Widok
dwa łyki Harpaganowej statystyki
1/ Tylko 2 osoby zaliczyły więcej niż 75% PK (z czego jeden z zawodników nie zmieścił się w limicie czasu)
2/ Ponad połowa zawodników zaliczyła mniej niż połowę PK (tzn 9 lub mniej PK)
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że tytuł Harpagana jest poza zasięgiem dla przeciętnego a nawet dość dobrze wytrenowanego zawodnika. Jestem na Harpaganie po raz trzeci. Poprzednie edycje nauczyły mnie tego, aby wzorem większości startujących, od razu odrzucić część punktów i nie żyłować się na próżno. Impreza podoba mi się, ale wyznaczenie nieosiągalnego (dla ponad 95% uczestników) celu, zabija ducha rywalizacji. Jeżeli nikt lub prawie nikt nie będzie zdobywał tytułu Harpagana, to znaczenie imprezy może spaść niedługo do rangi wycieczki turystyczno-krajoznawczej.
Moja sugestia: 200 km i 15 PK albo zostawiamy 20 PK i pakujemy je gęściej, powiedzmy na 150 kilometrach. Na każdej edycji będzie przynajmniej kilkunastu Harpaganów a zawodnicy będą mięli więcej zapału. Przy takich założeniach, na starcie większość zawodników będzie myślała o przejechaniu całej trasy. Nie wszystkim się uda, ale WIĘCEJ osób będzie próbować. W sumie wygra ten, który będzie miał najlepszy czas ale HARPAGANÓW będzie więcej. Na trasie pieszej duża ilość HARPAGANÓW nikomu nie przeszkadza.
Ogólnie impreza fantastyczne, ale czy nie może być lepiej? Czekam na opinie, zwłaszcza tych ze środka stawki i z tych z "ogonka".
Głosu organizatorów też chętnie wysłucham, chociaż przewiduję, że będą przeciw zmianom.
2/ Ponad połowa zawodników zaliczyła mniej niż połowę PK (tzn 9 lub mniej PK)
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że tytuł Harpagana jest poza zasięgiem dla przeciętnego a nawet dość dobrze wytrenowanego zawodnika. Jestem na Harpaganie po raz trzeci. Poprzednie edycje nauczyły mnie tego, aby wzorem większości startujących, od razu odrzucić część punktów i nie żyłować się na próżno. Impreza podoba mi się, ale wyznaczenie nieosiągalnego (dla ponad 95% uczestników) celu, zabija ducha rywalizacji. Jeżeli nikt lub prawie nikt nie będzie zdobywał tytułu Harpagana, to znaczenie imprezy może spaść niedługo do rangi wycieczki turystyczno-krajoznawczej.
Moja sugestia: 200 km i 15 PK albo zostawiamy 20 PK i pakujemy je gęściej, powiedzmy na 150 kilometrach. Na każdej edycji będzie przynajmniej kilkunastu Harpaganów a zawodnicy będą mięli więcej zapału. Przy takich założeniach, na starcie większość zawodników będzie myślała o przejechaniu całej trasy. Nie wszystkim się uda, ale WIĘCEJ osób będzie próbować. W sumie wygra ten, który będzie miał najlepszy czas ale HARPAGANÓW będzie więcej. Na trasie pieszej duża ilość HARPAGANÓW nikomu nie przeszkadza.
Ogólnie impreza fantastyczne, ale czy nie może być lepiej? Czekam na opinie, zwłaszcza tych ze środka stawki i z tych z "ogonka".
Głosu organizatorów też chętnie wysłucham, chociaż przewiduję, że będą przeciw zmianom.
"Jeżeli nikt lub prawie nikt nie będzie zdobywał tytułu Harpagana, to znaczenie imprezy może spaść niedługo do rangi wycieczki turystyczno-krajoznawczej."
Ale nie pomyślałeś, że jeśli z każdej edycji wyjedzie 30 nowych harpaganów, to tytuł ten już nic nie będzie znaczył.
Przejechałem 155 km, więc według Twojej teorii miałbym być harpaganem? :D Stary, widząc jak mnie niektórzy mijali po 11 godzinach jazdy wiem, że nie mam prawa o nim marzyć :]
W moim skromnym mniemaniu, naprawdę, gdybym miał legitymować się tym tytułem co obecni teraz w dziesiątce zawodnicy, impreza niesamowicie obniżyłaby swoją rangę.
Szy.
Ale nie pomyślałeś, że jeśli z każdej edycji wyjedzie 30 nowych harpaganów, to tytuł ten już nic nie będzie znaczył.
Przejechałem 155 km, więc według Twojej teorii miałbym być harpaganem? :D Stary, widząc jak mnie niektórzy mijali po 11 godzinach jazdy wiem, że nie mam prawa o nim marzyć :]
W moim skromnym mniemaniu, naprawdę, gdybym miał legitymować się tym tytułem co obecni teraz w dziesiątce zawodnicy, impreza niesamowicie obniżyłaby swoją rangę.
Szy.
Zgadzam się z Tobą. Jeśli chociaż jedna osoba zdobyłaby harpagana, to ok. Ale odkąd trasy układa BB nikt nie dał rady, a starują przecież doskonale wytrenowani zawodnicy. Tak samo nikt nie może nic zrzucić na pogodę, czy jak na wiosnę ewentualne roztopy i błota.
I tak jak piszesz na samym początku znając swoje możliwości odrzuciłem kilka punktów a i tak nie wyrobiłem założonego planu (ale to już mój problem).
I nie musi 30 osób zdobywać tytuł, wystarczy kilka - wtedy wiadomo że można i sama ta wiedza daje motywacje. Może organizatorzy uwzględnią wyniki przy wyznaczaniu trasy przyszłoroczego harpa.
Ale co by nie mówić - impreza z*******a :)
I tak jak piszesz na samym początku znając swoje możliwości odrzuciłem kilka punktów a i tak nie wyrobiłem założonego planu (ale to już mój problem).
I nie musi 30 osób zdobywać tytuł, wystarczy kilka - wtedy wiadomo że można i sama ta wiedza daje motywacje. Może organizatorzy uwzględnią wyniki przy wyznaczaniu trasy przyszłoroczego harpa.
Ale co by nie mówić - impreza z*******a :)
----------------------------------------
www.mtb3x.pl || hamujesz - przegrywasz
www.mtb3x.pl || hamujesz - przegrywasz
> Jaki z tego wniosek? Ano taki, że tytuł Harpagana jest poza
> zasięgiem dla przeciętnego a nawet dość dobrze wytrenowanego
> zawodnika.
Byłem na Harpaganie rowerowym po raz 8 i nigdy tytuł Hapagana nie był dostępny dla przeciętnego i dość dobrze wytrenowanego zawodnika (no poza jedną wpadką organizatorów.
> edycje nauczyły mnie tego, aby wzorem większości startujących,
> od razu odrzucić część punktów i nie żyłować się na próżno.
> Impreza podoba mi się, ale wyznaczenie nieosiągalnego (dla
> ponad 95% uczestników) celu, zabija ducha rywalizacji. Jeżeli
> nikt lub prawie nikt nie będzie zdobywał tytułu Harpagana, to
> znaczenie imprezy może spaść niedługo do rangi wycieczki
> turystyczno-krajoznawczej.
Charakter imprezy wcale nie zabija ducha rywalizacji. Może jedynie tylko zmienia jej charakter. Nigdy na starcie nie odrzucam części "najchudszych" punktów. Swoje plany koryguję dopiero w trakcie jazdy, dostosowując trasę do aktualnych możliwości czasowych, tak by osiągnąć na mecie jak najbardziej korzystny wynik.
> Moja sugestia: 200 km i 15 PK albo zostawiamy 20 PK i pakujemy
> je gęściej, powiedzmy na 150 kilometrach. Na każdej edycji
> będzie przynajmniej kilkunastu Harpaganów a zawodnicy będą
> mięli więcej zapału. Przy takich założeniach, na starcie
> większość zawodników będzie myślała o przejechaniu całej trasy.
> Nie wszystkim się uda, ale WIĘCEJ osób będzie próbować. W sumie
> wygra ten, który będzie miał najlepszy czas ale HARPAGANÓW
> będzie więcej. Na trasie pieszej duża ilość HARPAGANÓW nikomu
> nie przeszkadza.
Imprez na których liczy się tylko szybkość pokonania trasy jest mnóstwo i jest w czym wybierać. Jakoś żadna z nich nie zyskała takiej popularności jak Harpagan.
> Czekam na opinie, zwłaszcza tych ze środka stawki i z tych z
> "ogonka".
Jakoś nie bardzo rozumiem, dlaczego o ułatwieniach w imprezie mają wypowiadać się ci ze środka i ogonka stawki jezeli i tak tytuł "uproszczonego" Harpagana ma dotyczyć kilku, kilkunastu osób.
Jeżeli ktoś miałby się wypowiadać to może lepiej niech zrobią to ci, którzy na zdobycie tytułu mają jakiekolwiek chociażby hipotetyczne szanse.
Ja jestem zdecydowanie przeciw zmianom.
wiki (m-ce 13)
> zasięgiem dla przeciętnego a nawet dość dobrze wytrenowanego
> zawodnika.
Byłem na Harpaganie rowerowym po raz 8 i nigdy tytuł Hapagana nie był dostępny dla przeciętnego i dość dobrze wytrenowanego zawodnika (no poza jedną wpadką organizatorów.
> edycje nauczyły mnie tego, aby wzorem większości startujących,
> od razu odrzucić część punktów i nie żyłować się na próżno.
> Impreza podoba mi się, ale wyznaczenie nieosiągalnego (dla
> ponad 95% uczestników) celu, zabija ducha rywalizacji. Jeżeli
> nikt lub prawie nikt nie będzie zdobywał tytułu Harpagana, to
> znaczenie imprezy może spaść niedługo do rangi wycieczki
> turystyczno-krajoznawczej.
Charakter imprezy wcale nie zabija ducha rywalizacji. Może jedynie tylko zmienia jej charakter. Nigdy na starcie nie odrzucam części "najchudszych" punktów. Swoje plany koryguję dopiero w trakcie jazdy, dostosowując trasę do aktualnych możliwości czasowych, tak by osiągnąć na mecie jak najbardziej korzystny wynik.
> Moja sugestia: 200 km i 15 PK albo zostawiamy 20 PK i pakujemy
> je gęściej, powiedzmy na 150 kilometrach. Na każdej edycji
> będzie przynajmniej kilkunastu Harpaganów a zawodnicy będą
> mięli więcej zapału. Przy takich założeniach, na starcie
> większość zawodników będzie myślała o przejechaniu całej trasy.
> Nie wszystkim się uda, ale WIĘCEJ osób będzie próbować. W sumie
> wygra ten, który będzie miał najlepszy czas ale HARPAGANÓW
> będzie więcej. Na trasie pieszej duża ilość HARPAGANÓW nikomu
> nie przeszkadza.
Imprez na których liczy się tylko szybkość pokonania trasy jest mnóstwo i jest w czym wybierać. Jakoś żadna z nich nie zyskała takiej popularności jak Harpagan.
> Czekam na opinie, zwłaszcza tych ze środka stawki i z tych z
> "ogonka".
Jakoś nie bardzo rozumiem, dlaczego o ułatwieniach w imprezie mają wypowiadać się ci ze środka i ogonka stawki jezeli i tak tytuł "uproszczonego" Harpagana ma dotyczyć kilku, kilkunastu osób.
Jeżeli ktoś miałby się wypowiadać to może lepiej niech zrobią to ci, którzy na zdobycie tytułu mają jakiekolwiek chociażby hipotetyczne szanse.
Ja jestem zdecydowanie przeciw zmianom.
wiki (m-ce 13)
Witam
Według mnie trasa H36 była najłatwiejszą od kiedy za układanie trasy odpowiedzialny jest BB (czyli od Kobylnicy H34), ale i tak trudniejsza niż wcześniejsze. Możliwość zaliczenia wszystkich PK była, nie można było jednak popełniać praktycznie żadnych błędów. Dojazdy do punktów w miarę łatwe, choć same punkty ukryte w taki sposób, aby nie były widoczne ze zbyt dalekiej odległości.
Mi zabrakło do kompletu 2 PK, na których zaliczenie potrzebowałbym dodatkowo ok. 45-50 minut, mniej więcej tyle ile łącznie straciłem na błądzenie i szukanie punktów. Oprócz tego nie jechałem optymalną trasą, objeżdżałem wiele PK okrężnymi drogami (asfaltem), stąd dystans jaki zrobiłem to 255km.
