłata). Zwłaszcza 1 z nich... miał samochód 2 lata starszy od siebie samoego. 22 letniego nissana sunny za 200. Po czym kupił sobie iPhone za 800 i dom za 180k. Jeszcze inny zajeżdzał biednego peugeocika 206 za max 600 podczas gdy kupował sobie drugi dom za grubo ponad 200k. czemu? "bo peugeocik jeszcze fajnie jeździ". Szybko i ja się tego nauczyłem (kupując pierwsze auto tutaj- peugeot 406sw) dobry, duży, nie awaryjny i duuuużo tańszy od niemieckich. A że "szpanu" nie ma? A na co to komu?? Bardzo widoczne jest to jednak w PL patrząc z dystansu. Tu na komunię własnemu dziecku daje się 20-50 max. (w PL oznajmiono nam, że jako chrzestni, oczekuje się od nas Xboxa za 400) Na ślub tutaj, daje się 10-20 (słownie: dziesięć- dwadzieścia euro). W PL 80 było za mało- niby nikt nic nie mówił, ale dało się wyczuć. Ciekawe spostrzeżenie odnoście produktów spożywczych- tu na batonik przypominający snickersa/marsa/twix'a mówi się snickers/mars/twix (mimo że to marketowa "podróbka") i nie ma problemu z tym jeżeli komuś go sprezentujesz czy poczęstujesz. O! snickers! dzięki! U nas mam wrażenie to by nie przeszło. Nie wiem czy dobrze się wyraziłem i dobrze wytłumaczyłem o co chodzi ale lepiej nie umiem. Sens jest taki że nikt nie popatrzy na ciebie krzywo że kupujesz podróbki bo chcesz przyoszczędzić. Nie musisz kupować markowych żeby być cool. Cola marki Cola? OK! i częstujesz tym gości na urodzinach? OK!! podróbka OREO? - Wow, oreo, moje ulubione! a w żadnym razie nic w stylu- łeee, podróbki..... Mam nadzieję że się jasno wyraziłem :) Kolejny przykład. Mam toyotę Yaris 1 z 2002 roku (auto za 1 wypłatę jako drugie w rodzinie). super bezawaryjne auto. nie reprezentacyjne, ale bezawaryjne. Mojej mamie zepsuł się już 3 z kolei niemiecki samochód (bracia siedzą w DE i podsyłają mamie jakieś wynalazki typu BMW 3 czy Audi A4) oba sie zepsuły i naprawy kosztowały w sumie ok. 10.000 zł. mama załamana. mówię- kup Yarisa. małe, zwinne, do miasta jak znalazł. Mama kupiła, jest zadowolona. no ale po jakims czasie juz się zaczeło, ze auto stare (mimo że technicznie igła!) że to, że tamto, że BMW fajniej jeździło, audi było duże itp. mimo że czesto stały u mechanika, a mama wcale nie ma jakoś specjalnie dużo kasy na naprawy. Wyczuwam że trochę luksusu brakuje ;) no ale na to trzeba miec zasobny portfel. Sam jeżdzę takim jeździdełkiem i wstydu (tutaj) nie ma. Do PL bym nim nie zajechał bo... trochę wstyd. porysowane, byle jakie, ale własne i jeździ. Jakiś czas temu byliśmy naszym poprzednik autkiem w GDA. Był to peugeot 206 kombi na tutejszych (zagranicznych) blachach. Pamiętam jak staliśmy na Grunwaldzkiej w korku. W zasięgu wzroku tylko 1 auto porównywalne z naszym. Zeszta znaaaacznie droższa... Naprawdę w PL każdego stać na nowego Passata czy Audi? (multum tego widać w porównianiu z tutejszymi drogami) Czy naprawdę ludzie mogą sobie pozwolić bez dużego stresu finansowego na takie auto? tj. nie bać się ze nie będzie na ratę, że nie będzie pracy, że mechanik wyskoczy, że cośtam? Oczywiście że nie. Ale mimo tego chcą mieć auta, domy, wycieczki na które ich nie stać (bez zbędnych nerwów i wyrzeczeń) moje pytanie: PO CO?
mieszkam za granicą blisko połowę mojego życia. Pamiętam jeszcze jak wyjeżdzałem, zaraz po zrobieniu prawa jazdy chciałem sobie kupić BMW. nie ważne jakie- oby szpanerskie. Przyjechałem tu gdzie mieszkam, zobaczyłem ile kosztują "luksusowe" samochody i zapragnąłem takiego (audi A6 sedan) mimo ze tak wielki samochód nie był mi do niczego potrzebny. Byłem sam z dziewczyną, bez dzieci i zobowiązań. Jeździłem wtedy przywiezionym z PL hyundaiem Accent (mały sedanik w sam raz na moje potrzeby) no ale przecież trzeba było mieć lepszy, droższy, bardziej szpanerski, najlepiej "niemca w dieslu"... skończyło się na... peugeocie 406 kombi (był rok 2008) i to mimo gadania teścia że francuzy to, francuzy tamto, nie to co jego pancerny mercedes w124... skończył się naśmiewać jak mu go pożyczyłem bo mercedes się złamał na pół, a od kilkunastu miesięcy ledwo jeździł (już się poprostu mechanicznie sypał)... teścia też już ściągnąłem tutaj. od tamtej pory już nie miał niemieckiego auta. Znalazł sie za granicą, bo uciekł przed ludźmi, od których pożyczył pieniądze w PL na lepsze, wystawniejsze auto i życie jeszcze bardziej na pokaz. Ludzie ci nie zwykli słuchać tłumaczeń... w ogóle nie zwykli czegokolwiek słuchać. Teściu uciekł za granicę. Wystawne życie mu się odwidziało, i mimo że już dobrze sobie radzi, nie żyje tak wystawnie jak w PL (mimo że powodzi mu się tu lepiej niz w PL). Kiedy tu przyjechałem przed laty, uderzyło mnie to jakie tu jeżdzą samochody. Szczególnie dużo (rok 2008) peugeotów 307 kombi i renault Megane Scenic. Trochę VW Polo. Bardzo mało dużych kombi audi, BMW, VW, jak ford to raczej focus niż mondeo. Społeczeństwo znacznie bogatsze od Polskiego nie wstydzi się jeździć autem za 1-2 wypłaty. Mam sporo znajomych mających domy za 200k i wiecej a ich auta warte są mniej niż 2000 (1 wypłata). Zwłaszcza 1 z nich... miał samochód 2 lata starszy od siebie samoego. 22 letniego nissana sunny za 200. Po czym kupił sobie iPhone za 800 i dom za 180k. Jeszcze inny zajeżdzał biednego peugeocika 206 za max 600 podczas gdy kupował sobie drugi dom za grubo ponad 200k. czemu? "bo peugeocik jeszcze fajnie jeździ". Szybko i ja się tego nauczyłem (kupując pierwsze auto tutaj- peugeot 406sw) dobry, duży, nie awaryjny i duuuużo tańszy od niemieckich. A że "szpanu" nie ma? A na co to komu?? Bardzo widoczne jest to jednak w PL patrząc z dystansu. Tu na komunię własnemu dziecku daje się 20-50 max. (w PL oznajmiono nam, że jako chrzestni, oczekuje się od nas Xboxa za 400) Na ślub tutaj, daje się 10-20 (słownie: dziesięć- dwadzieścia euro). W PL 80 było za mało- niby nikt nic nie mówił, ale dało się wyczuć. Ciekawe spostrzeżenie odnoście produktów spożywczych- tu na batonik przypominający snickersa/marsa/twix'a mówi się snickers/mars/twix (mimo że to marketowa "podróbka") i nie ma problemu z tym jeżeli komuś go sprezentujesz czy poczęstujesz. O! snickers! dzięki! U nas mam wrażenie to by nie przeszło. Nie wiem czy dobrze się wyraziłem i dobrze wytłumaczyłem o co chodzi ale lepiej nie umiem. Sens jest taki że nikt nie popatrzy na ciebie krzywo że kupujesz podróbki bo chcesz przyoszczędzić. Nie musisz kupować markowych żeby być cool. Cola marki Cola? OK! i częstujesz tym gości na urodzinach? OK!! podróbka OREO? - Wow, oreo, moje ulubione! a w żadnym razie nic w stylu- łeee, podróbki..... Mam nadzieję że się jasno wyraziłem :) Kolejny przykład. Mam toyotę Yaris 1 z 2002 roku (auto za 1 wypłatę jako drugie w rodzinie). super bezawaryjne auto. nie reprezentacyjne, ale bezawaryjne. Mojej mamie zepsuł się już 3 z kolei niemiecki samochód (bracia siedzą w DE i podsyłają mamie jakieś wynalazki typu BMW 3 czy Audi A4) oba sie zepsuły i naprawy kosztowały w sumie ok. 10.000 zł. mama załamana. mówię- kup Yarisa. małe, zwinne, do miasta jak znalazł. Mama kupiła, jest zadowolona. no ale po jakims czasie juz się zaczeło, ze auto stare (mimo że technicznie igła!) że to, że tamto, że BMW fajniej jeździło, audi było duże itp. mimo że czesto stały u mechanika, a mama wcale nie ma jakoś specjalnie dużo kasy na naprawy. Wyczuwam że trochę luksusu brakuje ;) no ale na to trzeba miec zasobny portfel. Sam jeżdzę takim jeździdełkiem i wstydu (tutaj) nie ma. Do PL bym nim nie zajechał bo... trochę wstyd. porysowane, byle jakie, ale własne i jeździ. Jakiś czas temu byliśmy naszym poprzednik autkiem w GDA. Był to peugeot 206 kombi na tutejszych (zagranicznych) blachach. Pamiętam jak staliśmy na Grunwaldzkiej w korku. W zasięgu wzroku tylko 1 auto porównywalne z naszym. Zeszta znaaaacznie droższa... Naprawdę w PL każdego stać na nowego Passata czy Audi? (multum tego widać w porównianiu z tutejszymi drogami) Czy naprawdę ludzie mogą sobie pozwolić bez dużego stresu finansowego na takie auto? tj. nie bać się ze nie będzie na ratę, że nie będzie pracy, że mechanik wyskoczy, że cośtam? Oczywiście że nie. Ale mimo tego chcą mieć auta, domy, wycieczki na które ich nie stać (bez zbędnych nerwów i wyrzeczeń) moje pytanie: PO CO?
