Re: poród na Zaspie
Mysle ze moj mąż opisalby to dokładnie tak samo jak poprzednik...
Sam poród dla mnie był koszmarem...Rodzilam w 2008r...dr Zalewski, ktory jest uwazany za specjalistę przetrzymał...
rozwiń
Mysle ze moj mąż opisalby to dokładnie tak samo jak poprzednik...
Sam poród dla mnie był koszmarem...Rodzilam w 2008r...dr Zalewski, ktory jest uwazany za specjalistę przetrzymał mnie 10 dni na patologii -miałam wysokie cisnienie, do 170/110, toksoplazmozę ktorą przeszłam w ciązy i wg niego tzreba było szybko rozwiązac tą ciąze ale rozwiązala się przy nadejsciu samoistnych skurczów, wiec straszenie ze jest zagrożenie i że trzeba je wyeliminowac jak najszybciej nie wpłynęlo na mnie zbyt pozytywnie, tym bardziej ze defakto nic z tym nie robiono (mniemam że dr czekał na jakis znak ode mnie czyt. koperta a ja głupia się nie domyślilam)-no oprocz 4 prob oksytocynowych, ale nie dawały żadnego efektu...Gdy przyszły samoistne skurcze znow trafilam na Pana Z. który po badaniu stwierdził ze będę rodzić 3 dni -pocieszajace dla pierworódki, tym bardziej ze wraz zze skurczami miałam krwotoki i nie mogłam wstac z łozka od przewiezienia na sale porodowa...Tam trafiłam na położną-cudowną pania A., ktora dwoiła sie i troiła aby mi ulżyć i biegała co chwilę do mającego dyżur pana Z. a on nic nie robił, po czym sama mnie pocieszala ze ona nic nie moze ale dawno juz by cos z tym zrobiła...ja miałam krwotok, odchodziły mi skrzepy krwi wielkosci dłoni...skurcze były nie wytrzymania a ja po kilkunastu godzinach męczarni miałam rozwarcie na 1 palec, ...zrobiono mi usg wg ktorego łozysko było ok...po godz 15 ( czyli po 16 godzinach skurczow, krwotoków) zmieniła sie lekarz , pulchniutka, niska blondyneczka w srednim wieku i jak mnie zobaczyla to odwołała wszyskie cesarki, tym bardziej ze odeszly mi na dodatek mocno zielone wody...lekarz ktory mnie operował stwierdził ze łozyska juz dawno nie ma ( wiec na usg robione 2 godziny wczesniej co lekarze podziwiali??) ...bylam znieczullona przy cc od ramion w doł... moj mąż siedział obok, poprosili aby wszedł na sale, przekladał mnie nawet na łózko operacyjne abym czuła sie bezpieczniej->tak mu powiedzieli -on sam twierdzi ze chyba byli pzrerazeni moim stanem... trafiłąm na sale poporodową i tam juz bajka, kochane panie pielegniarki położne, ktore obchodziły sie ze mną jak z jajkiem , z moim synkiem też... pomagały przy dziecku, chociaz gdy zaproponowałam ze nystatyne moge mu sama podawac to nie oponowały iii antybiotyk aplikowalam mu sama, co podobno jest niedopuszczalne ;)
Reasumując:
porod-tragedia, Pan.Z. nie powinien tam pracować, wogole nie powinien byc lekarzem, no chyba ze ja trafilam na jego gorszy dzień to wtedy przepraszam ze obraziłam ;)...
opieka poporodowa- same plusy
szpital jest po patronetam akcji "rodzić po ludzku"-ja nie wiem czy rodziłam po ludzku-raczej nie, ale to chyba dlaetgo ze trafiłam nie na tą zmianę lekarza...:(
szpital jako szpital- jest ok, wszystko sie zgadza co opisały moje poprzedniczki, niczego mi i mojemu synkowi nie zabrakło...jesli ktos ma rodzic naturalnie bez komplikacji jak rowniez ktos kto ma z gory zaplanowane cc to mysle ze bedzie bardzo zadowolony ze szpitala...;)
zobacz wątek