Widok
wiesz co... ja jak słyszę na rozmowie o testach srestach lub o moich mocnych stronach to juz sobie odpuszczam... gdyż na 99,9% kandydat juz do pracy jest... a rekruter czy kadrowiec robi sobie jaja z ludzi ... jest to sprawdzone dlatego, ze albo rozmawiamy o konkretach czyli co Pan/pani robiła/umie... szybko można takie informacje zweryfikować w czasie rozmowy... a co do języka krótka rozmowa w języku ang/niemieckim też weryfikuje kandydatów ... więc Mileno decyzja należy do ciebie ... moja rada ... w takich sytuacjach po prostu baw sie dobrze ...
ta forma rekrutacji jest niestety a moze i "stety" coraz częstsza... w zasadzie ja jestem za takimi testami, bo przynajmniej masz jasne kryterium przyjęcia do pracy.
jesli chcesz pocwiczyc sobie przed rozmowami takie testy wejdz na testcv.com
z informacji na stronie wyczytałam, ze mozna dostac testy za darmo
jesli chcesz pocwiczyc sobie przed rozmowami takie testy wejdz na testcv.com
z informacji na stronie wyczytałam, ze mozna dostac testy za darmo
sama szukam pracy i już też kilka razy natrafiłam na takie testy, pisemne lub ustne, z języków, z wiedzy na temat danego zawodu, czy też test praktyczne takie jak- obsługa urządzeń biurowych, obsługa programów komputerowych, szybkość pisania ze słuchu na komputerze itp. najdziwniejszy był test z parzenia kawy (stanowisko asystentki w oddziale banku :P)
ok, widzę, że nie jestem sama w mych spostrzeżeniach co do zmian na rynku pracy. Nie wydaje mi się, by testów można się było nauczyć. Jeśli dostajesz test z rozumienia informacji słownych czy na logiczne myślenie, to jak chcesz się ich nauczyć?? Myślę, że trzeba o ile to możliwe, oswoić się z testami, rozwiązać kilka, by na rozmowie nie spanikować i zachować spokój.
Często osoba rekrutująca nie ma pojęcia o wymaganiach pracodawcy ani o specyfice pracy. Wtedy zamiast rozmowy faktycznie lepszym rozwiązaniem są testy. Zdarza się to przeważnie gdy rekrutacja przechodzi przez agencję pośredniczącą, gdzie przeważnie świeżo upieczone dziewczyny po studiach humanistycznych nie potrafią niczego innego jak gadać trzy-po-trzy i biorą się za rekrutację.
Moim zdaniem mimo wszystko szef, lub inna osoba z firmy do której aplikujemy, powinna być podczas rozmowy. Słyszałem nawet o przypadku, gdy rekruterka maglowała kandydata różnymi pytaniami "egzystencjalnymi" i stwierdziła, że ta osoba się nie nadaje. Szef zaś zadał jedno tylko pytanie z którego przyszły pracownik wyszedł obronną ręką - i to właśnie ta osoba dostała pracę, a jak się okazało później świetnie się ona zadomowiła w firmie.
Natomiast testy? Dobra okazja aby zweryfikować to co kandydat wypisuje w CV. Jeśli ktoś pisze, że lubi jeździć na rowerze to nie powinna robić trudności odpowiedź "na jakiej przedniej przerzutce najlepiej podjeżdżać pod górę" :) Jeśli umie angielski to niech napisze słowo "człowiek" w licznie pojedynczej i mnogiej. Ot, niby nic a niektórzy zwyczajnie nie wiedzą ;)
Moim zdaniem mimo wszystko szef, lub inna osoba z firmy do której aplikujemy, powinna być podczas rozmowy. Słyszałem nawet o przypadku, gdy rekruterka maglowała kandydata różnymi pytaniami "egzystencjalnymi" i stwierdziła, że ta osoba się nie nadaje. Szef zaś zadał jedno tylko pytanie z którego przyszły pracownik wyszedł obronną ręką - i to właśnie ta osoba dostała pracę, a jak się okazało później świetnie się ona zadomowiła w firmie.
Natomiast testy? Dobra okazja aby zweryfikować to co kandydat wypisuje w CV. Jeśli ktoś pisze, że lubi jeździć na rowerze to nie powinna robić trudności odpowiedź "na jakiej przedniej przerzutce najlepiej podjeżdżać pod górę" :) Jeśli umie angielski to niech napisze słowo "człowiek" w licznie pojedynczej i mnogiej. Ot, niby nic a niektórzy zwyczajnie nie wiedzą ;)