Cały wywód sprowadza się do imputowania, że niemieckie auta są przereklamowane i przeplacone a francuskie cacy. To nieprawda. W przypadku uzywanych niewazna marka ani nawet model, ale czy konkretny egzemplarz jest dorzniety czy zadbany. Są trefne modele, np. stara laguna z fabryczna wada silnika. Audi zawsze były bardzo dobre, golfy do III generacji tez. W przelamanego na pól mercedesa srednio wierzę, musialby mieć kompost zamiast progów. Wszystko to zresztą anegdotyczne przyklady typu a mój szwagier to ma poloneza że mucha nie siada. Średni wiek samochodu w Pl jest znacznie wyższy niż w Niemczech. A tacy np. Ajrisze nakupowali se lexusow i jaguarow w czasach prosperity i wożą w nich swiniaki samemu siedząc w gumofilcach. Ma to swój urok. Może BMW faktycznie przereklamowanw. Sunny były faktycznie the best ale gnily szybko. Teraz wszystko jest w kooperacji robione i nie ma już że niemieckie, japonskie czy francuskie
Nie o to mi chodziło że niemieckie Beee a francuskie cacy. Chodzi o to że niemieckie są tak postrzegane. Podobny samochód podobny przebieg a niemiecki będzie dużo droższy od francuskiego czy koreańskiego... Chodzi o "prestiż" który Niemiec że sobą niesie w pewnych kręgach. Nie chciałbym jednak żeby splycać caly post do aut. Tylko taki przykład....
Roznie bywa z cena naprawy. Miałem kiedys felicie z silnikiem vw i wszystko kosztowało grosze. Fajny samochód. Przeguby można np. tanio zmienić. A w renault albo citro nie zmienisz przegubów tylko musisz kupić całe półośki za kilkaset zł sztuka. Ok, nie splycam. Do grobu tego prestiżu nikt nie weźmie. Jest w Biblii taki cytat, że na drugą stronę trzeba przejść przez bramę wąską a wystrzegać się szerokiej. Ja to odbieralem że po prostu bardzo trudno wejść do nieba. Ale tam nie było nic o drodze trudnej, najezonej kolcami i z aligatorami w fosach. Tam jest o waskiej i szerokiej. Chodzi więc pewnie o to, że w waskie drzwi wbić się możemy goli i bez tego całego majdanu.
Mało sensu jest w nowych piosenkach, ale ten panocek chyba czai bazę
https://m.youtube.com/watch?v=csSefjNCXn0
Mało sensu jest w nowych piosenkach, ale ten panocek chyba czai bazę
https://m.youtube.com/watch?v=csSefjNCXn0
Zadajesz pytanie z serii "dlaczego biedne kraje są biedne" W socjologii istnieje takie pojecie jak "artefakt kulturowy", a jedną z potrzeb człowieka jest potrzeba prestiżu, uznania, ostentacji. Dlatego istnieją luksusowe marki a właściwiej trzeba było by je określić jako "uznawane" za luksusowe czyli z definicji lepsze, droższe (uzupełnić dowolnym pragnieniem) Myślę że życie ponad stan wynika po części z lenistwa, po części z niecierpliwości, po części z kompleksów, po części z indolencji..W Polsce samochód jest właśnie jednym z takich artefaktów kulturowych, oznaką statusu, polem do ostentacji. Sam napisałeś że chciałeś mieć samochód by podobał się innym.... Bardzo często ulegamy presji społecznej w obawie przed ostracyzmem lub alienacją, ale tu działają pierwotne instynkty stadne
Bardzo ciekawe mechanizmy działają w bardzo biednych Państwach afrykańskich gdzie biedni ludzi na imprezy typu wesele czy pogrzeb potrafią puścić kwotę rocznych dochodów całej wioski....
Do tego często mamy tendencję do uproszczenia schematów myślowych gdzie zamożny to mądry, zaradny , a biedny to głupi, ułomny
Inaczej mechanizmy dotyczące różnych dóbr i potrzeba ostentacji by nie działała
Bardzo ciekawe mechanizmy działają w bardzo biednych Państwach afrykańskich gdzie biedni ludzi na imprezy typu wesele czy pogrzeb potrafią puścić kwotę rocznych dochodów całej wioski....
Do tego często mamy tendencję do uproszczenia schematów myślowych gdzie zamożny to mądry, zaradny , a biedny to głupi, ułomny
Inaczej mechanizmy dotyczące różnych dóbr i potrzeba ostentacji by nie działała
Do tego często mamy tendencję do uproszczenia schematów myślowych gdzie zamożny to mądry, zaradny , a biedny to głupi, ułomny.
To forum jest ciekawym miejscem. Wielu tu intelektualistow, ludzi swiatłych i wierzących.w to, ze sa lepsi od innych. Wszyscy jak jeden mąż marzą o srednie krajowej. Jeden juz stary, sprzedwal sie komunistom, solidarnosciowcom, potem znowu komunistom zeby tylko byc tzw kims. I co? I nic. Żałosność doszła do takiego poziomu, że nazywa sam siebie publicystą - poniewaz pisze na forum.
Inny, pan S., podobnie. Cale zycie staran. I nic. Alkoholizm, samotnosc, brak dzieci, brak zony, brak rodziny i sensu zycia. Dorobił sie za to rudery na starej oruni i bmki z ub wieku.
Zatem cos w tym jest.
Zebynodniesc sukces nie wystarczy skonczyc studia. Trzeba miec charakter, pomysly ogromną wytrwałość, odwage i wiele innych. Zazwyczaj jest tak, ze.klasowi "dobrzy uczniowie" sa przez reszte zycia swietnymi wykonawcami polecen tych, o ktorych pisze.
A dobry samochód chce miec kazdy facet i kobiet wiele rowniez sie interesuje motoryzacja. Samochód daje mezczyznie satysfakcje i pojare.
Ja mam rozwiazanie waszych rozwazan. Nalezy miec takie dochody zeby co 3-4 lata kupowac nowe auta. I nie mam na mysli kompaktow za 80-90 tys, bo to zawracanie pupy. Prawdziwe samochody zaczynaja sie od ok 150.
Tyle w temacie.
To forum jest ciekawym miejscem. Wielu tu intelektualistow, ludzi swiatłych i wierzących.w to, ze sa lepsi od innych. Wszyscy jak jeden mąż marzą o srednie krajowej. Jeden juz stary, sprzedwal sie komunistom, solidarnosciowcom, potem znowu komunistom zeby tylko byc tzw kims. I co? I nic. Żałosność doszła do takiego poziomu, że nazywa sam siebie publicystą - poniewaz pisze na forum.
Inny, pan S., podobnie. Cale zycie staran. I nic. Alkoholizm, samotnosc, brak dzieci, brak zony, brak rodziny i sensu zycia. Dorobił sie za to rudery na starej oruni i bmki z ub wieku.
Zatem cos w tym jest.
Zebynodniesc sukces nie wystarczy skonczyc studia. Trzeba miec charakter, pomysly ogromną wytrwałość, odwage i wiele innych. Zazwyczaj jest tak, ze.klasowi "dobrzy uczniowie" sa przez reszte zycia swietnymi wykonawcami polecen tych, o ktorych pisze.
A dobry samochód chce miec kazdy facet i kobiet wiele rowniez sie interesuje motoryzacja. Samochód daje mezczyznie satysfakcje i pojare.
Ja mam rozwiazanie waszych rozwazan. Nalezy miec takie dochody zeby co 3-4 lata kupowac nowe auta. I nie mam na mysli kompaktow za 80-90 tys, bo to zawracanie pupy. Prawdziwe samochody zaczynaja sie od ok 150.
Tyle w temacie.
Jeżeli stać Cię na jakikolwiek nowe auto co 4 lata to gratuluję choć nie zazdroszczę. Nawet jeżeli to Dacia Sandero:) mnie niestety nie stać, no chyba że leasing. To tak. Ale automatycznie nasuwa mi się myśl że po co płacić 350 miesięcznie za auto skoro mój 11 letni 308 jeszcze całkiem dobrze jeździ. Te pieniądze przeznaczylbym na rozbudowę domu lub wakacje. A jak w moim aucie koła odpadną to kupię za 2 wypłaty jakiegoś 10 cio latka i gitara właśnie o to mi chodzi. Zupełnie inny poziom wartości, chociaż przyjechałem tu z systemem z PL. Co czas robi z ludźmi
Kwestia priorytetów. W Polsce nadal mydło, kosmetyki i samochody są w grupie podatkowej dóbr luksusowych a to nie znaczy że normalnie człowiek tego nie używa :D Wystarczy zobaczyć jakie fury parkują pod blokami socjalnymi dla biedoty, zapewniam że lepsze niż moje i jakoś nie czuję się przez to biedniejsza XD Ja samochód mam taki, że w razie kasacji będę zmuszona kupić sobie lepszy i to za gotówkę z kieszeni.
