Odpowiadasz na:

Kawka... Może dziś mój post nie wpadnie pod kosiarkę czy walec ;), a twój, przyszedł na czas, punktualnie.
Udzielanie rad, uważam za niebezpieczne (doświadczenie życiowe), ale ciekawość... rozwiń

Kawka... Może dziś mój post nie wpadnie pod kosiarkę czy walec ;), a twój, przyszedł na czas, punktualnie.
Udzielanie rad, uważam za niebezpieczne (doświadczenie życiowe), ale ciekawość świata i łaknienie wiedzy o nim, pchają mnie do tego, by pokazać ci inne spojrzenie na obrazek, który nam podsunąłeś pod nos.

"Zacznę od tego, że nie oczekuję rad. piszę tu, żeby zrzucić z siebie ciężar wszechogarniającej mnie samotności."

Nie ma innego sposobu. Kiedy już ją zrzucisz ;), przyjrzysz się jej dokładnie i zechcesz poznać, poświęcając czas i uwagę, masz szansę zrozumieć ile jej zawdzięczasz, a może nawet zapłaczesz nad prawdą o tym, jak bardzo ją zaniedbujesz. Tę swoją samotność. Najwierniejszą z wiernych. Na drugiej szali wagi, zazwyczaj, słodko i bezwstydnie ciąży ego. Ta codzienna walka i próba balansu, ku sprawiedliwości (tak zwą ten zbiór iluzji), zdaje się być syzyfową pracą, a jednak... zapewniam ciebie, uwierz...
Nie każdemu, jak tobie, dane jest dotrzeć do granicy. Pomyśl tylko o tych nielicznych, którzy porwą się na złote runo, czekające na nich po jej przekroczeniu... ;)

"Po kilkunastu latach małżeństwa, dotarło do mnie, że głównym budującym tego związku jestem ja i od samego początku żyłem w wyobrażeniu swojego związku, a nie w nim samym."

Małżeństwo to tytuł święty i pojęcie bardzo głębokie. Nie każdy związek (nie tylko między kobietą i mężczyzną) zasłuży czy doczeka się tej koronacji. Nie jesteś jedyny, któremu zaserwowano kłamstwo odwrotności zachodzących procesów w tej dziedzinie.
Musisz wiedzieć, że wyobraźnia, od początków świata :), stanowi potężną siłę i moc sprawczą. Nie bez kozery, znaleźliśmy się w punkcie na osi czasu, w którym ma miejsce potężne starcie sił ... o wyobraźnię. Ważą się losy nas wszystkich.

"Dotarło do mnie, że nie zmienię żony i teraz pozostaje mi zrozumienie, że żyłem w samodzielnie i misternie zbudowanej przez siebie samego iluzji. "

Jest to prawdziwa łaska, zrozumienie i... akceptacja prawdy, a uprzednia walka, nie jest żartem. To trudny, codzienny znój, pielęgnowania w sobie obrazu pragnień i potrzeb, zgodnych z nasza naturą i misją, niezbędnych do zamanifestowania tego kim jesteśmy i celu, dla którego odbywamy tę podróż. Bez wyobraźni i niezłomnej wizualizacji, wspieranych codzienną rutyną, nie ma manifestacji, na którą ty... masz szansę.

"Od czasu gdy urodziło się nasze pierwsze dziecko zostałem (jak pewnie dużo innych facetów) odsunięty na absolutnie ostatnie miejsce w domowej hierarchii."

Uhm... to czysta biologia... i wielka niesprawiedliwość ;) spłycania postawy kobiecej, a także temat rzeka, którego nie rozwinę w tym momencie... gdyż, ponieważ, dlatego bo... jestem Kobietą i nie czuję woli objawiania tobie oczywistości, które nie zostały ci (z jakiegoś powodu) dane do ogarnięcia rozumem, czy choćby wzrokiem ;)

"Oczywiście, gdy jest sytuacja kryzysowa, a takich nam nie brakowało, to ja jestem tym, który podtrzymuje nas na powierzchni."

Mhm... Oczywiście. Takie to są teraz czasy, mój drogi "interlokutorze", że "docenia się rybę za to, że pływa w wodzie".
Nie dotknę i tego topiku. Jako Kobieta, mogę ci jedynie napisać, że trzymam kciuki by twa samotność przeważyła ego, z jak najbardziej pozytywnym skutkiem, dla was obojga.

