Widok
ludzie sukcesu i zwyczajni
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,title,Kevin-Dutton-najwiecej-psychopatow-jest-wsrod-menedzerow-prawnikow-i-dziennikarzy,wid,17077353,wiadomosc.html
mysle,ze jest w tym spora doza prawdy,choc
oczywiscie nie dotyczy to wszystkich ludzi ,ktorzy osiagneli w zyciu i pozycje i imperium finansowe i sławe
bo sa reguły i wyjatki..co dla mnie równa sie --własciwie nie ma sensu tworzyc reguł!
albo inaczej reguła zmienia sie wraz z e zmiana nastawienia
bo nie reguła tworzy człowieka a człowiek regułe---
ciekawa postac biznesmena i jego"naprawde nieprzecietne" credo
warte przeniesienia na grunt kazdego zwyczajnego człowieka
wg mnie oczywiscie--
http://10sciezek.pl/10-lekcji-od-richarda-bransona/
mysle,ze jest w tym spora doza prawdy,choc
oczywiscie nie dotyczy to wszystkich ludzi ,ktorzy osiagneli w zyciu i pozycje i imperium finansowe i sławe
bo sa reguły i wyjatki..co dla mnie równa sie --własciwie nie ma sensu tworzyc reguł!
albo inaczej reguła zmienia sie wraz z e zmiana nastawienia
bo nie reguła tworzy człowieka a człowiek regułe---
ciekawa postac biznesmena i jego"naprawde nieprzecietne" credo
warte przeniesienia na grunt kazdego zwyczajnego człowieka
wg mnie oczywiscie--
http://10sciezek.pl/10-lekcji-od-richarda-bransona/
THX - system certyfikacji sprzętu i instalacji reprodukujących dźwięk i obraz stworzony w 1982 roku przez Thomlinsona Holmana pod egidą firmy Lucasfilm. ;]
A z czasem "małolaty" vel Sadyl zrobiły z tego "Thanks" ;]]]
"używany był od dziesiątek lat w np. krótkofalarstwie" uściślijmy od dwóch dziesiątek ;]]]]]]
A z czasem "małolaty" vel Sadyl zrobiły z tego "Thanks" ;]]]
"używany był od dziesiątek lat w np. krótkofalarstwie" uściślijmy od dwóch dziesiątek ;]]]]]]
> "używany był od dziesiątek lat w np. krótkofalarstwie" uściślijmy od dwóch dziesiątek ;]]]]]]
http://pl.wikipedia.org/wiki/Slang_kr%C3%B3tkofalarski
Skrót THX znam od przynajmniej połowy lat 80-tych, czyli ciut dłużej niż imputujesz ;)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Slang_kr%C3%B3tkofalarski
Skrót THX znam od przynajmniej połowy lat 80-tych, czyli ciut dłużej niż imputujesz ;)
@nie radka
"Czego tu szukasz pijaku! Woń paskudo, przypomnę Ci tylko żeś prosił się o randkę ze mną jak zbity pies tfu wyczuwam takich popaprancow na szczęście dość szybko! Więc kto tu szuka miłości ty ty ty tylko nikt wariata nie chce tfu"
Nie wiem co z Twą jaźnią ale najwyraźniej kogoś tu mylisz ;) Absolutnie nigdy nikogo o randki nie prosiłem, nigdy w życiu :)
Życzę trochę więcej przytomności....
"Czego tu szukasz pijaku! Woń paskudo, przypomnę Ci tylko żeś prosił się o randkę ze mną jak zbity pies tfu wyczuwam takich popaprancow na szczęście dość szybko! Więc kto tu szuka miłości ty ty ty tylko nikt wariata nie chce tfu"
Nie wiem co z Twą jaźnią ale najwyraźniej kogoś tu mylisz ;) Absolutnie nigdy nikogo o randki nie prosiłem, nigdy w życiu :)
Życzę trochę więcej przytomności....
"Absolutnie nigdy nikogo o randki nie prosiłem, nigdy w życiu :)"
Nie prosisz o randki bo od razu przechodzisz do konkretów i bezczelnie nagabujesz na seks. Jeżeli chciałbyś się wypierać to sobie daruj bo próbkę Twoich możliwości mieliśmy całkiem niedawno i jeszcze wszyscy pamiętają.
Nie prosisz o randki bo od razu przechodzisz do konkretów i bezczelnie nagabujesz na seks. Jeżeli chciałbyś się wypierać to sobie daruj bo próbkę Twoich możliwości mieliśmy całkiem niedawno i jeszcze wszyscy pamiętają.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Jesteś naprawdę dziwny. Potrafisz odróżnić żart od bezpretensjonalnych propozycji ? Dobrze się czujesz ? Jak widać tracisz chyba kontakt z rzeczywistością czepiając się słówek (które spokojnie np. mogą być bez pokrycia - i co wtedy, gdyby się takimi okazały?).
"Nie prosisz o randki bo od razu przechodzisz do konkretów". Ty musisz siedzieć u mnie w kieszeni chyba..;) Albo przynajmniej w spodniach...
A to conajmniej stalking ;) No chyba, że jednak jakaś odmiana bycia mym fanem. Ale kiepska.
"Nie prosisz o randki bo od razu przechodzisz do konkretów". Ty musisz siedzieć u mnie w kieszeni chyba..;) Albo przynajmniej w spodniach...
A to conajmniej stalking ;) No chyba, że jednak jakaś odmiana bycia mym fanem. Ale kiepska.
ex jak każdy człowiek poszukuje miłości ,czy desperacko nie zauważyłam w ogóle u isztar natomiast u ciebie już tak .Wódka twa miłość i niech tak zostanie a zwykłe niezwykłe przepraszam skierowane do isztar masz obowiązek napisać .Ale najlepiej zniknij fiuuuu !Obrażanie kobiet że w życiu ci nie wyszło -tanteda !
>a czemu nazywmy człowieka, który osiągnął pozycję zawodową i finansową na poziomie wyższym niż średni, człowiekiem sukcesu?
Czemu nie nazwiemy tak człowieka, który ma szczęśliwą rodzinę?
Sukces dla każdego jest czymś innym i nie koniecznie musi wiązać się z pieniędzmi.
Masz rację:)
W podobnym tonie napisałem ostatnio w innym miejscu:
http://forum.trojmiasto.pl/Zwyczajny-contra-Niezwyczajny-czyli-komunizm-powraca-t578988,1,30.html
~Kłapouchy
2014-12-06 13:20
Czemu nie nazwiemy tak człowieka, który ma szczęśliwą rodzinę?
Sukces dla każdego jest czymś innym i nie koniecznie musi wiązać się z pieniędzmi.
Masz rację:)
W podobnym tonie napisałem ostatnio w innym miejscu:
http://forum.trojmiasto.pl/Zwyczajny-contra-Niezwyczajny-czyli-komunizm-powraca-t578988,1,30.html
~Kłapouchy
2014-12-06 13:20
Ishtar poruszyła bardzo ciekawy temat, ale tak jak Wy potraficie sp....lić każdy wątek, trollując niemiłosiernie i ograniczając się jedynie do durnowatych wzajemnych złośliwości, to każdego by to zraziło do jakiejkolwiek dyskusji.
Wziąć i pobanować Was tak na dobry miesiąc, to może byście poszli po rozum do głowy :/
Rozumiem, gdzieś jakaś wstawka, drobna ironia, czy sarkazm, krótki "wkręt", ale nie 90% wątku pier..... o niczym!!
Wziąć i pobanować Was tak na dobry miesiąc, to może byście poszli po rozum do głowy :/
Rozumiem, gdzieś jakaś wstawka, drobna ironia, czy sarkazm, krótki "wkręt", ale nie 90% wątku pier..... o niczym!!
"Dziwię się", gdyż co poniektórzy uważają się przecież za mistrzów retoryki, a gdy czytam te złośliwe komentarze, to trollizmem zalatuje na kilometr.
Skoro nie mają argumentów, to niech nie trollują ciekawych wątków. Może Admin zorganizuje Poddział Hydeparku dla Nur fur Trollen i niech tam sobie prowadzą akademickie dyskusje o d...pie Maryni.
Skoro nie mają argumentów, to niech nie trollują ciekawych wątków. Może Admin zorganizuje Poddział Hydeparku dla Nur fur Trollen i niech tam sobie prowadzą akademickie dyskusje o d...pie Maryni.
Eksiu przyjacielska rada: nie jesteś tu zupełnie anonimowy więc bacz na to co piszesz bo kiedyś będziesz musiał ponieść konsekwencje swojego postępowania. Może los będzie mi sprzyjał i będę miał możliwość dopilnowania żeby były one możliwie dotkliwe.
"Ishtar poruszyła bardzo ciekawy temat, ale tak jak Wy potraficie sp....lić każdy wątek, trollując niemiłosiernie i ograniczając się jedynie do durnowatych wzajemnych złośliwości, to każdego by to zraziło do jakiejkolwiek dyskusji."
Odezwał się Ten co zawsze pisze na temat. Swoją drogą czyżbyś czuł się pominięty i stąd Twoja frustracja?
""Dziwię się", gdyż co poniektórzy uważają się przecież za mistrzów retoryki, a gdy czytam te złośliwe komentarze..."
I kto to pisze?
"Ishtar poruszyła bardzo ciekawy temat, ale tak jak Wy potraficie sp....lić każdy wątek, trollując niemiłosiernie i ograniczając się jedynie do durnowatych wzajemnych złośliwości, to każdego by to zraziło do jakiejkolwiek dyskusji."
Odezwał się Ten co zawsze pisze na temat. Swoją drogą czyżbyś czuł się pominięty i stąd Twoja frustracja?
""Dziwię się", gdyż co poniektórzy uważają się przecież za mistrzów retoryki, a gdy czytam te złośliwe komentarze..."
I kto to pisze?
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Cóż. Skoro krytykujesz innych musisz pogodzić się z tym że także możesz zostać skrytykowany. Sam niejedną wypowiedzią "zaśmiecałeś" cudze wątki ale teraz nie raczysz o tym pamiętać bo umieszcza cię to w grupie forumowiczów nazywanych przez Ciebie trollami. I nie jest to "personalna wstawka".
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Pontianac!
jasne ze mozna odnosci sukces w roznych dziedzinach--
--a doczytałes?--ten bogaty facet to ciekawa postac-
dla niego własnie rodzina i przyjaciele sa na samym poczatku listy
najwazniejszych rzeczy
podałam przykład
jak mozna cos osiagnac ,jednoczesnie bedac
OK anawet kims do nasladowania
A takze miec pasje...pasje!--o tym tez mówi..nie pamietam czy w tym artykule
i to powatarza wiele osób,które czuja sie ludzmi sukcesu--ROB ,CO ROBISZ Z PASJA
a ten gosc dodaje--jesli przestaje cie to pasjonowac-rzuc to!
nie chciałam zakłądac watku o kasie,sławie..bardziej o spełnianiu sie w zyciu
tak na maksa z radoscia:)
jasne ze mozna odnosci sukces w roznych dziedzinach--
--a doczytałes?--ten bogaty facet to ciekawa postac-
dla niego własnie rodzina i przyjaciele sa na samym poczatku listy
najwazniejszych rzeczy
podałam przykład
jak mozna cos osiagnac ,jednoczesnie bedac
OK anawet kims do nasladowania
A takze miec pasje...pasje!--o tym tez mówi..nie pamietam czy w tym artykule
i to powatarza wiele osób,które czuja sie ludzmi sukcesu--ROB ,CO ROBISZ Z PASJA
a ten gosc dodaje--jesli przestaje cie to pasjonowac-rzuc to!
nie chciałam zakłądac watku o kasie,sławie..bardziej o spełnianiu sie w zyciu
tak na maksa z radoscia:)
Pasja przy realizacji własnych celów zawodowych jest kluczem do sukcesu i nie jest to jakiś banał/frazes. Jeśli to, co robimy, wynika z naszych zainteresowań i potrafimy połączyć zarabianie z pasją, to sukces mamy murowany.
Jednakże znam ludzi, którzy odnoszę sukcesy biznesowe ale mają lekceważący stosunek do firm, którymi zarządzają i kierują się tylko rachunkiem ekonomicznym, a nierzadko zwyczajnie nie lubią branży/przedmiotu działalności poszczególnych firm. Po prostu, kupują firmy, nie interesując się jakoś emocjonalnie nimi; ot zwyczajnie mają przynosić kasę.
Parę tygodni temu miałem okazję rozmawiać dłuższą chwilę z p. Tadeuszem Jelcem, jednym z projektantów samochodów Jaguar - to przykład człowieka spełnionego życiowo i zawodowo, bo od 35 lat robi w życiu, o czym marzył od dziecka...projektuje samochody. A ostatnie jego "dziecko" Jaguar F-Type Coupe dostał nagrodę, jako najpiękniejszy sportowy samochód 2014 roku.
Naprawdę, ten człowiek mnie zafascynował i zainspirował, bo poza tym że jest bardzo skromny, to genialny w tym co robi. Gdzieś na stronach motoryzacyjnych trojmiasto.pl jest z nim wywiad, gdyby to kogoś zainteresowało.
Jednakże znam ludzi, którzy odnoszę sukcesy biznesowe ale mają lekceważący stosunek do firm, którymi zarządzają i kierują się tylko rachunkiem ekonomicznym, a nierzadko zwyczajnie nie lubią branży/przedmiotu działalności poszczególnych firm. Po prostu, kupują firmy, nie interesując się jakoś emocjonalnie nimi; ot zwyczajnie mają przynosić kasę.