Jeden woli tyrać na dwa etaty ale wozić się super furą, inny woli jechać zbiorkomem ale za to ma na wypasie wczasy abo dom. Niestety w Polsce jeszcze nadal występuje duże rozwarstwienie płacowe ( i społeczne) a samochody nominalnie są droższe na Ukrainie niż w Polsce... Odwieczne pytanie mieć czy być...jestem na etapie pozbywania się zbędnych rzeczy, uznawanych nawet za luksusowe...robię sobie przestrzeń życiową na bardziej "być" kosztem opcji "mieć"
Jeden woli tyrać na dwa etaty ale wozić się super furą, inny woli jechać zbiorkomem ale za to ma na wypasie wczasy abo dom. Niestety w Polsce jeszcze nadal występuje duże rozwarstwienie płacowe ( i społeczne) a samochody nominalnie są droższe na Ukrainie niż w Polsce... Odwieczne pytanie mieć czy być...jestem na etapie pozbywania się zbędnych rzeczy, uznawanych nawet za luksusowe...robię sobie przestrzeń życiową na bardziej "być" kosztem opcji "mieć"
W Polsce to jest specyficzna sytuacja. Gdzie nie dotknąć to temat rzeka na długie rozmyślania i długi wykład. Państwo, w którym za ciężką i uczciwą pracę, np. lekarza albo nauczyciela nie da się, a przynajmniej do niedawna nie dało się utrzymać rodziny jest państwem głęboko patologicznym. Kredyty na 40 lat albo tyranie w Norwegii żeby postawić dom to też jest sytuacja głęboko patologiczna, do której się po prostu przyzwyczailiśmy. Tak ogromna emigracja i rozdzielanie rodzin, żeby zarobić na życie również. Ale tu włażą debety w kontach, karty kredytowe, czy firmy lichwiarskie (nieco zresztą przyhamowane wędzidłem w postaci tego nieszczęsnego 500+, które jednak w sytuacji państwa tak głęboko patologicznego można uznać za akt sprawiedliwości, oddawania ludziom tego, co zostało zagrabione, wyprane i ulokowane gdzieś w Szwajcarii czy Luksemburgu).
W biednych dzielnicach wybuchają w Sylwestra najbardziej wypasione i najdroższe fajerwerki. Tysiące złotych puszczone dosłownie z dymem w kilka sekund.
A z drugiej strony milionowe fortuny zarobione dzięki spekulacji, która jest ucywilizowaną kradzieżą. Kapitał spekulacyjny jak puste kalorie aplikowane przez picie wódy. To musi w końcu rypnąć. Jest różnica, czy hodujemy i sprzedajemy krowy czy bawimy się w złodziejstwo jak np. forex. A pieniądz wygląda zupełnie tak samo.
Cygańskie slumsy na Slowacji. Przerażające
https://www.youtube.com/watch?v=B4pzhcb7iPM
A z drugiej strony - groby cyganów sobie googlujemy:
https://www.google.com/search?q=groby+cygan%C3%B3w&client=firefox-b-d&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwivsZKJzavmAhVxpIsKHQreCKcQ_AUoAXoECAoQAw&biw=1280&bih=607
To jest właśnie to. Ten mechanizm społeczny
W biednych dzielnicach wybuchają w Sylwestra najbardziej wypasione i najdroższe fajerwerki. Tysiące złotych puszczone dosłownie z dymem w kilka sekund.
A z drugiej strony milionowe fortuny zarobione dzięki spekulacji, która jest ucywilizowaną kradzieżą. Kapitał spekulacyjny jak puste kalorie aplikowane przez picie wódy. To musi w końcu rypnąć. Jest różnica, czy hodujemy i sprzedajemy krowy czy bawimy się w złodziejstwo jak np. forex. A pieniądz wygląda zupełnie tak samo.
Cygańskie slumsy na Slowacji. Przerażające
https://www.youtube.com/watch?v=B4pzhcb7iPM
A z drugiej strony - groby cyganów sobie googlujemy:
https://www.google.com/search?q=groby+cygan%C3%B3w&client=firefox-b-d&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwivsZKJzavmAhVxpIsKHQreCKcQ_AUoAXoECAoQAw&biw=1280&bih=607
To jest właśnie to. Ten mechanizm społeczny
piszesz o slumsach i stawianiu domu za norweskie pieniądze. To mi przywodzi na myśl kolejne przykłady ludzi których znam. Piękne wille, wszystko najdroższe, najnowsze i najbardziej wyszukane. Drogie dachówki, drzwi otwierane czytnikiem linii papilarnych, ogromne wypasione kuchnie, obowiązkowo 2 kolumny przed wejściem a'la dworek, kuta brama, piękny podjazd i... brak ojca w domu bo zapiep**a na ten "luksus" w norweskim/niemieckim/holenderskim zakładzie za ichne minimalne stawki... Dom w PL ma piękny, czesto duuuużo bardziej luksusowy niż jego norweski/niemiecki/holenderski kolega. U nich dach z gontów lub betonowej dachówki, drzwi zwykłe drewniane lub PCV, brama? tanie drewno ogrodowe z supermarketu. Nie ma potrzeby nikomu niczego udowadniać. Bo i po co się stresować i zarzynać na dobrobyt ponad miarę. Lepiej po 8 godzinnym dniu pracy usiąść w fotelu i wypić zimne piwko. Ewentualnie skoczyć do restauracji z rodziną. ps. brzydzę się nadgodzinami :D
Zaszłości historyczne. Taki postkolonialny touch, który pewien europoseł o czerwonym "kanał lewy, kanał prawy" nosku nazwał "murzyńskością". Zabawne swoją drogą, bo sam bawi się w arystokratę na włościach chobielińskich. Litwini np. mają inny problem związany z tym, że nie mieli nawet własnego państwa. Ciągle się boją, ze chcemy odebrać im Wilno. A nie znam nikogo, poza szurią i rosyjską agenturą, kto by to na serio rozważał. Za to znam takich, którym ganc pomada, czy Gdańsk albo Wrocław będą polskie czy niemieckie. No właśnie o to tutaj chodzi. Dobry pan ma dać chleb i igrzyska. Stajemy się prymusem cyfryzacji na przykład. O to chodzi? Żeby pornhuba łapać wszędzie w 5G i HD? Każdy kij ma dwa końce. Mnie np. jakdojade obecnie bardzo życie ułatwia, więc nie będę tu anarchicznego rejtana odwalał.
Byłem czy miałem. Dwie zagadki.
https://www.youtube.com/watch?v=lxKwFWJrkvE
Byłem czy miałem. Dwie zagadki.
https://www.youtube.com/watch?v=lxKwFWJrkvE
Prawda jest taka że człowieka cieszy to, czego akurat nie ma, a chciałby mieć. Samochód też fajna rzecz ale każdy następny będzie cieszył jakby mniej. Tak samo dom czy mieszkanie. Fajnie jest mieć jedno, porządne, ale trzecie czy czwarte to już trochę następna rzecz na liście. Codziennie nawet najlepszy tort potrafi się przejeść, Potem człowiek robi sam z siebie osła który na to wszystko tyra
Ale co roku pojawia się coś lepszego, a nowe staje się stare. Poprzeczkę możesz wieszać sobie coraz wyżej ale w pewnym momencie to przestaje cieszyć a zaczyna męczyć (chyba że poprzeczki nie są jakoś bardzo wysokie) zdobywanie cieszy tylko do pewnego momentu, a co dalej? Całe życie chcesz spędzić na polepszaniu? A gdzie miejsce na spełnienie? Może jesteś na takim etapie życia że samo gonienie sprawia frajdę, ale w perspektywie całego życia w końcu się znudzisz i zmęczysz. Jest takie chińskie powiedzenie "Uważaj czego sobie życzysz bo może się spełnić " tudzież klątwa "oby wszystko czego sobie życzysz się spełniło "
Utrzymanie pewnego statusu kosztuje, a koszt to pieniądze, a zarabianie na nie to czas.....
znam wiele rodzin gdzie jeden rodzic wyjeżdża na bardzo długo zarabiać, a w tym czasie rodzina żyje jak rodzina bez ojca (lub matki) nawet przez kilka lat... potem ten sąsiad przyjeżdża i chwali się pieniędzmi i znowu wyjeżdża a ich dzieci siedzą same przed wypasionym komputerem albo przychodzą do nas lepić ciastka i nie chcą iść do domu bo bo tam naprawdę domu nie ma...
znam wiele rodzin gdzie jeden rodzic wyjeżdża na bardzo długo zarabiać, a w tym czasie rodzina żyje jak rodzina bez ojca (lub matki) nawet przez kilka lat... potem ten sąsiad przyjeżdża i chwali się pieniędzmi i znowu wyjeżdża a ich dzieci siedzą same przed wypasionym komputerem albo przychodzą do nas lepić ciastka i nie chcą iść do domu bo bo tam naprawdę domu nie ma...
Są "rzeczy" które za pieniądze nie kupisz, ani za średnią krajową ani za dwie średnie, ani za trzy....
