Uhm... bardzo interesujące.
Kierownikiem, szarpało mi na autostradzie podczas zacinającego wiatru ;) Hulał, hultaj skubany, że tylko pozazdrościć.
Obok drzemała sama słodycz. Umęczone...
rozwiń
Uhm... bardzo interesujące.
Kierownikiem, szarpało mi na autostradzie podczas zacinającego wiatru ;) Hulał, hultaj skubany, że tylko pozazdrościć.
Obok drzemała sama słodycz. Umęczone toto życiem i zwariowane totalnie.
Już dawno nie trzymałam tak mocno kierownicy ;)
O tym, że nasz system zaprojektowany jest na przetrwanie, przypomniał mi, kilka dni temu, własny kontener.
Zapędziłam się, ze smyczą (psa nie widać w białych zaspach), po sąsiedzku.
Wzrokiem ;), już oceniałam spokojne, bezpieczne odcinki trasy powrotnej.
Na oblodzonym podjeździe jednego z domów (brak ogrodznia i warunki drogowe wymagające czujności), czekała mnie niespodzianka.
Usłyszałam huk ulubionyh słuchawek, w których "wyglądam jak świr" ;), a które spadły mi z głowy podczas upadku.
Mózg rozbawił mnie próbą ratowania kontenera. Rozrzucone na boki ramiona, mające unieść moje wielkie, tłuste dupsko "orłem", bardzo szybko stały się oparciem w pozycji ostatecznej, "na kota".
Pies ciężko przestraszony. Spodnie mokre. Powstałam z marchwi i z gracją sięgnęłam po słuchawki.
Właścicielka podjazdu, spokojnie odjechała autem, odwracając blond główkę i udając, że nie widziała mego piruetu.
Pralka i suszarka, ogarnęły spodnie. Siniec na wysokości piszczeli jest już żółty, a ja... mam nadzieję, że zawsze i wszędzie, mój system podejmie walkę o zdrowie i życie.
zobacz wątek
9 miesięcy temu
~wesoła...