Parę tygodni temu miałem okazję rozmawiać dłuższą chwilę z p. Tadeuszem Jelcem, jednym z projektantów samochodów Jaguar - to przykład człowieka spełnionego życiowo i zawodowo, bo od 35 lat robi w życiu, o czym marzył od dziecka...projektuje samochody. A ostatnie jego "dziecko" Jaguar F-Type Coupe dostał nagrodę, jako najpiękniejszy sportowy samochód 2014 roku.
Naprawdę, ten człowiek mnie zafascynował i zainspirował, bo poza tym że jest bardzo skromny, to genialny w tym co robi. Gdzieś na stronach motoryzacyjnych trojmiasto.pl jest z nim wywiad, gdyby to kogoś zainteresowało.
Pasja to tez tworzenie i nie mam na mysli tylko samochodów..itd
to PRAWDZIWE STWARZANIE RZECzZWISTOSCI -ZMIENIANIE JEJ!
ja nie krzycze:)p
własnie ta roznica o której piszesz--pasjonat i jego działe
i ktos ,kto tylko prowadzi interesy--nic wiecej
jaka jest roznica miedzy efektem ich działalnosci?
to jest jak martwa i zywa faktura1
człowiek zpasja wkłąda moc energii w swoje dziela..dosłownie -MIŁOSC
i to jest proces od poczatku do konca zywy i "uswiecony" bo zaprojektowany z sercem,zrobiony..dopieszczony i sprzedawany z sercem
mnie sie jeszcze marzy -aby ludzie ,którzy sa na samym dole tej zywej fabryki --sprzedawali to z radoscia
tak powinna wygladac cała gospodarka--od ludzi dla ludzi z sercem
nie tworzenie dla kasy..sprzedawanie dla kasy..praca dla kasy..i bezmyslne zakupy
nawet sprzatajac smieci mozna na odwal i z pasja do czystosci i ładu
myjac komus pupe mozna na odwal i z obrzydzeniem
ale i z poczuciem ,ze ktos bedzi czuł sie lepiej--ze to wszystko jest baardzo potrzebne i ma sens
----------
co sadzicie o tym--to trojmiejski przypadek
wg mnie szkoda ,ze obiekt niszczeje--- POWSTAŁ Z PASJI
http://mojapasjajest.blogspot.com/2013/05/kaszubski-zamek.html
to PRAWDZIWE STWARZANIE RZECzZWISTOSCI -ZMIENIANIE JEJ!
ja nie krzycze:)p
własnie ta roznica o której piszesz--pasjonat i jego działe
i ktos ,kto tylko prowadzi interesy--nic wiecej
jaka jest roznica miedzy efektem ich działalnosci?
to jest jak martwa i zywa faktura1
człowiek zpasja wkłąda moc energii w swoje dziela..dosłownie -MIŁOSC
i to jest proces od poczatku do konca zywy i "uswiecony" bo zaprojektowany z sercem,zrobiony..dopieszczony i sprzedawany z sercem
mnie sie jeszcze marzy -aby ludzie ,którzy sa na samym dole tej zywej fabryki --sprzedawali to z radoscia
tak powinna wygladac cała gospodarka--od ludzi dla ludzi z sercem
nie tworzenie dla kasy..sprzedawanie dla kasy..praca dla kasy..i bezmyslne zakupy
nawet sprzatajac smieci mozna na odwal i z pasja do czystosci i ładu
myjac komus pupe mozna na odwal i z obrzydzeniem
ale i z poczuciem ,ze ktos bedzi czuł sie lepiej--ze to wszystko jest baardzo potrzebne i ma sens
----------
co sadzicie o tym--to trojmiejski przypadek
wg mnie szkoda ,ze obiekt niszczeje--- POWSTAŁ Z PASJI
http://mojapasjajest.blogspot.com/2013/05/kaszubski-zamek.html
Halewicz:
"Pasja przy realizacji własnych celów zawodowych jest kluczem do sukcesu i nie jest to jakiś banał/frazes. Jeśli to, co robimy, wynika z naszych zainteresowań i potrafimy połączyć zarabianie z pasją, to sukces mamy murowany."
Są takie zawody w Polsce, przy których pasja i ciężka praca nie przynoszą satysfakcji w postaci dużych pieniędzy czy prestiżu, mimo iż praca bardzo odpowiedzialna i pożyteczna.
W moim zawodzie sukces odnosi się za granica.W Polsce niestety nie wszędzie.
"Pasja przy realizacji własnych celów zawodowych jest kluczem do sukcesu i nie jest to jakiś banał/frazes. Jeśli to, co robimy, wynika z naszych zainteresowań i potrafimy połączyć zarabianie z pasją, to sukces mamy murowany."
Są takie zawody w Polsce, przy których pasja i ciężka praca nie przynoszą satysfakcji w postaci dużych pieniędzy czy prestiżu, mimo iż praca bardzo odpowiedzialna i pożyteczna.
W moim zawodzie sukces odnosi się za granica.W Polsce niestety nie wszędzie.
zgadzam sie z wami --tutaj sukces odnosi niewielu i
reszta wojuje z urzednikami....:(
zawisc
biurokracja
niedocenianie przedsiebiorczosci i UCZCIWOSCI!!!!!!
brak wsparcia dla poczatkujacych ,
lub/I nowych wymagajacych projektów..,
odgórne głupie przepisy,
zzynanie niewspolmiernej kasy z podatnika przedsieb.,......
a pomysłowosci Polakom nie brakuje...
http://www.biztok.pl/tech/dwojka-polakow-zmienia-swiat-do-spolki-billem-gatesem-robocze_a18934
reszta wojuje z urzednikami....:(
zawisc
biurokracja
niedocenianie przedsiebiorczosci i UCZCIWOSCI!!!!!!
brak wsparcia dla poczatkujacych ,
lub/I nowych wymagajacych projektów..,
odgórne głupie przepisy,
zzynanie niewspolmiernej kasy z podatnika przedsieb.,......
a pomysłowosci Polakom nie brakuje...
http://www.biztok.pl/tech/dwojka-polakow-zmienia-swiat-do-spolki-billem-gatesem-robocze_a18934
Czasem jest tak, że ludzie nie chcą wyjeżdżać za granicę by tam spełniać się finansowo i być bardziej szanowanym, bo jednak coś w ojczyznie ich trzyma, czegoś się dorobili, mają małe dzieci, dom i wtedy niestety pozostaję im taka satysfakcja o której pisała Isztar, czyli pełnienie swoich obowiązków z sercem i radość z tego, że u drugiej osoby pojawił się uśmiech.
Niestety poza tymi aspektami, z resztą bardzo ważnymi, pozostaje spełnianie coraz większej liczby obowiązków za te same pieniądze i biada temu co wystąpi przed szereg.
Nie zazdroszczę tym, co dorobili się większych pieniędzy, mogą kupić sobie droższe ubrania, samochód...bo mieli pomysł na siebie , na życie, pracowali ciężko, mają silny charakter, umiejętności...bo nic nie spadło im z nieba, mają swoje problemy tak jak inni.
Sama ciężko pracowałam na to co mam teraz...w wieku 21 lat zaczęłam budować dom w którym mieszkam wraz z rodziną którą założyłam z mężem...moje dzieci są zdrowe.
A to, że żyję skromniej...no cóż, może kiedyś będzie lepiej:-)
Niestety poza tymi aspektami, z resztą bardzo ważnymi, pozostaje spełnianie coraz większej liczby obowiązków za te same pieniądze i biada temu co wystąpi przed szereg.
Nie zazdroszczę tym, co dorobili się większych pieniędzy, mogą kupić sobie droższe ubrania, samochód...bo mieli pomysł na siebie , na życie, pracowali ciężko, mają silny charakter, umiejętności...bo nic nie spadło im z nieba, mają swoje problemy tak jak inni.
Sama ciężko pracowałam na to co mam teraz...w wieku 21 lat zaczęłam budować dom w którym mieszkam wraz z rodziną którą założyłam z mężem...moje dzieci są zdrowe.
A to, że żyję skromniej...no cóż, może kiedyś będzie lepiej:-)
Graszka quote: "(...) i biada temu co wystąpi przed szereg" tiaaa...oooo Zwyczajni tego nie lubią, zagryzą każdego z ambicjami.
W mojej ocenie to problem polskiej mentalności i będzie musiało zapewne minąć całe pokolenie, zanim cokolwiek się zmieni. A Polacy to wyjątkowo zdolni i pracowici ludzie i naprawdę doceniani za granicą. Szkoda tylko, że w Polsce, tak jak napisała Ishtar, podcina im się skrzydła i ściąga w dół, gdy próbują je rozwinąć.
W mojej ocenie to problem polskiej mentalności i będzie musiało zapewne minąć całe pokolenie, zanim cokolwiek się zmieni. A Polacy to wyjątkowo zdolni i pracowici ludzie i naprawdę doceniani za granicą. Szkoda tylko, że w Polsce, tak jak napisała Ishtar, podcina im się skrzydła i ściąga w dół, gdy próbują je rozwinąć.
To i tak duzo osiagnełas---duzy solidny dom
i trzymajca sie razem nie-rozbita rodzina
dobry zwiazek!!!!!
wg mnie --to ogrom!
..Stabilna praca---to jest przy okazji--dobre ...A nawet super -0bo jest poczucie bezpieczenstwa
ale dla mnie to najbardziej ruchoma rzecz..
małzenstwo -nawet jak sie rozpadnie--to i wtedy mozna utrzymywac dobre relacje,,przyjzn ,czasunek--a to w takim układzie tez sukces!
tylko czy ten sukces zalezy tylko od jednej osoby?
i trzymajca sie razem nie-rozbita rodzina
dobry zwiazek!!!!!
wg mnie --to ogrom!
..Stabilna praca---to jest przy okazji--dobre ...A nawet super -0bo jest poczucie bezpieczenstwa
ale dla mnie to najbardziej ruchoma rzecz..
małzenstwo -nawet jak sie rozpadnie--to i wtedy mozna utrzymywac dobre relacje,,przyjzn ,czasunek--a to w takim układzie tez sukces!
tylko czy ten sukces zalezy tylko od jednej osoby?
mamy troche przechlapane
ale ...znowu
nie tak bardzo jak w krajach 3 swiata
-wiec moze
...powrócic do pasji i marzen???:)
w mysl zasady -wzmacniaj to co pozytywne
o negatywnym nie mysl wcale
odbij podkrecona piłeczke tak ,aby twoj przeciwnik WŁASNIE ja złapał!
wiecie co mam na mysli--na kazdego jest sposób
jest pozytywna manipulacja
jesli w danej dziedzinie nie mozna zrobic sukcesu teraz-to badz takim pierwszym ogniwem ,zeby to zmienic!-np:)
ale ...znowu
nie tak bardzo jak w krajach 3 swiata
-wiec moze
...powrócic do pasji i marzen???:)
w mysl zasady -wzmacniaj to co pozytywne
o negatywnym nie mysl wcale
odbij podkrecona piłeczke tak ,aby twoj przeciwnik WŁASNIE ja złapał!
wiecie co mam na mysli--na kazdego jest sposób
jest pozytywna manipulacja
jesli w danej dziedzinie nie mozna zrobic sukcesu teraz-to badz takim pierwszym ogniwem ,zeby to zmienic!-np:)
Halewicz--lepiej miec niewielu prawdziwych...
poza tym samotnosc uczy:)
nie jest efektem nauki--zrob to samo innym
a wrecz odwrotnie!
ludzie działaja mechanicznie..Zazwyczaj ..Nie zgłebiaja sie
nie mysla--co ty czujesz--moze ja tak kiedys...?
tylko jak automaty
szybkja egoistyczna reakcja..To jest nasze główne motto
wszyscy temu ulegamy--ty ,ja ...
jesli to stwierdzisz ---mniej zalu do innych bedzie.. Wkoncu wcale
zauwazenie własnej ułomnosci,niedociagniec ,wad--jest 1 krokiem do
lepienia siebi doskonalszego--to droga do sukcesu
nie bedzie nia jesli zaprzeczymy temu!
kazdy!!!..Kazdy ma na sumienieu zaniedbanie wobec drugiego człowieka...:)
poza tym samotnosc uczy:)
nie jest efektem nauki--zrob to samo innym
a wrecz odwrotnie!
ludzie działaja mechanicznie..Zazwyczaj ..Nie zgłebiaja sie
nie mysla--co ty czujesz--moze ja tak kiedys...?
tylko jak automaty
szybkja egoistyczna reakcja..To jest nasze główne motto
wszyscy temu ulegamy--ty ,ja ...
jesli to stwierdzisz ---mniej zalu do innych bedzie.. Wkoncu wcale
zauwazenie własnej ułomnosci,niedociagniec ,wad--jest 1 krokiem do
lepienia siebi doskonalszego--to droga do sukcesu
nie bedzie nia jesli zaprzeczymy temu!
kazdy!!!..Kazdy ma na sumienieu zaniedbanie wobec drugiego człowieka...:)
Czasem dwie, a nawet więcej osób, przyczynia się do sukcesu.Mogą czerpać korzyści wszyscy, którzy się do tego przyczynili i to jest piękne.
Nie warto zazdrościć, porównywać się z innymi, życzyć im źle...
Od biadolenia i użalania się nad sobą kapitał nie wzrośnie i dzieci nie będzie:-)
Halewicz--- jestem osobą, która, tak jak określił mój mąż " chcąca zbawić świat" nie identyfikuję się akurat z tym, ale często, nie potrafię odwrócić się od kogoś kto potrzebuję pomocy.Kiedyś pewna kobieta poprosiła mnie o chleb.Wzięłamją pod rękę i zrobiłam jej zakupy.Dostałam takie lekkie bury za to, " bo przecież są instytucje..."
