Re: in vitro
Wiesz, to chyba nie chodzi o akceptację... Widzisz, można kochać czyjeś dziecko, akceptować, ale przychodzi taki moment, że kobieta pragnie poczuć jak maleństwo rośnie w jej brzuchu, kopie... rozwiń
Wiesz, to chyba nie chodzi o akceptację... Widzisz, można kochać czyjeś dziecko, akceptować, ale przychodzi taki moment, że kobieta pragnie poczuć jak maleństwo rośnie w jej brzuchu, kopie...
Mogę się tylko wypowiadać z perspektywy nieładnie pisząc "macochy", nie wiem jak to się ma do pełnej adopcji, ale macocha nigdy do końca nie poczuje się mamą... Podejrzewam, że kobiety adoptujące dzieci też cierpią...
zobacz wątek