Widok
(g)DZIE-CI FACECI
Opinie do spektaklu: (g)DZIE-CI FACECI.
(g)DZIE-CI FACECI
One już od wielu lat nie tylko śpiewają - ale całkiem serio pytają, wołają, krzyczą - Gdzie ci mężczyźni?! Im jeszcze ciągle się wydaje, że kobietę trzeba trzymać krótko, z ułańską fantazją chodzą na piwko naprzeciwko i bawią się, jak szwoleżerowie - pocieszenie znajdując nie tylko w używkach i ramionach innych kobiet, ale i stwierdzeniu, że z dziewczynami to nigdy nie wie ...
Przejdź do spektaklu.
(g)DZIE-CI FACECI
One już od wielu lat nie tylko śpiewają - ale całkiem serio pytają, wołają, krzyczą - Gdzie ci mężczyźni?! Im jeszcze ciągle się wydaje, że kobietę trzeba trzymać krótko, z ułańską fantazją chodzą na piwko naprzeciwko i bawią się, jak szwoleżerowie - pocieszenie znajdując nie tylko w używkach i ramionach innych kobiet, ale i stwierdzeniu, że z dziewczynami to nigdy nie wie ...
Przejdź do spektaklu.
Śpiewać każdy może ... ale nie oto chodzi, jak co komu wychodzi... będę śpiewał piosenki, będą klaskać panienki...będę teraz
"Teatr wybrzeże" to kiedyś znaczyło coś. Teatr państwowy. To była jakaś gwarancja poziomu. Teraz to coś rozmienia się już tak dalece na drobne, że niedługo nie pozostanie chyba już nic. Orzechowski znany powszechnie z reżyserii mało fajnych fars tym razem jednak upadł zupełnie na twarz. Zamiast przedstawienia teatralnego na deskach dużej sceny można zobaczyć ... rewię muzyczną! W zasadzie nikogo by to nie dziwiło gdyby akurat coś takiego pojawiło się na scenie teatru muzycznego w Gdynii (który, jako największa taka scena w Polsce północnej kiedyś też sobą coś jednak reprezentował a ostatnio, być może w związku z przebudowywaniem się jakoś uwiądł) . Okazało się, że aktorzy teatru wybrzeże potrafią śpiewać... tzn mówiąc ściślej: niektórzy z nich potrafią śpiewać... Na scenę sprowadzono z zewnątrz zespół muzyczny w strojach zakupionych chyba na potrzeby seminarium duchownego. A widz raczony jest przebojami gwiazd polskiej estrady z epoki PRL-u (tych popowych i rockowych oczywiście najwięcej), zmieszano to momentami też z rasowym angielskim popem i własnymi utworkami. W sumie co z tego wyszło? Rozmach dość znaczny. No co by być sprawiedliwym ... jest tu kilka ciekawych pomysłów, wnikliwych odniesień, momentami trochę efektowności w ruchu scenicznym. Aaaaale sorry... podano to w takiej prymitywnej, idotycznej, bijącej po uszach formie, że mdło się robi. Kompletny brak tego co teatrze jest najwartościowsze. Brak jakiejkolwiek głębszej psychologii postaci, precyzji i ostrości w wymowie scen, obrazów, sytuacji. Ogólnie wrażenie po spektaklu jest mniej więcej takie jak po wyjściu z potańcówki zorganizowanej w jakimś zadymionym lokalu dla podpitych ludzi w zaawansowanym wieku, w jakimś niedużym miasteczku na głebokiej prowincji. Doprawdy zupełnie nie podzielam ani nie rozumiem wrażliwości estetycznej Orzechowskiego (wrażliwości estetycznej? czy on ją w ogóle ma?), która odbija się echem w coraz to kolejnej mało śmiesznej farsownej produkcji. Gdybym tu zrobił inwentaryzację tego co teatr wybrzeże w ofercie ma (może znajdę w końcu trochę czasu na to) to bardzo przepraszam ale wszystkie orzechowe produkcje zyskują w sumie najniższe noty. Nie dlatego, że się uparłem na kogoś - gdybym nie wiedział kto to reżyseruję oceny były by pewnie takie same. Orzechowski jakiś czas temu przedłużył swój kontrakt z wybrzeżem więc widz będzie musiał się z nim męczyć (i z jego dyrektorską świtą - bo jest tam przecież też jakiś dyrektor artystyczny) jeszcze co najmniej trzy lata. Nie wiem do czego zmierza ten reżyser, co dalej planuje ale chyba mierzy po zakończeniu pracy w tym teatrze w jakąś intratną posadę dyrektora prymitywnych artystycznie sit-comów w telewizji komercyjnej. Z takim portofolio jaki ma chyba nic innego mu nie przyjdzie robić. Produkcja w postaci takiej muzycznej rewii, konkurować może jako żywo z różnymi tandentnymi produkcjami telewizji publicznej. Tylko nie rozumiem takiej konkurencji o widza. Jak się wypowiada Orzechowski to miało być przedstawienie w formie rozrywkowo-groteskowej. Tyle, że rozrywka to żadna a jeśli już nawet to po co iść do teatru by takiej rozrywki zaznać? Wystarczy włączyć Radio Złote Przeboje, albo zobaczyć jakiś prymitywny sit-com w tv. Ażeby mówić o grotesce to też jakąś estetyczną wartość coś musi mieć. Groteskową - ale jednak... a tu mamy scenki nijakie, przeboje smakują niczym odgrzewane 20-letnie hamburgery z macdonalda. W sumie mdłości można dostać... Orzechowskiemu chyba wydaje się, że zna się na tematyce gender a tak naprawdę taki z niego znawca jak każdy napotkany na ulicy facet, który za eksperta się uważa w tych kwestiach i wszystko o relacjach damsko-męskich już wie, choć w ciągu ostatnich dziesięciu lat nie przeczytał ani jednej książki. Przypomniała mi się tu pewna anegdota o dyrektorze finansowym dużej firmy, który się chwalił dużymi zarobkami, mówiąc przy tym, że nigdy nie widział na oczy produktu, który ta firma wytwarza. Rozumiem, że Pan orzechowski (i jego doradcy) też produkują takie rzeczy na sprzedaż, dla pieniędzy... no przecież nie dla siebie... bo kto by wytrzymał coś takiego obejrzeć? A może by tak pan Orzechowski kiedyś kupił bilet do swojego teatru siadł jak widz na widowni i sam zobaczył co stworzył? Może wtedy by sobie uświadomił, że nie sposób takiej chały i tandety trawić przez 2 godziny (co ciekawe na 20 minut przed końcem tego przedstawienia jest przerwa techniczna i widzowie są wyganiani na zewnątrz choć wielkich zmian w dekoracji nie ma). Wydaje się, że teatr wybrzeże odkrył to co telewizja odkryła już dawno: czym treści bardziej niskie, bardziej prymitywne tym publika większa a i zyski większe. Po za tym są dzieci i na nich można też zarobić programem familijnym - no więc w wybrzeżu też mamy ostatnio dysneylandię (Arabela, Guliwer). Doprawdy nie wiem dokąd zmierza taki teatr, który zamiast szukać niszy w kręgu ludzi kulturalnie wyrafinowanych, wyróżnić się i tu budować mocny wizerunek instytucji na poziomie, eleminować ze swojego bytu wszystko co nie mieści się w ramach pewnych wyższych ambicji, zamiast tego próbuje za wszelką cenę konkurować z niewybredną rozrywką serwowaną w telewizji komercyjnej. Do prawdy wstyd a najbardziej szkoda mi wysiłku i talentów aktorów, którzy w takich beznadziejnych produkcjach muszą się oddawać za pieniądze do dyspozycji. Generalnie odradzam ambitniejszym widzom oglądanie czegoś takiego. Szkoda, oczu, uszu, mózgu, pieniędzy a przede wszystkim czasu! A jeśli już ktoś koniecznie chece się trochę schamić to jest przecież Radio Złote Przeboje i tv - więc po co z domu wychodzić ....
W zamian za taką produkcję panu Orzechowskiemu pozostaje dedykować jeszcze jeden z przebojów epoki PRL-u:
*******************
Śpiewać każdy może,
trochę lepiej, lub trochę gorzej,
ale nie oto chodzi,
jak co komu wychodzi.
Czasami człowiek musi,
inaczej się udusi,
...
Lubię piosenki, różne inne dźwięki
...
Teraz będę już szczery
wybrałem drogę kariery,
kariery na estradzie,
na pewno sobie poradzę.
...niech mnie który przegoni,
różne sceny, brygady,
już nie dadzą mi rady
bo ja się wcale nie chwalę
ja po prostu niestety mam talent.
Jak człowiek wierzy w siebie,
to cała reszta to betka,
... wejść na estradę i zostać,
cała reszta to rzecz prosta.
A ja wiem co jest grane,
dlatego tutaj zostanę,
będę śpiewał piosenki
będą klaskać panienki
będą dawać mi kwiaty
będę teraz bogaty
bo ja się wcale nie chwalę
ja niestety mam talent...
...nikt mnie tutaj nie kiwnie
bo odczuje to dziwnie
ja nikogo nie straszę,
ja talentem niestety go gaszę.
... Ja znam ładne szlagiery
pójdę drogą kariery.
**************
Brawo! Życzę kariery dyrektorowi udanej kariery tandeciarza ...
W zamian za taką produkcję panu Orzechowskiemu pozostaje dedykować jeszcze jeden z przebojów epoki PRL-u:
*******************
Śpiewać każdy może,
trochę lepiej, lub trochę gorzej,
ale nie oto chodzi,
jak co komu wychodzi.
Czasami człowiek musi,
inaczej się udusi,
...
Lubię piosenki, różne inne dźwięki
...
Teraz będę już szczery
wybrałem drogę kariery,
kariery na estradzie,
na pewno sobie poradzę.
...niech mnie który przegoni,
różne sceny, brygady,
już nie dadzą mi rady
bo ja się wcale nie chwalę
ja po prostu niestety mam talent.
Jak człowiek wierzy w siebie,
to cała reszta to betka,
... wejść na estradę i zostać,
cała reszta to rzecz prosta.
A ja wiem co jest grane,
dlatego tutaj zostanę,
będę śpiewał piosenki
będą klaskać panienki
będą dawać mi kwiaty
będę teraz bogaty
bo ja się wcale nie chwalę
ja niestety mam talent...
...nikt mnie tutaj nie kiwnie
bo odczuje to dziwnie
ja nikogo nie straszę,
ja talentem niestety go gaszę.
... Ja znam ładne szlagiery
pójdę drogą kariery.
**************
Brawo! Życzę kariery dyrektorowi udanej kariery tandeciarza ...
Zgadzam się!! W życiu nie wyszłam nawet z kina w połowie filmu, a z tego spektaklu musiałam po prostu wyjść, bo inaczej bym oszalała albo się zabiła. Chaos, brak fabuły, zarysowanych postaci, ani nawet sensu... Gdyby chociaż ładnie śpiewali? Ale nie... Miałam wrażenie, że wybór piosenek był na bazie "shuffle". Nie dostrzegłam w tym wszystkim nic, co by mnie zatrzymało na drugiej połowie. NIC! Teraz zrobię sobie dłuuuuugą przerwę od teatru wybrzeże, który do tej pory bardzo lubiłam.
Tyle tu już ktoś nastukał,że znudził mnie po trzech linijkach.
A my po prostu poszliśmy w celach ROZRYWKOWYCH. W nosie mieliśmy dylematy króla L. Usłyszeliśmy wiele bardzo ciekawie zaaranżowanych piosenek - starych i nowych - festiwalowych,kabaretowych, rockowych i ...bluesowych. Bardzo podobała nam się scenografia i zaskakujace pomysły reżysera. Sala była pełna i bawiła się doskonale. Ale może to były przywiezione furmankami załogi okolicznych PGR-ów ;) przebrane za intelygencję. Zero nudy i nudzenia, aż dziwne jak na teatr. Kolorowo, żywo, wesoło. Brawa dla całego zespołu aktorskiego a zwłaszcza dla muzyków - zagrali wszystko świetnie i z humorem. Jeśli ktoś ma poczucie humoru - serdecznie polecam. Zawodowym malkontentom - kategorycznie odradzam - idźcie tam, gdzie puste sale.