Nie mam nikogo z poza rodziny, kogo bym mogła określić mianem przyjaciółki czy przyjaciela...Zawiodłam się wiele razy i w przyjaźń poprostu nie wierzę.
Mam najlepsze kumpele i dobrych znajomych
Nie warto zazdrościć, porównywać się z innymi, życzyć im źle...
Od biadolenia i użalania się nad sobą kapitał nie wzrośnie i dzieci nie będzie:-)
Halewicz--- jestem osobą, która, tak jak określił mój mąż " chcąca zbawić świat" nie identyfikuję się akurat z tym, ale często, nie potrafię odwrócić się od kogoś kto potrzebuję pomocy.Kiedyś pewna kobieta poprosiła mnie o chleb.Wzięłamją pod rękę i zrobiłam jej zakupy.Dostałam takie lekkie bury za to, " bo przecież są instytucje..."
Nie mam nikogo z poza rodziny, kogo bym mogła określić mianem przyjaciółki czy przyjaciela...Zawiodłam się wiele razy i w przyjaźń poprostu nie wierzę.
Mam najlepsze kumpele i dobrych znajomych
no jest---nie tylko daje zapomniec
i daje odstresowac sie --
naprawic napedzic zastała fizjjologie..i dotlenic mozg-
kształtuje pewne cechy charakteru---jak ambicja ,wytrwałosc,odwaga podejm.decyzji..znoszenia porazki
podejmoiwania walki na nowo;pomimo zmeczenia
zdrowego wspolzawodnictwa
nauki,zmiany stretegii...itd
wszystkiego-czego potrzebujemy w danej dziedzinie--zyciu-aby osiagnac cel,utrzymac pozycje...
wrecz uwazam ,ze warto pomyslec nad forma cwiczen-by nie tylko
jak dla biurowca--rozruszac to-co nie jest uzywane
ale i zeby wzmocnic pozadane cechy
i daje odstresowac sie --
naprawic napedzic zastała fizjjologie..i dotlenic mozg-
kształtuje pewne cechy charakteru---jak ambicja ,wytrwałosc,odwaga podejm.decyzji..znoszenia porazki
podejmoiwania walki na nowo;pomimo zmeczenia
zdrowego wspolzawodnictwa
nauki,zmiany stretegii...itd
wszystkiego-czego potrzebujemy w danej dziedzinie--zyciu-aby osiagnac cel,utrzymac pozycje...
wrecz uwazam ,ze warto pomyslec nad forma cwiczen-by nie tylko
jak dla biurowca--rozruszac to-co nie jest uzywane
ale i zeby wzmocnic pozadane cechy
Zauważyłem, że od kiedy podjąłem wysiłek ćwiczeń fizycznych i tak się porządnie spocę, to zupełnie inaczej (lepiej) przychodzi mi pracować w trudniejszych warunkach. O ile wysiłek umysłowy bywa wyniszczający dla człowieka, to tyle wysiłek fizyczny przynosi chwilowe zmęczenie, a potem swego rodzaju satysfakcję.
@megiii - dla mnie sukces (zawodowy) jest zwieńczeniem wysiłków mojej pracy i pracy całego zespołu. Trudno o jakąś językową definicję "człowieka sukcesu" ale jeśli już miałbym jakąkolwiek popełnić, to w mojej ocenie człowiek sukcesu to ten, który nie tylko osiąga zamierzone cele ale również kreuje wokół siebie pozytywną rzeczywistość i ją zmienia na lepsze, nie tylko dla siebie ale również dla innych.
Co do ludzi "zwyczajnych", to już pisałem o takowych. Dla mnie pojęcie człowieka "zwyczajnego" nie ma pozytywnych konotacji. Ludzie uważający się za zwyczajnych są przepełnieni kompleksami, życiowym nieudacznictwem i ogólną niechęcią, a bywa że i nienawiścią do wszystkich innych, którzy są w jakikolwiek sposób niezwyczajni, czy osiągają sukcesy. Może to kontrowersyjne ale tak właśnie postrzegam "zwyczajność" - jako silny negatyw w społecznych postawach.
@wdr - nie wypowiadam się na temat mojego życia intymnego ale przyjmuje się, iż ktoś więcej mówi/pisze o swoich seksualnych możliwościach i podbojach, tym bardziej odległe jest to od rzeczywistości^^ Ergo, prawdziwy mężczyzna nie rozmawia publicznie o seksie - przyjmij tę zasadę albo odrzuć; Twoja wola^^
Co do ludzi "zwyczajnych", to już pisałem o takowych. Dla mnie pojęcie człowieka "zwyczajnego" nie ma pozytywnych konotacji. Ludzie uważający się za zwyczajnych są przepełnieni kompleksami, życiowym nieudacznictwem i ogólną niechęcią, a bywa że i nienawiścią do wszystkich innych, którzy są w jakikolwiek sposób niezwyczajni, czy osiągają sukcesy. Może to kontrowersyjne ale tak właśnie postrzegam "zwyczajność" - jako silny negatyw w społecznych postawach.
@wdr - nie wypowiadam się na temat mojego życia intymnego ale przyjmuje się, iż ktoś więcej mówi/pisze o swoich seksualnych możliwościach i podbojach, tym bardziej odległe jest to od rzeczywistości^^ Ergo, prawdziwy mężczyzna nie rozmawia publicznie o seksie - przyjmij tę zasadę albo odrzuć; Twoja wola^^
hm
Czyli człowieka zwyczajnego ustawiasz w szeregu z nieudacznikiem,
A człowieka sukcesu oceniasz tylko na poziomie zawodowym i nie patrzysz poza życie zawodowe?
Pewnie jest w tym troszkę racji sama jestem typem pracoholika który kiedy wylądował na l4 strasznie to przeżył wpadając niemal w bramkę tego narzekającego nieudacznika na szczęście w porę się obudziłam i znalazłam sposób na życie, a dzięki temu i równowagę pomiędzy życiem zawodowym i domowym znajdując na wszystko czas.
Właśnie to doświadczenie nauczyło mnie pokory w życiu zawodowym które po niedługim czasie mogłam wykorzystać w pracy, rozwijać się, awansować itd.
Znam jednak co najmniej dwie osoby zwyczajne uważane niemal za nieudaczników które znalazły swój sposób na życie i szczęście po pracy w innej rzeczywistości. Pierwsza osoba pracownik biurowy przeciętny zjadacz suchej kanapki z serem godziny pracy 8-16. Pracujący na dyżurach w pogotowiu. Na pytanie dlaczego to robisz? odpowiada bo lubię. A co z kasą? Nie robię tego dla kasy tylko aby pomagać, czuć się potrzebnym, uwielbiam wychodzić z masakry jakiegoś wypadku bez ofiar,-wygrywam. Pracy w pogotowiu nie traktuje jako pracy zarobkowej
Jak go nazwiesz? zwyczajnym, czy człowiekiem sukcesu za swoją pracę nie dostaje kasy (pss coś tam dostaje, ale raczej mało), ciągle się dokształca, o wyjeździe za granice nawet nie myśli
Czyli człowieka zwyczajnego ustawiasz w szeregu z nieudacznikiem,
A człowieka sukcesu oceniasz tylko na poziomie zawodowym i nie patrzysz poza życie zawodowe?
Pewnie jest w tym troszkę racji sama jestem typem pracoholika który kiedy wylądował na l4 strasznie to przeżył wpadając niemal w bramkę tego narzekającego nieudacznika na szczęście w porę się obudziłam i znalazłam sposób na życie, a dzięki temu i równowagę pomiędzy życiem zawodowym i domowym znajdując na wszystko czas.
Właśnie to doświadczenie nauczyło mnie pokory w życiu zawodowym które po niedługim czasie mogłam wykorzystać w pracy, rozwijać się, awansować itd.
Znam jednak co najmniej dwie osoby zwyczajne uważane niemal za nieudaczników które znalazły swój sposób na życie i szczęście po pracy w innej rzeczywistości. Pierwsza osoba pracownik biurowy przeciętny zjadacz suchej kanapki z serem godziny pracy 8-16. Pracujący na dyżurach w pogotowiu. Na pytanie dlaczego to robisz? odpowiada bo lubię. A co z kasą? Nie robię tego dla kasy tylko aby pomagać, czuć się potrzebnym, uwielbiam wychodzić z masakry jakiegoś wypadku bez ofiar,-wygrywam. Pracy w pogotowiu nie traktuje jako pracy zarobkowej
Jak go nazwiesz? zwyczajnym, czy człowiekiem sukcesu za swoją pracę nie dostaje kasy (pss coś tam dostaje, ale raczej mało), ciągle się dokształca, o wyjeździe za granice nawet nie myśli
@megiii - quote: "Czyli człowieka zwyczajnego ustawiasz w szeregu z nieudacznikiem, A człowieka sukcesu oceniasz tylko na poziomie zawodowym i nie patrzysz poza życie zawodowe?"
Nie. Pojęcie "zwyczajny człowiek" wyraziłem jako określenie pewnego typu ludzi o bardzo negatywnym stosunku do świata i innych ludzi, którzy mogą/mają ciut więcej od nich samych. "Zwyczajnych" ludzi, tu zwracam uwagę na cudzysłów, z reguły charakteryzuje życiowa nieporadność.
Co do osób, które żyją na poziomie minimum socjalnego/egzystencjalnego i twierdzą, że są szczęśliwe, że nie pracują dla zarobku tylko mają misję do spełnienia, etc., to powiem zupełnie szczerze, że mam duże wątpliwości ale nie wykluczam, że mówią prawdę.
Z jednej strony mam przykład św. Franciszka i jego świadome odrzucenie życia w luksusie, św. Tomasza z Akwinu, który również zrezygnował z wygodnego życia, a ich świadectwa są wzorem do naśladowania; z drugiej strony większość ludzi ma swoje marzenia, niespełnione ambicje, oczekiwania i roszczenia, a aby nie wyjść na życiowo niezaradnych twierdzą, że to co robią, robią dla przyjemności i pracują dla idei.
Nie znam człowieka, trudno mi zatem go "nazwać", czy uznać że jest w swojej postawie fałszywy, czy autentycznie franciszkański i prawdziwy.
Oczywiście, że są ludzie, którzy są minimalistami i nie mają wymagań wobec życia, wystarcza im to, co mają, a nie znając innego życia od tego w którym żyją, zwyczajnie pogodzili się ze swoim losem i nie mają żadnych ambicji.
Nie. Pojęcie "zwyczajny człowiek" wyraziłem jako określenie pewnego typu ludzi o bardzo negatywnym stosunku do świata i innych ludzi, którzy mogą/mają ciut więcej od nich samych. "Zwyczajnych" ludzi, tu zwracam uwagę na cudzysłów, z reguły charakteryzuje życiowa nieporadność.
Co do osób, które żyją na poziomie minimum socjalnego/egzystencjalnego i twierdzą, że są szczęśliwe, że nie pracują dla zarobku tylko mają misję do spełnienia, etc., to powiem zupełnie szczerze, że mam duże wątpliwości ale nie wykluczam, że mówią prawdę.
Z jednej strony mam przykład św. Franciszka i jego świadome odrzucenie życia w luksusie, św. Tomasza z Akwinu, który również zrezygnował z wygodnego życia, a ich świadectwa są wzorem do naśladowania; z drugiej strony większość ludzi ma swoje marzenia, niespełnione ambicje, oczekiwania i roszczenia, a aby nie wyjść na życiowo niezaradnych twierdzą, że to co robią, robią dla przyjemności i pracują dla idei.
Nie znam człowieka, trudno mi zatem go "nazwać", czy uznać że jest w swojej postawie fałszywy, czy autentycznie franciszkański i prawdziwy.
Oczywiście, że są ludzie, którzy są minimalistami i nie mają wymagań wobec życia, wystarcza im to, co mają, a nie znając innego życia od tego w którym żyją, zwyczajnie pogodzili się ze swoim losem i nie mają żadnych ambicji.
Halewicz zapewne masz dużo racji, samej ciężko mi zrozumieć kolegę, nie wierzę też, że jest człowiekiem pozbawionym ambicji. Możliwe, że stan poziomu życia jaki teraz jest stanem chwilowym półśrodkiem lub przerywnikiem drogi do większego celu.
Pomimo, że jest człowiekiem który nie przywiązuje wagi do rzeczy materialnych. Tacy ludzie też są.
Ludzi bez ambicji, jednak ciągle narzekających jak to jest zle, zaglądającym tym którym się lepiej wiedzie do garnka, portfela, życia z zawiścią wrzucam jednak do bramki Nieudacznicy
Pomimo, że jest człowiekiem który nie przywiązuje wagi do rzeczy materialnych. Tacy ludzie też są.
Ludzi bez ambicji, jednak ciągle narzekających jak to jest zle, zaglądającym tym którym się lepiej wiedzie do garnka, portfela, życia z zawiścią wrzucam jednak do bramki Nieudacznicy
@megiii - Ty ich określasz "Nieudacznikami", ja przyjąłem, nie bez powodu, określenie "Zwyczajni":)
Dlatego właśnie, że sama masz wątpliwości, co do wiarygodności takich skrajnych, minimalistycznych życiowych postaw, trudno dawać wiarę w prawdziwe intencje takim ludziom - ale, co podkreślam, nie można wykluczyć, że faktycznie czują w sobie jakąś misję, wrodzoną franciszkańską skromność...i szczerze powiedziawszy mogę im tylko wtedy zazdrościć. Nie mam w sobie tej franciszkańskiej skromności, choć chciałbym.