Za pieniądze można kupić wiele rzeczy ale tylko rzeczy, więc jeśli cieszy cię samo posiadanie i nie trzeba ci nic więcej to pracuj więcej i ciesz się
Ale skoro bierze się kredyt to tak naprawdę kupujesz coś na co pieniędzy nie masz, a jednak decydujesz że je wydajesz
P.S. Konsumpcyjne kredyty biorą tylko największe biedaki
Za pieniądze można kupić wiele rzeczy ale tylko rzeczy, więc jeśli cieszy cię samo posiadanie i nie trzeba ci nic więcej to pracuj więcej i ciesz się
Ale skoro bierze się kredyt to tak naprawdę kupujesz coś na co pieniędzy nie masz, a jednak decydujesz że je wydajesz
P.S. Konsumpcyjne kredyty biorą tylko największe biedaki
No to rozszyfrujmy : "Dla mnie taki limit to auto segmentu E, co 3-4 lata nowe" = nowy Lanos
, odpowiednie warunki mieszkaniowe, = penthouse na Gościnnej, Ptasiej z widokiem na buty przechodniów,
odpowiednie wakacje, = Przeróbka
wypady krótkie i weekendowe, = szlakiem Caritasu i schronisk Brata Alberta
wyjscia do restauracji co najmniej raz-dwa na tydzien itp." = bar Piccolo, Syrenka
;-)
, odpowiednie warunki mieszkaniowe, = penthouse na Gościnnej, Ptasiej z widokiem na buty przechodniów,
odpowiednie wakacje, = Przeróbka
wypady krótkie i weekendowe, = szlakiem Caritasu i schronisk Brata Alberta
wyjscia do restauracji co najmniej raz-dwa na tydzien itp." = bar Piccolo, Syrenka
;-)
Tak może I jest w biedniejszych społeczeństwach. Zauważ że im bogatsze społeczeństwo tym staje się to mniej ważne. Tutaj naprzyklad zauważyłem że ludzie nie cisną w stronę jeszcze większych pieniędzy i większej ilości klamotow tylko pracy w mniejszym wymiarze godzinowym. Bliżej, krócej i to co mi sprawia przyjemność. Kiedy pewien pułap jest osiągnięty ludzie opuszczają. Wyobraźcie sobie ze w PL stawka minimalna za jakąkolwiek pracę to 6000 netto z umową o pracę. 38 godzin w tygodniu. 2 osoby to 12000 netto. Chciało by się Wam robić nadgodziny czy odpuscilibyscie i zajęli się w wolnym czasie hobby i przyjemnościami?
@Amico, ja właśnie jestem na takim modelu. Świadomie rezygnuje z większych zarobków bo to, co mam uważam za wystarczające. Teraz jeszcze próbuje namówić męża na zmniejszenie ilości godzin pracy zawodowej, bo po co ma pracować więcej skoro może mniej a nam na wszystko spokojnie starczy, a możemy razem w tym czasie zapisać się na kurs tańca albo chodzić na basen, zwiedzać, zapisać się na kurs językowy a nawet gdyby miał tylko leżeć do góry brzuchem i nic nie robić to jest ok...nie chcę mieć co trzy lata nowego samochodu, wolę jeden porządny i gotówkę w "kieszeni", nie chcę mieć rezydencji większej niż sąsiedzi i nie chcę mieć sztabu osób do obsługi własnej osoby, a moje chbby chociaż czasami kosztowne wymaga raczej pracy wlasnej i kombinatroniki niz zakupów, dlatego to hobby a nie szoping :P
Kocio, zgadzam się z Tobą. Niczego nie muszę nikomu udowadniać, z nikim się ścigać ( z wyjątkiem regat). Wystarczy że mogę, ale nie muszę. Dzisiaj dowiedziałem się że mój partner handlowy pracujący 24/7 wylądował no oiomie, chyba z zawałem. Dziwil się i miał do mnie bez mała pretensje, że nie pracuję w weekendy i mam wakacje.
Jeśli coś ci nie idzie pomimo ogromnych starań to musisz przestać to robić i zastanowić się gdzie popełniasz błąd albo poszukać innego rozwiazania. Nie dla wszystkich pieniądze są wyznacznikiem sukcesu, zwłaszcza kiedy dookoła panuje dobrobyt i widzisz że tych pieniędzy w twoim otoczeniu nie brakuje, wtedy tracą one swoją moc.
@jaq, mam nadzieję że twojemu koledze nic się nie stało i może tak miało być bo moja zmiana podejścia do życia nastąpiła w podobnych okolicznościach, wtedy ma się dużo czasu na przemyślenia
@jaq, mam nadzieję że twojemu koledze nic się nie stało i może tak miało być bo moja zmiana podejścia do życia nastąpiła w podobnych okolicznościach, wtedy ma się dużo czasu na przemyślenia
Właśnie dostałem informację o moim koledze, jest lepiej ale zostaje w szpitalu. Ale był to sygnał ostrzegawczy, że ściganie się bez opamiętania może być zabójcze. Co do Gdynianina, jeżeli praca daje mu zadowolenie i dobrobyt, a przy tym znajduje czas na to wszystko o czym pisze, to tylko pogratulować. Zakładając że to nie zgrywa. Osobiście "jadę maksymalnie na pół gwizdka" . Doszedłem do tego po wielu latach by zrozumieć że : im więcej pracy, tym więcej pracy. Tak jak napisała Kocio, że w miarę upływu lat rośnie zapotrzebowanie na inne wartości. Powracając do tych samochodów co 3 lata z segmentu E. Masz pod maską minimum 200 KM, do setki w 6 sekund. Nie świadczy to o tym, że musisz cały czas jeździć z taką prędkością i ruszać z takim przyspieszeniem. Masz to, możesz, ale nie musisz. To jest ta różnica.
Nie wiem w czym moja wersja odpowiedzi była gorsza, że koleszka zdecydował się ją usunąć. No cóż, może wielbiciel Emilki Clarke i nie lubi Marysi Winstead. ¯\_(ツ)_/¯ i będę musiał jakoś z tym żyć.
https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_vNvEpcIyqMms6H7RWyVZW0dnB25k5b0m.jpg
https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_vNvEpcIyqMms6H7RWyVZW0dnB25k5b0m.jpg
~Kocio
ja dla odmiany prawie wpakowałbym się w sytuację odwrotną. Mam bardzo stabilną, w miarę fajną, przyzwoicie płatną pracę 5 min od domu, zero stresu i odpowiedzialności. Ale chciałem robić coś ambitniejszego. Po serii rozmów została mi zaproponowana praca marzeń. Tak myślałem. Praca z ludżmi (koordynator nowych pracowników przyjeżdzających do NL) praca 30 km od domu, sporo stresu, nie normowane godziny pracy (niby normowane ale cóż...nie zawsze:).) , zarobki ok 300 euro mniej, niezbyt stabilna na początku, ale bardzo odpowiedzialna... ambicja mnie zjadała i byłem gotów to wszystko poświęcić dla tej pracy. Na szczęście (patrząc z perspektywy kilku miesięcy) praca nie została mi zaoferowana ponieważ na ostatnim kroku rekrutacji stwierdzili że jestem stanowczo za drogi (mimo że i tak zgodziłem się na 300 eur mniej). tak więc chyba dobrze się stało :)
ja dla odmiany prawie wpakowałbym się w sytuację odwrotną. Mam bardzo stabilną, w miarę fajną, przyzwoicie płatną pracę 5 min od domu, zero stresu i odpowiedzialności. Ale chciałem robić coś ambitniejszego. Po serii rozmów została mi zaproponowana praca marzeń. Tak myślałem. Praca z ludżmi (koordynator nowych pracowników przyjeżdzających do NL) praca 30 km od domu, sporo stresu, nie normowane godziny pracy (niby normowane ale cóż...nie zawsze:).) , zarobki ok 300 euro mniej, niezbyt stabilna na początku, ale bardzo odpowiedzialna... ambicja mnie zjadała i byłem gotów to wszystko poświęcić dla tej pracy. Na szczęście (patrząc z perspektywy kilku miesięcy) praca nie została mi zaoferowana ponieważ na ostatnim kroku rekrutacji stwierdzili że jestem stanowczo za drogi (mimo że i tak zgodziłem się na 300 eur mniej). tak więc chyba dobrze się stało :)
Rozumiem o co chodzi. Miałam kiedyś podobnie i w zeszłym roku rozmawialiśmy z kolegą o podobnej decyzji. To mieszanka marazmu, ambicji i nadzieji oraz chęci by coś zmienić, rozwinąć skrzydła. Nazywam to pułapką pozornego rozwoju. Mechanizm opisywałam w dziale Praca "staż, nie dziękuję, postoję " Czasami mamy ochotę nauczyć się czegoś nowego, obrać inną ścieżkę zawodową, spróbować się, nauczyć się czegoś nowego czyli zapewnić sobie rozwój, nowe kompetencje. Pytanie tylko po co? I czy naprawdę warto zainwestować swój czas w rozwój który nie prowadzi ani do lepszej pracy ani do większych pieniędzy ani nie zapewni nam lepszych perspektyw, a kosztem jest czas, utrata komfortu i pieniędzy. Bilans nie wychodzi korzystnie. Wszelkie biznesowe propozycje zawsze trzeba analizować na zimno i patrzeć pod kątem "a co ja z tego będę mieć ""dokąd to mnie zaprowadzi i co mi da" bo jeśli nawet satysfakcję to może warto, ale jeśli nic, to szkoda sił i środków.
Faktycznie daje się zauważyć, że swoje bogactwo afiszują zazwyczaj Ci, którzy drogie rzeczy materialne nabywają z ogromnym trudem, często kosztem wielu wyrzeczeń.
Są też tacy, którzy wolą uchodzić za biedniejszych, niż są w rzeczywistości.
Wcale nie mała część społeczeństwa uważa, że chwalenie się do sąsiadów np. cyklicznymi zakupami dóbr luksusowych, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Mimo, że bez zbytniego wysiłku mogliby lansować się w nowiutkich audicach, latami eksploatują swoje leciwe peugeoty, renaulty i fiaty. Wszystko po to, żeby nie drażnić sąsiadów.
Sam nie wiem, co lepsze :)
Są też tacy, którzy wolą uchodzić za biedniejszych, niż są w rzeczywistości.
Wcale nie mała część społeczeństwa uważa, że chwalenie się do sąsiadów np. cyklicznymi zakupami dóbr luksusowych, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Mimo, że bez zbytniego wysiłku mogliby lansować się w nowiutkich audicach, latami eksploatują swoje leciwe peugeoty, renaulty i fiaty. Wszystko po to, żeby nie drażnić sąsiadów.
Sam nie wiem, co lepsze :)
Nie znam żadnej bogatej osoby która brała jakikolwiek kredyt konsumpcyjny, nigdy i na nic.
Inna sprawa że osoba która stać na coś lepszego tego nie kupuje. Nic w tym dziwnego, że woli wydać na coś innego, co go ucieszy bardziej niż nowy samochód. A jak stary się zepsuje to wyciągnie gotówkę z kieszeni i kupi sobie nowy, od tak po prostu.
Może woli nowy zegarek, albo nowy samolot albo coś zupełnie innego. Najwidoczniej nowa futra nie jest jego konikiem
Inna sprawa że osoba która stać na coś lepszego tego nie kupuje. Nic w tym dziwnego, że woli wydać na coś innego, co go ucieszy bardziej niż nowy samochód. A jak stary się zepsuje to wyciągnie gotówkę z kieszeni i kupi sobie nowy, od tak po prostu.
Może woli nowy zegarek, albo nowy samolot albo coś zupełnie innego. Najwidoczniej nowa futra nie jest jego konikiem
Mieliśmy kiedys fajnego, zamożnego sąsiada, porządna rodzina, mieszkanie elegancko wyposażone, dzieci wychowane, a facet jeździł rozmyślnie dobrym ale wiekowym audi, by się nie rzucać w oczy. Paręnaście lat temu, jak bogactwo przestało kłuć w oczy, kupił sobie pod Gdańskiem działkę i postawił dom. Na jego miejsce wprowadził się inny bogaty facet, ale już bardziej dbały o wizerunek.
Ostatnio musiałem pojechać do W-wy na uroczystość, więc się zdziwiłem, gdy Junior stwierdził, żę musimy kupić sobie przynajmniej nowe, eleganckie płaszcze. Ucieszyłem się , bo to rzadka okazja gdy młody decyduje się na takie zbytki i przyznałem mu rację. Ropoczęliśmy peregrynacje po galeriach, lecz niestety Junior nie przepada za przymierzaniem i skończyło sę to tym, że płaszcz kupiłem sobie, a jemu pożyczyłem moją bardziej elegancką kurtkę.
Parę lat temu jego niezawodna almera zaczęła już przypominać sito, więc z żalem mus9ieliśmy się z nią rozstać a ja chciałem mu zafundować połowę Dacii Duster, ale gdzie tam, odmówił, bo czekał, aż matka zdecyduje się na nowy samochód i sprzeda mu Citroena z podobnie niezawodnym i oszczędnym dieslem. NIe ma siły żeby go namówić na jakieś zakupy, więć chwytam się rozmaitych podstępów, kupuję jakiś fajny ciuch czy buty, a potem odstępuję, mówiąc, że kolor mi nie pasuje. Woli kase wydawaćc na hobby.
Ostatnio musiałem pojechać do W-wy na uroczystość, więc się zdziwiłem, gdy Junior stwierdził, żę musimy kupić sobie przynajmniej nowe, eleganckie płaszcze. Ucieszyłem się , bo to rzadka okazja gdy młody decyduje się na takie zbytki i przyznałem mu rację. Ropoczęliśmy peregrynacje po galeriach, lecz niestety Junior nie przepada za przymierzaniem i skończyło sę to tym, że płaszcz kupiłem sobie, a jemu pożyczyłem moją bardziej elegancką kurtkę.
Parę lat temu jego niezawodna almera zaczęła już przypominać sito, więc z żalem mus9ieliśmy się z nią rozstać a ja chciałem mu zafundować połowę Dacii Duster, ale gdzie tam, odmówił, bo czekał, aż matka zdecyduje się na nowy samochód i sprzeda mu Citroena z podobnie niezawodnym i oszczędnym dieslem. NIe ma siły żeby go namówić na jakieś zakupy, więć chwytam się rozmaitych podstępów, kupuję jakiś fajny ciuch czy buty, a potem odstępuję, mówiąc, że kolor mi nie pasuje. Woli kase wydawaćc na hobby.
Heja amico :) Twoje refleksje rozbawiły mnie przyjemnie, już kilka dni temu.
Jeśli chciałeś zweryfikować własne podejście do życia i tematu... aut, zakupów w ogóle itd. (?) ;) to proszę bardzo: plasterek z pingwinkiem :) na tę przykrość, która chyba wywołała u Ciebie potrzebę "tłumaczenia" całokształtu ;).
Po prostu, najzwyczajniej... nie jesteś sam Bracie :] Wielu ludzi, w Polsce ma podejście podobne do Twojego.
Nie wiem, jak jest z resztą ludzi. Jaka kieruje nimi motywacja i potrzeby, możliwości... Nie wiem gdyż, ponieważ, najzwyczajniej nie interesuję się tym, nie żyje tym i gawno mnie to obchodzi.
Każdy ma wolną wolę i własny sposób na życie, zakupy itd.
Także ściskam Cię i klepię po pleckach, z uśmiechem. Tak trzymaj :] a Polacy niech sobie kupują co chcą.
Ps
Jedyne co zapamiętam z tego wątku to ból serca i rozczarowanie, że niektórzy ludzie szukają okazji by ubliżać innym, z powodów, z dooopy wziętych :( Nie pojmuje tego, jak można czerpać przyjemność z dokuczania komuś tylko dlatego, że wybrał inną drogę w życiu :(
Jeśli chciałeś zweryfikować własne podejście do życia i tematu... aut, zakupów w ogóle itd. (?) ;) to proszę bardzo: plasterek z pingwinkiem :) na tę przykrość, która chyba wywołała u Ciebie potrzebę "tłumaczenia" całokształtu ;).
Po prostu, najzwyczajniej... nie jesteś sam Bracie :] Wielu ludzi, w Polsce ma podejście podobne do Twojego.
Nie wiem, jak jest z resztą ludzi. Jaka kieruje nimi motywacja i potrzeby, możliwości... Nie wiem gdyż, ponieważ, najzwyczajniej nie interesuję się tym, nie żyje tym i gawno mnie to obchodzi.
Każdy ma wolną wolę i własny sposób na życie, zakupy itd.
Także ściskam Cię i klepię po pleckach, z uśmiechem. Tak trzymaj :] a Polacy niech sobie kupują co chcą.
Ps
Jedyne co zapamiętam z tego wątku to ból serca i rozczarowanie, że niektórzy ludzie szukają okazji by ubliżać innym, z powodów, z dooopy wziętych :( Nie pojmuje tego, jak można czerpać przyjemność z dokuczania komuś tylko dlatego, że wybrał inną drogę w życiu :(
~plasterek z pingwinkiem-
nie miałem zamiaru się z niczego tłumaczyć czy weryfikować. To raczej prośba o wytłumaczenie mi tego fascynującego zjawiska którym jest "zastaw się a postaw się" made in Poland. Całe szczęście (chyba) że wielu ludzi ma podejście podobne do mojego, niemniej jednak, kiedy przyjeżdżam z bogatej NL, jadąc przez nieco biedniejsze DE i zajeżdżam do PL będącej ciągle na dorobku uderza mnie widok bardzo dobrze ubranych ludzi (czyt. drogo, nie koniecznie z gustem), bardzo drogich mieszkań budujących się w każdym zakątku naszego pięknego Gdańska, bardzo drogich samochodów (ostatnio szczególnie dużo zauważyłem nowych Passatów i ... Porsche) Moje pytanie brzmi... PO CO????? ludzie (ci, którzy spędzają w pracy całe życie i wypruwają sobie żyły i zaniedbują rodziny)- odpuście sobie! do grobu tego nie zabierzecie... idź na spacer z dzieckiem, ulep bałwana (he, he, he, ciekawe z czego), zaproś dziewczynę/żonę na randkę, spędź leniwy dzień przed TV.. olej ten wyścig szczurów with no winner...
nie miałem zamiaru się z niczego tłumaczyć czy weryfikować. To raczej prośba o wytłumaczenie mi tego fascynującego zjawiska którym jest "zastaw się a postaw się" made in Poland. Całe szczęście (chyba) że wielu ludzi ma podejście podobne do mojego, niemniej jednak, kiedy przyjeżdżam z bogatej NL, jadąc przez nieco biedniejsze DE i zajeżdżam do PL będącej ciągle na dorobku uderza mnie widok bardzo dobrze ubranych ludzi (czyt. drogo, nie koniecznie z gustem), bardzo drogich mieszkań budujących się w każdym zakątku naszego pięknego Gdańska, bardzo drogich samochodów (ostatnio szczególnie dużo zauważyłem nowych Passatów i ... Porsche) Moje pytanie brzmi... PO CO????? ludzie (ci, którzy spędzają w pracy całe życie i wypruwają sobie żyły i zaniedbują rodziny)- odpuście sobie! do grobu tego nie zabierzecie... idź na spacer z dzieckiem, ulep bałwana (he, he, he, ciekawe z czego), zaproś dziewczynę/żonę na randkę, spędź leniwy dzień przed TV.. olej ten wyścig szczurów with no winner...
Polacy mają dziwne podejście do samochodów. Kupują sobie drogie samochody, a potem nie stać ich na ich utrzymanie.
W Polsce traktuje się samochód jako wyznacznik statusu.
W efekcie cała masa gołodupców, którzy nie mają w życiu żadnych inwestycji, biznesów dających pieniądze ani poduszki finansowej ma zaparkowane pod blokiem auto, które wymaga od nich ciągłych wydatków, na które ich nie stać.
Dlatego decyzja Ratlerka o zakupie rumuńskiej Dacii Duster jest zupełnie racjonalną decyzją.
W Polsce traktuje się samochód jako wyznacznik statusu.
W efekcie cała masa gołodupców, którzy nie mają w życiu żadnych inwestycji, biznesów dających pieniądze ani poduszki finansowej ma zaparkowane pod blokiem auto, które wymaga od nich ciągłych wydatków, na które ich nie stać.
Dlatego decyzja Ratlerka o zakupie rumuńskiej Dacii Duster jest zupełnie racjonalną decyzją.
To nie tylko polski patent. We wszystkich biedniejszych krajach tak się dzieje. Nazywa się to aspiracja. Więc cieszy mnie że w Polsce osiągamy już taki poziom że możemy bez obaw kupić sobie coś nowego ale taniego i coraz mniej osób pomyśli sobie że to zakup z biedy.
