Widok
ile najwięcej czynności potraficie wykonywać jednocześnie?
No właśnie zdałem sobie sprawę, że:
- jestem pomiędzy fazami wyrabiania ciasta do chleba
- do połowy umyłem gary
-wskoczyłem na stertę ciuchów do wyprasowania, więc pomykam z żelazkiem szybciutko
-popijam wino
-przeglądam neta
-słucham muzy
-aaaa i jeszcze robię wołowinę na czosnku, ale na razie się marynuje.
Całkiem ładna lista się zrobiła,
dobra idę do prasowania, a potem do chleba. :))
- jestem pomiędzy fazami wyrabiania ciasta do chleba
- do połowy umyłem gary
-wskoczyłem na stertę ciuchów do wyprasowania, więc pomykam z żelazkiem szybciutko
-popijam wino
-przeglądam neta
-słucham muzy
-aaaa i jeszcze robię wołowinę na czosnku, ale na razie się marynuje.
Całkiem ładna lista się zrobiła,
dobra idę do prasowania, a potem do chleba. :))
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
A Ja-typowa kobieta-potrafię jednoczesnie:
-prostowac włosy, prasowac sukienkę, ubierac bielizne, biegac po domu w poszukiwaniu kluczy, pic kawę, robic kanapki, karmic psa i kota, wieszac pranie, ogladac tvn24, sluchac radiowej trójki...
a wszystko to o swicie gdy pedze o pracy i nie daj Bóg jestem spóźniona!
Rany, szalona pogoń za utraconym czasem i chęcią dbania o wygląd!
-prostowac włosy, prasowac sukienkę, ubierac bielizne, biegac po domu w poszukiwaniu kluczy, pic kawę, robic kanapki, karmic psa i kota, wieszac pranie, ogladac tvn24, sluchac radiowej trójki...
a wszystko to o swicie gdy pedze o pracy i nie daj Bóg jestem spóźniona!
Rany, szalona pogoń za utraconym czasem i chęcią dbania o wygląd!
Wiesz, ja bardzo lubię upalne czerwiec, lipiec i sierpień. Nagminnie zdarza mi się wtedy po zwyczajowej lub lekko zawyżonej zwyczajowej dawce, podlewać "szlauchem" ogród. Robię to już dobrze po zachodzie słońca jak już taka dobra "szarówa" się zaczyna. Stoję wówczas na bosaka w błotku taki wpatrzony w te moje rośliny, normalnie hipnoza w pierwotnym stadium, empatyczny dla wszelkiego życia jestem wtedy do granic, przez łepetynę przewala mnie się dzikie stado rozczochranych myśli, na niczym się wtedy specjalnie nie skupiam i to jest najpiękniejsze, mam tylko świadomość, że jestem w odpowiednim miejscu, czasie i robię właściwą dla wszechświata czynność - to się chyba zwie afirmacja "ja" czy coś... :DDD
A później to siadam na ławie na werandzie i wsłuchuję się w ciszę, którą z rzadka przecinają piski jaskółek. Także bardzo lubię miesiące czerwiec, lipiec i sierpień... ;)
hmm... czy ja zszedłem z tematu, kurczę on czym był? ;D
A później to siadam na ławie na werandzie i wsłuchuję się w ciszę, którą z rzadka przecinają piski jaskółek. Także bardzo lubię miesiące czerwiec, lipiec i sierpień... ;)
hmm... czy ja zszedłem z tematu, kurczę on czym był? ;D
A macie też tak?
Uznaję, ze przydałoby się zrobić porządek w pokoju. Zaczynam robić porządek w pokoju. Między innymi wynoszę brudy kubek do kuchni. Kubek jest po kawie. Tak, mam ochotę na kawę. Wstawiam wodę na kawę. W zlewie jest dużo naczyń. Zaczynam zmywać naczynia. Przypomina mi się, że w pokoju są jeszcze dwie brudne szklanki. Idę po szklanki. Po drodze widzę, że kot zrzucił ze stołu ołówek. Schylam się po ołówek. Obok stołu jest regał na książki, na dolnej półce dostrzegam zakurzoną książkę, której nie czytałam od lat. Wyciągam ją, siadam na podłodze. Jaka fajna książka! Tylko chwileczkę poczytam. Jestem już na dwudziestej ósmej stronie, gdy dociera do mnie, że ten dziwny ciągły dźwięk, który słyszę od kilku minut, to gwizdek czajnika. A tak, kawa. Zostawiam otwartą książkę pod stołem i wracam.... do komputera, żeby sprawdzić w sieci coś, co mi przyszło do głowy podczas parzenia kawy. Dwie brudne szklanki obok monitora przypominają mi mgliście, że trzeba pozmywać i zrobić porządek w pokoju, ale zostawiam to na później, bo muszę przecież sprawdzic czy na HP trójmiasto nie pojawiło się coś nowego... i tak dalej.
To chyba cud że jeszcze żyję ;)
Uznaję, ze przydałoby się zrobić porządek w pokoju. Zaczynam robić porządek w pokoju. Między innymi wynoszę brudy kubek do kuchni. Kubek jest po kawie. Tak, mam ochotę na kawę. Wstawiam wodę na kawę. W zlewie jest dużo naczyń. Zaczynam zmywać naczynia. Przypomina mi się, że w pokoju są jeszcze dwie brudne szklanki. Idę po szklanki. Po drodze widzę, że kot zrzucił ze stołu ołówek. Schylam się po ołówek. Obok stołu jest regał na książki, na dolnej półce dostrzegam zakurzoną książkę, której nie czytałam od lat. Wyciągam ją, siadam na podłodze. Jaka fajna książka! Tylko chwileczkę poczytam. Jestem już na dwudziestej ósmej stronie, gdy dociera do mnie, że ten dziwny ciągły dźwięk, który słyszę od kilku minut, to gwizdek czajnika. A tak, kawa. Zostawiam otwartą książkę pod stołem i wracam.... do komputera, żeby sprawdzić w sieci coś, co mi przyszło do głowy podczas parzenia kawy. Dwie brudne szklanki obok monitora przypominają mi mgliście, że trzeba pozmywać i zrobić porządek w pokoju, ale zostawiam to na później, bo muszę przecież sprawdzic czy na HP trójmiasto nie pojawiło się coś nowego... i tak dalej.
To chyba cud że jeszcze żyję ;)
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.