Dlatego właśnie, że sama masz wątpliwości, co do wiarygodności takich skrajnych, minimalistycznych życiowych postaw, trudno dawać wiarę w prawdziwe intencje takim ludziom - ale, co podkreślam, nie można wykluczyć, że faktycznie czują w sobie jakąś misję, wrodzoną franciszkańską skromność...i szczerze powiedziawszy mogę im tylko wtedy zazdrościć. Nie mam w sobie tej franciszkańskiej skromności, choć chciałbym.
Myślę, że ta franciszkańska skromność przychodzi łatwiej ludziom którzy jednak jeszcze nie osiągnęli pełnego sukcesu, oczywiście z różnych przyczyn. Bo albo nie mieli jeszcze pomysłu na życie i siebie kiedy zaczynali swoją franciszkańską drogę po prostu zaczęło ich cieszyć to co robią i uznawać właśnie to za sukces.
Sama raczej też nie potrafiłabym zawrócić i zrezygnować z tego co mam i poświęcić się innym. Niestety
Sama raczej też nie potrafiłabym zawrócić i zrezygnować z tego co mam i poświęcić się innym. Niestety
@megiii - poruszyłaś ciekawą kwestię, że raz osiągnąwszy sukces i wchodząc wyżej na drabinę, trudno nam zejść w dół w sposób dobrowolny, wyzbyć się dóbr, które nas otaczają, a który uzyskaliśmy jako owoce sukcesu i dokonać poświęcenia na rzecz innych wartości albo ludzi. Tak właśnie zrobił św. Franciszek i to dopiero jest życiowy sukces, bo zrobił to nie na pokaz, czy w sytuacji przymuszenia, a właśnie taką życiową drogę obrał.
Szkoda, że nie mamy w sobie tyle ducha, co św. Franciszek. Myślę, że mnie oceniłby krytycznie i pogroził palcem, a ja bezsprzecznie przyznałbym mu rację:)
@wdr - w moim systemie wartości zjedzenie kolacji z kobietą (nie zakończonej seksem) absolutnie nie uważam za stracony czy "zwyczajny" czas, bynajmniej, uważam za doskonały i niezwyczajny czas.
Szkoda, że nie mamy w sobie tyle ducha, co św. Franciszek. Myślę, że mnie oceniłby krytycznie i pogroził palcem, a ja bezsprzecznie przyznałbym mu rację:)
@wdr - w moim systemie wartości zjedzenie kolacji z kobietą (nie zakończonej seksem) absolutnie nie uważam za stracony czy "zwyczajny" czas, bynajmniej, uważam za doskonały i niezwyczajny czas.
megiii
"Sama raczej też nie potrafiłabym zawrócić i zrezygnować z tego co mam i poświęcić się innym. Niestety"
To właśnie jeden z najpiękniejszych przejawów egoizmu, jaki można sobie wyobrazić. Dał początek takiej wartości jak rodzina i dbanie o bliskich, nie o "wszystkich". Bez tego wszyscy bylibyśmy "matkami miłosierdzia", ale czy rozwinęłoby się społeczeństwo kooperacyjne, zdolne pomimo różnic i granic pomiędzy jednostkami i ich habitatami (np. rodziną) do współpracy i rozwoju jako całość?
"Sama raczej też nie potrafiłabym zawrócić i zrezygnować z tego co mam i poświęcić się innym. Niestety"
To właśnie jeden z najpiękniejszych przejawów egoizmu, jaki można sobie wyobrazić. Dał początek takiej wartości jak rodzina i dbanie o bliskich, nie o "wszystkich". Bez tego wszyscy bylibyśmy "matkami miłosierdzia", ale czy rozwinęłoby się społeczeństwo kooperacyjne, zdolne pomimo różnic i granic pomiędzy jednostkami i ich habitatami (np. rodziną) do współpracy i rozwoju jako całość?
@Halewicz
" w moim systemie wartości zjedzenie kolacji z kobietą (nie zakończonej seksem) absolutnie nie uważam za stracony czy "zwyczajny" czas, bynajmniej, uważam za doskonały i niezwyczajny czas."
O ty fetyszysto ! Cicha woda. To jak kobieta spytałaby się po kolacji "Może pójdziemy na pięterko?" To byś odpowiedział ja już jestem spełniony!? ;P
" w moim systemie wartości zjedzenie kolacji z kobietą (nie zakończonej seksem) absolutnie nie uważam za stracony czy "zwyczajny" czas, bynajmniej, uważam za doskonały i niezwyczajny czas."
O ty fetyszysto ! Cicha woda. To jak kobieta spytałaby się po kolacji "Może pójdziemy na pięterko?" To byś odpowiedział ja już jestem spełniony!? ;P
Halewiczu, ale dlaczego uważasz to za niedoskonałość? Wartościowanie pozytywne swoich bliskich i innych sprzyjających, pomocnych nam osób to, uważam, zupełnie zdrowe podejście.
Franciszkańska asceza to, nie przeczę, bardzo szczytna idea, która powinna być wręcz siłą wdrożona dla kapłanów i nauczycieli Kościoła; ale czy nie lepiej pozostawić to w sferze "jedynie przykładu" dla innych wierzących i nie forsować ich do myślenia (jak sam stwierdziłeś), że coś im dolega duchowo? Taki drogowskaz będzie im oświetlał drogę, jednak po co mieliby sami dążyć do bycia tym "drogowskazem"?
Franciszkańska asceza to, nie przeczę, bardzo szczytna idea, która powinna być wręcz siłą wdrożona dla kapłanów i nauczycieli Kościoła; ale czy nie lepiej pozostawić to w sferze "jedynie przykładu" dla innych wierzących i nie forsować ich do myślenia (jak sam stwierdziłeś), że coś im dolega duchowo? Taki drogowskaz będzie im oświetlał drogę, jednak po co mieliby sami dążyć do bycia tym "drogowskazem"?
@K7 quote: "Taki drogowskaz będzie im oświetlał drogę, jednak po co mieliby sami dążyć do bycia tym "drogowskazem"?"
Gdyż dla każdej osoby wierzącej (faktycznie i prawdziwie) celem jest świętość, taka właśnie, jaką reprezentował św. Franciszek z Asyżu; i bycie drogowskazem dla innych. Dawanie takiego świadectwa wiary jest wypełnieniem słów Chrystusa:
Łk 9 "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże".
A że człowiek wierzący z natury rzeczy jest duchowo słaby, ulega pokusom i wybiera zawsze łatwiejszą drogę (na skróty), to i świadczy to o jego niedoskonałości ale dobrym symptomem jest, jeśli uznaje swoje słabości i stara się z nimi walczyć.
@wdr - przepraszam ale nie będę kontynuował tego tematu:) Rozumiem, że zżera Ciebie ciekawość, jak wygląda moje życie intymne ale to pozostanie już moją tajemnicą^^
Gdyż dla każdej osoby wierzącej (faktycznie i prawdziwie) celem jest świętość, taka właśnie, jaką reprezentował św. Franciszek z Asyżu; i bycie drogowskazem dla innych. Dawanie takiego świadectwa wiary jest wypełnieniem słów Chrystusa:
Łk 9 "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże".
A że człowiek wierzący z natury rzeczy jest duchowo słaby, ulega pokusom i wybiera zawsze łatwiejszą drogę (na skróty), to i świadczy to o jego niedoskonałości ale dobrym symptomem jest, jeśli uznaje swoje słabości i stara się z nimi walczyć.
@wdr - przepraszam ale nie będę kontynuował tego tematu:) Rozumiem, że zżera Ciebie ciekawość, jak wygląda moje życie intymne ale to pozostanie już moją tajemnicą^^
"Gdyż dla każdej osoby wierzącej (faktycznie i prawdziwie) celem jest świętość, taka właśnie, jaką reprezentował św. Franciszek z Asyżu; i bycie drogowskazem dla innych. "
To czemu nie porzucisz wszystkiego co posiadasz i nie pójdziesz drogą stricto franciszkańską? Przecież masz wolna wolę i w każdej chwili mógłbyś to zrobić. Co Ci przeszkadza w "zaparciu się samego siebie"?
To czemu nie porzucisz wszystkiego co posiadasz i nie pójdziesz drogą stricto franciszkańską? Przecież masz wolna wolę i w każdej chwili mógłbyś to zrobić. Co Ci przeszkadza w "zaparciu się samego siebie"?
"Zacytuję sam siebie quote: "A że człowiek wierzący z natury rzeczy jest duchowo słaby, ulega pokusom(...). Zatem nie mam wystarczająco (jeszcze) sił, aby sprostać takiemu wyzwaniu."
O nie nie, tak łatwo się nie wywiniesz :-) Zapytam jeszcze raz: co Ci przeszkadza we wstaniu w tej chwili od komputera, zrzuceniu wierzchniej odzieży i oddaniu innym, oddaniu całego majątku przypadkowym ludziom, i rozpoczęciu życia w ascezie? Przecież możesz to zrobić teraz, w tej chwili. Wystarczy wstać i to zrobić...
Skoro nie masz odwagi na podążanie drogą, której tak bronisz i sam nauczasz, to jaką wartość mają Twoje słowa?...
O nie nie, tak łatwo się nie wywiniesz :-) Zapytam jeszcze raz: co Ci przeszkadza we wstaniu w tej chwili od komputera, zrzuceniu wierzchniej odzieży i oddaniu innym, oddaniu całego majątku przypadkowym ludziom, i rozpoczęciu życia w ascezie? Przecież możesz to zrobić teraz, w tej chwili. Wystarczy wstać i to zrobić...
Skoro nie masz odwagi na podążanie drogą, której tak bronisz i sam nauczasz, to jaką wartość mają Twoje słowa?...
Czy człowiek, który osiągnął w życiu dużo dóbr materialnych, nie może być osobą prawdziwie wierzącą?
Ktoś, kto ma własną firmę, daję ludziom pracę i płacę, dzięki temu mają za co żyć.Nie chodzi o to, żeby rozdawać ludziom rzeczy i pieniądze, tylko" dać wędkę i nauczyć łowić"
Nie chodzi o to, żeby stać się ubogim fizycznie, pozbyć się wielkiego domu i zamieszkać na pustyni.
Ktoś, kto ma własną firmę, daję ludziom pracę i płacę, dzięki temu mają za co żyć.Nie chodzi o to, żeby rozdawać ludziom rzeczy i pieniądze, tylko" dać wędkę i nauczyć łowić"
Nie chodzi o to, żeby stać się ubogim fizycznie, pozbyć się wielkiego domu i zamieszkać na pustyni.
@K7 - przeczytaj co Graszka napisała, jakby uprzedziła mnie z odpowiedzią Tobie.
Mój Drogi K7, to nie jest kwestia wywijania się od czegokolwiek, a zwyczajny brak wystarczającej siły, aby zrobić to w taki sposób, jak onegdaj Franciszek, choć słowa Chrystusa mają charakter bardziej wskazówki duchowej, niż materialnej i w tej kolejności należy na to spojrzeć. Zatem można być człowiekiem lepiej sytuowanym, a duchowo wieść prawidłowe życie. Jeśli jednak ktoś chce pójść śladami Franciszka, a czuje takie powołanie, to po prostu wybiera tę drogę.
Demagogią jest, aby podważać moje słowa tylko dlatego, że nie jestem tak skrajny w postawach i poglądach jak św. Franciszek. Mam świadomość własnych ograniczeń ale w tym miejscu nasunęło mi się pytanie, czy Ty, K7, masz jakieś zasady etyczno-moralne, którym hołdujesz i są dla Ciebie wzorem?
Mój Drogi K7, to nie jest kwestia wywijania się od czegokolwiek, a zwyczajny brak wystarczającej siły, aby zrobić to w taki sposób, jak onegdaj Franciszek, choć słowa Chrystusa mają charakter bardziej wskazówki duchowej, niż materialnej i w tej kolejności należy na to spojrzeć. Zatem można być człowiekiem lepiej sytuowanym, a duchowo wieść prawidłowe życie. Jeśli jednak ktoś chce pójść śladami Franciszka, a czuje takie powołanie, to po prostu wybiera tę drogę.
Demagogią jest, aby podważać moje słowa tylko dlatego, że nie jestem tak skrajny w postawach i poglądach jak św. Franciszek. Mam świadomość własnych ograniczeń ale w tym miejscu nasunęło mi się pytanie, czy Ty, K7, masz jakieś zasady etyczno-moralne, którym hołdujesz i są dla Ciebie wzorem?
Graszka,
"dać wędkę i nauczyć łowić"... bardzo mądre słowa, ale nie każdy tę wędkę utrzyma. Co z osobami obłożnie chorymi, dla których powstają fundacje? Takiemu niepełnosprawnemu dziecku też "dasz wędkę i nauczysz łowić"? A przecież razem z Panem Halewiczem moglibyście spieniężyć wszystko co macie i uratować zdrowie pewnie niejednemu dziecku... co Was powstrzymuje? Uleczylibyście się "duchowo" jak nigdy ;-)
Jak to czytam, to mam wrażenie, że Waszą dewizą jest "staranie się" dojścia do ideału św. Franciszka, ale wcale nie osiągnięcie go. To jak z gonieniem króliczka, ważne aby go gonić, ale nie złapać ;-) Tylko takie podejście i przerabianie sztuczne nauki Jezusa i Franciszka na drogę "ascezy duchowej" to trochę jak ucieczka od tematu i kpina z tych naprawdę potrzebujących...