Jak się już coś osiągnie i ma pieniądze to nie trzeba nic nikomu udowadniać i to jest ta magia. Jak cię jakiś buc obrazi to możesz kupić go razem z budą i w skarpetkach puścić ... Następny etap to będzie hulajnoga i rower jako pelnoprawny środek transportu, tak jak to się w bogatszych państwach robi. Bo zdrowiej
Jak się już coś osiągnie i ma pieniądze to nie trzeba nic nikomu udowadniać i to jest ta magia. Jak cię jakiś buc obrazi to możesz kupić go razem z budą i w skarpetkach puścić ... Następny etap to będzie hulajnoga i rower jako pelnoprawny środek transportu, tak jak to się w bogatszych państwach robi. Bo zdrowiej
Moja kolezanka, pani doktor na małym uniwersytecie, mieszka w Belgii i zarówno ona jak i jej szefowie do pracy jeżdżą rowerem albo spacerkiem jak ktoś ma bliżej, co wcale nie wyklucza przecież posiadania innego pojazdu.
Chodzi o inne użytkowanie i brak ostentacyzmu. Znam osoby które mają Ferrari tu w Polsce i nie używają go po to by jeździć nim na co dzień po bułki do sklepu ;)
Chodzi o inne użytkowanie i brak ostentacyzmu. Znam osoby które mają Ferrari tu w Polsce i nie używają go po to by jeździć nim na co dzień po bułki do sklepu ;)
Oj Gdynianinie chyba pomyliłeś mnie z innym forumkiem,
Swoją drogą, jak się na świecie żyje odpowiednio długo i ma się jakieś grono znajomych bliższych i dalszych, to sila rzeczy któraś z tych osób może z czasem stać się bardzo bogata lub bardzo biedna. Czasami tak się po prostu dzieje. Następnym razem powiem koleżance że ma do mnie nie przyjeżdżać bo jest za biedna :P
i żeby nie było niedomówień :koleżanka tam pracuje nie jako sprzątaczka bez języka tylko jako wykładowca XD
Swoją drogą, jak się na świecie żyje odpowiednio długo i ma się jakieś grono znajomych bliższych i dalszych, to sila rzeczy któraś z tych osób może z czasem stać się bardzo bogata lub bardzo biedna. Czasami tak się po prostu dzieje. Następnym razem powiem koleżance że ma do mnie nie przyjeżdżać bo jest za biedna :P
i żeby nie było niedomówień :koleżanka tam pracuje nie jako sprzątaczka bez języka tylko jako wykładowca XD
To prawda, wykładowcy w Polsce nie zarabiają zbyt wiele......
A z tym murzynem na rowerze, to kiedyś mieliśmy ciekawą sytuację. Jesteśmy w hotelu w kraju afrykańskim ale nie stricte czarnym. Pewnego razu przyjechała wycieczka dwudziestu czarnych jak noc chłopa i widzę że mają jakiś problem z dogadaniem się na recepcji. Hotel mały no to próbujemy zagadać skąd są, ale panowie po angielsku niet, po niemiecku niet, po arabsku na pewno niet, no to może po rosyjsku ale też niet, Okazało się że panowie mówią tylko w jednym, ojczystym języku i jest to francuski XD
A z tym murzynem na rowerze, to kiedyś mieliśmy ciekawą sytuację. Jesteśmy w hotelu w kraju afrykańskim ale nie stricte czarnym. Pewnego razu przyjechała wycieczka dwudziestu czarnych jak noc chłopa i widzę że mają jakiś problem z dogadaniem się na recepcji. Hotel mały no to próbujemy zagadać skąd są, ale panowie po angielsku niet, po niemiecku niet, po arabsku na pewno niet, no to może po rosyjsku ale też niet, Okazało się że panowie mówią tylko w jednym, ojczystym języku i jest to francuski XD
Oni tam nawsadzali murzyńskie elfy? No będę oglądał pewnie niedługo, chociaż Netflixa nie zasponsoruję nigdy, nawet jakby Thorgala zrobił. Z ciekawości trzeba zobaczyć. Tak jak Star Wars musowo w kinie ciesząc się, że to już osttani raz. Jakiś bueno czwartek może... przynajmniej sie czekoladek nawpieprzam.
Zaś polską kolonią powinna być Alaska. Bo odkrył ją Maurycy Beniowski. Malgasze wybrali go zresztą na króla, więc tam też bym szukał. Miał facet rozmach
Zaś polską kolonią powinna być Alaska. Bo odkrył ją Maurycy Beniowski. Malgasze wybrali go zresztą na króla, więc tam też bym szukał. Miał facet rozmach
KOCIO- nie koniecznie. Z tego co widzę tutaj młodzi polacy przyjeżdzający przez agencje do pracy bardzo czesto zbierają na "luksusowy" samochód pokroju audi lub BMW, lub przyjażdzają takim. Czesto jest to jedyne co posiadają. Natomiast ich rówieśnicy z CZ i SK jeżdzą dużo nowszymi (czesto nowymi) skodami, kia'mi, małymi hyundai'ami, fiatami, czesto dacia. Sa to samochody bardzo przeciętne ale "świeże". A jako społeczeństwo nie są specjalnie bogatsi od nas. no może czesi. trochę.
No właśnie też nie rozumiem ale chyba chodzi tu o stwarzanie pozoru większego dobrobytu niż jest w rzeczywistości...
Znasz taki serial "Co ludzie powiedzą " z Panią Bukietową, to chyba jest coś uniwersalnego tylko w biedniejszych krajach występuje częściej
Za granicą obornik przewraca a jak wraca do swojej wsi to opowiada jak to w biurze pracuje i kokosy zarabia....budowanie mitu, iluzji dobrobytu. Może opowiem co widzę obserwując młodych Ukraińców którzy pracują tutaj i oto co sobie kupują jak trochę kasy mają : kupują samochód nawet dezel bo na ukrainie samochód jest bardzo drogi, droższy niż w Polsce i taniej jest bo załatać tam niż kupić coś sensownego na miejscu a przy tamtejszych zarobkach nierealne. Ostatnio podwozilam chlopaczkow do sklepu i kupowali sobie laptopy, telefony, aparaty fotograficzne specjalistyczne, jakiś sprzęt grający głośniki i coś nawet nie wiem co to było ale ja za to tysiąca bym nie dała. A oni nie dość że kupili to jeszcze sie cieszyli. Za to babki kupują maszyny do paznokci, akcesoria do włosów i cieszą się że mogą kupić markowe ciuchy i kosmetyki jakieś lepsze, takie nie z bazarku i ozdoby do domu i sztuczną biżuterię - tam drogo, u nas tanio
Znasz taki serial "Co ludzie powiedzą " z Panią Bukietową, to chyba jest coś uniwersalnego tylko w biedniejszych krajach występuje częściej
Za granicą obornik przewraca a jak wraca do swojej wsi to opowiada jak to w biurze pracuje i kokosy zarabia....budowanie mitu, iluzji dobrobytu. Może opowiem co widzę obserwując młodych Ukraińców którzy pracują tutaj i oto co sobie kupują jak trochę kasy mają : kupują samochód nawet dezel bo na ukrainie samochód jest bardzo drogi, droższy niż w Polsce i taniej jest bo załatać tam niż kupić coś sensownego na miejscu a przy tamtejszych zarobkach nierealne. Ostatnio podwozilam chlopaczkow do sklepu i kupowali sobie laptopy, telefony, aparaty fotograficzne specjalistyczne, jakiś sprzęt grający głośniki i coś nawet nie wiem co to było ale ja za to tysiąca bym nie dała. A oni nie dość że kupili to jeszcze sie cieszyli. Za to babki kupują maszyny do paznokci, akcesoria do włosów i cieszą się że mogą kupić markowe ciuchy i kosmetyki jakieś lepsze, takie nie z bazarku i ozdoby do domu i sztuczną biżuterię - tam drogo, u nas tanio
Kilkuletnie auta luksusowe są zazwyczaj w pełni sprawnymi pojazdami, które oprócz walorów użytkowych, posiadają jeszcze to coś. W aucie luksusowym pokonuje się kilometry przyjemnie. W aucie luksusowym przyjemniej słucha się muzyki, W aucie luksusowym nawet przyjemniej stoi się w korku. Prawdziwej frajdy z jazdy samochodem nie są w stanie dostarczyć produkowane masowo tanie kompakty.
Pewnie, że lepiej być posiadaczem nowej, niż używanej audicy. Większą jednak satysfakcje z jazdy dostarczy stare Audi, niż nowa Dacia w tej samej cenie. Oczywiście, kierowcy postrzegający samochód w kategoriach urządzenia do przemieszczania się z punktu A do punktu B, nie rozumieją pewnych wyborów.
Pewnie, że lepiej być posiadaczem nowej, niż używanej audicy. Większą jednak satysfakcje z jazdy dostarczy stare Audi, niż nowa Dacia w tej samej cenie. Oczywiście, kierowcy postrzegający samochód w kategoriach urządzenia do przemieszczania się z punktu A do punktu B, nie rozumieją pewnych wyborów.
To prawda, ale nadal luksusowe auto to luksusowe auto i może ich zakup nie jest drogi za to utrzymanie i serwis płacisz nadal jak za luksusowe auto. I potem taki murarz spędza połowę swojego życia tyrajac w pracy tylko po to by komfortowo się wozić. A auto jak to auto i tak się posypie tak jak zdrowie tego kto na nie tyra. Czy cena zapłacone za komfort jest równoważna każdy musi sobie sam odpowiedzieć.
Mając do wyboru zwykle auto ale nowe i luksusowe ale starsze wybiorę jednak zwykłe bo nie chce brać kredytu na części zamienne i serwis, tudzież pracować więcej tylko po to by oddać tą kasę(=mój czas) serwisowi.
