ostatnie wyjscie w pamietniku mlodej lekarki
www.gazetawyborcza.pl/1,79328,4061882.html
ewa szumanska, po raz kolejny, wywalona z radia na bruk.
co to sie dzieje na stare lata?
Ostatnie wejscie mlodej...
rozwiń
www.gazetawyborcza.pl/1,79328,4061882.html
ewa szumanska, po raz kolejny, wywalona z radia na bruk.
co to sie dzieje na stare lata?
Ostatnie wejscie mlodej lekarki:
"Spamiętnika młodej lekarki. Ehę, ehę. Będąc młodą lekarką, rzutującą na pierwszy front dekomunizowania rubieży, wszedł raz do mej przychodni pacjęt o wzroku wzburzonym.
- Dziędobry pani doktor.
- A dziędobry. Co pana sprowadza?
- Sprowadza mię do panidoktór lustracja.
- A na czym się panu zrobiła?
- Na posiedzeniu Podstawowej Organizacji Partyjnej Prawa i Sprawiedliwości w Polskim Radiu, pani doktór.
- Ach - spłoniłam się dziewczęco. - Nie wiedziałam, że taką już mamy.
- Mamy, mamy, pani doktór, towarzysz sekretarz Marcin Wolski jak tylko odnalazł swój stary gabinet, w którym sekretarzował POP PZPR za komuny, wzruszył się okrutnie, kazał odnowić, wydrukować nową papeterię i zasiada teraz jako POP PiS.
- Medycyna niestety jest wobec tego przypadku bezradna - powiedziałam, zachowując ton adekwatnej powagi.
- Medycyna może i tak, ale my nie - zarechotał pacjęt - My musimy panią doktór zmusić do zlustrowania, żeby wykształciuchy się nie śmiały, że w radiu zostały już tylko stare komuchy jak Wolski, Czabański czy Targalski.
Uznałam, że już czas na przejęcie inicjatywy strategistycznej. Inteligentnym fortelem odwróciłam uwagę pacjęta.
- O, ptaszek!
- Gdzie?
Zaaplikowałam narkozę (BUM!). Śmiałym ruchem umieściłam pacjęta na fotelu i przystąpiłam do trepanacji czaszki (wzzzzzzz!). Dokonałam sekcji treści mózgowia (ćplskślpskslślslsplsk). Znalazłam żałosne kompleksy, zawiść i opakowanie po wazelinie. Przeniosłam te ciała obce do autoklawu (zzziut!). Następnie wlałam pacjętowi do głowy litr oleju (chlllust!), umieściłam czaszę czaszki w położeniu pierwotnem i zaszyłam catgutem (ciachciachciachciach).
- Już po wszystkiem, może się pan obudzić! - oznajmiłam.
- Gdzie ja jestem?
- W mojem gabinecie. Przeprowadziliśmy zabieg mający pana wyleczyć z kaczyzmu. Ile pan widzi palców?
- Jeden.
- Dobrze. Co pan myśli o lustrowaniu satyryków?
- Od żartowania to są chyba satyrycy, nie politycy?
- Dobrze. Co pan myśli o obecnej polityce radiokierownictwa?
- No wariaci jacyś się do tego dorwali, najciekawsi ludzie odchodzą, zostają same stare komuchy udające antykomuchów. To na dalszą metę samobójstwo jest przecież.
- Doskonale. Jest pan wyleczony. Nowoczesna medycyna po raz kolejny zatryjomfowała nad wstecznictwem i zabon... zabonbonem. Co ma pan w tej kopercie?
- Druk oświadczenia lustracyjnego, ale to teraz niepotrzebne, bo już zmądrzałem. Dziękuję pani doktór, czuję się o wiele lepiej, rzucę te głupie papiery byle gdzie, na przykład tu na parapet. Do widzenia!
Niestety, ledwie pacjęt opuścił mój gabinet, przez okno weszli komandosi z Centralnego Biura Antylekarskiego, ostrzeliwując się zaciekle (papapapa! ka-buuuum! zzzzzzzonnnk! putatatatataputatatata!). I tak właśnie znalazłam się na tej oto konferencji prasowej poświęconej mojemu usiłowaniu morderstwa dla uzyskania korzyści materialnej o wartości zadrukowanej kartki a cztery.
: Ta pani już nikogo nie rozśmieszy."
zobacz wątek
17 lat temu
massagewarsaw