"dać wędkę i nauczyć łowić"... bardzo mądre słowa, ale nie każdy tę wędkę utrzyma. Co z osobami obłożnie chorymi, dla których powstają fundacje? Takiemu niepełnosprawnemu dziecku też "dasz wędkę i nauczysz łowić"? A przecież razem z Panem Halewiczem moglibyście spieniężyć wszystko co macie i uratować zdrowie pewnie niejednemu dziecku... co Was powstrzymuje? Uleczylibyście się "duchowo" jak nigdy ;-)
Jak to czytam, to mam wrażenie, że Waszą dewizą jest "staranie się" dojścia do ideału św. Franciszka, ale wcale nie osiągnięcie go. To jak z gonieniem króliczka, ważne aby go gonić, ale nie złapać ;-) Tylko takie podejście i przerabianie sztuczne nauki Jezusa i Franciszka na drogę "ascezy duchowej" to trochę jak ucieczka od tematu i kpina z tych naprawdę potrzebujących...
"Demagogią jest, aby podważać moje słowa tylko dlatego, że nie jestem tak skrajny w postawach i poglądach jak św. Franciszek. Mam świadomość własnych ograniczeń ale w tym miejscu nasunęło mi się pytanie, czy Ty, K7, masz jakieś zasady etyczno-moralne, którym hołdujesz i są dla Ciebie wzorem?"
Drogi Halewiczu, otóż tak, mam zasady moralne, jednak nie tak przesadzone jak w naukach Waszych autorytetów, jak św. Franciszek czy Jezus. Moje zasady są proste, ale nie obejmują ascezy ani oddawania komukolwiek czegokolwiek, tylko dlatego że ktoś inny tak powiedział czy napisał (no może poza płaceniem podatków, ale na to wpływu nie mam). Co nie zmienia faktu, że los tych najsłabszych, których mam wokół siebie nie jest mi obojętny. Wg moich zasad nie muszę robić świątecznej paczki dla samotnej mamy z dzieckiem, ale mam wewnętrzną potrzebę to zrobić - nie dla "chwały w niebiesiech", a dla poczucia, że komuś poprawiłem tym samopoczucie; nie muszę dotować operacji ciężko chorego dziecka mojej koleżanki, jednak zrobiłem to, bo życie tego malucha jest dla mnie ważniejsze, niż kasa, którą i tak zdobędę/odrobię. Ale to nie moje zasady Halewiczu :-) Mam czasem taki kaprys, ale nie głoszę doktryny uzdrawiania świata. Wasze autorytety natomiast mają podejście "totalne" - porzuć wszystko i idź za mną. Jak inaczej to zrozumieć? Pod katem duchowym? Ale jak? Co mam porzucić? Egoizm i myślenie wyłącznie o sobie? Jeśli to porzucę to automatycznie powinienem porzucić materialny dobrobyt, nie sądzisz? :-)
Drogi Halewiczu, otóż tak, mam zasady moralne, jednak nie tak przesadzone jak w naukach Waszych autorytetów, jak św. Franciszek czy Jezus. Moje zasady są proste, ale nie obejmują ascezy ani oddawania komukolwiek czegokolwiek, tylko dlatego że ktoś inny tak powiedział czy napisał (no może poza płaceniem podatków, ale na to wpływu nie mam). Co nie zmienia faktu, że los tych najsłabszych, których mam wokół siebie nie jest mi obojętny. Wg moich zasad nie muszę robić świątecznej paczki dla samotnej mamy z dzieckiem, ale mam wewnętrzną potrzebę to zrobić - nie dla "chwały w niebiesiech", a dla poczucia, że komuś poprawiłem tym samopoczucie; nie muszę dotować operacji ciężko chorego dziecka mojej koleżanki, jednak zrobiłem to, bo życie tego malucha jest dla mnie ważniejsze, niż kasa, którą i tak zdobędę/odrobię. Ale to nie moje zasady Halewiczu :-) Mam czasem taki kaprys, ale nie głoszę doktryny uzdrawiania świata. Wasze autorytety natomiast mają podejście "totalne" - porzuć wszystko i idź za mną. Jak inaczej to zrozumieć? Pod katem duchowym? Ale jak? Co mam porzucić? Egoizm i myślenie wyłącznie o sobie? Jeśli to porzucę to automatycznie powinienem porzucić materialny dobrobyt, nie sądzisz? :-)
@K7
Tak, dokładnie, staranie się, staranie się całe życie, z drobnymi upadkami, większymi, sukcesami i porażkami. Na tym polega ta droga do zbawienia, na staraniu się w trudzie i znoju, walczeniem każdego dnia z pokusami życia, opieraniu się im, czasem uleganiu...i tak do ostatnich dni. Dlatego, K7, nikt za życie nie zostaje zbawiony, nikt nie zostaje uznany świętym za życia - ale na podstawie jego życiowych wyborów, sposobu w jaki tę drogę życiową przeszedł, można dokonywać oceny. Także przyjmujesz błędne założenie, że aby być dobrym chrześcijaninem, trzeba oddać wszystko co się ma i żyć w ubóstwie.
Nie należy również przekręcać i wypaczać sensu Słowa, cytując wersety Pisma Świętego i na siłę udowadniać, że "jest inaczej niż jest", vide Kałapouchy.
Jesteś biednym, należy to znosić cierpliwie i z radością ale nie wyłącza to pracy, aby to zmienić. Ciesz się tym co tym co masz, kochaj Boga i bliźnich, a spotka cię wielki skarb w niebie. Lepiej Ci się powodzi? Dziękuj za to Bogu, nie przywiązuj się jednak do tego swego serca i hojnie dziel się z biednymi.
Życiem jest drogą do celu, a nie celem samym w sobie. Z tego co piszesz i jak siebie kreujesz, żyjesz tu i teraz - ja żyję czekając aż dojdę do końca, przejdę przez tęczowy most i wreszcie odpocznę:) Mam wiarę, że czeka mnie życie wieczne, a jaką Ty K7 masz wiarę w tym zakresie...?
Tak, dokładnie, staranie się, staranie się całe życie, z drobnymi upadkami, większymi, sukcesami i porażkami. Na tym polega ta droga do zbawienia, na staraniu się w trudzie i znoju, walczeniem każdego dnia z pokusami życia, opieraniu się im, czasem uleganiu...i tak do ostatnich dni. Dlatego, K7, nikt za życie nie zostaje zbawiony, nikt nie zostaje uznany świętym za życia - ale na podstawie jego życiowych wyborów, sposobu w jaki tę drogę życiową przeszedł, można dokonywać oceny. Także przyjmujesz błędne założenie, że aby być dobrym chrześcijaninem, trzeba oddać wszystko co się ma i żyć w ubóstwie.
Nie należy również przekręcać i wypaczać sensu Słowa, cytując wersety Pisma Świętego i na siłę udowadniać, że "jest inaczej niż jest", vide Kałapouchy.
Jesteś biednym, należy to znosić cierpliwie i z radością ale nie wyłącza to pracy, aby to zmienić. Ciesz się tym co tym co masz, kochaj Boga i bliźnich, a spotka cię wielki skarb w niebie. Lepiej Ci się powodzi? Dziękuj za to Bogu, nie przywiązuj się jednak do tego swego serca i hojnie dziel się z biednymi.
Życiem jest drogą do celu, a nie celem samym w sobie. Z tego co piszesz i jak siebie kreujesz, żyjesz tu i teraz - ja żyję czekając aż dojdę do końca, przejdę przez tęczowy most i wreszcie odpocznę:) Mam wiarę, że czeka mnie życie wieczne, a jaką Ty K7 masz wiarę w tym zakresie...?
k7, nie pomożesz innym, sam nic nie mając. Nie te czasy :-) Oddasz jednemu, to nie będziesz miał dla drugiego. Możesz oddać nadmiar, ale jeśli jesteś przedsiębiorcą doskonale wiesz, że musisz zainwestować, by zarabiac więcej i tym samym więcej pomagać. Tak to działa.
Przykładowo Bill Gates mógłby sprzedać Microsoft i rozdać wszystko biednym. Ale tym samym zabije kurę, znoszącą jajka. Woli inwestować, zarabiać więcej i coraz większe kwoty przeznaczać na cele charytatywne. Regularnie.
Halewiczowi może i daleko do Gatesa, ale działa to na tej samej zasadzie.
Przykładowo Bill Gates mógłby sprzedać Microsoft i rozdać wszystko biednym. Ale tym samym zabije kurę, znoszącą jajka. Woli inwestować, zarabiać więcej i coraz większe kwoty przeznaczać na cele charytatywne. Regularnie.
Halewiczowi może i daleko do Gatesa, ale działa to na tej samej zasadzie.
"Z tego co piszesz i jak siebie kreujesz, żyjesz tu i teraz - ja żyję czekając aż dojdę do końca, przejdę przez tęczowy most i wreszcie odpocznę:) "
Dokładnie tak, Halewiczu :-) Żyję tu i teraz, bo wiem, że tu i teraz istnieje, jest namacalne i mogę tego doświadczyć. Co jest "dalej"? Nie wiem, i właśnie dlatego, że nie wiem, wolę nie ryzykować marnowania życia na coś, co może okazać się zwykłą bajką (i prawdopodobnie nią jest, ale oczywiście nie wiem tego jeszcze na 100%, brak danych... ;-))
"am wiarę, że czeka mnie życie wieczne, a jaką Ty K7 masz wiarę w tym zakresie...?"
Co do mojej wiary, to nie mam wiary w życie pozagrobowe, mam teorię co do tego, którą już wyłożyłem szanownemu wdr, jako że strasznie się o to dopytywał w innym wątku ;-)
Otóż, odpowiedz sobie sam na pytanie, gdzie byłeś przed swoim poczęciem? Kiedy świat się dalej "dział", historia się tworzyła, ludzie kształtowali państwa, ustroje, budowali i niszczyli społeczeństwa przez tysiące lat. Gdzie wtedy byłeś? Co pamiętasz z tego czasu?... moja odpowiedź brzmiałaby: nigdzie ;-) Nie było Cię, tak po prostu, nikt nie powołał Cię jeszcze do życia. I po śmierci "pójdziesz" dokładnie w to samo miejsce. I naprawdę nie ma potrzeby kreować jakiegoś świata pozagrobowego, nieba, piekła... Trzeba mieć odwagę spojrzeć prawdzie w oczy: nikt "stamtąd" nie przychodzi, nie mamy żadnej racjonalnej informacji o "tamtym świecie" (nie mówię tu o halucynacjach i przywidzeniach), nikt tego nie potwierdzi - wniosek nasuwa się jeden - tam niczego nie ma :-) Umierasz = znikasz, a życie toczy się dalej :-) To takie proste, macie odpowiedź na czubku nosa, ale nie widzicie jej i brniecie w cały ten magiczny świat nieba i piekła, powodowani zwykłym strachem :-)
Dokładnie tak, Halewiczu :-) Żyję tu i teraz, bo wiem, że tu i teraz istnieje, jest namacalne i mogę tego doświadczyć. Co jest "dalej"? Nie wiem, i właśnie dlatego, że nie wiem, wolę nie ryzykować marnowania życia na coś, co może okazać się zwykłą bajką (i prawdopodobnie nią jest, ale oczywiście nie wiem tego jeszcze na 100%, brak danych... ;-))
"am wiarę, że czeka mnie życie wieczne, a jaką Ty K7 masz wiarę w tym zakresie...?"
Co do mojej wiary, to nie mam wiary w życie pozagrobowe, mam teorię co do tego, którą już wyłożyłem szanownemu wdr, jako że strasznie się o to dopytywał w innym wątku ;-)
Otóż, odpowiedz sobie sam na pytanie, gdzie byłeś przed swoim poczęciem? Kiedy świat się dalej "dział", historia się tworzyła, ludzie kształtowali państwa, ustroje, budowali i niszczyli społeczeństwa przez tysiące lat. Gdzie wtedy byłeś? Co pamiętasz z tego czasu?... moja odpowiedź brzmiałaby: nigdzie ;-) Nie było Cię, tak po prostu, nikt nie powołał Cię jeszcze do życia. I po śmierci "pójdziesz" dokładnie w to samo miejsce. I naprawdę nie ma potrzeby kreować jakiegoś świata pozagrobowego, nieba, piekła... Trzeba mieć odwagę spojrzeć prawdzie w oczy: nikt "stamtąd" nie przychodzi, nie mamy żadnej racjonalnej informacji o "tamtym świecie" (nie mówię tu o halucynacjach i przywidzeniach), nikt tego nie potwierdzi - wniosek nasuwa się jeden - tam niczego nie ma :-) Umierasz = znikasz, a życie toczy się dalej :-) To takie proste, macie odpowiedź na czubku nosa, ale nie widzicie jej i brniecie w cały ten magiczny świat nieba i piekła, powodowani zwykłym strachem :-)
Bardzo mądrze, Niulka, zgadzam się z Tobą, jednak takie podejście jawnie przeczy z naukami Jezusa i Franciszkanów. :-) Słowa mówią wyraźnie: "porzuć wszystko i pójdź za mną" Tylko do tego piję. Wierzący, którzy hołdują tym słowom są niekonsekwentni w swojej wierze ;-) Jezus nie mówił nic o rozwijaniu biznesu i hołdowaniu kapitalizmowi pod przykrywką czynienia dobra. Jego przesłanie było nad wyraz jasne i wyraźne.
@K7 - widzisz i tu leży sedno naszej wiary, bo my, osoby faktycznie wierzące, kierując się wiarą w to, że po śmierci możemy udać się do raju ale musimy przeżyć to życie wedle, jakby nie patrzeć dobrych zasad które głosił Chrystus, mamy cel - nasze życia są drogą do tego celu, a Twoje życie celem samym w sobie.