Mając do wyboru zwykle auto ale nowe i luksusowe ale starsze wybiorę jednak zwykłe bo nie chce brać kredytu na części zamienne i serwis, tudzież pracować więcej tylko po to by oddać tą kasę(=mój czas) serwisowi.
Luksusowe auta nowe są drogie w zakupie i nie są dla murarzy. Zapewniam Cię, że ci którzy je kupują nie muszą brać kredytu na serwis.
Jaq ma racje - samochody dla mężczyzn, a też i wielu kobiet t0o coś więcej niż wozidła. Dobry samochód daje niesamowitą pojarę.,
A jeżdzący Dacią Duster czy skodadami to dość specyficzny typ ludzi.
Jaq ma racje - samochody dla mężczyzn, a też i wielu kobiet t0o coś więcej niż wozidła. Dobry samochód daje niesamowitą pojarę.,
A jeżdzący Dacią Duster czy skodadami to dość specyficzny typ ludzi.
Samochód jest takim samym narzędziem jak widelec czy młotek.
Ma być wygodny i niezawodny i dobrze robić swoją robotę.
Kupowanie drogiego samochodu po to, by zaimponować ludziom, których się nie zna czy nie lubi nie ma sensu.
Kupuje się coś, co jest mi potrzebne by czuć się dobrze. Jeżeli to skoda czy Dacia to ok.
Ma być wygodny i niezawodny i dobrze robić swoją robotę.
Kupowanie drogiego samochodu po to, by zaimponować ludziom, których się nie zna czy nie lubi nie ma sensu.
Kupuje się coś, co jest mi potrzebne by czuć się dobrze. Jeżeli to skoda czy Dacia to ok.
Samochód jest takim samym narzędziem jak widelec czy młotek.
Takie zdanie ma max 5% facetów.
Ma być wygodny i niezawodny i dobrze robić swoją robotę.
Ni9e ma tak być. Ma dawać niesamowitą pojarę właścicielowi.
Kupowanie drogiego samochodu po to, by zaimponować ludziom, których się nie zna czy nie lubi nie ma sensu.
Ma sens z powodów, o których piszę wyżej.
Kupuje się coś, co jest mi potrzebne by czuć się dobrze. Jeżeli to skoda czy Dacia to ok.
Jeśli ktoś twierdzi, że czuje sie dobrze w Dacia Duster czy Fabii to znaczy, że jest zakłamanym członkiem sekty tutejszych nieudaczników.
Takie zdanie ma max 5% facetów.
Ma być wygodny i niezawodny i dobrze robić swoją robotę.
Ni9e ma tak być. Ma dawać niesamowitą pojarę właścicielowi.
Kupowanie drogiego samochodu po to, by zaimponować ludziom, których się nie zna czy nie lubi nie ma sensu.
Ma sens z powodów, o których piszę wyżej.
Kupuje się coś, co jest mi potrzebne by czuć się dobrze. Jeżeli to skoda czy Dacia to ok.
Jeśli ktoś twierdzi, że czuje sie dobrze w Dacia Duster czy Fabii to znaczy, że jest zakłamanym członkiem sekty tutejszych nieudaczników.
Pozdrawiam "sektę nieudaczników" :) i chyba mam szansę na jakąś nagrodę w przodowaniu tej elicie (?)
Mam "niesamowitą pojarę ", kiedy siadam w mojej Zezulce i przeżywam każdym nerwem ekscytujący moment, w którym po wyjeździe z ciepłego garażu, przełącza na "biedapaliwo" (?) czyli na gaz :) Uwielbiam jej pojemny bagażnik i gibkość, zwinność na trasie.
Jest prawie pancerna, nie plastykowa, jak nowe modele. W czasie stłuczki, lekko pofalował Jej się błotnik a drugie auto prawie rozpadło się;). Dokupienie tanich części na allegro to pikuś i wiele sama mogę zrobić przy tym Starym Graciku. Jeden z błotników skręcałam na śrubę meblową i gra gitara. Bebechy nie są nafaszerowane kosztowną elektroniką i przy byle bzdecie nie płacę za niepotrzebne mi pierdy i nie czekam na niekończący się serwis (nie daj Boże na gwarancjach typu 7lat czy innych złodziejskich bzdurach).
Na drodze nie wzbudzamy sensacji a do kpiących uśmieszków można przywyknąć. Przeżyłyśmy już długie trasy i krótkie bujanki. Woziłyśmy zaprawy murarskie, panele, farby, 200m2 siatki do pszoku, listwy wykończeniowe, które rzadko do którego auta wejdą ;)
Znamy się, jak łyse konie. Dla mnie, moja Skodiczka jest najwspanialszą kanapa na świecie. Cieplutka, milutka, z dobrym nagłośnieniem.
Uwielbiam moje Auto. Już prawie 11 lat razem :))) Jest c u d o w n a :) Wiozła mnie do porodów i potem Dzieciaki w nosidełkach a teraz w fotelikach. Pomieści i przewiezie wszystko. Dwie osoby mogą w niej spokojnie uprawiać gimnastykę i wygodnie wyspać się. Ma cudowną linię i kolor, piękne oczka. Jest seksi, jest jedyna w swoim rodzaju :)))
W drugim garażu stoi odrobinę lepiej prezentujące się (UWAGA!) stare auto ale z Zezulką przegrywa ;)
Sorki za słowotok ale taką załapałam "podjarę", że mam dzień zrobiony na 101%
Kurdę, chyba się przejadę po wsi :)))
Mam "niesamowitą pojarę ", kiedy siadam w mojej Zezulce i przeżywam każdym nerwem ekscytujący moment, w którym po wyjeździe z ciepłego garażu, przełącza na "biedapaliwo" (?) czyli na gaz :) Uwielbiam jej pojemny bagażnik i gibkość, zwinność na trasie.
Jest prawie pancerna, nie plastykowa, jak nowe modele. W czasie stłuczki, lekko pofalował Jej się błotnik a drugie auto prawie rozpadło się;). Dokupienie tanich części na allegro to pikuś i wiele sama mogę zrobić przy tym Starym Graciku. Jeden z błotników skręcałam na śrubę meblową i gra gitara. Bebechy nie są nafaszerowane kosztowną elektroniką i przy byle bzdecie nie płacę za niepotrzebne mi pierdy i nie czekam na niekończący się serwis (nie daj Boże na gwarancjach typu 7lat czy innych złodziejskich bzdurach).
Na drodze nie wzbudzamy sensacji a do kpiących uśmieszków można przywyknąć. Przeżyłyśmy już długie trasy i krótkie bujanki. Woziłyśmy zaprawy murarskie, panele, farby, 200m2 siatki do pszoku, listwy wykończeniowe, które rzadko do którego auta wejdą ;)
Znamy się, jak łyse konie. Dla mnie, moja Skodiczka jest najwspanialszą kanapa na świecie. Cieplutka, milutka, z dobrym nagłośnieniem.
Uwielbiam moje Auto. Już prawie 11 lat razem :))) Jest c u d o w n a :) Wiozła mnie do porodów i potem Dzieciaki w nosidełkach a teraz w fotelikach. Pomieści i przewiezie wszystko. Dwie osoby mogą w niej spokojnie uprawiać gimnastykę i wygodnie wyspać się. Ma cudowną linię i kolor, piękne oczka. Jest seksi, jest jedyna w swoim rodzaju :)))
W drugim garażu stoi odrobinę lepiej prezentujące się (UWAGA!) stare auto ale z Zezulką przegrywa ;)
Sorki za słowotok ale taką załapałam "podjarę", że mam dzień zrobiony na 101%
Kurdę, chyba się przejadę po wsi :)))
Szlafrok : I o to chodzi. Widać wyraźnie Twój emocjonalny stosunek do swojej bryki. To jest nawiązanie do tego, o czym pisałem :" mogę, ale nie muszę ". Jaki jest sens kupna zardzewialej kupy zelastwa za kilkanaście tysięcy złotych, pakowanie w to drugie tyle pieniędzy, mordowanie się w garażu I w domu z rekonstrukcją wnętrza, by później rozkoszować się jazdą ponad 2 tonowa bryka, spalajaca 15 litrów benzyny?
Dawno temu potrzebowałem samochodu na 2 miesiące. Tylko do pojeżdżenia w wakacje i gimnastykowania. Pojechałem do Łodzi po Skodę Favorit z LPG. 800 zł kosztowała. Pojeździła cały rok i jeździłaby dalej gdyby podłoga nie gniła. Bo skody niestety gniją. Nic się tam nie psuło, a jak się popsuło to naprawiałem. Parę lat temu miałem zagazowaną Felicię. Miała serducho 1,6 od volkswagena polo. Jeździłem na Słowację, jeździłem do o. Daniela pod Częstochową. Dobrze ją wspominam. Tylko maska się otworzyła na A1 i wybiła szybę, to już nie naprawiałem tylko odsprzedałem facetowi, co wyjął z niej instalację i zezłomował. No ale to do Rybna jechalem, jak się zdarzył ten przykry incydent. Znana sprawa. Bardzo dziwne rzeczy się przytrafiają ludziom, którzy chcą tam dotrzeć.
Ogólnie to takie tam jeździdła. Dadzą się lubić. Teraz to chyba mimo wszystko wolałbym seata. Właściwie to samo, ale ma taki śródziemnomorski touch.
Czy Duster jest rumuński? To jest Renault. A Renault jest partnerem Nissana, akcjami się na ogromną skalę powymieniali. Jest więc i rumuński i francuski i japoński. Z Quashqaiem ma wiele wspólnego, a jest znacznie tańszy. Łowca miał fajnego nissana. Stara almera to było 100% made in Japan.
LPG jest całkiem eko. I - logiczne i -nomiczne. Nasi fachowcy potrafiliby zagazaowac całą Europę i nie byłoby problemu spalin. To zostawia po sobie wodę i CO2. Tak powinno być jeśli faktycznie te ekologiczne bzdety służyłyby planecie a nie utworzeniu rządu światowego i największemu w dziejach ludzkości złodziejstwu. I jeszcze ten papież nieszczęsny jest w ten przekręt umoczony.... Szkoda gadać. U naas to Szymona z TVNu na ten odcinek się wypycha. Miała być nowa nadzieja lemingów, a jest przerośnięta Greta Thunberg.
Katalizatory spalin, które służą temu żeby je kraść... Filtry cząstek stałych, które słuyżą tylko i wyłącznie rozwalaniu silnka tak, że nadaje się tylko do generalnego remontu... To wszystko jest zupełnie niepotrzebne przy instalacji gazowej.
Aaa, no przecież. Przypomniało mi się. Skodę 105 kiedyś miałem. Ech... To były przygody, o których tu nie można.
Bo to może być nawet kosiarka do trawy.
https://www.youtube.com/watch?v=miSBpNeefzA
Ogólnie to takie tam jeździdła. Dadzą się lubić. Teraz to chyba mimo wszystko wolałbym seata. Właściwie to samo, ale ma taki śródziemnomorski touch.
Czy Duster jest rumuński? To jest Renault. A Renault jest partnerem Nissana, akcjami się na ogromną skalę powymieniali. Jest więc i rumuński i francuski i japoński. Z Quashqaiem ma wiele wspólnego, a jest znacznie tańszy. Łowca miał fajnego nissana. Stara almera to było 100% made in Japan.
LPG jest całkiem eko. I - logiczne i -nomiczne. Nasi fachowcy potrafiliby zagazaowac całą Europę i nie byłoby problemu spalin. To zostawia po sobie wodę i CO2. Tak powinno być jeśli faktycznie te ekologiczne bzdety służyłyby planecie a nie utworzeniu rządu światowego i największemu w dziejach ludzkości złodziejstwu. I jeszcze ten papież nieszczęsny jest w ten przekręt umoczony.... Szkoda gadać. U naas to Szymona z TVNu na ten odcinek się wypycha. Miała być nowa nadzieja lemingów, a jest przerośnięta Greta Thunberg.
Katalizatory spalin, które służą temu żeby je kraść... Filtry cząstek stałych, które słuyżą tylko i wyłącznie rozwalaniu silnka tak, że nadaje się tylko do generalnego remontu... To wszystko jest zupełnie niepotrzebne przy instalacji gazowej.
Aaa, no przecież. Przypomniało mi się. Skodę 105 kiedyś miałem. Ech... To były przygody, o których tu nie można.
Bo to może być nawet kosiarka do trawy.
https://www.youtube.com/watch?v=miSBpNeefzA
>Takie zdanie ma max 5% facetów.
To prawda, zauważyłem ze ok 5% facetów może jeździć czymkolwiek by chciało, ale swoje pieniądze pakuje np w fajne nieruchomosci, które przynoszą jeszcze większy fun niż wypasiona bryka stojąca pod blokiem tylko po to by sąsiad widział ze mnie stać.
Ładują tez pieniądze w ciekawe szkolenia i wyjazdy.
Ci od naprawdę dużych pieniędzy, ich jest może 1%, dzielą się swoimi pieniędzmi z ludźmi, którzy ich potrzebują.
Tak naprawdę duże pieniądze nie lubią hałasu i ci, których naprawdę stać wcale nie kupują luksusowych przedmiotów.
Pewnie nigdy tego nie zrozumiesz, dlatego zawsze będziesz wśród tych 95% facetów, którzy wszystko to co maja to bryka, która ma dawać niesamowitą pojarę właścicielowi.
To prawda, zauważyłem ze ok 5% facetów może jeździć czymkolwiek by chciało, ale swoje pieniądze pakuje np w fajne nieruchomosci, które przynoszą jeszcze większy fun niż wypasiona bryka stojąca pod blokiem tylko po to by sąsiad widział ze mnie stać.
Ładują tez pieniądze w ciekawe szkolenia i wyjazdy.
Ci od naprawdę dużych pieniędzy, ich jest może 1%, dzielą się swoimi pieniędzmi z ludźmi, którzy ich potrzebują.
Tak naprawdę duże pieniądze nie lubią hałasu i ci, których naprawdę stać wcale nie kupują luksusowych przedmiotów.
Pewnie nigdy tego nie zrozumiesz, dlatego zawsze będziesz wśród tych 95% facetów, którzy wszystko to co maja to bryka, która ma dawać niesamowitą pojarę właścicielowi.
Pozdrawiam "sektę" :]
http://youtu.be/H3K6VLmEkog
http://youtu.be/H3K6VLmEkog
>Zapewne tego nie zrozumiesz i będziesz wśród tych 95% co twierdzą, że mają Dustery bo są zajefajne.
Mylisz się, bo nie mam Dustera, ale jeżdżę samochodem, który kosztuje mniej niż kwota na którą byłoby mnie stać, bo samochód nie jest dla mnie jedynym wyznacznikiem statusu. Tym różnię się od 95% reszty pozerów.
Mylisz się, bo nie mam Dustera, ale jeżdżę samochodem, który kosztuje mniej niż kwota na którą byłoby mnie stać, bo samochód nie jest dla mnie jedynym wyznacznikiem statusu. Tym różnię się od 95% reszty pozerów.
Nie załapałem dopóki nie przeczytałem komentarza. Chyba się rozchoruję, bo coś ciężko mi się myśli. Słaba reżyseria. Powinno być wyraźniej zaznaczone, że to są kluczyki innego kupującego, a nie głównego bohatera. I fałszywy trop, bo oglądający koncentruje się na kolosalnej różnicy wzrozstu. Chyba taki jest cel tych reklam. Ty, o co tam chodziło? - pytają ludzie w przerwie Tańca z Gwiazdami. Ojciec nie skumał np. tej:
https://www.youtube.com/watch?v=Q9zzEvtiXqc
Tak... sztuka współczesna. Sztuka to albo miała być ładna i użyteczna albo chwalić Boga. Jak odrzucono to drugie, to wyszedł socrealizm. Teraz odrzucono i jedno i drugie, więc wszystko suma sumarum kończy się na genitaliach i fekaliach. Znany czeski artysta David Černy. Najsłynnijesze dzieło: dwóch facetów sika na Czechy. Nieznalska krzyżowała genitalia. Inny wsadził odchody do puszki :) Ciekawe zjawisko psychologiczne. Czemu pustkę po Bogu wypełnia obsesja fekalno-genitalna? Nie mam o czym myśleć w święta? Ahahahhaaa. Najbardziej to się lubię sam z siebie śmiać
https://www.youtube.com/watch?v=QAY1wJLnSqY
https://www.youtube.com/watch?v=Q9zzEvtiXqc
Tak... sztuka współczesna. Sztuka to albo miała być ładna i użyteczna albo chwalić Boga. Jak odrzucono to drugie, to wyszedł socrealizm. Teraz odrzucono i jedno i drugie, więc wszystko suma sumarum kończy się na genitaliach i fekaliach. Znany czeski artysta David Černy. Najsłynnijesze dzieło: dwóch facetów sika na Czechy. Nieznalska krzyżowała genitalia. Inny wsadził odchody do puszki :) Ciekawe zjawisko psychologiczne. Czemu pustkę po Bogu wypełnia obsesja fekalno-genitalna? Nie mam o czym myśleć w święta? Ahahahhaaa. Najbardziej to się lubię sam z siebie śmiać
https://www.youtube.com/watch?v=QAY1wJLnSqY
W Polsce jest jeden wyjątek od opisanej wyżej reguły.
Zauważyłem, ze panowie funkcjonariusze organizacji kościoła katolickiego w Polsce, mimo tego ze stać ich na lepszy samochód z wyrachowaniem kupują skody. W tym przypadku chodzi o zmylenie tzw. Owieczek i stworzenie wrażenia życia w zgodzie z Pismem w ubóstwie.
Zauważyłem, ze panowie funkcjonariusze organizacji kościoła katolickiego w Polsce, mimo tego ze stać ich na lepszy samochód z wyrachowaniem kupują skody. W tym przypadku chodzi o zmylenie tzw. Owieczek i stworzenie wrażenia życia w zgodzie z Pismem w ubóstwie.
Generalnie to teza opa taka sobie, bo ludzie w ogóle tak mają, a nie tylko Polacy.
W EU taczki, w AFR ciuchy i gadżety.
Popatrzta sobie na obrazki z życia kongijskich dandysów, zwanych tam Sape.
Ekonomicznie bieda z nędzą, odnotowywane nawet przypadki kanibalizmu z głodu.
https://bigpicture.ru/?p=473123
W EU taczki, w AFR ciuchy i gadżety.
Popatrzta sobie na obrazki z życia kongijskich dandysów, zwanych tam Sape.
Ekonomicznie bieda z nędzą, odnotowywane nawet przypadki kanibalizmu z głodu.
https://bigpicture.ru/?p=473123
Jakby to było takie proste, to nie musialybyscie toczyc z nami wojen swiatowych o wyrzucanie starych, zmechaconych swetrów i wytartych kurtek, co to już takich nie robią, bo gdzie ja kupie taką, co ma takie glebokie kieszenie, że cała flaszka się zmieści.
Kobiety niestety są bardziej hardkorowe bo się potrafią samookaleczac. Złote obrecze wydluzajace szyje Afrykanek. Zdeformowane stopy Chinek. To jest dopiero szczyt.
Dzień dobry, Wesołych Świat :)
Kobiety niestety są bardziej hardkorowe bo się potrafią samookaleczac. Złote obrecze wydluzajace szyje Afrykanek. Zdeformowane stopy Chinek. To jest dopiero szczyt.
Dzień dobry, Wesołych Świat :)