Zło konieczne, lokal wykorzystuje pozycję monopolisty w parku biurowym. Przeciętna studencka stołówka za cenę bardzo przyzwoitego lunch baru. Każdy element oferty wzbudza zastrzeżenia:
śniadaniowe menu = bułki ze śladowymi ilościami margaryny (kto by się spodziewał masła?!), zwiędniętą sałatą, strzępkiem wędliny, sera lub innego dodatku + koktajle truskawkowe, które codziennie mają inny kolor i konsystencję (pomijając koktajle wiśniowe z trzeszczącymi w zębach zmielonymi pestkami wiśni); o ile nie sprzedane do południa kanapki są przeceniane, tak koktajle utrzymują cenę do samego zamknięcia (kilkugodzinny koktajl - mmm...pycha!);
obiadowe menu - piękne nazwy dań, nic poza tym; frytki/ćwiartki ziemniaków smażone na kilkukrotnie używanym oleju, porcje tart i zapiekanek nierówne, ziemniaki gotowane sprzedawane następnego dnia jako rumiane kartofelki w ziołach, kotlety w gąbczastej panierce (na miejscu tylko odgrzewane, a nie świeżo smażone); surówki - od niedawna na wagę (pewnie za dużo strat było na zryczałtowanych cenowo miseczkach), mały plus za mięsa w sosach, które często ratują jadłospis. Na gotowych produktach (napojach, batonikach) zdziercza marża. Nie polecam!