Na tym polega wiara, że zawierzasz, powierzasz, ufasz i masz wiarę, nie potrzebując do tego dowodu. Naiwne? Bynajmniej, piękne i dziecięco szczere. Wierzyć, że jeśli się drogę życia przebędzie właściwie, to czeka nas życie wieczne. Wolę taką perspektywę, niż żyć tu i teraz:)
Quote: "Jezus nie mówił nic o rozwijaniu biznesu(...)" nie masz pojęcia co mówił, a czego nie mówił Chrystus, bo nie znasz Ewangelii:)))
Na tym polega wiara, że zawierzasz, powierzasz, ufasz i masz wiarę, nie potrzebując do tego dowodu. Naiwne? Bynajmniej, piękne i dziecięco szczere. Wierzyć, że jeśli się drogę życia przebędzie właściwie, to czeka nas życie wieczne. Wolę taką perspektywę, niż żyć tu i teraz:)
Quote: "Jezus nie mówił nic o rozwijaniu biznesu(...)" nie masz pojęcia co mówił, a czego nie mówił Chrystus, bo nie znasz Ewangelii:)))
K7 to, że ktoś nie chce rezygnować z dóbr na które sam ciężką pracą zapracował uważam za całkiem zdrowy egoizm.
Nie mam zamiaru z tego rezygnować chociażby dlatego bo mam rodzinę i uważam za totalny egoizm rzucanie wszystkiego i zabranie im też dóbr myślę nawet, że nie wygórowanych tylko takich które każde dziecko od rodzica powinno dostać.
Sama na wszystko co osiągnęłam w pracy zapracowałam i nikt i tego za darmo nie dał. Na to co mam w życiu prywatnym pracowaliśmy wspólnie z mężem.
Graszka poruszyła też fajny temat, że nawet z perspektywy tego kto jest kim teraz też można pomóc, ale tylko podając wędkę. Sama od czasu do czasu byłam proszona o wstawienie się przy rekrutacjach za kimś kto poszukuje pracy np. lub też ewentualnych środków na doszkolenie i tak naprawdę to na dziesięć osób które otrzymały wędkę to tylko jedna osoba ją utrzymała, nałowiła mi i sobie ryb i poszła dalej. Reszta okazała się leniwymi narzekaczami którzy chcą wsio za darmo. Jeśli chcą za darmo to nie mają celu, jeśli nie mają celu to nie mają też ambicji.
Chorzy, niepełnosprawni uważam, że trzeba pomagać, ale mądrze.
Pracowałam z dziewczyną która miała i ma chore dziecko.
W Polsce jest taka mentalność, rodzic powinien zostać w domu i poświęcić się takiemu dziecku. Mariolka była w ciężkim dołku zewsząd słyszała podpowiedzi gdzie powinna się udać po pomoc dla dziecka, ale kiedyś usiadła pomyślała i doszła do wniosku, że nie może zamknąć się w domu z tragedią swoją i dziecka wróciła do pracy, zarabia więcej niż te 1600-co do kwoty renty mogę się mylić i zapewnia dziecku na pewno lepsze warunki niżby miała siedzieć w domu na rencie.
My jako współpracownicy pomagaliśmy jej w sposób taki, że zwyczajnie wpasowywaliśmy nasze urlopy wolne szkolenia pod nią i jej turnusy rehabilitacyjne czy zabiegi. Dziewczyna nigdy nie nawaliła w pracy zawsze mogliśmy na niej polegać. Nas to tak właściwie nic nie kosztowało.
Nie mam zamiaru z tego rezygnować chociażby dlatego bo mam rodzinę i uważam za totalny egoizm rzucanie wszystkiego i zabranie im też dóbr myślę nawet, że nie wygórowanych tylko takich które każde dziecko od rodzica powinno dostać.
Sama na wszystko co osiągnęłam w pracy zapracowałam i nikt i tego za darmo nie dał. Na to co mam w życiu prywatnym pracowaliśmy wspólnie z mężem.
Graszka poruszyła też fajny temat, że nawet z perspektywy tego kto jest kim teraz też można pomóc, ale tylko podając wędkę. Sama od czasu do czasu byłam proszona o wstawienie się przy rekrutacjach za kimś kto poszukuje pracy np. lub też ewentualnych środków na doszkolenie i tak naprawdę to na dziesięć osób które otrzymały wędkę to tylko jedna osoba ją utrzymała, nałowiła mi i sobie ryb i poszła dalej. Reszta okazała się leniwymi narzekaczami którzy chcą wsio za darmo. Jeśli chcą za darmo to nie mają celu, jeśli nie mają celu to nie mają też ambicji.
Chorzy, niepełnosprawni uważam, że trzeba pomagać, ale mądrze.
Pracowałam z dziewczyną która miała i ma chore dziecko.
W Polsce jest taka mentalność, rodzic powinien zostać w domu i poświęcić się takiemu dziecku. Mariolka była w ciężkim dołku zewsząd słyszała podpowiedzi gdzie powinna się udać po pomoc dla dziecka, ale kiedyś usiadła pomyślała i doszła do wniosku, że nie może zamknąć się w domu z tragedią swoją i dziecka wróciła do pracy, zarabia więcej niż te 1600-co do kwoty renty mogę się mylić i zapewnia dziecku na pewno lepsze warunki niżby miała siedzieć w domu na rencie.
My jako współpracownicy pomagaliśmy jej w sposób taki, że zwyczajnie wpasowywaliśmy nasze urlopy wolne szkolenia pod nią i jej turnusy rehabilitacyjne czy zabiegi. Dziewczyna nigdy nie nawaliła w pracy zawsze mogliśmy na niej polegać. Nas to tak właściwie nic nie kosztowało.
"Na tym polega wiara, że zawierzasz, powierzasz, ufasz i masz wiarę, nie potrzebując do tego dowodu. Naiwne? Bynajmniej, piękne i dziecięco szczere. Wierzyć, że jeśli się drogę życia przebędzie właściwie, to czeka nas życie wieczne. Wolę taką perspektywę, niż żyć tu i teraz:)"
Cóż mogę powiedzieć... szanuję i życzę dotarcia do celu ;-) Jeśli ten cel istnieje, a Ty tam dotrzesz przede mną, to daj znać czy było warto, to może jeszcze uda się niektórym nawrócić ;-)
"Quote: "Jezus nie mówił nic o rozwijaniu biznesu(...)" nie masz pojęcia co mówił, a czego nie mówił Chrystus, bo nie znasz Ewangelii:)))"
Znawca się znalazł :-) Znam tekst ewangelii na tyle, aby się tym posiłkować. Jeśli czegoś nie pamiętam, to spokojnie, doczytam na bieżąco ;-) Natomiast polemizowałbym z faktem, że Ty znasz Ewangelię ;-) Tobie się co najwyżej wydaje, że ją znasz, czytasz w niej to co chcesz przeczytać, nie zwracasz uwagi na znaczenie słów, nadajesz słowom i sformułowaniom w Biblii nowe kosmiczne znaczenia, przez co tylko wprowadzasz zamęt w jej faktycznym przekazie. Ale jak to w życiu bywa: jeśli nie mam nic dobrego do jedzenia, to zjem cokolwiek; podobnie jest z Waszymi argumentami ;-)
Cóż mogę powiedzieć... szanuję i życzę dotarcia do celu ;-) Jeśli ten cel istnieje, a Ty tam dotrzesz przede mną, to daj znać czy było warto, to może jeszcze uda się niektórym nawrócić ;-)
"Quote: "Jezus nie mówił nic o rozwijaniu biznesu(...)" nie masz pojęcia co mówił, a czego nie mówił Chrystus, bo nie znasz Ewangelii:)))"
Znawca się znalazł :-) Znam tekst ewangelii na tyle, aby się tym posiłkować. Jeśli czegoś nie pamiętam, to spokojnie, doczytam na bieżąco ;-) Natomiast polemizowałbym z faktem, że Ty znasz Ewangelię ;-) Tobie się co najwyżej wydaje, że ją znasz, czytasz w niej to co chcesz przeczytać, nie zwracasz uwagi na znaczenie słów, nadajesz słowom i sformułowaniom w Biblii nowe kosmiczne znaczenia, przez co tylko wprowadzasz zamęt w jej faktycznym przekazie. Ale jak to w życiu bywa: jeśli nie mam nic dobrego do jedzenia, to zjem cokolwiek; podobnie jest z Waszymi argumentami ;-)
megiii
"K7 to, że ktoś nie chce rezygnować z dóbr na które sam ciężką pracą zapracował uważam za całkiem zdrowy egoizm.
Nie mam zamiaru z tego rezygnować chociażby dlatego bo mam rodzinę i uważam za totalny egoizm rzucanie wszystkiego i zabranie im też dóbr myślę nawet, że nie wygórowanych tylko takich które każde dziecko od rodzica powinno dostać.
Sama na wszystko co osiągnęłam w pracy zapracowałam i nikt i tego za darmo nie dał. Na to co mam w życiu prywatnym pracowaliśmy wspólnie z mężem."
I bardzo dobrze, popieram i zgadzam się, że to bardzo zdrowy egoizm, jednak niezgodny z naukami Jezusa.
"Graszka poruszyła też fajny temat (...)"
Bardzo szlachetne i całkiem zdrowe podejście. W tym konkretnym przypadku nie kosztowało Cię to wiele (podanie wędki i nauka łowienia w przypadku pomocy w znalezieniu pracy). Ale co z ponad miliardem głodujących ludzi? Podać wędkę oznacza zbudować infrastrukturę dla nich, do rozwoju, do polepszania sukcesywnego własnego komfortu i zdrowia. A kto miałby za to zapłacić? No przecież nie ateiści ;-) Nam nikt nie nakazuje pomagać bliźniemu, robimy to z własnej nieprzymuszonej woli :-)
Tak więc, proponuję "złapać" Halewicza i Graszkę i wszystkich "wierzących" broniących podejścia z wędką i nauką łowienia, i pozbawić ich majątku, z którego następnie wybudujemy szkoły i studnie dla głodujących dzieci w Afryce ;-) Kto jest za? ;)
"K7 to, że ktoś nie chce rezygnować z dóbr na które sam ciężką pracą zapracował uważam za całkiem zdrowy egoizm.
Nie mam zamiaru z tego rezygnować chociażby dlatego bo mam rodzinę i uważam za totalny egoizm rzucanie wszystkiego i zabranie im też dóbr myślę nawet, że nie wygórowanych tylko takich które każde dziecko od rodzica powinno dostać.
Sama na wszystko co osiągnęłam w pracy zapracowałam i nikt i tego za darmo nie dał. Na to co mam w życiu prywatnym pracowaliśmy wspólnie z mężem."
I bardzo dobrze, popieram i zgadzam się, że to bardzo zdrowy egoizm, jednak niezgodny z naukami Jezusa.
"Graszka poruszyła też fajny temat (...)"
Bardzo szlachetne i całkiem zdrowe podejście. W tym konkretnym przypadku nie kosztowało Cię to wiele (podanie wędki i nauka łowienia w przypadku pomocy w znalezieniu pracy). Ale co z ponad miliardem głodujących ludzi? Podać wędkę oznacza zbudować infrastrukturę dla nich, do rozwoju, do polepszania sukcesywnego własnego komfortu i zdrowia. A kto miałby za to zapłacić? No przecież nie ateiści ;-) Nam nikt nie nakazuje pomagać bliźniemu, robimy to z własnej nieprzymuszonej woli :-)
Tak więc, proponuję "złapać" Halewicza i Graszkę i wszystkich "wierzących" broniących podejścia z wędką i nauką łowienia, i pozbawić ich majątku, z którego następnie wybudujemy szkoły i studnie dla głodujących dzieci w Afryce ;-) Kto jest za? ;)
Droga Graszko,
ale stać Cię jednak na komputer i internet, skoro tu jesteś ;-) Za to można by wyżywić wiele dzieci... Nikt Ci nie każe rozporządzać czymś, czego nie masz (nota bene takie coś jest karalne i nazywa się paserstwem). "Porzuć wszystko co masz" oznacza nie mniej i nie więcej jak wszystko co masz ;-)
ale stać Cię jednak na komputer i internet, skoro tu jesteś ;-) Za to można by wyżywić wiele dzieci... Nikt Ci nie każe rozporządzać czymś, czego nie masz (nota bene takie coś jest karalne i nazywa się paserstwem). "Porzuć wszystko co masz" oznacza nie mniej i nie więcej jak wszystko co masz ;-)
@megiii
" Niulka zgadzam się z tobą
Po co mam komuś oddać piekarnię kiedy potrzebuje tylko bułkę, lepiej mieć piekarnię i tę bułkę oddawać codziennie nie jednemu tylko 5ciu"
... ale po co oddawać pięciu , skoro można te bułki sprzedać tym lub innym pięciu i za to upiec więcej bułek i obdarować nie 5-ciu tylko 10ciu , ale po co oddawać te bułki 10ciu.... "
i tak w koło Macieju, a na koniec Panie Boże wybacz że...... ;] trzy zdrowaśki i posprzątane :P
" Niulka zgadzam się z tobą
Po co mam komuś oddać piekarnię kiedy potrzebuje tylko bułkę, lepiej mieć piekarnię i tę bułkę oddawać codziennie nie jednemu tylko 5ciu"
... ale po co oddawać pięciu , skoro można te bułki sprzedać tym lub innym pięciu i za to upiec więcej bułek i obdarować nie 5-ciu tylko 10ciu , ale po co oddawać te bułki 10ciu.... "
i tak w koło Macieju, a na koniec Panie Boże wybacz że...... ;] trzy zdrowaśki i posprzątane :P
Ja nigdzie nie przytoczyłam słów, dotyczących tego, że żyję zgodnie z zasadadami św.Franciszka.Ja poprostu nie miałabym powołania do takiego życia. Brat Albert również pozbył się majątku i rozdawał jedzenie ubogim.
To są wybitni Święci, co do których nawet nie śmiałabym się porównywać.Daleko mi do życia Świętej czy Świętego.
Jestem zwykłym człowiekiem, tylko człowiekiem.
To są wybitni Święci, co do których nawet nie śmiałabym się porównywać.Daleko mi do życia Świętej czy Świętego.
Jestem zwykłym człowiekiem, tylko człowiekiem.
"i tak w koło Macieju, a na koniec Panie Boże wybacz że...... ;] trzy zdrowaśki i posprzątane :P"
...dokładnie :-) A chyba nie tego uczył Jezus swoich uczniów... To jak z tym gonieniem króliczka: oni wiedzą, że i tak polegną, ale dalej to robią. A widza że polegną nie dlatego, że jest niemożliwe - to po prostu jest wygodne :-) Gdyby tak każdy z nich po prostu wstał od kompa i zrobił to kazał Jezus, odnieśliby sukces Franciszkański zarówno materialny jak i duchowy :-)
...dokładnie :-) A chyba nie tego uczył Jezus swoich uczniów... To jak z tym gonieniem króliczka: oni wiedzą, że i tak polegną, ale dalej to robią. A widza że polegną nie dlatego, że jest niemożliwe - to po prostu jest wygodne :-) Gdyby tak każdy z nich po prostu wstał od kompa i zrobił to kazał Jezus, odnieśliby sukces Franciszkański zarówno materialny jak i duchowy :-)
"To są wybitni Święci, co do których nawet nie śmiałabym się porównywać.Daleko mi do życia Świętej czy Świętego."
Zaraz zaraz, czyli nie zgadzasz się Halewiczem, że do sposobu życia tych świętych trzeba dążyć? Czy zwyczajnie przyjmujesz swoją "słabość" jako człowieka i spoczywasz na laurach (pod tytułem "niech zrobią to inni")?
Zaraz zaraz, czyli nie zgadzasz się Halewiczem, że do sposobu życia tych świętych trzeba dążyć? Czy zwyczajnie przyjmujesz swoją "słabość" jako człowieka i spoczywasz na laurach (pod tytułem "niech zrobią to inni")?
"Ja nie muszę i nie mogę oddawać komuś tego na co ciężko pracowałam sama lub z mężem"
...i tyle w kwestii nauk Jezusa ;-) To kolejny argument za tym, że wybieracie sobie z jego słów to, co dla Was jest wygodne, bo przecież pozostawienie własnego majątku wygodne nie jest... ;-)
A nie pomyślałaś, że oddanie biednym tak ciężko wypracowanych dóbr materialnych byłoby jeszcze większym poświęceniem i może dałoby Ci większą nagrodę "w niebiesiech" ?
...i tyle w kwestii nauk Jezusa ;-) To kolejny argument za tym, że wybieracie sobie z jego słów to, co dla Was jest wygodne, bo przecież pozostawienie własnego majątku wygodne nie jest... ;-)
A nie pomyślałaś, że oddanie biednym tak ciężko wypracowanych dóbr materialnych byłoby jeszcze większym poświęceniem i może dałoby Ci większą nagrodę "w niebiesiech" ?
"Nie, wdr. On taki jest. Nic nie kreuje."
No żeście się uwzięli na chłopa, a on po prostu "chce, ale nie może"... bo co innego gdyby "mógł, ale nie chciał", albo "chciał, ale nie umiał"... :-D
Człowiek został stworzony nieudolnym, ale ma dążyć do ideału, którego nigdy nie osiągnie, ale to nie ważne...? To jak posadzenie ucznia przy stole i kazanie mu zliczyć wszystkie liczby naturalne... Gzie tu logika, gdzie zdrowy rozsądek?
Czy Wasz Bóg robi sobie z Was jaja? ;-)
No żeście się uwzięli na chłopa, a on po prostu "chce, ale nie może"... bo co innego gdyby "mógł, ale nie chciał", albo "chciał, ale nie umiał"... :-D
Człowiek został stworzony nieudolnym, ale ma dążyć do ideału, którego nigdy nie osiągnie, ale to nie ważne...? To jak posadzenie ucznia przy stole i kazanie mu zliczyć wszystkie liczby naturalne... Gzie tu logika, gdzie zdrowy rozsądek?
Czy Wasz Bóg robi sobie z Was jaja? ;-)
"K7 myślę że nie.Bo Bóg nie oczekuję aź takiego poświęcenia."
Graszka, po czym wnioskujesz? Czy znalazłaś w naukach Boga słowa typu: "Oddajcie tylko części swojego majątku i pójdźcie za mną?"
Gdyby taki był jego zamysł, ta religia nie przetrwałaby jednego stulecia. Nie czytacie Biblii albo jej nie rozumiecie. Gdyby nie fakt "wszystko albo nic" ludzie by za Jezusem nie poszli.
Graszka, po czym wnioskujesz? Czy znalazłaś w naukach Boga słowa typu: "Oddajcie tylko części swojego majątku i pójdźcie za mną?"
Gdyby taki był jego zamysł, ta religia nie przetrwałaby jednego stulecia. Nie czytacie Biblii albo jej nie rozumiecie. Gdyby nie fakt "wszystko albo nic" ludzie by za Jezusem nie poszli.
1. Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie,
2. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
3. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
4. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
5. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
6. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
7. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
8. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
2. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
3. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
4. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
5. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
6. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
7. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
8. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
"Człowiek nigdy nie będzie ideałem.Wszyscy są grzeszni"
A mi się wydaje, że człowiek jest ideałem, jest najpiękniejszą z istot, bo potrafi nad światem myśleć, kontemplować go, zmieniać/udoskonalać, poznawać, czasem nawet nad nim ze wzruszenia zapłakać... Ale to dla Waszego Boga za mało...
A grzeszni jesteście Wy, wierzący ;-) To Wy wymyśliliście piekło, więc sami się tam smażcie... ;-)
A mi się wydaje, że człowiek jest ideałem, jest najpiękniejszą z istot, bo potrafi nad światem myśleć, kontemplować go, zmieniać/udoskonalać, poznawać, czasem nawet nad nim ze wzruszenia zapłakać... Ale to dla Waszego Boga za mało...
A grzeszni jesteście Wy, wierzący ;-) To Wy wymyśliliście piekło, więc sami się tam smażcie... ;-)
1. Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie,
2. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
3. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
4. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
5. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
6. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
7. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
8. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
...no właśnie, numer trzy się kłania ;-) Chyba że uważasz, że możecie sobie wybierać do woli...
2. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
3. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
4. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
5. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
6. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
7. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
8. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
...no właśnie, numer trzy się kłania ;-) Chyba że uważasz, że możecie sobie wybierać do woli...
tak mnie zaintrygowało to pierwsze " Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie," - jak wy to rozumiecie?
Że ci co wszystko biorą na wiarę i nie szukają prawdy poza bogiem pójdą do nieba ????
Znaczy się wszyscy inni , którzy wyrwali się ze szponów wiary w boga są "bogaci w duchu" czyli po naszemu bogaci duchowo inaczej mówiąc oświeceni ?
Jeżeli coś pomyliłem to proszę o wyjaśnienie.
Że ci co wszystko biorą na wiarę i nie szukają prawdy poza bogiem pójdą do nieba ????
Znaczy się wszyscy inni , którzy wyrwali się ze szponów wiary w boga są "bogaci w duchu" czyli po naszemu bogaci duchowo inaczej mówiąc oświeceni ?
Jeżeli coś pomyliłem to proszę o wyjaśnienie.
@wdr quote: "(...)jak wy to rozumiecie?
A tak: "Przede wszystkim starajmy się zrozumieć, co znaczy «ubodzy w duchu». Kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, wybrał drogę ubóstwa, ogołocenia. Jak mówi św. Paweł w Liście do Filipian: «To dążenie niech was ożywia; ono też w Jezusie Chrystusie. On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi» (2, 5-7). Jezus jest Bogiem, który ogołocił się ze swej chwały. Tutaj widzimy Boży wybór ubóstwa: «będąc bogatym, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić (por. 2 Kor 8, 9). Jest to tajemnica, którą kontemplujemy w szopce, widząc Syna Bożego w żłobie, a następnie na krzyżu, gdzie ogołocenie osiąga swój szczyt.
Grecki przymiotnik ptochós (ubogi) ma nie tylko znaczenie materialne, ale znaczy "żebrak". Określenie to należy wiązać z żydowskim pojęciem anawim, «ubogich Jahwe», które wskazuje na pokorę, świadomość własnych ograniczeń, ubóstwo egzystencjalne. Anawim ufają Panu, wiedzą, że są od Niego zależni.(...)" za Franciscus
To tak w kontekście koniecznej wiedzy z zakresu językowej (greka, łacina, hebrajski), teologicznej, filozoficznej, o których pisałem gdy wyjaśniałem, że rozumienie Ewangelii wymaga czegoś więcej niż "pobieżna" znajomość fizyki kwantowej i przeczytania paru książek ateisty Stephen'a Hawking'a.
Ponadto, widzę że za Kałapouchym dalej pojawiają się wyrwane z kontekstu fragmenty Pisma Świętego, mające rzekomo potwierdzać ateistyczne tezy ^_^
W mojej ocenie to dość groteskowe, gdy ateiści cytują "wprost" fragmenty Pisma Świętego, serwowane literalnie, pomijając ich kontekst teologiczny, językowy, historyczny i filozoficzny. To się nazywa demagogia moi drodzy ^^
A tak: "Przede wszystkim starajmy się zrozumieć, co znaczy «ubodzy w duchu». Kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, wybrał drogę ubóstwa, ogołocenia. Jak mówi św. Paweł w Liście do Filipian: «To dążenie niech was ożywia; ono też w Jezusie Chrystusie. On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi» (2, 5-7). Jezus jest Bogiem, który ogołocił się ze swej chwały. Tutaj widzimy Boży wybór ubóstwa: «będąc bogatym, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić (por. 2 Kor 8, 9). Jest to tajemnica, którą kontemplujemy w szopce, widząc Syna Bożego w żłobie, a następnie na krzyżu, gdzie ogołocenie osiąga swój szczyt.
Grecki przymiotnik ptochós (ubogi) ma nie tylko znaczenie materialne, ale znaczy "żebrak". Określenie to należy wiązać z żydowskim pojęciem anawim, «ubogich Jahwe», które wskazuje na pokorę, świadomość własnych ograniczeń, ubóstwo egzystencjalne. Anawim ufają Panu, wiedzą, że są od Niego zależni.(...)" za Franciscus
To tak w kontekście koniecznej wiedzy z zakresu językowej (greka, łacina, hebrajski), teologicznej, filozoficznej, o których pisałem gdy wyjaśniałem, że rozumienie Ewangelii wymaga czegoś więcej niż "pobieżna" znajomość fizyki kwantowej i przeczytania paru książek ateisty Stephen'a Hawking'a.
Ponadto, widzę że za Kałapouchym dalej pojawiają się wyrwane z kontekstu fragmenty Pisma Świętego, mające rzekomo potwierdzać ateistyczne tezy ^_^
W mojej ocenie to dość groteskowe, gdy ateiści cytują "wprost" fragmenty Pisma Świętego, serwowane literalnie, pomijając ich kontekst teologiczny, językowy, historyczny i filozoficzny. To się nazywa demagogia moi drodzy ^^
"To tak w kontekście koniecznej wiedzy z zakresu językowej (greka, łacina, hebrajski), teologicznej, filozoficznej, o których pisałem gdy wyjaśniałem, że rozumienie Ewangelii wymaga czegoś więcej niż "pobieżna" znajomość fizyki kwantowej i przeczytania paru książek ateisty Stephen'a Hawking'a."
No nie chcę, ale muszę się wtrącić ;-)
Drogi Halewiczu, Twoja ignorancja praw natury, dzięki których wykorzystaniu masz co na siebie włożyć, czym się przemieszczać i kontaktować oraz dzięki którym masz co do przysłowiowego "gara" włożyć, jest niepojęta. Życzę Ci, aby Twój lekarz modlił się za Ciebie, zamiast stawiać diagnozę przepisywać Ci leki; życzę Ci, aby ekipa strażacka odprawiła mszę za Ciebie na miejscu, zamiast udzielić Ci pomocy, kiedy będziesz tego potrzebował; życzę Ci, by ratownik rzucił Ci różaniec, zamiast koła ratunkowego, kiedy będziesz się topił...
Oczywiście nie życzę Ci niczego złego Halewiczu, jesteś inteligentny, na pewno zrozumiałeś przesłanie ;-)
Szkoda mi Ciebie i Tobie podobnych, bo jesteś fajnym człowiekiem, tylko trochę zagubionym w całym tym gąszczu religijnych bredni. Ignorujesz to, co jest realne, namacalne, testowalne i powtarzalne i daje się okiełznać; w zamian przyjmujesz chwilowe pocieszenie, racjonalna pustkę i halucynacje. Ty już się nie zmienisz, ja wiem, ale fakt że uczysz tych wszystkich nieprawdziwych rzeczy innych, budzi we mnie troskę o nich. Życzę Ci samych porażek w przekazywaniu swojej wiary innym, wierz mi, będzie ich co raz więcej, bo świat zaczyna się budzić z tego religijnego marazmu... co prawda powoli - szpony Kościoła są ciągle silne, ale widać już pierwsze oznaki "wiosny"... ;-)
No nie chcę, ale muszę się wtrącić ;-)
Drogi Halewiczu, Twoja ignorancja praw natury, dzięki których wykorzystaniu masz co na siebie włożyć, czym się przemieszczać i kontaktować oraz dzięki którym masz co do przysłowiowego "gara" włożyć, jest niepojęta. Życzę Ci, aby Twój lekarz modlił się za Ciebie, zamiast stawiać diagnozę przepisywać Ci leki; życzę Ci, aby ekipa strażacka odprawiła mszę za Ciebie na miejscu, zamiast udzielić Ci pomocy, kiedy będziesz tego potrzebował; życzę Ci, by ratownik rzucił Ci różaniec, zamiast koła ratunkowego, kiedy będziesz się topił...
