Re: Re:
@Anna. Do soboty trwają. Niestety trochę się zmieniło na minus. Bo od niedzieli ciągnął to tylko o. Adam Szustak. On się już stał fenomenem i postacią kultową. Słuchając go na żywo zrozumiałem...
rozwiń
@Anna. Do soboty trwają. Niestety trochę się zmieniło na minus. Bo od niedzieli ciągnął to tylko o. Adam Szustak. On się już stał fenomenem i postacią kultową. Słuchając go na żywo zrozumiałem dlaczego. Tego nie da się opisać. Znamienne, że w środę gimbaza zaległa na podłodze w całym prezbiterium (naokoło ołtarza) i jeszcze rozlała się na nawę główną i słuchała, słuchała, słuchała... Całe dwie godziny, jakby to był jakiś... nie wiem, kurczę, nie wiem kto jest teraz idolem nastolatków i czy w ogóle ktoś taki istnieje. Słowo było tak przejmujące i trafiające, że u jednej, nieco starszej dziewczyny nastąpiła manifestacja czegoś bardzo złego. Mnie to akurat ani ziębi ani grzeje, bo tam nie chodzi o tanią sensację. Wspomniałem o tym, bo zdziwiło mnie, że samo słowo, bez żadnej modlitwy o uwolnienie, może mieć taką moc. Nie rozwinę tego, wiesz o co kaman.
No, ale zmierzam do tego, ze od wczoraj jest kolega Szustaka, o. Nowak. Jak pojechal z kazaniem, to przez resztę mszy mogłem sobie tylko powtarzać: dlaczego? Dlaczego on takie rzeczy gada? Przecież to wszystko nie tak. No, nie zgadzałem się z kolegą zupełnie. Na szczęście potem miał konferencję i tu już było ok. Zrehabilitował się.
Rozpisałem się. A długa historia w skrócie: Szustak ok, Nowak ok, ale to nie ta liga. 18:30 msza z kazaniem, 19:30 konferencja czyli ponad godzina nauk, 20:30 szkoła wiary.
Ja zdążam zwykle dopiero na 19:30. Tylko wczoraj czasu miałem aż nadto i udało się być na całości. A wcześniej nawet w jakiejś spelunie naprzeciwko biedy w leszczynkach, gdzie jest barman Hiszpan i specjal za 4 zł. No i tak właśnie po 3ech trafiłem do kościoła. Straszny obciach, wstyd i słabość. Ale oni właśnie to podkreślają. Że przyszli do ludzi słabych, grzesznych i szukających.
Więcej się nie wcinam. Jak coś to na priv. Chyba jeszcze pamiętam hasło
zobacz wątek