"Dobry, kochający, wierny i oddany... takiego najlepiej się wykorzystuje."

Nie obrazisz się za mój uśmiech :) Ujmę to tak. Gdybym przez wiele lat "małżeństwa", poważnie traktowała wszystkie przymiotniki, wykrzykniki, ba... całe zdania... i nie mierzyła ich miarą czynów i "walk the talk"... byłabym dziś w czarnej pupie i rządziłby mną chaos. Niczego nie zbudowałabym... śmy byli.
Uwaga! Wszystko, absolutnie wszystko... robimy dla siebie. Takie jest prawo natury :)
Nawet kiedy świadomie pozwalasz "wykorzystywać się" :), robisz to dla siebie. Wiem to stąd, że jesteś świadomy ;) w co tu się gra ha ha
Nie żałuj, bo to dobra inwestycja. Najlepsza z możliwych, w prawdę i zwrotkę o ludziach w naszym życiu.
Jest to wiedza bezcenna i budująca. Serio serio

"Chyba nigdy nie czułem się atrakcyjny przy mojej żonie, chyba nigdy nie czułem się jako ktoś, kim druga osoba się fascynuje, jest w nią zapatrzona."

Jest jakaś nadzieja w "chyba" i może utrapienie (chwilowe) lub andropauza (dłuższa chwila)... Zniżka energetyczna i/lub zmęczenie materiału... To wszystko przeminie.
Za młodu (no byłam) zdarzył mi się okres "zapatrzenia" itd., choć dziś jeśli mnie zapytasz to powiem wprost, że to trik chemii i biologii lub najpewniej ... widziałam potencjał ;) (dyplomatycznie). Ugaszenie było nagłe i bolesne. Po przestudiowaniu tematu i praktyce (wieloletniej) pojęłam, że ta samotność, która tak tobie ciąży, uczy nas o sobie samych najwięcej i najprawdziwiej buduje nasz wizerunek, który powinien być co najmniej znośny kiedy wymieniasz w lustrze spojrzenie ze swą samotnością.

"Krótkie wzloty spowodowane nadzieją, że teraz już będzie lepiej. Jednak zawsze jest tak, że gdy ja znów zakasam rękawy, wyprostuję jakąś sytuację, poratuję wsparciem, wysłucham, to później znów ona niesiona poczuciem swej zajefajności idzie dalej, nie zważając na swego wiernego pazia, jakim jestem ja. Wiem, że jest tu wielu w podobnej sytuacji, jest też wielu, którzy napiszą, żebym się nie mazał. Ok, macie rację. Ale każdy ma swoje granice, każdy w którymś momencie mówi stop. Tyle tylko, że to stop nie oznacza niczego, prócz tego, że muszę zyć ze świadomością, że nie zmienię tego."

No tutaj to mazgajstwo przesadzone... i domaganie się cukierka... Chusteczkę mogę podać i udawać, że nie było tego...

"Zostało żyć z parszywym poczuciem, że przegrałem swoje życie."

Napisał przyszły zwycięzca, tuż przed metą, za którą czeka główna nagroda.
Te dramatyczne sceny to są naprawdę nie na moje zdrowie.

"Już nawet moje sukcesy zawodowe nie mają na mnie wpływu. Ot, zwyczajne zarabianie kasy, każdy o potrafi."

Nudę i zblazowanie to leczymy gdzie indziej i inną terapią.

"Samotność jest tak bezwzględna i silna, a moc z jaką zalewa ostatnie resztki silnej woli i pozytywnej samooceny jest jak moc powodzi - nic jej nie zatrzyma. Każdy kolejny dzień jest taki sam. Każdego dnia budzę się z jedną myślą, aby znów się położyć, a najlepiej już się nie obudzić."

Mnie, ze dwa dni temu, też w krzyżu łupało i noga odkręcała się pół dnia, a dziś już spałam słodko i dzięki Bogu, że oczy otworzyłam.
Spokojnej pracy. Zdrowia i powodzenia
Ps
Co do tej fascynacji... to psa sobie sprawić
Zameczy cię swoja obsesją

zobacz wątek
11 miesięcy temu
~wesoła zoFia

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry