Pierwszej wizyta była u dr S.. Ze względu, iż mieliśmy z dzieckiem kłopoty skierowała nas do neurologa.Tam zdecydowano o przesunięciu szczepionek z informacją jakie mam podać jak już będzie można. Dziś przyszłam na kontrolę do dr Kotarskiej (dr S. była nieobecna ) ponieważ dziecko miało ropę w oczku i trochę krwi w kale. Na wstępie zostaliśmy potraktowani bardzo pretensjonalnie, nie mieliśmy jeszcze książeczki RUM dziecka żyłam w nieświadomości, że wyrobię ją jak dostanę informację z pracy potwierdzającą ubezpieczenie maluszka. Pierwsze dziecko mam wcześniaka odebrałam go po 2 miesiącach ze szpitala więc wszystko było inaczej no ale to nikogo nie interesowało.Po tym jak wyraziłam chęć szczepienia dziecka wg rady neurologa Pani dr K. stwierdziła że do niej to nas „ NIE zaprasza” bo nie znajdziemy wspólnego języka i że nie ma teraz czasu bo ma innych pacjentów!! nie mam książeczki to nie wypisze mi leków dla dziecka w mojej, a mogła to zrobić na własnym bloczku wpisując dane dziecka.Co to za lekarz który odsyła pacjenta bo ma inne zdanie na temat szczepień?? nie o tym chciałam tam rozmawiać podczas tej wizyty jednym słowem wyrzucono nas bez