Dobry spektakl
Ciekawe ujęcie tematu, świetnie dobrane utwory pozwalające na spędzenie przyjemnego wieczoru. Wielki szacunek dla aktorów, którzy wykonali kawał ciężkiej pracy, śpiewali świetnie, czysto i bardzo melodyjnie będąc jednocześnie w ruchu. Zawstydziliby niejedną posiłkującą się playbackiem gwiazdkę. Pani Androsz i pan Rybiński genialni! Gratulacje dla Wybrzeża za odwagę w podjęciu się tego typu spektaklu.
Byłam, widziałam, pójdę jeszcze raz
To oczywiste, że nie jest to sztuka dla osób, które w teatrze szukają głębi, rozstrzygania dylematów moralnych i niepokoju. To czysta rozrywka w sam raz na letni wieczór. W dodatku w smacznej i efektownej wersji. Piosenki ciekawie dobrane, dowcipnie i oryginalnie zaaranżowane, a niektóre pomysły scenograficzne wręcz zaskakujące. Brawa za wykonanie. Aktorzy stanęli na wysokości zadania, a pan Rybiński wykazał się wielkim poświęceniem dla sztuki. Widownia bawiła się wyśmienicie, klaskała, śpiewała, śmiała się i to można nazwać sukcesem. Spektakl dla widzów, którzy lubią sztuki muzyczne i chcą się dobrze bawić. Na randkę w sam raz.
sztuka, na której na prawdę można się śmiać szczerze i być zaskoczonym pomysłami inscenizacyjnymi
właśnie wróciłem ze spektaklu i mam ochotę pójść jeszcze raz. Malkontentom zawsze coś się nie spodoba, ich nie słuchajcie (łatwo wyczuć takich). Ja nie zawiodłem się i polecam wszystkim tym, którzy chcą "się rozerwać" i mile spędzić wieczór
Spektakl rewelacyjny!!!!! WIelkie brawa !!!
Spektakl rewelacyjny już od pierwszych sekund !!!
Znakomita gra aktorska,udanie dobrane piosenki.
Tych którzy wymagają od aktorów śpiewu operowego zapraszam do Opery Bałtyckiej - pomylili chyba miejsca przychodząc do teatru.
Wszystkich krytykantów,malkontentów.hipochondryków,melancholików i nostalgików zapraszam na "Koziołka Matołka" do Teatru Miniatura.
Potwierdzeniem udanej sztuki są gromkie brawa i potrójne wyjście aktorów "do ukłonu".
Pozdrawiam.
Znakomita gra aktorska,udanie dobrane piosenki.
Tych którzy wymagają od aktorów śpiewu operowego zapraszam do Opery Bałtyckiej - pomylili chyba miejsca przychodząc do teatru.
Wszystkich krytykantów,malkontentów.hipochondryków,melancholików i nostalgików zapraszam na "Koziołka Matołka" do Teatru Miniatura.
Potwierdzeniem udanej sztuki są gromkie brawa i potrójne wyjście aktorów "do ukłonu".
Pozdrawiam.
Byłam, widziałam sala była pełna. Nie widziałam, żeby ktoś wychodził, śmiechy i oklaski świadczą chyba o tym że ludzie dobrze się bawili. A "krytol", który zadał sobie tyle trudu w napisanie tak długiej i krytycznej opinii ma chyba jakieś osobiste animozje do reżysera. Może nie obasdził go w jakiejś roli :-)
Bardzo nierówny
Na początku strasznie kiczowaty i nudny, myślałam czy nie wyjść z sali ale postanowiłam dać szansę i w pewnym momencie trochę się rozkręca. Niestety jest to ten moment kiedy pan Orzechowski postanawia zagrać na modną smoleńską nutę (doskonały pomysł dzień przed 11 listopada) i na scenie pojawia się zdekompletowany husarz razem z całą bandą podobnych obszarpańców oraz sponiewierany obraz Matki Boskiej dzierżony przez brzuchatą pannę młodą w błazeńskiej czapce. W ogóle pan Orzechowski posłużył się całym arsenałem tandetnych klisz, w tym miszmaszu jest wszystko - ciężarna panna młoda, kopulacja z misiem, ksiądz showman, kpiny z patriotyzmu, faceci przebrani za baby itp. Oczywiście musiał się również ktoś rozebrać i nie wiem za jakie grzechy padło na najlepszego aktora tego spektaklu czyli p. Cezarego - mam nadzieję, że się nie przeziębi w imię tego spektaklu bo ta sztuka, czy raczej sztuczka, nie jest warta takiego poświęcenia. Spektakl przypomina raczej benefis kabaretowy z mało śmiesznymi skeczami i niepowiązanymi ze sobą piosenkami. Dobrze śpiewają panie Kociarz i Brajner (zwłaszcza p. Kociarz), "gwiazda" p. Androsz nie dość że fałszuje to od oglądania jej skrzywionej twarzy można dostać niestrawności. Ogółem, raczej nie warto, bo dla paru dobrze wykonanych piosenek ("Niestety to nie ty", "Filozofia małżeńska", "Mam dość") trzeba przesiedzieć cały przydługawy i pozbawiony treści spektakl.
Proszę nie robić takich uwag...
" "krytol", który zadał sobie tyle trudu w napisanie tak długiej i krytycznej opinii ma chyba jakieś osobiste animozje do reżysera. Może nie obasdził go w jakiejś roli :-) "
odpowiadam więc=>
Proszę mi nie robić takich uwag!!! Nic mnie nie łączy z całym tym pół-podziemnym światem show-biznesików dlatego jestem w swoich opiniach niezależny i autentyczny, raportuję na forum to co zobaczyłem dla czystej zabawy intelektualnej.
odpowiadam więc=>
Proszę mi nie robić takich uwag!!! Nic mnie nie łączy z całym tym pół-podziemnym światem show-biznesików dlatego jestem w swoich opiniach niezależny i autentyczny, raportuję na forum to co zobaczyłem dla czystej zabawy intelektualnej.
SUPER SPEKTAKL GODNY POLECENIA
Doskonale zrobiony spektakl świetni aktorzy zaangażowani w to co robią.
W piosenkach przewija się nutka humorystyczna , życiowa , melancholijna,
satyryczna .Niektóre piosenki pobudzają do refleksji i zadumy.Doskonały spektakl
inny niż pozostałe.Warto spędzić ten czas z aktorami Teatry Wybrzeże.
Gorąco polecam.
W piosenkach przewija się nutka humorystyczna , życiowa , melancholijna,
satyryczna .Niektóre piosenki pobudzają do refleksji i zadumy.Doskonały spektakl
inny niż pozostałe.Warto spędzić ten czas z aktorami Teatry Wybrzeże.
Gorąco polecam.
porażka - nuda wielka nuda
Szkoda czasu, pieniędzy i zachodu na coś co sztuką na pewno nie jest, ani pomysłu reżyserskiego, ani wykonu (małe wyjątek Anna Kociarz i jedna piosenka, na którą można było zwrócić uwagę ) A co najgorsze kompletnie brak treści ... nie mogliśmy wytrzymać do końca...wyszliśmy ... nuda, nuda, nuda... porażka
Cieniutki
Jak ktoś chce sobie zrobić przegląd piosenki polskiej to można.. ale przesłanie jest żenujące a poza tym nie ma w tej "sztuce" grama oryginalnego zamysłu, za to jest po prostu chamskie kopiowanie, ordynarna zrzyna motywów z innych musicali (np. "Chicago"). Jeśli ktoś nic w życiu nie widział to może mu się spodobać ale bardziej opatrzona publiczność będzie po prostu zażenowana tymi popłuczynami po innych sztukach.
prawie musical
Niestety już od pierwszych chwil trwania spektaklu słychać i widać, że grający aktorzy nie mają przygotowania musicalowego. Bardzo słabe przygotowanie wokalne, a co za tym idzie, zupełnie wyśpiewane bez wyrazu piosenki. Miejscami odnosiłam wrażenie, że sami aktorzy nie wiedzą co mają zrobić ze sobą na scenie, brak spójności i zamysłu co do całości reżysera. Temat relacji damsko męskich znany od lat, ale jakże mozna z niego jezcze wiele wycisnąć, a tu nic odkrywczego. Nie polecam!