Podsumowując, trasa bardzo mi się podobała - nie za trudna, nie za łatwa jak na H32/33. Taka w sam raz i takiej samej oczekiwałbym na przyszłych edycjach H.
pozdrawiam
Według mnie trasa H36 była najłatwiejszą od kiedy za układanie trasy odpowiedzialny jest BB (czyli od Kobylnicy H34), ale i tak trudniejsza niż wcześniejsze. Możliwość zaliczenia wszystkich PK była, nie można było jednak popełniać praktycznie żadnych błędów. Dojazdy do punktów w miarę łatwe, choć same punkty ukryte w taki sposób, aby nie były widoczne ze zbyt dalekiej odległości.
Mi zabrakło do kompletu 2 PK, na których zaliczenie potrzebowałbym dodatkowo ok. 45-50 minut, mniej więcej tyle ile łącznie straciłem na błądzenie i szukanie punktów. Oprócz tego nie jechałem optymalną trasą, objeżdżałem wiele PK okrężnymi drogami (asfaltem), stąd dystans jaki zrobiłem to 255km.
Podsumowując, trasa bardzo mi się podobała - nie za trudna, nie za łatwa jak na H32/33. Taka w sam raz i takiej samej oczekiwałbym na przyszłych edycjach H.
pozdrawiam
Może patrzę trochę z innej strony bo raz mi się udało. Nie wiem czy była to "wpadka organizatorów" bo w Przodkowie przejechałem z Szymonem i Jarkiem 245 km. ze średnią 24,5 km/h. i udało się. już te dane wskazują, że zdobycie tytułu to poważne wyzwanie. (tzn. tytuł jest dla tych którzy są w stanie jeździć tak szybko i dużo - ale to nie są warunki wystarczające). Sierakowicka trasa obiektywnie była mozliwa do zrobienia (Kobylnica nie była możliwa). Tak jak napisał Zwycięzca pod warunkiem bezbłednej nawigacji i trafienia wariantu. Mi udało się trafić wariant identycznie z trasą wzorcową Bartka, ale kilka głupich pomyłek nawigacyjnych pogrążyło szanse. Dokładnie o 12.30 miałem za sobą 10 PK. Potem kilka z pozoru niewinnych pomyłek ale czas i kilometry płynęły nieubłaganie. w sumie zrobiłem 17 pk za 51 punktów. przejechałem 224 km. ze srednią 21,8 czas jazdy 10 h. 7 min. Jechałem z planem zrobienia wszystkiego a z braku czasu pominąłem punkty 3, 17 i 10 w kilometrach zabrakło mi nie więcej niż 10 - 12 km tj. ok. 25 min. - nie więcej niż straciłem na błędach w nawigacji. Wyjątkowo mapa była prawie dokładna.
O przyczynach spóźnienia napisze kiedy indziej.
O przyczynach spóźnienia napisze kiedy indziej.
vovo napisał(a):
> Moja sugestia: 200 km i 15 PK albo zostawiamy 20 PK i pakujemy
> je gęściej, powiedzmy na 150 kilometrach.
a moja sugestia jest taka: 200km i 20 PK i podkreślę jeszcze raz drukowanymi: >>200KM<< bo z tego co obserwuję i czytam to nie wydaje mi się aby optymalna trasa miała 200 km...
na złodzieju czapka GORE ;)
> Moja sugestia: 200 km i 15 PK albo zostawiamy 20 PK i pakujemy
> je gęściej, powiedzmy na 150 kilometrach.
a moja sugestia jest taka: 200km i 20 PK i podkreślę jeszcze raz drukowanymi: >>200KM<< bo z tego co obserwuję i czytam to nie wydaje mi się aby optymalna trasa miała 200 km...
na złodzieju czapka GORE ;)
Jestem ze środka stawki, to był mój szósty start. Jestem przeciwko jakimkolwiek zmianom. Harpagan ma być tylko dla nielicznych - jeśli chcesz nim być, weź się za pracę, wyjeździj się porządnie, pracuj nad nawigacją. Co będzie warty ten tytuł jeśli za każdym razem z pucharkiem wyjedzie zgraja przeciętnych orientalistów? Jadę na Harpa i wiem, że trasa zniszczy mnie fizycznie i psychicznie...i tego oczekuję! Nie czuję się mocny ale z każdą edycją poprawiam sukcesywnie nawigację, unikam błędów z poprzednich startów i wiem, że w końcu nadejdzie moment, gdy przepracuję uczciwie sezon, przygotuję się kondycyjnie i będę się czuł na tyle mocny, żeby uderzać po tytuł.
Kubel napisał(a):
> Jestem ze środka stawki, to był mój szósty start. Jestem
> przeciwko jakimkolwiek zmianom. Harpagan ma być tylko dla
> nielicznych - jeśli chcesz nim być, weź się za pracę, wyjeździj
> się porządnie, pracuj nad nawigacją.
masz niewątpliwie rację, a co powiesz o ludziach z pierwszej dziesiątki TR, którzy w większości już byli harpaganami rowerowymi. I co, nagle wszyscy są do niczego?
> Jestem ze środka stawki, to był mój szósty start. Jestem
> przeciwko jakimkolwiek zmianom. Harpagan ma być tylko dla
> nielicznych - jeśli chcesz nim być, weź się za pracę, wyjeździj
> się porządnie, pracuj nad nawigacją.
masz niewątpliwie rację, a co powiesz o ludziach z pierwszej dziesiątki TR, którzy w większości już byli harpaganami rowerowymi. I co, nagle wszyscy są do niczego?
;)
TJ napisał(a):
> Kubel napisał(a):
>
> > Jestem ze środka stawki, to był mój szósty start. Jestem
> > przeciwko jakimkolwiek zmianom. Harpagan ma być tylko dla
> > nielicznych - jeśli chcesz nim być, weź się za pracę,
> wyjeździj
> > się porządnie, pracuj nad nawigacją.
>
> masz niewątpliwie rację, a co powiesz o ludziach z pierwszej
> dziesiątki TR, którzy w większości już byli harpaganami
> rowerowymi. I co, nagle wszyscy są do niczego?
>
>
>
To proste: gdyby nie popełnili błędów nawigacyjnych/pojechali optymalną trasą itp. zdobyliby tytuł. Nie ma takich. Są za to Ci, którym niewiele zabrakło i mimo to byli (są) podziwiani i oklaskiwani na zakończeniu imprezy (a ich nazwiska zna większość startujących po raz n-ty Harpaganistów). Zresztą niektórzy z nich się wypowiedzieli osobiście powyżej i nie robili problemów z trasy.
Pozdrawiam
> Kubel napisał(a):
>
> > Jestem ze środka stawki, to był mój szósty start. Jestem
> > przeciwko jakimkolwiek zmianom. Harpagan ma być tylko dla
> > nielicznych - jeśli chcesz nim być, weź się za pracę,
> wyjeździj
> > się porządnie, pracuj nad nawigacją.
>
> masz niewątpliwie rację, a co powiesz o ludziach z pierwszej
> dziesiątki TR, którzy w większości już byli harpaganami
> rowerowymi. I co, nagle wszyscy są do niczego?
>
>
>
To proste: gdyby nie popełnili błędów nawigacyjnych/pojechali optymalną trasą itp. zdobyliby tytuł. Nie ma takich. Są za to Ci, którym niewiele zabrakło i mimo to byli (są) podziwiani i oklaskiwani na zakończeniu imprezy (a ich nazwiska zna większość startujących po raz n-ty Harpaganistów). Zresztą niektórzy z nich się wypowiedzieli osobiście powyżej i nie robili problemów z trasy.
Pozdrawiam
Kubel napisał(a):
> To proste: gdyby nie popełnili błędów nawigacyjnych/pojechali
> optymalną trasą itp. zdobyliby tytuł. Nie ma takich. Są za to
> Ci, którym niewiele zabrakło i mimo to byli (są) podziwiani i
> oklaskiwani na zakończeniu imprezy (a ich nazwiska zna
> większość startujących po raz n-ty Harpaganistów). Zresztą
> niektórzy z nich się wypowiedzieli osobiście powyżej i nie
> robili problemów z trasy.
> Pozdrawiam
Niewiele to zabrakło Danielowi w Trąbkach jak się spóźnił minute. Tu poza zwycięzcą pozostali mieli max 15 PK. Jak wiele błędów popełniali to sami musieliby powiedzieć.
200km i 20 PK jak najbardziej jest ok, ale najlepsi powinni być w stanie to zrobić przy sprzyjającej pogodzie, przez ostatnie 3 Harpagany nikomu się to nie udało. No ale każda kolejna trasa wychodzi Bartkowi coraz lepiej i jak tendencja się utrzyma to następna będzie idealna ;).
> To proste: gdyby nie popełnili błędów nawigacyjnych/pojechali
> optymalną trasą itp. zdobyliby tytuł. Nie ma takich. Są za to
> Ci, którym niewiele zabrakło i mimo to byli (są) podziwiani i
> oklaskiwani na zakończeniu imprezy (a ich nazwiska zna
> większość startujących po raz n-ty Harpaganistów). Zresztą
> niektórzy z nich się wypowiedzieli osobiście powyżej i nie
> robili problemów z trasy.
> Pozdrawiam
Niewiele to zabrakło Danielowi w Trąbkach jak się spóźnił minute. Tu poza zwycięzcą pozostali mieli max 15 PK. Jak wiele błędów popełniali to sami musieliby powiedzieć.
200km i 20 PK jak najbardziej jest ok, ale najlepsi powinni być w stanie to zrobić przy sprzyjającej pogodzie, przez ostatnie 3 Harpagany nikomu się to nie udało. No ale każda kolejna trasa wychodzi Bartkowi coraz lepiej i jak tendencja się utrzyma to następna będzie idealna ;).
TJ napisał:
> masz niewątpliwie rację, a co powiesz o ludziach z pierwszej
> dziesiątki TR, którzy w większości już byli harpaganami
> rowerowymi. I co, nagle wszyscy są do niczego?
na razie nikt z pierwszej dziesiątki nie narzeka (co prawda ja jestem w piątej dziesiątce ale zdarzało mi się być w pierwszej) co do planu bycia i tym razem w pierwszej dziesiątce wszystko opisałem powyżej - nie wyszło z wielu powodów, ale równie dobrze mogło wyjść gdyby było mniej błota, więcej słońca temperatura +15 - +20, gdybym nie zgubił się z Wigorem nad Lubygościem (5 min), gdybym z PK 12 nie pojechał przez Rzym i Kożyczkowo (5 min), gdybym z PK 4 na PK 13 pojechał najkrótszą drogą i nie pomylił skrzyżowań, (10 min.), gdybym jadąc na PK 1 nie dojechał aż do torów i nie musiał wracać nad jezioro (6 min.) (tam nie zgadzała się mapa z terenem) gdybym nie dojechał do Sycowej Huty, jadąc z PK 20 na skróty przez Szarlotę mysląc, że jestem w Łubianie (10 min), wreszcie gdybym nie pojechał z Lipusza wzdłuż torów (ale na południe) a nie na zachód (10 min.), albo nie gadał z chłopakami na PK 8 o d..ie maryni zajadając kanapki (10 min.) a na koniec na PK 6 gdybym nie wpadł na najgłupszy z moich głupich pomysłów kiedy z powodów aerodynamicznych zdjąłem z kierownicy mapnik z kartą startową i niechlujnie włożyłem go pod klapę plecaka (PIĘĆ MINUT - te 5 minut) - to by mi się udało. a tak jestem do niczego :)
> masz niewątpliwie rację, a co powiesz o ludziach z pierwszej
> dziesiątki TR, którzy w większości już byli harpaganami
> rowerowymi. I co, nagle wszyscy są do niczego?
na razie nikt z pierwszej dziesiątki nie narzeka (co prawda ja jestem w piątej dziesiątce ale zdarzało mi się być w pierwszej) co do planu bycia i tym razem w pierwszej dziesiątce wszystko opisałem powyżej - nie wyszło z wielu powodów, ale równie dobrze mogło wyjść gdyby było mniej błota, więcej słońca temperatura +15 - +20, gdybym nie zgubił się z Wigorem nad Lubygościem (5 min), gdybym z PK 12 nie pojechał przez Rzym i Kożyczkowo (5 min), gdybym z PK 4 na PK 13 pojechał najkrótszą drogą i nie pomylił skrzyżowań, (10 min.), gdybym jadąc na PK 1 nie dojechał aż do torów i nie musiał wracać nad jezioro (6 min.) (tam nie zgadzała się mapa z terenem) gdybym nie dojechał do Sycowej Huty, jadąc z PK 20 na skróty przez Szarlotę mysląc, że jestem w Łubianie (10 min), wreszcie gdybym nie pojechał z Lipusza wzdłuż torów (ale na południe) a nie na zachód (10 min.), albo nie gadał z chłopakami na PK 8 o d..ie maryni zajadając kanapki (10 min.) a na koniec na PK 6 gdybym nie wpadł na najgłupszy z moich głupich pomysłów kiedy z powodów aerodynamicznych zdjąłem z kierownicy mapnik z kartą startową i niechlujnie włożyłem go pod klapę plecaka (PIĘĆ MINUT - te 5 minut) - to by mi się udało. a tak jestem do niczego :)
Z kilku możliwości na pewno odrzuciłbym wszelkie propozycje ułatwienia, zmniejszenia ilości punktów lub skrócenia trasy. Natomiast zakładając utrzymanie tego stopnia trudności ( co popieram) wydaje mi się mozliwe do rozważenia aby tytuł Harpagana przyznawać zwycięzcy / lub trójce najlepszych nawet jeśli nie przejadą całości.
anpi napisał(a):
> Z kilku możliwości na pewno odrzuciłbym wszelkie propozycje
> ułatwienia, zmniejszenia ilości punktów lub skrócenia trasy.
