Widok
Masakra. No k***# nie da rady.
Na wykład mi się zbiera, ale nie dziś.
Policzę se do dychy i napiszę tylko, że bojkotuje debilstwo tam gdzie potrafię je zauważyć. (i co z tego, że dyrektywny ton mam, to nic nie zmienia )
Najważniejsze, że przywiozłem właśnie z ogrodu ostatki własnoręcznie posadzonych porów, selerów i własny obsuszony czosnek. Potnę to zaraz w półksiężyce prawie jak mój avatar, delikatnie podsmażę na rzepakowym oleju, kapnę na to winem i schłodzę w lodówie do rana. A z rana startuję z 4 palnikami i piekarnikiem, jak zacznę na dobre to garów i miejsca mi zabraknie. Hej!!!
I nieważne, że będzie to najbardziej samotna wigilia mojego krótkiego życia. Pieprzyć to.
Na wykład mi się zbiera, ale nie dziś.
Policzę se do dychy i napiszę tylko, że bojkotuje debilstwo tam gdzie potrafię je zauważyć. (i co z tego, że dyrektywny ton mam, to nic nie zmienia )
Najważniejsze, że przywiozłem właśnie z ogrodu ostatki własnoręcznie posadzonych porów, selerów i własny obsuszony czosnek. Potnę to zaraz w półksiężyce prawie jak mój avatar, delikatnie podsmażę na rzepakowym oleju, kapnę na to winem i schłodzę w lodówie do rana. A z rana startuję z 4 palnikami i piekarnikiem, jak zacznę na dobre to garów i miejsca mi zabraknie. Hej!!!
I nieważne, że będzie to najbardziej samotna wigilia mojego krótkiego życia. Pieprzyć to.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Zgadzam się, ale w Tesco widziałem duszące się poranione ryby. Przy rybach masówka=męczarnia, dlatego staram się ten czas stresu skrócić do maksimum. Wyławiam, momentalnie głuszę i patroszę. Nauczyłem się to robić sprawnie w Norwegii, w której to miałem najciekawszą przygodę jeśli chodzi o wędkarstwo. Ano łowię sobie we fiordzie na spinning blachą 70g albo 80g, chwyciło mi coś dużego, ale wiesz idzie tak jakoś nieśmiało i bardzo, bardzo łagodnie, jakby zaczep o kłodę. Ściągam do brzegu, a tu dywan, to znaczy 10kg halibut. Kumpel skoczył po bosak, a ten drań (halibut) wcale nie walczy, jakby narąbany był. Odwracam się przez ramię poganiam żołnierskim żargonem kumpla, i zonk, halibuta nie ma, natomiast na blaszce mam ok 3kg dorsza. Skubaniec "wypluł" zdobycz. To miejsce w fiordzie było takie: szło się z wędką i dowolna blachą i po godzinie miało się m.in 10kg dorsza. Czasem pojedyncze sieje, makrele i halibuty.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
im sprawniej tym lepiej :)
osobiście jednak nie lubię wędkarstwa, bo (możecie mnie nazwać sztywniakiem, co mi tam, foch) pomijając odosobnione przypadki, w naszej kulturze jest to coś co się robi dla przyjemności, a wiąże się ze sprawianiem bólu żywej istocie. Jakkolwiek by to minimalizować czy usprawiedliwiać.
Inna sprawa, że problem dla mnie polega na sprawianiu tego bólu bezpośrednio. Bo szyneczkę albo dorsza z bazaru to owszem. Mam świadomość pewnej dozy hipokryzji w tym wszystkim, zdaję sobie sprawę, że szyneczki nie rosną na drzewach (coś podobnego), ale podobnie jak większość ludzi, nie myślę o tym, bo w tym nie uczestniczę.
osobiście jednak nie lubię wędkarstwa, bo (możecie mnie nazwać sztywniakiem, co mi tam, foch) pomijając odosobnione przypadki, w naszej kulturze jest to coś co się robi dla przyjemności, a wiąże się ze sprawianiem bólu żywej istocie. Jakkolwiek by to minimalizować czy usprawiedliwiać.
Inna sprawa, że problem dla mnie polega na sprawianiu tego bólu bezpośrednio. Bo szyneczkę albo dorsza z bazaru to owszem. Mam świadomość pewnej dozy hipokryzji w tym wszystkim, zdaję sobie sprawę, że szyneczki nie rosną na drzewach (coś podobnego), ale podobnie jak większość ludzi, nie myślę o tym, bo w tym nie uczestniczę.
no nie mogę wypowiedź tej kobiety o wypatroszonym , żyjącym karpie mnie powaliła, przecież to były nerwy. Nie przesadzajmy z tą obroną uciśnionych karpi, może jeszcze oprotestować działalność trawlerów ;P pewnie niektórzy nawet nie wiedzą co tam się dzieje z rybami . Tak poza tym karpie są niesmaczne