Odpowiadasz na:

Re: opinie na temat zaspy

Witam, ja rodziłam na Zaspie w styczniu ubiegłego roku. Miałam zapłaconą położną, ale to i tak nie zmienia faktu, że wspominam ten dzień jako najgorszy w swoim dotychczasowym życiu... Poród trwał... rozwiń

Witam, ja rodziłam na Zaspie w styczniu ubiegłego roku. Miałam zapłaconą położną, ale to i tak nie zmienia faktu, że wspominam ten dzień jako najgorszy w swoim dotychczasowym życiu... Poród trwał 12 godzin, to był mój pierwszy raz. Zacznę od tego, że zgłosiłam się do szpitala na rutynowe KTG, podczas którego zostałam źle zdiagnozowana - stwierdzono u mnie wielowodzie i podjęto decyzję abym natychmiast zaczęła rodzić - choć żadnej akcji nie było. Tak więc wylądowałam na porodówce, gdzie załadowano mi oksytocynę - jedną, potem drugą i nic - zero ruchów, Dzidzia ani drgnęła. Mijały godziny, a mnie bolało już całe ciało od leżenia w jednej pozycji - pozwolono mi wstać jedynie 2 razy na ekspresową wizytę w wc (więcej nie było nawet potrzeby, bo nie pozwolono mi ani pić, ani jeść). Po 8 godzinach, w czasie których położna regularnie "rozwierała" mnie ręcznie (przy okazji boleśnie ocierając i kalecząc pochwę) i kiedy już sobie uświadomiłam, że opowieści o "godnym rodzeniu" należy między bajki włożyć, zaczęły się skurcze. Wtedy pojawiła się lekarka - taka mała, zwalista, starsza kobieta - jej sposobem na przyśpieszenie akcji porodowej była ingerencja WRĘCZ - tzn. wepchnęła z całej siły swoją łapę we mnie i zabełtała tak skutecznie, że pękła błona płodowa i poleciały wody. Po jakimś czasie skurcze nasiliły się, w końcu stały się tak diabelnie bolesne, że myslałam, że skonam. Na finiszu pojawił się lekarz, który mnie diagnozował - widząc, że jestem bliska utraty przytomności zaordynował tlen, ignorując przy tym błagania o znieczulenie, cesarkę, o COKOLWIEK! Byłam półżywa - wykończona i zrozpaczona swoim stanem, bałam się, żę nie urodzę. Co do nacięcia - chciałam tego uniknąć, regularnie ćwiczyłam mięśnie Kegla podczas ciąży i co? i nic. Zostałam, jak to się mówi "rutynowo" nacięta - nikt mnie o zgodę nie pytał (oczywiście to tak naprawdę szczegół, ale potem miałam koszmarne zakażenie, długo dochodziłam do siebie). W końcu, w dużej mierze dzięki silnemu wsparciu Męża, urodziłam Córeczkę, która dostała 8 pkt w skali Apgar. Pediatra stwierdziła, że Dziecko było "wymordowane" tak długą i oporną akcją...W swojej naiwności myślałąm, że to już sczęśliwy koniec, nic z tych rzeczy - potem nastąpiło 40minutowe szycie, które zostało wykonane w wyjątkowo nieprofesjonalny sposób - efekt: gorączka i zakażenie, o którym już wspomniałam. Po porodzie byłam tak obolała i tak podłamana psychicznie, że nie miałam siły cieszyć się swoim Dzieckiem... Opiekę na oddziale poporodowym wspominam równie niewesoło - szczególnie mocno utkwiły mi w pamięci chamskie i aroganckie pielęgniarki, które w środku nocy rechotały na całe gardło w swojej dyżurce, ignorując dzwonki z sal i płacz dzieci. Wspomnę też o fantastycznej pościeli ze śladami krwi - niezmienianej przez 2 doby, o terrorze higienicznym ("nie zużywać za dużo środków opatrunkowych!!!"), o rygorze wojskowym ("rozbierać dziecko!!!Szybciej!!!", "karmić dziecko!!!natychmiast!!!") i o urągającym wszelkim normom stanie sanitarnym tej placówki - mam na myśli wszechobecnego grzyba i brud! Reasumując: NIE POLECAM! Mało tego - STANOWCZO O D R A D Z A M !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

zobacz wątek
16 lat temu
~TRAUMA PO ZASPIE

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry