ciąg dalszy
... jest forma survival i ją właśnie podajemy na pierwszym miejscu w słownikach, które przygotowujemy do druku. Na drugim miejscu podajemy spolszczony wariant surwiwal, który z czasem może się...
rozwiń
... jest forma survival i ją właśnie podajemy na pierwszym miejscu w słownikach, które przygotowujemy do druku. Na drugim miejscu podajemy spolszczony wariant surwiwal, który z czasem może się upowszechnić. To samo dotyczy pochodnych przymiotników (survivalowy/surwiwalowy). Może poloniści przestaną notować częstsze formy, ale będą proponować prawidłowsze*?
A na zakończenie owych wymądrzeń dodam odredakcyjny matrymonialny humor gloryfikujący mój stan (małżeńsko-zawodowy) - Który dobry? Otóż: żadnego lekarza! Wszystkie babki lecą na lekarza. Prędzej czy później ucieknie z pielęgniarką albo z młodą symulantką. Ale nic takiego nie spotka cię przy mężu inżynierze! Prawników też wyklucz, zwłaszcza adwokatów. Chyba nie sądzisz, że zbudujesz związek oparty na uczciwości i zaufaniu z kimś, kto kłamie za pieniądze? A łatwo unikniesz tego problemu, wiążąc się z inżynierem. On nie jest na tyle wyrobiony towarzysko, żeby kłamać w przekonujący sposób. Unikaj handlowca - on uczciwy jest tak samo jak prawnik. Natomiast firma, w której pracuje twój mąż inżynier, przywiąże go do biurka z komputerem, przy którym będzie tkwić do końca pracy. Lepiej też trzymać się daleko od strażaka, policjanta, konserwatora konstrukcji stalowych. O ile nie zginie w wypadku, najprawdopodobniej zostanie pokiereszowany i to w czasie, kiedy ty będziesz przeżywać rozkwit waszego związku. Jedyne niebezpieczeństwo, na jakie będzie narażony twój inżynier, to ślepota, której nabawi się od monitora. Ale to ma też dobre strony - nie zauważy, kiedy się zestarzejesz, i tak będziesz jedną rozmazaną plamą. Na zawsze zapamięta cię taką, jaką cię poznał.
* - językowe propozycje (każdy urzędnik może coś majstrować w ekonomii, zatem dlaczego obywatel nie mógłby w ojczystym języku?)
zobacz wątek