Re: nie dałem na orkiestrę
Najważniejszych rzeczy dowiadujemy się gdy przestajemy owijać w bawełnę.
Cel szczytny.
Cieszę się, ze ktoś inny to robi i ja nie muszę. Nie lubię masowych akcji (nie, nie czuję się...
rozwiń
Najważniejszych rzeczy dowiadujemy się gdy przestajemy owijać w bawełnę.
Cel szczytny.
Cieszę się, ze ktoś inny to robi i ja nie muszę. Nie lubię masowych akcji (nie, nie czuję się z tego powodu wyróżniona i wyjątkowa, to prosty fakt).
Egoistyczne? Tak.
Różnice pomiędzy taką akcją a wojną, Syneo, widzę przede wszystkim takie: W czasie wojny zagrożone jest bezpieczeństwo CAŁEGO społeczeństwa (w tym również "moje" (czyli znów dbanie o siebie), poza tym w trakcie wojny jednostka może zrobić znacznie więcej niż dać pieniążek albo zbierać pieniążki i kraśnieć z dumy. (Nie umniejszając tym zasług Orkiestry). Oprócz tego konkretny rezultat działania jest widoczny od razu, bezpośrednio, a to działa bardzo motywująco (znów soś dla Nasss).
Hobo, naprawdę byś tak zrobił gdybyś miał szansę? Nie odstraszałaby Cię możliwosć, że "któryś z tych bachorów" :) mógłby to życie najzwyczajniej w świecie zmarnować? Znasz siebie, wiesz ile jesteś wart. Zamieniasz konkretną liczbę na x. Warto?
"Jestem wzorem dobroczyńcy" też do mnie nie przemawia. "Jestem trochę lepszym człowiekiem" już tak... ;)
zobacz wątek