> Natomiast zakładając utrzymanie tego stopnia trudności ( co
> popieram) wydaje mi się mozliwe do rozważenia aby tytuł
> Harpagana przyznawać zwycięzcy / lub trójce najlepszych nawet
> jeśli nie przejadą całości.
>
A dlaczego? Przecież te osoby są wyczytywane, nagradzane (dyplomem), oklaskiwane, podziwiane przez większość startujących (ze środka i ogona). To nie wystarczy? Walka o jak najwyższe miejsce odbywa się między uczestnikami, walkę o Harpagana toczysz też z samym sobą (przełamując swoje ograniczenia, bariery fizyczne i psychiczne, doskonaląc się w nawigacji itd.) Nie ruszajmy czegoś, co świetnie funkcjonuje. Tytuł Harpagana jest i będzie dla znakomitej większości z nas poza zasięgiem ale myślę, że stanowi niesamowitą motywację do doskonalenia swoich umiejętności i do wzmożonej pracy nad sobą (zarówno nad stroną fizyczną jak i psychiczną). Ja nie chcę (i pewnie wielu nie chce) jechać na Harpa, żeby ścigać się z Tomkiem Widuchowskim czy Danielem Śmieją tylko żeby powalczyć ze sobą. Nie róbmy z Harpa mega-maratonu z elementami nawigacji.
> Z kilku możliwości na pewno odrzuciłbym wszelkie propozycje
> ułatwienia, zmniejszenia ilości punktów lub skrócenia trasy.
> Natomiast zakładając utrzymanie tego stopnia trudności ( co
> popieram) wydaje mi się mozliwe do rozważenia aby tytuł
> Harpagana przyznawać zwycięzcy / lub trójce najlepszych nawet
> jeśli nie przejadą całości.
>
A dlaczego? Przecież te osoby są wyczytywane, nagradzane (dyplomem), oklaskiwane, podziwiane przez większość startujących (ze środka i ogona). To nie wystarczy? Walka o jak najwyższe miejsce odbywa się między uczestnikami, walkę o Harpagana toczysz też z samym sobą (przełamując swoje ograniczenia, bariery fizyczne i psychiczne, doskonaląc się w nawigacji itd.) Nie ruszajmy czegoś, co świetnie funkcjonuje. Tytuł Harpagana jest i będzie dla znakomitej większości z nas poza zasięgiem ale myślę, że stanowi niesamowitą motywację do doskonalenia swoich umiejętności i do wzmożonej pracy nad sobą (zarówno nad stroną fizyczną jak i psychiczną). Ja nie chcę (i pewnie wielu nie chce) jechać na Harpa, żeby ścigać się z Tomkiem Widuchowskim czy Danielem Śmieją tylko żeby powalczyć ze sobą. Nie róbmy z Harpa mega-maratonu z elementami nawigacji.
Kubel napisał(a):
> Ja nie chcę (i
> pewnie wielu nie chce) jechać na Harpa, żeby ścigać się z
> Tomkiem Widuchowskim czy Danielem Śmieją tylko żeby powalczyć
> ze sobą. Nie róbmy z Harpa mega-maratonu z elementami
> nawigacji.
trasa była taka sama dla wszystkich. Zarówno dla Ciebie jak i Daniela czy Tomasza. Wszyscy mieli równe szanse. Wszystkich obowiązywały te same reguły. Każdy walczy ze sobą (zgodzę się) ale odnośnikiem, czy idzie lepiej czy gorzej, są właśnie zawodnicy dookoła. Czy tego chcesz czy nie.
> Ja nie chcę (i
> pewnie wielu nie chce) jechać na Harpa, żeby ścigać się z
> Tomkiem Widuchowskim czy Danielem Śmieją tylko żeby powalczyć
> ze sobą. Nie róbmy z Harpa mega-maratonu z elementami
> nawigacji.
trasa była taka sama dla wszystkich. Zarówno dla Ciebie jak i Daniela czy Tomasza. Wszyscy mieli równe szanse. Wszystkich obowiązywały te same reguły. Każdy walczy ze sobą (zgodzę się) ale odnośnikiem, czy idzie lepiej czy gorzej, są właśnie zawodnicy dookoła. Czy tego chcesz czy nie.
;)
Rozpocząłem wątek, wracam do kompa po kilku godzinach- a tu tyle się dzieje! Cieszy mnie, że tak wiele osób się wypowiedziało, uściślę najbardziej jak potrafię rozpoczęty temat:
Jeżeli PONAD POŁOWA startujących zalicza MNIEJ NIŻ POŁOWĘ punktów kontrolnych, to widzę dwa wytłumaczenia:
1/ Zawody są dedykowane lepszym zawodnikom ale ONI, jakoś nie chcą przyjeżdżać.
albo:
2/ Stopień trudności jest zbyt wysoki.
Nieważne ile kilometrów, nieważne ile punktów. Zdobycie tytułu powinno być REALNE a nie tylko TEORETYCZNIE WYKONALNE.
Jeżeli PONAD POŁOWA startujących zalicza MNIEJ NIŻ POŁOWĘ punktów kontrolnych, to widzę dwa wytłumaczenia:
1/ Zawody są dedykowane lepszym zawodnikom ale ONI, jakoś nie chcą przyjeżdżać.
albo:
2/ Stopień trudności jest zbyt wysoki.
Nieważne ile kilometrów, nieważne ile punktów. Zdobycie tytułu powinno być REALNE a nie tylko TEORETYCZNIE WYKONALNE.
Moje przemyślenie po Harpaganie jest Takie.
Organizator powinien uznać piątkę (może szóstkę) najlepszych rowerzystów za godnych uzyskania tytułu "Harpagana". Tak powinno być na każdym ERnO "Harpagan".
uzasadnienie:
1. Dotychczasowi zdobywcy nigdy nie musieli pokonać dobrze ponad 200km w ciągu 12godzin. (podkręcanie średniej prędkości na trasie).
2. Co jest istotą sprawiedliwej rywalizacji to to aby realizować ją w tych samych warunkach.Czy można porównywać tytyły Harpagana zdobyte w różnych warunkach terenu i klimatu w różnych latach?
3.Czy aby Ci najtwardsi nie są ofiarami niezdrowej ambicji organizatora? Zastanawiające jest to, że na trasie pieszej zdobywcy tytułu są i to dobrze przed czasem docieraja na metę.
Organizator powinien uznać piątkę (może szóstkę) najlepszych rowerzystów za godnych uzyskania tytułu "Harpagana". Tak powinno być na każdym ERnO "Harpagan".
uzasadnienie:
1. Dotychczasowi zdobywcy nigdy nie musieli pokonać dobrze ponad 200km w ciągu 12godzin. (podkręcanie średniej prędkości na trasie).
2. Co jest istotą sprawiedliwej rywalizacji to to aby realizować ją w tych samych warunkach.Czy można porównywać tytyły Harpagana zdobyte w różnych warunkach terenu i klimatu w różnych latach?
3.Czy aby Ci najtwardsi nie są ofiarami niezdrowej ambicji organizatora? Zastanawiające jest to, że na trasie pieszej zdobywcy tytułu są i to dobrze przed czasem docieraja na metę.
Andrzej;-P napisał(a):
> 1. Dotychczasowi zdobywcy nigdy nie musieli pokonać dobrze
> ponad 200km w ciągu 12godzin. (podkręcanie średniej prędkości
> na trasie).
nieprawda. Wręcz odwrotnie - z 95% prawdopodobieństwem stwierdzam, że nigdy zdobywca na trasie rowerowej nie zrobił poniżej 200 km.
> 2. Co jest istotą sprawiedliwej rywalizacji to to aby
> realizować ją w tych samych warunkach.Czy można porównywać
> tytyły Harpagana zdobyte w różnych warunkach terenu i klimatu w
> różnych latach?
i to jest właśnie ciekawe, że teren jest różny i do tego trzeba zaangażować odpowiednie środki (fizyczne i mentalne)
> 3.Czy aby Ci najtwardsi nie są ofiarami niezdrowej ambicji
> organizatora?
ambicji na pewno. Niezdrowej - niekoniecznie... Mogło by być po prostu nieco lżej. Bardziej na 200 niż 2XX km. Z tym się zgodzę.
> 1. Dotychczasowi zdobywcy nigdy nie musieli pokonać dobrze
> ponad 200km w ciągu 12godzin. (podkręcanie średniej prędkości
> na trasie).
nieprawda. Wręcz odwrotnie - z 95% prawdopodobieństwem stwierdzam, że nigdy zdobywca na trasie rowerowej nie zrobił poniżej 200 km.
> 2. Co jest istotą sprawiedliwej rywalizacji to to aby
> realizować ją w tych samych warunkach.Czy można porównywać
> tytyły Harpagana zdobyte w różnych warunkach terenu i klimatu w
> różnych latach?
i to jest właśnie ciekawe, że teren jest różny i do tego trzeba zaangażować odpowiednie środki (fizyczne i mentalne)
> 3.Czy aby Ci najtwardsi nie są ofiarami niezdrowej ambicji
> organizatora?
ambicji na pewno. Niezdrowej - niekoniecznie... Mogło by być po prostu nieco lżej. Bardziej na 200 niż 2XX km. Z tym się zgodzę.
;)
Choćby organizator był święty to nie wypracuje standardu (niezmiennego w latach) tytułu "Harpagana".
Za duży wpływ ma tu wiele zmiennych losowych.
Zawsze będzie tak, że Tytuł zdobyty 3-5 lat temu nie będzie równy temu obecnemu.
Dlatego uważam, że zdobywcy Tytułu sprzed lat mogą być warci tej piątki pierwszych obecnie.
Sensowne jest ustanowienie tytułu "Harpagana" dla każdej edycji ERnO.
Pozdrawiam
Za duży wpływ ma tu wiele zmiennych losowych.
Zawsze będzie tak, że Tytuł zdobyty 3-5 lat temu nie będzie równy temu obecnemu.
Dlatego uważam, że zdobywcy Tytułu sprzed lat mogą być warci tej piątki pierwszych obecnie.
Sensowne jest ustanowienie tytułu "Harpagana" dla każdej edycji ERnO.
Pozdrawiam
> uzasadnienie:
> 1. Dotychczasowi zdobywcy nigdy nie musieli pokonać dobrze
> ponad 200km w ciągu 12godzin. (podkręcanie średniej prędkości
> na trasie).
> 2. Co jest istotą sprawiedliwej rywalizacji to to aby
> realizować ją w tych samych warunkach.Czy można porównywać
> tytyły Harpagana zdobyte w różnych warunkach terenu i klimatu w
> różnych latach?
> 3.Czy aby Ci najtwardsi nie są ofiarami niezdrowej ambicji
> organizatora? Zastanawiające jest to, że na trasie pieszej
> zdobywcy tytułu są i to dobrze przed czasem docieraja na metę.
Panowie!
