nie mam porównania, co do innych przedszkoli, ale mojemu matczynemu sercu nie podoba się wiecznie niezadowolona egzaltowana przedszkolanka i pani dyrektor o bardzo słabych nerwach, co niepozwala rozmawiać o problemach dziecka w konstruktywny sposób. Jakby ważniejsze było samopoczucie obu pań od potrzeb dzieci. A obie panie zazwyczaj na koniec dnai skarżą się bólem głowy, skołątanymi nerwami itd. Trzeba rzeczpospolitą zaprenumerować i dać maluchom do czytania, może trochę cicho posiedzą :p