Re: swissmed poród 2013
Cześć!
Urodziłam w zeszłym tygodniu i podzielę się swoimi wrażeniami, może ktoś skorzysta. :)
Poród siłami natury - w moim odczuciu bardzo bolesny. Nastawiałam się na poród bez...
rozwiń
Cześć!
Urodziłam w zeszłym tygodniu i podzielę się swoimi wrażeniami, może ktoś skorzysta. :)
Poród siłami natury - w moim odczuciu bardzo bolesny. Nastawiałam się na poród bez znieczulenia i bez nacięcia krocza, życie to jednak zweryfikowało. Niestety znieczulenie prawie w ogóle na mnie nie podziałało, może za późno się zdecydowałam (chyba około 7-8 cm rozwarcia), dlatego dziewczyny jak już przy 5-6 cm będziecie u kresu wytrzymałości, to już w tym momencie proście o znieczulenie, bo będzie tylko gorzej.
Próbowałam na początku gazu - rozweselał, ale na ból jednak nie pomógł. Wanna też nie przyniosła żadnego efektu.
Przy porodzie była przy mnie położna, która prowadzi szkołę rodzenia - Pani Asia Miłosz. W moim odczuciu odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. Niesamowicie się uwijała, pomagała i wspierała, reagowała na to co mówiłam. Jak to powiedział mój Mąż: "Nie wiem ile Pani Asia zarabia, ale zasługuje na więcej. :D".
Poprosiłam o nacięcie krocza już w trakcie porodu, bo myślałam, że kolejnego skurczu nie przeżyję. Po tygodniu wszystko już zagojone i nie czuję dyskomfortu.
W czasie porodu byłam również pod opieką dr Karasia, zwanego przez personel Jurkiem. :) Jurek słynie z tego, że jak pojawia się jakiekolwiek zagrożenie dla dzidziusia, albo dla mamy, to nie zwleka z decyzją o cc. Pan dr łyżeczkował mnie i szył po porodzie. Bardzo konkretny i fajny człowiek, do tego także seksuolog, wierzę, że to również dzięki temu moje krocze tak szybko dochodzi do siebie. :)
Etap do urodzenia dziecka oceniam więc na 6+.
Później mi się trochę mniej podobało, a poniżej piszę już w skrócie dlaczego:
-> niemiłe niektóre położne od noworodków,
-> brak pomocy w zakresie laktacji - kiedy pierwszy raz chciałam nakarmić dzidziusia, położna się sfrustrowała, coś próbowała tłumaczyć, aż w końcu "wzięła sprawy w swoje ręce" i przytrzymała mi pierś, ale najpierw poszła założyć rękawiczki, tak jakoś poczułam się jak trędowata, dzidziusia dotykała bez rękawiczek,
-> aby dowiedzieć się czegoś o pielęgnacji noworodka, było trzeba się wypytywać, nikt nie proponował pomocy, nikt nie pokazał, że pieluszki są w tej szufladzie, a coś innego w tamtej szufladzie,
-> Pani dr od noworodków miła tylko, jak był przy mnie Mąż,
-> chaos przy wypisie, myślałam, że ktoś nam powie, kiedy co i jak, a musieliśmy się doczytywać z kartek i książeczek co dalej,
-> chaotyczne obchody (jak w każdym szpitalu) - jeden lekarz chce Cię wypisywać dziś, a drugi jutro, ciągle mylili mnie i koleżankę z łóżka obok,
-> śniadania i kolacje mogły być bardziej urozmaicone,
-> koszmarne smoczki w butelkach do karmienia dzidziusiów - za duży przepływ powodował albo ulewanie albo czkawkę.
Życzę wszystkim szybkich i bezbolesnych porodów i wspaniałych chwil z maluszkami!
zobacz wątek