Harpagan musi mieć 200km i 20 pk. Nikt tego nie zmieni, bo musi mieć swój prestiż. Jest już kultowym maratonem. Problem istnieje w głowach autorów trasy. Trasa może być ektremalnie ciężka ( to przecież Kaszuby), może być cokolwiek dłuższa (nikt nie będzie aptekarzem), ale oznaczanie na mapach punktów i dokładność map musi korelować z resztą zamierzeń.
Najlepsza dziesiątka na Harpie na nic nie narzeka, bo to twardziele. Przyjeżdżają, robią swoje i odjeżdżają. Dyskusje trwają na temat usytuowania punktów i ich ukrycia i porównujemy trasę pieszą z rowerową. Niezapominajmy, że trasa piesza ma dwa razy dokładniejszą mapę i punkty można chować gdzie się chce. Trasa rowerowa jest zoptymalizowana do dojechania w miarę dokładnego do punktu, odbicie znaku i zapisania czasu. Wszelkie ukrywanie punktów przy takiej dokładności map( jednak dobrzy nawigatorzy także piszą o szukaniu punktów) z lekka wypacza tę imprezę. Mają rację przedmówcy, że stanie się ona bardziej imprezą krajoznawczą niż chęcią zdobycia czegoś teoretycznego.
> 1. Dotychczasowi zdobywcy nigdy nie musieli pokonać dobrze
> ponad 200km w ciągu 12godzin. (podkręcanie średniej prędkości
> na trasie).
> 2. Co jest istotą sprawiedliwej rywalizacji to to aby
> realizować ją w tych samych warunkach.Czy można porównywać
> tytyły Harpagana zdobyte w różnych warunkach terenu i klimatu w
> różnych latach?
> 3.Czy aby Ci najtwardsi nie są ofiarami niezdrowej ambicji
> organizatora? Zastanawiające jest to, że na trasie pieszej
> zdobywcy tytułu są i to dobrze przed czasem docieraja na metę.
Panowie!
Harpagan musi mieć 200km i 20 pk. Nikt tego nie zmieni, bo musi mieć swój prestiż. Jest już kultowym maratonem. Problem istnieje w głowach autorów trasy. Trasa może być ektremalnie ciężka ( to przecież Kaszuby), może być cokolwiek dłuższa (nikt nie będzie aptekarzem), ale oznaczanie na mapach punktów i dokładność map musi korelować z resztą zamierzeń.
Najlepsza dziesiątka na Harpie na nic nie narzeka, bo to twardziele. Przyjeżdżają, robią swoje i odjeżdżają. Dyskusje trwają na temat usytuowania punktów i ich ukrycia i porównujemy trasę pieszą z rowerową. Niezapominajmy, że trasa piesza ma dwa razy dokładniejszą mapę i punkty można chować gdzie się chce. Trasa rowerowa jest zoptymalizowana do dojechania w miarę dokładnego do punktu, odbicie znaku i zapisania czasu. Wszelkie ukrywanie punktów przy takiej dokładności map( jednak dobrzy nawigatorzy także piszą o szukaniu punktów) z lekka wypacza tę imprezę. Mają rację przedmówcy, że stanie się ona bardziej imprezą krajoznawczą niż chęcią zdobycia czegoś teoretycznego.
> Harpagan musi mieć 200km i 20 pk. Nikt tego nie zmieni, bo musi
> mieć swój prestiż.
Może być 200 km, ale REALNE 200 km. Wydaje mi się, że piechurzy mając do przejścia 100km, tyle właśnie przechodzą. Jeżeli ktoś zmyli trasę, to najczęściej nieznacznie.
Przy trasie rowerowej można zrobić 250 km i często jeszcze kilka PK pozostanie niezdobytych. Rower nie pojedzie wszędzie tam, gdzie przejdzie piechur. Co to jest "granica kultur"? np. brzeg lasu to czasem zaorane pole. Świetnie się jedzie rowerem po czymś takim, nieraz w tempie piechura albo nawet wolniej (rower na plecach spowalnia odrobinę).
200 km-OK, ale REALNE 200km.
> mieć swój prestiż.
Może być 200 km, ale REALNE 200 km. Wydaje mi się, że piechurzy mając do przejścia 100km, tyle właśnie przechodzą. Jeżeli ktoś zmyli trasę, to najczęściej nieznacznie.
Przy trasie rowerowej można zrobić 250 km i często jeszcze kilka PK pozostanie niezdobytych. Rower nie pojedzie wszędzie tam, gdzie przejdzie piechur. Co to jest "granica kultur"? np. brzeg lasu to czasem zaorane pole. Świetnie się jedzie rowerem po czymś takim, nieraz w tempie piechura albo nawet wolniej (rower na plecach spowalnia odrobinę).
200 km-OK, ale REALNE 200km.
Andrzej;-P napisał(a):
> Organizator powinien uznać piątkę (może szóstkę) najlepszych
> rowerzystów za godnych uzyskania tytułu "Harpagana".
Broń Boże!
to by całkiem zabiło idee wyścigu! właśnie najlepsze jest to, że celem jest zaliczenie 20PK w 20h i KAŻDY kto to zrobi jest Harpaganem.
wszystko jedno jak pojadą inni -ważne jak ja pojadę!
co do ułatwien to harpagan jest ERnO (Ekstremalny!)
pzdr
kirej (854)
> Organizator powinien uznać piątkę (może szóstkę) najlepszych
> rowerzystów za godnych uzyskania tytułu "Harpagana".
Broń Boże!
to by całkiem zabiło idee wyścigu! właśnie najlepsze jest to, że celem jest zaliczenie 20PK w 20h i KAŻDY kto to zrobi jest Harpaganem.
wszystko jedno jak pojadą inni -ważne jak ja pojadę!
co do ułatwien to harpagan jest ERnO (Ekstremalny!)
pzdr
kirej (854)
vovo napisał(a):
> 1/ Tylko 2 osoby zaliczyły więcej niż 75% PK (z czego jeden z
> zawodników nie zmieścił się w limicie czasu)
> 2/ Ponad połowa zawodników zaliczyła mniej niż połowę PK (tzn 9
> lub mniej PK)
> Jaki z tego wniosek? Ano taki, że tytuł Harpagana jest poza
> zasięgiem dla przeciętnego a nawet dość dobrze wytrenowanego
> zawodnika.
Byłem na Harpie po raz drugi, może dużego doświadczenia nie mam, ale osiągnięcie celu jakim jest zaszczytne miano Harpagana musi kosztować...krew, pot i łzy...
Moim zdaniem jest do czego dążyć. Może dziwne wydaje się, że na trasie pieszej generalnie ktoś zostaje Harpem, w tym roku nawet sporo osób, jednak nie wiem czy powód jest taki, że jest łatwiej, czy rzeczywiście zawodnicy są lepsi - w swojej kategorii.
Tak czy inaczej nie udało mi się, ale to jest spokojnie do zrobienia, oczywiście nie dla niedzielnych kierowców :-), ale dla kogoś kto w planie startów Harpa stawia jako jeden z głównych wyścigów w roku.
Oczywiście, nie jest tak, że Orgi nie mogą czegoś poprawić - np. eliminacja takich schowków jak PK 17, wprowadzenie chipów do automatycznej identyfikacji lub inne usprawnienie pracy sędziów na PK (duuużoo kawy?) Takie elementy na pewno zaoszczędzą cenne minuty rowerzystów.
Pozdrawiam Wszystkich!!!
> 1/ Tylko 2 osoby zaliczyły więcej niż 75% PK (z czego jeden z
> zawodników nie zmieścił się w limicie czasu)
> 2/ Ponad połowa zawodników zaliczyła mniej niż połowę PK (tzn 9
> lub mniej PK)
> Jaki z tego wniosek? Ano taki, że tytuł Harpagana jest poza
> zasięgiem dla przeciętnego a nawet dość dobrze wytrenowanego
> zawodnika.
Byłem na Harpie po raz drugi, może dużego doświadczenia nie mam, ale osiągnięcie celu jakim jest zaszczytne miano Harpagana musi kosztować...krew, pot i łzy...
Moim zdaniem jest do czego dążyć. Może dziwne wydaje się, że na trasie pieszej generalnie ktoś zostaje Harpem, w tym roku nawet sporo osób, jednak nie wiem czy powód jest taki, że jest łatwiej, czy rzeczywiście zawodnicy są lepsi - w swojej kategorii.
Tak czy inaczej nie udało mi się, ale to jest spokojnie do zrobienia, oczywiście nie dla niedzielnych kierowców :-), ale dla kogoś kto w planie startów Harpa stawia jako jeden z głównych wyścigów w roku.
Oczywiście, nie jest tak, że Orgi nie mogą czegoś poprawić - np. eliminacja takich schowków jak PK 17, wprowadzenie chipów do automatycznej identyfikacji lub inne usprawnienie pracy sędziów na PK (duuużoo kawy?) Takie elementy na pewno zaoszczędzą cenne minuty rowerzystów.
Pozdrawiam Wszystkich!!!
Dając z siebie wszystko dojechałem o czasie na mete tylko z 7 PK. Znaczy się: daleko mi jeszcze do harpiów:).
Ale całkowicie się zgadzam z tymi, którzy uważają, że trasa jest zbyt ambitna. Konkretniej: zbyt długa. Jeżeli najlepsi przejezdżają ponad 230 km nie zdobywając harpagana, to cos jest nie tak. Może pomysłem byloby utworzenie optymalnej trasy w okolicach 180km. W końcu i tak ci którzy zwyciężą przejadą grubo ponad 200.
A pomysł na dodatkowe 5 PK to miód:) Bedzie wiecej przystanków.
Ale całkowicie się zgadzam z tymi, którzy uważają, że trasa jest zbyt ambitna. Konkretniej: zbyt długa. Jeżeli najlepsi przejezdżają ponad 230 km nie zdobywając harpagana, to cos jest nie tak. Może pomysłem byloby utworzenie optymalnej trasy w okolicach 180km. W końcu i tak ci którzy zwyciężą przejadą grubo ponad 200.
A pomysł na dodatkowe 5 PK to miód:) Bedzie wiecej przystanków.
cześć
no to i ja dorzucę swoje trzy grosze
Startowałem co prawda na trasie pieszej ale w końcu harp to harp.
Wg mnie idea powinna zostać - 200km / 12h / 20pkt ale trasa powinna być łatwiejsza. Trasa powinna być do zrobienia i to nie tylko przez jednego czy dwóch "ponadludzi".
Ja tytułu Harpagana jeszcze nie zdobyłem ale świadomość, że jest on do zdobycia dla mnie (hobbysty, zapaleńca) pozwala mi poświęcić swoją krew i łzy na treningach. Natomiast gdyby zmienić TP tak, żeby nawet najlepsi, nie byli w stanie jej pokonać to te zawody stały by się dla mnie bez sensowne.
A dlaczego bezsensowne?? Bo do jakiego celu bym dążył? Jaki cel przyświecałby moim poświęceniom?
Jedynym celem jaki przyświeca podczas takich startów jest zdobycie tytułu Harpagana - A ten powinien być w zasięgu nielicznych, ale na takim poziomie aby najlepsi mogli go bez problemu osiągnąć, a dostępny dla tych którzy są tylko zapaleńcami ale naprawdę dużo trenują. Oczywiście nie wiem jak to wygląda na TR ale gdyby na TP taki Trzasko czy Olech nie byli w stanie wykonać limitu to po co ja mam trenować do tych zawodów skoro wiadomo że ich poziomu nigdy nie osiągnę. Proszę tu nie opowiadać że jak się do czegoś przyłoży to można to osiągnąć bo nawet gdybym podporządkował całe życie temu celowi, uwzględniając pracę rodzinę i takie tam, to im nie dorównam.
pozdrawiam
no to i ja dorzucę swoje trzy grosze
Startowałem co prawda na trasie pieszej ale w końcu harp to harp.
Wg mnie idea powinna zostać - 200km / 12h / 20pkt ale trasa powinna być łatwiejsza. Trasa powinna być do zrobienia i to nie tylko przez jednego czy dwóch "ponadludzi".
Ja tytułu Harpagana jeszcze nie zdobyłem ale świadomość, że jest on do zdobycia dla mnie (hobbysty, zapaleńca) pozwala mi poświęcić swoją krew i łzy na treningach. Natomiast gdyby zmienić TP tak, żeby nawet najlepsi, nie byli w stanie jej pokonać to te zawody stały by się dla mnie bez sensowne.
A dlaczego bezsensowne?? Bo do jakiego celu bym dążył? Jaki cel przyświecałby moim poświęceniom?
Jedynym celem jaki przyświeca podczas takich startów jest zdobycie tytułu Harpagana - A ten powinien być w zasięgu nielicznych, ale na takim poziomie aby najlepsi mogli go bez problemu osiągnąć, a dostępny dla tych którzy są tylko zapaleńcami ale naprawdę dużo trenują. Oczywiście nie wiem jak to wygląda na TR ale gdyby na TP taki Trzasko czy Olech nie byli w stanie wykonać limitu to po co ja mam trenować do tych zawodów skoro wiadomo że ich poziomu nigdy nie osiągnę. Proszę tu nie opowiadać że jak się do czegoś przyłoży to można to osiągnąć bo nawet gdybym podporządkował całe życie temu celowi, uwzględniając pracę rodzinę i takie tam, to im nie dorównam.
pozdrawiam
Trochę chyba się źle wyraziłem. 200 km w 12 h oczywiście powinno zostać. Ale wariant optymalnej trasy powinien zakładać więcej asfaltów, bo de facto TAKI WARIANT OPTYMALNY wybierają zawodnicy. Trasa byłaby możliwa wówczas do przejechania przynajmniej dla paru osób.
Dla mnie podstawowym argumentem za zmianą podejścia jest to, że najlepszym w pieszym H do limitu czasu zostaje jeszcze dobrych kilka godzin, a w rowerowym brakuje kilkadziesiąt minut. Jedynym argumentem za pozostawieniem stanu rzeczy byłoby stwierdzenie, że na rowerach to jeżdżą tylko mięczaki, a prawdziwy Harp to wali z buta:)
Dla mnie podstawowym argumentem za zmianą podejścia jest to, że najlepszym w pieszym H do limitu czasu zostaje jeszcze dobrych kilka godzin, a w rowerowym brakuje kilkadziesiąt minut. Jedynym argumentem za pozostawieniem stanu rzeczy byłoby stwierdzenie, że na rowerach to jeżdżą tylko mięczaki, a prawdziwy Harp to wali z buta:)
No to ogranizatorzy mieliby duży problem gdyby chcieli dogodzić każdemu. Sądząc z powyższej dyskusji równie dużo głosów jest za ułatwieniami jak i za utrzymaniem dotychczasowego poziomu trudności.
Chyba należałoby wprowadzić dodatkową trasę dla turystów, na której, każdy umiejący jezdziec na rowerze mógłby zdobyć tytuł Harpagana, pozostawiając dotychczasową trasę dla tych, dla których tytuł jest mniej ważny od dobrej zabawy na naprawdę ekstremalnej trasie.
wiki
Chyba należałoby wprowadzić dodatkową trasę dla turystów, na której, każdy umiejący jezdziec na rowerze mógłby zdobyć tytuł Harpagana, pozostawiając dotychczasową trasę dla tych, dla których tytuł jest mniej ważny od dobrej zabawy na naprawdę ekstremalnej trasie.
wiki
wiki napisał(a):
> No to ogranizatorzy mieliby duży problem gdyby chcieli dogodzić
> każdemu. Sądząc z powyższej dyskusji równie dużo głosów jest
> za ułatwieniami jak i za utrzymaniem dotychczasowego poziomu
> trudności.
> Chyba należałoby wprowadzić dodatkową trasę dla turystów, na
> której, każdy umiejący jezdziec na rowerze mógłby zdobyć tytuł
> Harpagana, pozostawiając dotychczasową trasę dla tych, dla
> których tytuł jest mniej ważny od dobrej zabawy na naprawdę
> ekstremalnej trasie.
> wiki
No bez jaj. Przecież nikt nie narzeka, że "aż" 26 ludzi zdobyło pieszego Harpagana, a najlepszym zostało jeszcze 7 godzin luzu. Chodzi o zasadę: czy rowerowy Harpagan ma być możliwy do osiągnięcia dla paru osób, czy nie. W ostatnich 3 razach był poza zasiegiem ludzi (a wczesniej niektórzy z nich już go zdobywali).
M
> No to ogranizatorzy mieliby duży problem gdyby chcieli dogodzić
> każdemu. Sądząc z powyższej dyskusji równie dużo głosów jest
> za ułatwieniami jak i za utrzymaniem dotychczasowego poziomu
> trudności.
> Chyba należałoby wprowadzić dodatkową trasę dla turystów, na
> której, każdy umiejący jezdziec na rowerze mógłby zdobyć tytuł
> Harpagana, pozostawiając dotychczasową trasę dla tych, dla
> których tytuł jest mniej ważny od dobrej zabawy na naprawdę
> ekstremalnej trasie.
> wiki
No bez jaj. Przecież nikt nie narzeka, że "aż" 26 ludzi zdobyło pieszego Harpagana, a najlepszym zostało jeszcze 7 godzin luzu. Chodzi o zasadę: czy rowerowy Harpagan ma być możliwy do osiągnięcia dla paru osób, czy nie. W ostatnich 3 razach był poza zasiegiem ludzi (a wczesniej niektórzy z nich już go zdobywali).
M
wiki napisał(a):
> Chyba należałoby wprowadzić dodatkową trasę dla turystów, na
> której, każdy umiejący jezdziec na rowerze mógłby zdobyć tytuł
> Harpagana,
...a sam tytuł Harpagana zdewaluowałby się. Harpagan zostałby jedną z wielu imprez, o których nikt nie wie, że wogóle są...
Może faktycznie wprowadzić trasę turystyczną, ale na zasadzie: 10 punktów w 12 godzin. Premiować jednakże nie tytułem Harpagana ale po prostu "zaawansowanego turysty" (heh) rowerowego. Ale czy Ty Krzysztof, który nie jeździsz od wczoraj na długie imprezy rowerowe, przyjedziesz na coś takiego? Chyba nie. Przyznaj, że lepiej, gdy O COŚ się walczy.
> Chyba należałoby wprowadzić dodatkową trasę dla turystów, na
> której, każdy umiejący jezdziec na rowerze mógłby zdobyć tytuł
> Harpagana,
...a sam tytuł Harpagana zdewaluowałby się. Harpagan zostałby jedną z wielu imprez, o których nikt nie wie, że wogóle są...
Może faktycznie wprowadzić trasę turystyczną, ale na zasadzie: 10 punktów w 12 godzin. Premiować jednakże nie tytułem Harpagana ale po prostu "zaawansowanego turysty" (heh) rowerowego. Ale czy Ty Krzysztof, który nie jeździsz od wczoraj na długie imprezy rowerowe, przyjedziesz na coś takiego? Chyba nie. Przyznaj, że lepiej, gdy O COŚ się walczy.
TJ napisał(a):
> ...a sam tytuł Harpagana zdewaluowałby się. Harpagan zostałby
> jedną z wielu imprez, o których nikt nie wie, że wogóle są...
>
> Może faktycznie wprowadzić trasę turystyczną, ale na zasadzie:
> 10 punktów w 12 godzin. Premiować jednakże nie tytułem
> Harpagana ale po prostu "zaawansowanego turysty" (heh)
> rowerowego. Ale czy Ty Krzysztof, który nie jeździsz od wczoraj
> na długie imprezy rowerowe, przyjedziesz na coś takiego? Chyba
> nie. Przyznaj, że lepiej, gdy O COŚ się walczy.
W tym roku byłem na wyjątkowo dużej ilości rozmaitych imprez na orientację.
Była wśród nich taka jedna "turystyczna" impreza na orientację, Waypointrace w Pruszkowie. Będę ją sławił za organizację i polecał każdemu, szczególnie raczkującym dopiero orientalistom. Sam się tam już nigdy nie pojawię. Faktem jest, że teren był mocno zurbanizowany, ale nawet szczątkowych możliwości ciekawego rozmieszczenia punktów nie wykorzystano. Umieszczano za to 2 kolejne punkty tuż przy szosie i jazda asfaltem była najkrótszą drogą miedzy nimi.
Imprez o różnej trudności jest w tej chwili dostatecznie dużo by można było w nich przebierać. Bez sensu byłoby naginać wszystkie do jakiegoś ogólnego standardu trudności.
Jeszcze raz napisze, jestem przeciwny jakimkolwiek zmianom w trudności trasy na Harpaganie. Z moim zmysłem orientacji potrafię się zgubic nawet w bardzo prostym terenie ale wolę by to było tam, gdzie jest naprawdę trudno.
Wara od jakichkolwiek zmian. Bartek, Karol - tak trzymać. Nawet gdyby pojedynczy Harpagan miał pojawiać się raz na kilka lat.
wiki
> ...a sam tytuł Harpagana zdewaluowałby się. Harpagan zostałby
> jedną z wielu imprez, o których nikt nie wie, że wogóle są...
>
> Może faktycznie wprowadzić trasę turystyczną, ale na zasadzie:
> 10 punktów w 12 godzin. Premiować jednakże nie tytułem
> Harpagana ale po prostu "zaawansowanego turysty" (heh)
> rowerowego. Ale czy Ty Krzysztof, który nie jeździsz od wczoraj
> na długie imprezy rowerowe, przyjedziesz na coś takiego? Chyba
> nie. Przyznaj, że lepiej, gdy O COŚ się walczy.
W tym roku byłem na wyjątkowo dużej ilości rozmaitych imprez na orientację.
Była wśród nich taka jedna "turystyczna" impreza na orientację, Waypointrace w Pruszkowie. Będę ją sławił za organizację i polecał każdemu, szczególnie raczkującym dopiero orientalistom. Sam się tam już nigdy nie pojawię. Faktem jest, że teren był mocno zurbanizowany, ale nawet szczątkowych możliwości ciekawego rozmieszczenia punktów nie wykorzystano. Umieszczano za to 2 kolejne punkty tuż przy szosie i jazda asfaltem była najkrótszą drogą miedzy nimi.
Imprez o różnej trudności jest w tej chwili dostatecznie dużo by można było w nich przebierać. Bez sensu byłoby naginać wszystkie do jakiegoś ogólnego standardu trudności.
Jeszcze raz napisze, jestem przeciwny jakimkolwiek zmianom w trudności trasy na Harpaganie. Z moim zmysłem orientacji potrafię się zgubic nawet w bardzo prostym terenie ale wolę by to było tam, gdzie jest naprawdę trudno.
Wara od jakichkolwiek zmian. Bartek, Karol - tak trzymać. Nawet gdyby pojedynczy Harpagan miał pojawiać się raz na kilka lat.
wiki
A mi się podoba wypowiedź wikiego, szczególnie ostatnie zdanie:)
Harpagan ma klimat i ma w nazwie ekstremalny, więc mnie tam nie dziwi, jeśli jest superpuperhipertrudno, i szczerze mówiąc wolałabym żeby tak pozostało.
Nie wszystko i nie zawsze trzeba wygrywać, a takie dążenie do celu jest całkiem fajne:) Możliwe, że uważam tak, bo jestem średniakiem i to w dodatku z trasy pieszej, więc na jakieś pierwsze miejsca nie mam szans, ale dla mnie Harpagan to przede wszystkim sprawdzian dla samej siebie.
I będę próbowała za pół roku, może w końcu uda się wyjść na drugą pętlę:)
Harpagan ma klimat i ma w nazwie ekstremalny, więc mnie tam nie dziwi, jeśli jest superpuperhipertrudno, i szczerze mówiąc wolałabym żeby tak pozostało.
Nie wszystko i nie zawsze trzeba wygrywać, a takie dążenie do celu jest całkiem fajne:) Możliwe, że uważam tak, bo jestem średniakiem i to w dodatku z trasy pieszej, więc na jakieś pierwsze miejsca nie mam szans, ale dla mnie Harpagan to przede wszystkim sprawdzian dla samej siebie.
I będę próbowała za pół roku, może w końcu uda się wyjść na drugą pętlę:)
Proponuję zrównać stopień trudności TP i TR.
300 km na piechotkę w 18 godzin. Jak ktoś przejdzie- to naprawdę będzie Harpaganem!!!
A tak na serio: przypomnę: Ponad połowa uczestników TR (127 osób, tj. ok 51%, nawet po odliczeniu tych NKL) zaliczyła mniej niż połowę PK, tzn 9 lub mniej PK.
Natomiast 99,3% uczestników zaliczyło 75% PK lub mniej (15 PK lub mniej).
Prawie wszystkie punkty były łatwe do odnalezienia, pogoda super, błota w sam raz. Warunki wymarzone. Czyli uczestnicy do d...
Mam pomysł, jak znaleść Harpaganów: Od następnej edycji wyznaczyć sporą nagrodę za tytuł- tak ze 100 tys euro albo jakąś wypasioną brykę. Podobno w Australii chłopaki nieźle jeżdżą na orientację, - może przyjadą ))))
300 km na piechotkę w 18 godzin. Jak ktoś przejdzie- to naprawdę będzie Harpaganem!!!
A tak na serio: przypomnę: Ponad połowa uczestników TR (127 osób, tj. ok 51%, nawet po odliczeniu tych NKL) zaliczyła mniej niż połowę PK, tzn 9 lub mniej PK.
Natomiast 99,3% uczestników zaliczyło 75% PK lub mniej (15 PK lub mniej).
Prawie wszystkie punkty były łatwe do odnalezienia, pogoda super, błota w sam raz. Warunki wymarzone. Czyli uczestnicy do d...
Mam pomysł, jak znaleść Harpaganów: Od następnej edycji wyznaczyć sporą nagrodę za tytuł- tak ze 100 tys euro albo jakąś wypasioną brykę. Podobno w Australii chłopaki nieźle jeżdżą na orientację, - może przyjadą ))))
Przecież to nie jest wina organizatora a tym bardziej budowniczego trasy, że 50% uczestników to turyści rowerowi, którym nie koniecznie zależy na zdobyciu tytułu, ale na szczęście nie są to takie marudy jak autor wątku. Impreza jest dla wszystkich chętnych. Przecież dlatego, że na olimpiadzie zimowej startują egzotyczni narciarze, których czas przejazdu jest dwukrotnie dłuższy od zwycięzcy nie ustawia się w drugim przejeździe łatwiejszych bramek, albo w zwykłych maratonach mtb Kaizer przyjeżdża w 3 godziny a więcej niż 50% uczestników ma czas 2 razy dłuższy - tak po prostu jest w sporcie. Wow nie obrażaj się na organizatora że wysoko stawia poprzeczkę. Harpaganowej poprzeczki nie da się przeskoczyć "z miejsca" musisz zrobić naprawdę "długi rozbieg". Mnie zajeło zdobycie tytułu 9 kolejnych edycji. Kilka postów powyżej wykazałem chyba jednoznacznie że trasa była do zrobienia. nie jestem żadnym mutantem ani nadludziem, mam 41 lat i od 7 lat jeżdżę na rowerze. zobacz track mojego przejazdu: http://www.bikebrother.com/ride/26244 i porównaj z opisem "wtop" na trasie, przestań biadolić i bierz się za trening.
Leszek Pachulski 653
Leszek Pachulski 653
Popieram wypowiedż Leszka. Ja neleże fo tych którzy wiedzą że nie zaliczą całości, ale pomimo tego za każdym razem wracam zadowolony (no i dobrze zmęczony). Jak dla mnie to właśnie urok harpagana że można tu zrobić 30, 50 100 , 200, ... km 2w zależności od możliwości fizycznychzawodnika. Czyli może tu sie wybrać turysta rowerowy jak i zawodowiec.
(607)
(607)
stasko
Leszek Sopot napisał(a):
> Przecież to nie jest wina organizatora a tym bardziej
> budowniczego trasy, że 50% uczestników to turyści rowerowi,
> którym nie koniecznie zależy na zdobyciu tytułu, ale na
> szczęście nie są to takie marudy jak autor wątku.
Drogi kolego Leszku!
Internet służy m. in. do swobodnego wyrażania swoich myśli, z czego na tym forum skorzystałem. Można się ze mną zgodzić lub nie. Nazwanie mnie "marudą" tylko dlatego, że ośmielam się mieć inne zdanie niż kolega jest trochę niegrzeczne. Rozpoczynając wątek miałem nadzieję poznać opinie innych uczestników. Szanuję wszystkie opinie, również te odmienne od mojej i liczę na to samo. Pozdrawiam.
> Przecież to nie jest wina organizatora a tym bardziej
> budowniczego trasy, że 50% uczestników to turyści rowerowi,
> którym nie koniecznie zależy na zdobyciu tytułu, ale na
> szczęście nie są to takie marudy jak autor wątku.
Drogi kolego Leszku!
Internet służy m. in. do swobodnego wyrażania swoich myśli, z czego na tym forum skorzystałem. Można się ze mną zgodzić lub nie. Nazwanie mnie "marudą" tylko dlatego, że ośmielam się mieć inne zdanie niż kolega jest trochę niegrzeczne. Rozpoczynając wątek miałem nadzieję poznać opinie innych uczestników. Szanuję wszystkie opinie, również te odmienne od mojej i liczę na to samo. Pozdrawiam.
Nio tak ale na to wychodzi ,że tylko trasa rowerowa jest ekstremalna, bo trasę pieszą przechodzą czasem nawet ludzie pierwszy raz startujący.A nawet pierwszy raz pokonujący taki dystans za jednym razem. W końcu mój kolega jest tego dobrym przykładem. Po prostu lubi spacery i łazi trochę po górach , czego nie można nazwać treningiem przed Harpaganem a na Harpaganie załapał sie do dość dobrze nawigującej grupki. Szli sobie spokojnym tempem jak na spacerku.Robili sobie przerwy na pieczenie kiełbasek przy ogniskach na punktach a i tak zdobył tytuł. Nie miało to miejsca na ostatnim Harpie ale kilka wstecz.
a ja się kurczę zaprę i policzę do końca tygodnia czy optymalna trasa zgodnie z regulaminem ma 200km... :P Bądź, co bądź marudzenie i lamentowanie nic tu nie pomoże - trzeba brać się do roboty i ostro kręcić korbą oraz szarymi komórkami (aspekt nawigacyjny)... Harpagan jest moją ulubiona imprezą rowerową i już nie mogę doczekać się kolejnej edycji jednakże startując po raz kolejny chciałbym mieć świadomość ze budowniczy nie przegiął z kilometrażem...
Pozdrower!
Piotr B. (884)
na złodzieju czapka GORE ;)
Pozdrower!
Piotr B. (884)
na złodzieju czapka GORE ;)
Szanowny Kolego
Oczywiście, że należy pozostawić organizatorom swobodę w konstruowaniu ERnO a w szczególności lokalizowania PK na mapie w ramach generalnego parametru t.j. 200km/12h który sami obrali.
Twierdzę jednak, że warunki terenowe i klimatyczne (mimo wszystko) co roku są różne i zmienne losowo nawet w trakcie trwania rajdu.
Organizator na tego typu zawodach nigdy nie będzie w stanie ustanowić porównywalnych warunków trasy(tutaj grają rolę szczegóły) np.w roku H30, H34 i H37
W tej sytuacji bardziej uczciwe byłoby uznawanie pierwszych 5-6 rowerzystów za godnych tytułu "Harpagana", BO ONI TĄ KONKRETNĄ EDYCJĘ RAJDU WYGRALI.
Jak tu porównywać tytuł zdobyty kilka lat temu i teraz, kiedy i ambicja twórcy trasy jest inna.
Pozdrowienia
Oczywiście, że należy pozostawić organizatorom swobodę w konstruowaniu ERnO a w szczególności lokalizowania PK na mapie w ramach generalnego parametru t.j. 200km/12h który sami obrali.
Twierdzę jednak, że warunki terenowe i klimatyczne (mimo wszystko) co roku są różne i zmienne losowo nawet w trakcie trwania rajdu.
Organizator na tego typu zawodach nigdy nie będzie w stanie ustanowić porównywalnych warunków trasy(tutaj grają rolę szczegóły) np.w roku H30, H34 i H37
W tej sytuacji bardziej uczciwe byłoby uznawanie pierwszych 5-6 rowerzystów za godnych tytułu "Harpagana", BO ONI TĄ KONKRETNĄ EDYCJĘ RAJDU WYGRALI.
Jak tu porównywać tytuł zdobyty kilka lat temu i teraz, kiedy i ambicja twórcy trasy jest inna.
Pozdrowienia
Wigor napisał(a):
> A ja nie chce takiego tytułu, Harpagan rowerowy to Harpagan a
> nie jakaś podróbka, ma być zrobione 20PK w 12h. A czy trasa ma
> 200 czy 210km, a może nawet 220km to przecież bez znaczenia,
> wszyscy maja taka sama trasę, a to jest najważniejsze.
czytać Panowie czytać!!! cały czas piszę o OPTYMALNEJ trasie!!! która ma mieć 200km i basta! to czy ktoś zrobi 200, 250 czy 1000km to już inna bajka! Jeśli będziemy podchodzić do zagadnienia w sposób że jest to "bez znaczenia" to równie dobrze BB może wytyczyć optymalna trasę o dystansie 300km - i wtedy owszem wszyscy będą mieli jednakowe szanse i taką sama trasę i jak zawsze wielką frajdę ale NIKT już nie otrzyma tytułu Harpagana... bez sensu...
na złodzieju czapka GORE ;)
> A ja nie chce takiego tytułu, Harpagan rowerowy to Harpagan a
> nie jakaś podróbka, ma być zrobione 20PK w 12h. A czy trasa ma
> 200 czy 210km, a może nawet 220km to przecież bez znaczenia,
> wszyscy maja taka sama trasę, a to jest najważniejsze.
czytać Panowie czytać!!! cały czas piszę o OPTYMALNEJ trasie!!! która ma mieć 200km i basta! to czy ktoś zrobi 200, 250 czy 1000km to już inna bajka! Jeśli będziemy podchodzić do zagadnienia w sposób że jest to "bez znaczenia" to równie dobrze BB może wytyczyć optymalna trasę o dystansie 300km - i wtedy owszem wszyscy będą mieli jednakowe szanse i taką sama trasę i jak zawsze wielką frajdę ale NIKT już nie otrzyma tytułu Harpagana... bez sensu...
na złodzieju czapka GORE ;)
Kolego Danielu
Wioelki duch walki i ambicja oraz wysoko ustawiona poprzeczka mogą doprowadzic do inwalidztwa ( na starość).
Popatrz na Tour de Pologne tam nawet zawodowcy zastrajkowali bo im Lang kazał jeździć w niebezpiecznych warunkach.
Niech Poziom sztuki nawigacyjnej na jazdach rowerowych kształtują zwyciezcy kolejnych edycji Harpagana a nie ambicja organizatora.
Pozdrawiam
Wioelki duch walki i ambicja oraz wysoko ustawiona poprzeczka mogą doprowadzic do inwalidztwa ( na starość).
Popatrz na Tour de Pologne tam nawet zawodowcy zastrajkowali bo im Lang kazał jeździć w niebezpiecznych warunkach.
Niech Poziom sztuki nawigacyjnej na jazdach rowerowych kształtują zwyciezcy kolejnych edycji Harpagana a nie ambicja organizatora.
Pozdrawiam
zwycięzcy są nagradzani w wystarczający sposób - splędor i podziw pozostałych uczestników, ich wypowiedzi są jednoznaczne - żadnych zmian co do tras, więc o co chodzi? czy ja i mnie podobni srodkowo uplasowani mają ustanawiać regóły? komu? sobie?
za pół roku kolejny H nie tracmy czasu na czczą gadaninę i usprawiedliwianie swojego wyniku, tylko do roboty - bez kręcenia nie ma kołaczy ;)
pozdrawiam ciepło - idzie zima
za pół roku kolejny H nie tracmy czasu na czczą gadaninę i usprawiedliwianie swojego wyniku, tylko do roboty - bez kręcenia nie ma kołaczy ;)
pozdrawiam ciepło - idzie zima
krzysiek22 napisał(a):
> za pół roku kolejny H nie tracmy czasu na czczą gadaninę
Ktoś już na Forum zauważył, że "czcza gadanina" o GPS-ach po poprzednim Harpie wpłynęła (chyba) na zmiany w regulaminie.
Poza tym ja już chyba chcę tylko tego, aby organizator po prostu sam wywiązywał się z regulaminu.
Piesi mają 100 km i tyle przechodzą.
Jeżeli w regulaminie trasy rowerowej stoi 200 km, to niech to będzie 200 ale realne a nie po bagnach i zaoranych polach. Wiele osób przejechało ponad 200 km i zrobiło po 13-15 PK. Map nie potrafią czytać?
Generalnie, może się powtarzam, impreza i tak jest super ale tym razem na TR chyba nie do końca wszystko było tak jak być powinno.
> za pół roku kolejny H nie tracmy czasu na czczą gadaninę
Ktoś już na Forum zauważył, że "czcza gadanina" o GPS-ach po poprzednim Harpie wpłynęła (chyba) na zmiany w regulaminie.
Poza tym ja już chyba chcę tylko tego, aby organizator po prostu sam wywiązywał się z regulaminu.
Piesi mają 100 km i tyle przechodzą.
Jeżeli w regulaminie trasy rowerowej stoi 200 km, to niech to będzie 200 ale realne a nie po bagnach i zaoranych polach. Wiele osób przejechało ponad 200 km i zrobiło po 13-15 PK. Map nie potrafią czytać?
Generalnie, może się powtarzam, impreza i tak jest super ale tym razem na TR chyba nie do końca wszystko było tak jak być powinno.
tbogo napisał(a):
> mi tym razem na TP wyszlo 115km, i jest to dolna granica bo
> zdarzaly sie harpy gdzie z wlasnej winy (bledy) robilem po
> 130km
> przecietna z harpagana to jakies 115-120km
więc to wciąż powtarzane 200 na TR ma się tak do rzeczywistości jak 100 na Tp.. punkt 13 regulaminu TR wyjaśnia jak liczony jest dystans optymalny
pewnie na wiosnę to asfaltem policzą
pozdro i gratuluję dystansu
> mi tym razem na TP wyszlo 115km, i jest to dolna granica bo
> zdarzaly sie harpy gdzie z wlasnej winy (bledy) robilem po
> 130km
> przecietna z harpagana to jakies 115-120km
więc to wciąż powtarzane 200 na TR ma się tak do rzeczywistości jak 100 na Tp.. punkt 13 regulaminu TR wyjaśnia jak liczony jest dystans optymalny
pewnie na wiosnę to asfaltem policzą
pozdro i gratuluję dystansu
No to teraz głos człowieka z końca drugiej dziesiątki, a czasem i z trzeciej ;-).
Moim zdaniem w formule imprezy nic nie należy zmieniać. Mimo, iż to oznacza, że zapewne nigdy nie zrobię całej trasy i nie zdobędę zaszczytnego tytułu.
Moim zdaniem - jeśli już cokolwiek zmieniać, to ... należy troszkę utrudnić - zakazując tramwajowania, lub wprowadzając kategorię zespołową. Sam jechałem w tym roku w tramwaju i wiem ile to ułatwia. Kwintesencją Harpagana jest start solo. Prawdziwy Harpagan to Harpagan solowy. Tramwaj na szosie to wielkie ułatwienie. Leszek coś pisał o średniej około 25km/h przy robieniu Harpa. Bez tramwaju to dla mnie druga prędkość kosmiczna, kompletnie nieosiągalna. Chyba tylko w tramwaju jest to do zrobienia? Czy ktoś w starcie solowym miał taką średnią? Ja na Harpie nigdy nie przekroczyłem średniej 20km/h :-(.
Ale temat tramwai jest stary jak Harpagan. Z pewnością jazda w tramwaju jest bardzo przyjemna, bo się wytwarza team spirit, ale to jest już inna kategoria.
Pozdrower i do zobaczenia na następnym Harpaganie :-)
Moim zdaniem w formule imprezy nic nie należy zmieniać. Mimo, iż to oznacza, że zapewne nigdy nie zrobię całej trasy i nie zdobędę zaszczytnego tytułu.
Moim zdaniem - jeśli już cokolwiek zmieniać, to ... należy troszkę utrudnić - zakazując tramwajowania, lub wprowadzając kategorię zespołową. Sam jechałem w tym roku w tramwaju i wiem ile to ułatwia. Kwintesencją Harpagana jest start solo. Prawdziwy Harpagan to Harpagan solowy. Tramwaj na szosie to wielkie ułatwienie. Leszek coś pisał o średniej około 25km/h przy robieniu Harpa. Bez tramwaju to dla mnie druga prędkość kosmiczna, kompletnie nieosiągalna. Chyba tylko w tramwaju jest to do zrobienia? Czy ktoś w starcie solowym miał taką średnią? Ja na Harpie nigdy nie przekroczyłem średniej 20km/h :-(.
Ale temat tramwai jest stary jak Harpagan. Z pewnością jazda w tramwaju jest bardzo przyjemna, bo się wytwarza team spirit, ale to jest już inna kategoria.
Pozdrower i do zobaczenia na następnym Harpaganie :-)
Drogi Jarku nic bardziej błędnego w rozumieniu pojęcia tramwaju !!!
Mówię Ci to ja - były motorniczy elbląskiego tramwaju.
36 Harpagan jechałem 70% solo i w zawiesistym humorze. Średnią wykręciłem ponad 20 km. Ostatnie 25 kilometrów pokonałem z zaciśniętymi pośladkami i jestem z tego dumny :-) Wynik mnie całkowicie zadowala bo znam swoje miejsce w szeregu. Tylko czemu od wiadomego czasu nikt nie zdobywa RH ???
Humor podczas Harpagana to podstawa :-)
Trzymaj sie ciepło, a na wiosnę pojedź z Dareckim !!!
Mówię Ci to ja - były motorniczy elbląskiego tramwaju.
36 Harpagan jechałem 70% solo i w zawiesistym humorze. Średnią wykręciłem ponad 20 km. Ostatnie 25 kilometrów pokonałem z zaciśniętymi pośladkami i jestem z tego dumny :-) Wynik mnie całkowicie zadowala bo znam swoje miejsce w szeregu. Tylko czemu od wiadomego czasu nikt nie zdobywa RH ???
Humor podczas Harpagana to podstawa :-)
Trzymaj sie ciepło, a na wiosnę pojedź z Dareckim !!!
z www.bikerelblag.hg.pl - pozdrawia Darecki
Jarek!
Zakaz tramwajowania? Przecież to nierealne. A poza tym weź pod uwagę, że część osób z góry wie, że H nie zdobędą i jeżdżą - powiedzmy - ekstremalnie krajoznawczo robiąc po 100-150 km. To również dla nich jest ta impreza, choć z pewnością usłyszę, że zwykli turyści tyle robią. Jechałem teraz w drużynie i jestem pewien, że sam takiego wyniku bym nie zrobił.
A wracając do sedna: trochę bawią mnie głosy uczestników - nazwijmy ich - konserwatywnych od 3 edycji. Czyli tych, dla których rowerowy H ma koniecznie pozostać lizaniem loda przez szybę. 200 km po trasie optymalnej i tak pozostanie poza zasięgiem 90-95% startujących. I tak ma być. Ale nie przekonują mnie głosy nawet najlepszych rowerzystów, że gdyby nie popełnili kilku błędów, to Harp był w ich zasięgu. Piesi popełniają je i zdobywają H. Chyba, że z góry założymy, że rowerowy H to ma być elyta elyt.
Pozdrowienia
Marek
Zakaz tramwajowania? Przecież to nierealne. A poza tym weź pod uwagę, że część osób z góry wie, że H nie zdobędą i jeżdżą - powiedzmy - ekstremalnie krajoznawczo robiąc po 100-150 km. To również dla nich jest ta impreza, choć z pewnością usłyszę, że zwykli turyści tyle robią. Jechałem teraz w drużynie i jestem pewien, że sam takiego wyniku bym nie zrobił.
A wracając do sedna: trochę bawią mnie głosy uczestników - nazwijmy ich - konserwatywnych od 3 edycji. Czyli tych, dla których rowerowy H ma koniecznie pozostać lizaniem loda przez szybę. 200 km po trasie optymalnej i tak pozostanie poza zasięgiem 90-95% startujących. I tak ma być. Ale nie przekonują mnie głosy nawet najlepszych rowerzystów, że gdyby nie popełnili kilku błędów, to Harp był w ich zasięgu. Piesi popełniają je i zdobywają H. Chyba, że z góry założymy, że rowerowy H to ma być elyta elyt.
Pozdrowienia
Marek
Trzebiat 761 napisał(a):
> A wracając do sedna: trochę bawią mnie głosy uczestników -
> nazwijmy ich - konserwatywnych od 3 edycji. Czyli tych, dla
> których rowerowy H ma koniecznie pozostać lizaniem loda przez
> szybę. 200 km po trasie optymalnej i tak pozostanie poza
> zasięgiem 90-95% startujących. I tak ma być. Ale nie przekonują
> mnie głosy nawet najlepszych rowerzystów, że gdyby nie
> popełnili kilku błędów, to Harp był w ich zasięgu. Piesi
> popełniają je i zdobywają H. Chyba, że z góry założymy, że
> rowerowy H to ma być elyta elyt.
>
To że rowerowy tytuł jest znacznie trudniejszy niż pieszy to wiadomo od dawna. Taka długość trasy/ilość PK została kiedyś wymyślona i nie sądzę aby organizatorzy rozważali nawet jakiekolwiek zmiany w tej kwestii.
Pewnie lepiej byłoby aby tytuły były porównywalne, ale nie są i pewnie nigdy nie będą. I czy komuś to tak naprawdę preszkadza???
> A wracając do sedna: trochę bawią mnie głosy uczestników -
> nazwijmy ich - konserwatywnych od 3 edycji. Czyli tych, dla
> których rowerowy H ma koniecznie pozostać lizaniem loda przez
> szybę. 200 km po trasie optymalnej i tak pozostanie poza
> zasięgiem 90-95% startujących. I tak ma być. Ale nie przekonują
> mnie głosy nawet najlepszych rowerzystów, że gdyby nie
> popełnili kilku błędów, to Harp był w ich zasięgu. Piesi
> popełniają je i zdobywają H. Chyba, że z góry założymy, że
> rowerowy H to ma być elyta elyt.
>
To że rowerowy tytuł jest znacznie trudniejszy niż pieszy to wiadomo od dawna. Taka długość trasy/ilość PK została kiedyś wymyślona i nie sądzę aby organizatorzy rozważali nawet jakiekolwiek zmiany w tej kwestii.
Pewnie lepiej byłoby aby tytuły były porównywalne, ale nie są i pewnie nigdy nie będą. I czy komuś to tak naprawdę preszkadza???
Trasa piesza i rowerowa Harpagana to zupełnie dwie różne imprezy. Porównywanie ich nie ma najmniejszego sensu.
Przy 400 startujących i przy określonej z góry kolejności zaliczania punktów na długich odcinkach TP "jedzie" jeden długi tramwaj i na jakąkolwiek własną orientację nie ma po prostu miejsca. Dla wielu startujących na TP nie jest to typowa impreza na orientację chociaż momenty, gdy ta orientacja jest potrzebna się zdarzaja.
Jednocześnie wysiłek włożony w pokonanie TP jest również nieporównywalnie większy. Nigdy, nawet podczas 24 godzinnego LIRO, gdy pokonywałem ponad 300 km nie byłem tak zmęczony jak podczas harpaganowej setki. Za ten wysiłek tytuł pieszego Harpagana należy się każdemu, kto ten dystans pokona. Za pokonanie nawet 240 km TR i zajęcie 1 miejsca ale nie odszukanie wszystkich PK niekoniecznie.
Dla tych znajomych bikerów, którym się marzy tytuł Harpagana zawsze powtarzam. Jeden raz wystartujcie w trasie pieszej (więcej razy nie warto bo jest to wyjątkowo nudne i uciążliwe zajęcie).
wiki
1x pieszy Harpagan
8x niedoszły rowerowy
Przy 400 startujących i przy określonej z góry kolejności zaliczania punktów na długich odcinkach TP "jedzie" jeden długi tramwaj i na jakąkolwiek własną orientację nie ma po prostu miejsca. Dla wielu startujących na TP nie jest to typowa impreza na orientację chociaż momenty, gdy ta orientacja jest potrzebna się zdarzaja.
Jednocześnie wysiłek włożony w pokonanie TP jest również nieporównywalnie większy. Nigdy, nawet podczas 24 godzinnego LIRO, gdy pokonywałem ponad 300 km nie byłem tak zmęczony jak podczas harpaganowej setki. Za ten wysiłek tytuł pieszego Harpagana należy się każdemu, kto ten dystans pokona. Za pokonanie nawet 240 km TR i zajęcie 1 miejsca ale nie odszukanie wszystkich PK niekoniecznie.
Dla tych znajomych bikerów, którym się marzy tytuł Harpagana zawsze powtarzam. Jeden raz wystartujcie w trasie pieszej (więcej razy nie warto bo jest to wyjątkowo nudne i uciążliwe zajęcie).
wiki
1x pieszy Harpagan
8x niedoszły rowerowy
Trzebiat 761 napisał(a):
> A wracając do sedna: trochę bawią mnie głosy uczestników -
> nazwijmy ich - konserwatywnych od 3 edycji. Czyli tych, dla
> których rowerowy H ma koniecznie pozostać lizaniem loda przez
> szybę. 200 km po trasie optymalnej i tak pozostanie poza
> zasięgiem 90-95% startujących. I tak ma być.
Dla wszytskich udział w rowerowym harpaganie powinien być kąpielą całym ciałem w ladzie chłodniczej 40 smakami lodów w najlepszej lodziarni - i to niezależnie czy znajdą 6, 9, 17, czy 20 PK i dla mnie zawsze taki był, także gdy byłem bardzo daleko od tytułu, czy czołowych pozycji.
Ale nie przekonują
> mnie głosy nawet najlepszych rowerzystów, że gdyby nie
> popełnili kilku błędów, to Harp był w ich zasięgu.
własnie to jest ten "miód" będziesz szybki, wytrzymały i bezbłędny masz szansę na rowerowy tytuł (wyjąwszy Kobylnicę)
Piesi
> popełniają je i zdobywają H.
chyba, że z góry założymy, że
> rowerowy H to ma być elyta elyt.
pewnie że ma być elyta. W końcu więcej ludzi co roku wchodzi na Mount Everest niż jest rowerowych Harpaganów na świecie.
> Pozdrowienia
> Marek
pozdrowienia
Leszek
> A wracając do sedna: trochę bawią mnie głosy uczestników -
> nazwijmy ich - konserwatywnych od 3 edycji. Czyli tych, dla
> których rowerowy H ma koniecznie pozostać lizaniem loda przez
> szybę. 200 km po trasie optymalnej i tak pozostanie poza
> zasięgiem 90-95% startujących. I tak ma być.
Dla wszytskich udział w rowerowym harpaganie powinien być kąpielą całym ciałem w ladzie chłodniczej 40 smakami lodów w najlepszej lodziarni - i to niezależnie czy znajdą 6, 9, 17, czy 20 PK i dla mnie zawsze taki był, także gdy byłem bardzo daleko od tytułu, czy czołowych pozycji.
Ale nie przekonują
> mnie głosy nawet najlepszych rowerzystów, że gdyby nie
> popełnili kilku błędów, to Harp był w ich zasięgu.
własnie to jest ten "miód" będziesz szybki, wytrzymały i bezbłędny masz szansę na rowerowy tytuł (wyjąwszy Kobylnicę)
Piesi
> popełniają je i zdobywają H.
chyba, że z góry założymy, że
> rowerowy H to ma być elyta elyt.
pewnie że ma być elyta. W końcu więcej ludzi co roku wchodzi na Mount Everest niż jest rowerowych Harpaganów na świecie.
> Pozdrowienia
> Marek
pozdrowienia
Leszek
Leszek Sopot napisał(a):
> Dla wszytskich udział w rowerowym harpaganie powinien być
> kąpielą całym ciałem w ladzie chłodniczej 40 smakami lodów w
> najlepszej lodziarni - i to niezależnie czy znajdą 6, 9, 17,
> czy 20 PK i dla mnie zawsze taki był, także gdy byłem bardzo
> daleko od tytułu, czy czołowych pozycji.
swój człowiek! Popieram.
> Dla wszytskich udział w rowerowym harpaganie powinien być
> kąpielą całym ciałem w ladzie chłodniczej 40 smakami lodów w
> najlepszej lodziarni - i to niezależnie czy znajdą 6, 9, 17,
> czy 20 PK i dla mnie zawsze taki był, także gdy byłem bardzo
> daleko od tytułu, czy czołowych pozycji.
swój człowiek! Popieram.
;)
Jak do tej pory byłem uczestnikiem trasy pieszej i czytając ten wątek chciałbym dorzucić kilka słówek osoby patrzącej na to troszeczkę z boku.
Ogólnie wszyscy rowerzyści mają o co walczyć ci najlepsi za każdym razem będą walczyć o tytuł Harpagana kolejna rzesza sami z sobą o zaliczenie jak największej ilości punktów!
A to wszystkio powinno dawać chęć do treningów i zdobycia tego co wcześniej wydawało się nieosiągalne.
Może z czasem sam wsiąde na rower i się przekonam jak to jest w realu.
pozdówka dla wszystkich mocujących się z Harpem czy to pieszym czy rowerowym
Zawsze można zaliczyć całą Nocną Masakrę (łącznie pieszą i rowerową).
Ogólnie wszyscy rowerzyści mają o co walczyć ci najlepsi za każdym razem będą walczyć o tytuł Harpagana kolejna rzesza sami z sobą o zaliczenie jak największej ilości punktów!
A to wszystkio powinno dawać chęć do treningów i zdobycia tego co wcześniej wydawało się nieosiągalne.
Może z czasem sam wsiąde na rower i się przekonam jak to jest w realu.
pozdówka dla wszystkich mocujących się z Harpem czy to pieszym czy rowerowym
Zawsze można zaliczyć całą Nocną Masakrę (łącznie pieszą i rowerową).
Nie jestem Harpaganem i pewnie nim nie będę, ponieważ nie zamierzam się "zarzynać". Udział w takiej imprezie ma być przyjemnością- taką miałem filozofię na tym wyścigu. Nie będę dręczył organizmu w imię tytułu, który jest praktycznie nieosiągalny, nawet dla najlepszych. Przejechałem kilkanaście PK, zrobiłem prawie 200 km ze średnią ponad 20 km/h. Dojechałem do mety zadowolony i prawie wypoczęty. Porozmawiałem z ludźmi na trasie, podziwiałem widoki. Na dwóch poprzednich edycjach dałem z siebie wszystko a wynik był zbliżony. Po poprzednich edycjach przez 2-3 tygodnie lizałem kontuzje. Teraz następnego dnia z chęcią wsiadłem na rower. Dziwi mnie twardogłowe podejście większości Forumowiczów do tematu. Zachowujecie się tak, jakby regulamin dotyczący ilości punktów i dystansu ogłosił Mojżesz albo Ojciec Dyrektor z pewnego radia. Nie dopuszczacie myśli o możliwości zmian. Niektórym prawie piana z ust tryska. Rzuciłem jakąś propozycję, podałem swoje argumenty, a tu niektórzy prawie rozstrzelać mnie by chcieli.
Te 20 PK i 200 km to świętość jakaś czy co? Znam paru dobrych zawodników, którzy przestali jeździć na Harpagana, ponieważ nie widzą sensu właśnie z powodu nierealności zdobycia tytułu. Zaraz usłyszę, że Harpagan ma się dobrze-tylu ludzi przyjeżdża! A może, gdyby coś zmienić, byłoby jeszcze więcej?. Nawet Coca-Cola co kilkanaście lat zmienia logo, żeby się nie znudziło. Najlepsze produkty co jakiś czas reklamują się, że teraz mają czegoś-tam w czymś-tam więcej, lepiej albo smaczniej. Każdy beton kiedyś skruszeje.
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, zwłaszcza tym zawodnikom, którzy widzą potrzebę wprowadzenia zmian.
Te 20 PK i 200 km to świętość jakaś czy co? Znam paru dobrych zawodników, którzy przestali jeździć na Harpagana, ponieważ nie widzą sensu właśnie z powodu nierealności zdobycia tytułu. Zaraz usłyszę, że Harpagan ma się dobrze-tylu ludzi przyjeżdża! A może, gdyby coś zmienić, byłoby jeszcze więcej?. Nawet Coca-Cola co kilkanaście lat zmienia logo, żeby się nie znudziło. Najlepsze produkty co jakiś czas reklamują się, że teraz mają czegoś-tam w czymś-tam więcej, lepiej albo smaczniej. Każdy beton kiedyś skruszeje.
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, zwłaszcza tym zawodnikom, którzy widzą potrzebę wprowadzenia zmian.
Leszek Sopot napisał(a):
> vovo, ostatnie co powinno przytrafić się tej imprezie to
> cocacolizacja.
że zacytuję Klasyka:
"Po Coca- Cola błogo, różowo!
My, co pijemy wodę nadziei,
wiemy, gdzie sięga dziś nasza wola:
wyszliście z Chin, wyjdziecie z Korei,
my wam przerwiemy sen Coca- Cola
my, co pijemy wodę nadziei."
;)
> vovo, ostatnie co powinno przytrafić się tej imprezie to
> cocacolizacja.
że zacytuję Klasyka:
"Po Coca- Cola błogo, różowo!
My, co pijemy wodę nadziei,
wiemy, gdzie sięga dziś nasza wola:
wyszliście z Chin, wyjdziecie z Korei,
my wam przerwiemy sen Coca- Cola
my, co pijemy wodę nadziei."
;)
i jakie wnioski można wyciągnąć z powyższych wypowiedzi? nie wiem, i nie rozumiem, osoby w których zasięgu jest zdobycie tytułu nie chcą zmian, jakichkolwiek ułatwień, ich postawa i pogląd jest zrozumiały i godny pochwały. natomiast osoby którym jak wynika z ich wypowiedzi bliżej na księżyc niźli na "pudło" nalegają na ułatwienia, jaki cel temu przyświeca, czy zdobycie tytułu przez jednego lub kilku, od lat czołowych zawodników Harpa coś zmieni? jeśli im będzie do niego blisko i łatwo to po co będą przyjeżdżali, zaczniemy w końcu oklaskiwać sami siebie? czy poprawi mi to samopoczucie poczuję się lepszy, na pewno nie....
Krzysiek 22 (629) lokata 160 już myślę by udało się pojechać na kolejny równie trudny i piękny H 37 w dobrym towarzystwie i humorze "tramwajarzy"
( czy trzech to już tramwaj czy tylko drezyna?) dobry pomysł z zabronieniem jazdy w grupie, jak kilku solistów spotka się na punkcie to sędziowie będą puszczać ich kolejno, co minutę, czy jak?
pozdrawiam
Krzysiek 22 (629) lokata 160 już myślę by udało się pojechać na kolejny równie trudny i piękny H 37 w dobrym towarzystwie i humorze "tramwajarzy"
( czy trzech to już tramwaj czy tylko drezyna?) dobry pomysł z zabronieniem jazdy w grupie, jak kilku solistów spotka się na punkcie to sędziowie będą puszczać ich kolejno, co minutę, czy jak?
pozdrawiam
Tak sobie liczę, że gdyby organizatorzy oznaczyli najkrótszą trasę podobnie jak na maratonach MTB a na wątpliwych skrzyzowaniach postawili sędziów to być może Ci, którzy teraz zaliczają 50% zaliczyliby 75% punktów. To i tak trochę mało.Idąc tym śladem i propozycjami niektórych uczestników - wiecej asfaltów. Może by tak wyznaczoną trasą i tylko asfaltami. Tylko takie imprezy już mamy pod nazwą Supermaraton. Nawet ładne medale tam rozdają każdemu, kto ukonczy trasę.
Jak do tej pory byłem uczestnikiem trasy pieszej i czytając ten wątek chciałbym dorzucić kilka słówek osoby patrzącej na to troszeczkę z boku.
Ogólnie wszyscy rowerzyści mają o co walczyć ci najlepsi za każdym razem będą walczyć o tytuł Harpagana kolejna rzesza sami z sobą o zaliczenie jak największej ilości punktów!
A to wszystkio powinno dawać chęć do treningów i zdobycia tego co wcześniej wydawało się nieosiągalne.
Może z czasem sam wsiąde na rower i się przekonam jak to jest w realu.
pozdówka dla wszystkich mocujących się z Harpem czy to pieszym czy rowerowym
Zawsze można zaliczyć całą Nocną Masakrę (łącznie pieszą i rowerową).
Ogólnie wszyscy rowerzyści mają o co walczyć ci najlepsi za każdym razem będą walczyć o tytuł Harpagana kolejna rzesza sami z sobą o zaliczenie jak największej ilości punktów!
A to wszystkio powinno dawać chęć do treningów i zdobycia tego co wcześniej wydawało się nieosiągalne.
Może z czasem sam wsiąde na rower i się przekonam jak to jest w realu.
pozdówka dla wszystkich mocujących się z Harpem czy to pieszym czy rowerowym
Zawsze można zaliczyć całą Nocną Masakrę (łącznie pieszą i rowerową).