przestraszne nie tylko szarobure patio zdogorywającą, koślawą, ledwo sikającą fontanienką, ale też całe doświadczenie pobytu i spożywania. przystawka "5 krewetek" okazała się być garścią mikroskopijnych krewetuniek z mrożonki, danie główne w smaku niby nawet jadalne (łosoś przesuszony - też jakby za szybko rozmrożony?), ale grzęzło w gardle przez przesmutny widok za oknem, wyludnione wnętrze oraz latające dookoła 2 muchy. cola wygazowana i ciepła :(
tragiczność sytuacji dopełniała pani kelnerka pytająca co chwilę "czy smakowało" .... dość ryzykowne pytanie w takim lokalu.
w każdym razie moja noga kolejny raz tam nie postanie - a szkoda, bo miejsce ma wielki, aktualnie tragicznie zaprzepaszczony, potencjał...