Oczywiście nie życzę Ci niczego złego Halewiczu, jesteś inteligentny, na pewno zrozumiałeś przesłanie ;-)
Szkoda mi Ciebie i Tobie podobnych, bo jesteś fajnym człowiekiem, tylko trochę zagubionym w całym tym gąszczu religijnych bredni. Ignorujesz to, co jest realne, namacalne, testowalne i powtarzalne i daje się okiełznać; w zamian przyjmujesz chwilowe pocieszenie, racjonalna pustkę i halucynacje. Ty już się nie zmienisz, ja wiem, ale fakt że uczysz tych wszystkich nieprawdziwych rzeczy innych, budzi we mnie troskę o nich. Życzę Ci samych porażek w przekazywaniu swojej wiary innym, wierz mi, będzie ich co raz więcej, bo świat zaczyna się budzić z tego religijnego marazmu... co prawda powoli - szpony Kościoła są ciągle silne, ale widać już pierwsze oznaki "wiosny"... ;-)
@Cross
"Może los będzie mi sprzyjał i będę miał możliwość dopilnowania żeby były one możliwie dotkliwe."
Życzę by los Ci sprzyjał jak najbardziej :) Jak i każdemu człowiekowi. Miałżeby to być jakiś rodzaj groźby karalnej z Twej strony wobec mnie ? Co konkretniej masz na myśli pisząc w taki sposób ? :)
"Może los będzie mi sprzyjał i będę miał możliwość dopilnowania żeby były one możliwie dotkliwe."
Życzę by los Ci sprzyjał jak najbardziej :) Jak i każdemu człowiekowi. Miałżeby to być jakiś rodzaj groźby karalnej z Twej strony wobec mnie ? Co konkretniej masz na myśli pisząc w taki sposób ? :)
"Potrafisz odróżnić żart od bezpretensjonalnych propozycji ?
Eksiu
Więc twoje ostatnie występy w których bezczelnie i prostacko nagabywałeś niektóre forumowiczki to był żart? Najwyraźniej muszę mieć subtelniejsze poczucie humoru bo się nie poznałem.
"Miałżeby to być jakiś rodzaj groźby karalnej z Twej strony wobec mnie ?"
W żadnym wypadku. Nigdy nikomu nie grożę.
"Co konkretniej masz na myśli pisząc w taki sposób ? :)"
Nadarzy się okazja to się przekonasz.
Eksiu
Więc twoje ostatnie występy w których bezczelnie i prostacko nagabywałeś niektóre forumowiczki to był żart? Najwyraźniej muszę mieć subtelniejsze poczucie humoru bo się nie poznałem.
"Miałżeby to być jakiś rodzaj groźby karalnej z Twej strony wobec mnie ?"
W żadnym wypadku. Nigdy nikomu nie grożę.
"Co konkretniej masz na myśli pisząc w taki sposób ? :)"
Nadarzy się okazja to się przekonasz.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Najwyraźniej (jak każdy człowiek) mam subiektywne.
"W żadnym wypadku. Nigdy nikomu nie grożę. Nadarzy się okazja to się przekonasz." A co zamierzasz uczynić zatem skoro to nie groźba ?;) Wolę wiedzieć wcześniej - by się przygotować na Twe "cokolwiekzamierzasz" tak na wszelki wypadek, wiesz...Crossuniu ;)
"W żadnym wypadku. Nigdy nikomu nie grożę. Nadarzy się okazja to się przekonasz." A co zamierzasz uczynić zatem skoro to nie groźba ?;) Wolę wiedzieć wcześniej - by się przygotować na Twe "cokolwiekzamierzasz" tak na wszelki wypadek, wiesz...Crossuniu ;)
@Hal
Są różne teorie na ten temat w tym i moja własna (w którą śmiałem wątpić ale pewne osoby zauważyły, że się jednakże nie mylę). Bo najpierw pomyślałem, że nieopatrznie albo jednemu albo drugiemu (kto wie może obu naraz nawet !!!) złożyłem niemoralną propozycję - i byłby to powód ich frustracji. Ale nie. Następnie pojawił się element "przewodnictwa w stadzie". Samiec alfa, który traci swą pozycję. Taka teoria.I to jeszcze do końca nie jest jasne bo część obserwatorów jest "za" a druga lekko wątpi (choć niektórzy z nich jednakże też w końcu przyznali, że coś w tym jest).
A gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o chyba zazdrość w tym wypadku. Albo panowie nie mają własnego życia poza forum. Co do Crossa - definicja trolla przytoczona tu przez kogoś - idealnie pasuje do jego postępowania i to nie tylko w stosunku do mnie. Bo w różnych wątkach nie mając nic do powiedzenia w temacie wcina się próbując ośmieszyć rozmówcę/ów czy autora wątku. to obserwacje moje jak i osób niezależnych oraz przyjaciół.
Są różne teorie na ten temat w tym i moja własna (w którą śmiałem wątpić ale pewne osoby zauważyły, że się jednakże nie mylę). Bo najpierw pomyślałem, że nieopatrznie albo jednemu albo drugiemu (kto wie może obu naraz nawet !!!) złożyłem niemoralną propozycję - i byłby to powód ich frustracji. Ale nie. Następnie pojawił się element "przewodnictwa w stadzie". Samiec alfa, który traci swą pozycję. Taka teoria.I to jeszcze do końca nie jest jasne bo część obserwatorów jest "za" a druga lekko wątpi (choć niektórzy z nich jednakże też w końcu przyznali, że coś w tym jest).
A gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o chyba zazdrość w tym wypadku. Albo panowie nie mają własnego życia poza forum. Co do Crossa - definicja trolla przytoczona tu przez kogoś - idealnie pasuje do jego postępowania i to nie tylko w stosunku do mnie. Bo w różnych wątkach nie mając nic do powiedzenia w temacie wcina się próbując ośmieszyć rozmówcę/ów czy autora wątku. to obserwacje moje jak i osób niezależnych oraz przyjaciół.
ex
napiszę Ci po raz milionowy nie lubią Cię bo obrażasz kobiety ,nawet nie pamiętasz którą pierwszą obraziłeś ...
Twoja twórczość w obrażaniu i wygłaszaniu swoich teorii bardziej lub mniej pijackich została skasowana przez admina i tyle lub az tyle jak wolisz.
Wskaż mi tu osobe która obraziła bardzo dotkliwie jakąś inną osobę tak jak ty ?
Wskaż mi kogokolwiek z forumowiczów kogo tworczość została skasowana ...
Nie ma innej tak głupiej osoby na tym forum jak ty sory prawda jest brutalna.
Nawet stare panny nie są takie puste jak ty stary kawalerze .
Wbrew teorią którym praktykujesz bo według twojej skasowanej teorii mężatka która spotyka się z innym mężczyzną to puszczalska ach zapomiałam napisałeś ze wszystkie takie jesteśmy .
Nie oni nie sa samcami alfa oni nas bronią nieobliczalny człowieku .
napiszę Ci po raz milionowy nie lubią Cię bo obrażasz kobiety ,nawet nie pamiętasz którą pierwszą obraziłeś ...
Twoja twórczość w obrażaniu i wygłaszaniu swoich teorii bardziej lub mniej pijackich została skasowana przez admina i tyle lub az tyle jak wolisz.
Wskaż mi tu osobe która obraziła bardzo dotkliwie jakąś inną osobę tak jak ty ?
Wskaż mi kogokolwiek z forumowiczów kogo tworczość została skasowana ...
Nie ma innej tak głupiej osoby na tym forum jak ty sory prawda jest brutalna.
Nawet stare panny nie są takie puste jak ty stary kawalerze .
Wbrew teorią którym praktykujesz bo według twojej skasowanej teorii mężatka która spotyka się z innym mężczyzną to puszczalska ach zapomiałam napisałeś ze wszystkie takie jesteśmy .
Nie oni nie sa samcami alfa oni nas bronią nieobliczalny człowieku .
"oni nas bronią nieobliczalny człowieku ." Przed czym ?
Nie. Nie bronią.
"sory prawda jest brutalna." - to Twoja opinia ;)
Ja nie zabiegam o czyjekolwiek dobre zdanie o mnie.
Masz inaczej ? Twoja sprawa.
"Wbrew teorią którym praktykujesz bo według twojej skasowanej teorii mężatka która spotyka się z innym mężczyzną to puszczalska " - to Twoje zdanie o mej teorii, którą interpretujesz jak Ci się żywnie podoba. Rób tak dalej - nic mi do tego :) Nie jesteś w kręgu mych zainteresowań, więc nie musisz mnie zaczepiać. No chyba, że nie masz nic lepszego do roboty.
Nie. Nie bronią.
"sory prawda jest brutalna." - to Twoja opinia ;)
Ja nie zabiegam o czyjekolwiek dobre zdanie o mnie.
Masz inaczej ? Twoja sprawa.
"Wbrew teorią którym praktykujesz bo według twojej skasowanej teorii mężatka która spotyka się z innym mężczyzną to puszczalska " - to Twoje zdanie o mej teorii, którą interpretujesz jak Ci się żywnie podoba. Rób tak dalej - nic mi do tego :) Nie jesteś w kręgu mych zainteresowań, więc nie musisz mnie zaczepiać. No chyba, że nie masz nic lepszego do roboty.
"A gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o chyba zazdrość w tym wypadku."
Co Ty masz Eksiu z tą zazdrością? To jakiś twój fetysz? Skąd pomysł że ktokolwiek może zazdrościć czegokolwiek takiemu popaprańcowi jak Ty?
Halewicz mi osobiście Eksiu nie zrobił nic. Natomias co jakiś czas zdarza mu się ordynarnie i po chamsku nagabywać kobiety pojawiające się na forum. Niestety admin konsekwentnie kasuje jego radosną twórczość a nagabywane kobiety z sobie znanych a dla mnie zrozumiałych powodów milczą. Można by zapytać co mi do tego? Ano to że wpojono mi szacunek dla kobiet i uważam że tego typu postępowanie należy piętnować.
Co Ty masz Eksiu z tą zazdrością? To jakiś twój fetysz? Skąd pomysł że ktokolwiek może zazdrościć czegokolwiek takiemu popaprańcowi jak Ty?
Halewicz mi osobiście Eksiu nie zrobił nic. Natomias co jakiś czas zdarza mu się ordynarnie i po chamsku nagabywać kobiety pojawiające się na forum. Niestety admin konsekwentnie kasuje jego radosną twórczość a nagabywane kobiety z sobie znanych a dla mnie zrozumiałych powodów milczą. Można by zapytać co mi do tego? Ano to że wpojono mi szacunek dla kobiet i uważam że tego typu postępowanie należy piętnować.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
"Postąpiłeś i wstąpiłeś do pewnego wątku założonego przez kobietę i trochę błotka jednakowoż naniosłeś."
Skrytykowałem sam wątek. Nie znieważyłem żadnej piszącej tam, kobiety. Poza tym to że akurat Ty mi to wypominasz (nie pierwszy zresztą raz) jest czystą hipokryzją
"Z zazdrości..."
To jakaś fobia? Może spróbuj to leczyć.
Skrytykowałem sam wątek. Nie znieważyłem żadnej piszącej tam, kobiety. Poza tym to że akurat Ty mi to wypominasz (nie pierwszy zresztą raz) jest czystą hipokryzją
"Z zazdrości..."
To jakaś fobia? Może spróbuj to leczyć.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
"Już używałeś słowa na "p" ;)"
Używam słowa na "p" tylko wobec osób, które na to zasługują. Na tym forum Ty chyba jesteś pierwszy (a nawet jeżeli nie to z pewnością nie ma was wielu).
"Żeby być strażnikiem moralności warto być samemu bez skazy ;)"
Nie jestem i nie zamierzam być strażnikiem moralności.
"A tak, wybacz nie jesteś w tej roli wiarygodny."
Kompletnie nie obchodzi mnie jak oceniasz moją wiarygodność.
"Załóż jakiś merytoryczny wątek - chętnie poczytam bo tak to marnujesz swój niewątpliwy talent."
Może być coś w stylu: Dlaczego Eksiu jest takim kompletnym popaprańcem?
Używam słowa na "p" tylko wobec osób, które na to zasługują. Na tym forum Ty chyba jesteś pierwszy (a nawet jeżeli nie to z pewnością nie ma was wielu).
"Żeby być strażnikiem moralności warto być samemu bez skazy ;)"
Nie jestem i nie zamierzam być strażnikiem moralności.
"A tak, wybacz nie jesteś w tej roli wiarygodny."
Kompletnie nie obchodzi mnie jak oceniasz moją wiarygodność.
"Załóż jakiś merytoryczny wątek - chętnie poczytam bo tak to marnujesz swój niewątpliwy talent."
Może być coś w stylu: Dlaczego Eksiu jest takim kompletnym popaprańcem?
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem