Spirala
Nastawał świt. Mgły leniwie snuły się ulicami gdańska. Przez półmrok wczesnego brzasku szybkim krokiem poruszała się przygarbiona sylwetka. Minęła złotą bramę i obok sklepów coraz bardziej nerwowo...
rozwiń
Nastawał świt. Mgły leniwie snuły się ulicami gdańska. Przez półmrok wczesnego brzasku szybkim krokiem poruszała się przygarbiona sylwetka. Minęła złotą bramę i obok sklepów coraz bardziej nerwowo przemknąwszy minęła pocztę. Było cicho i mgliście. Za cicho jak na tę porę roku. Nigdzie nie słychać było tak przecież wszechobecnych jak na tę porę roku gołębi. Mgła zaczynała gęstnieć. Sylwetka wzdrygnęła się i wyprostowała. Mężczyzna. Dość zaawansowanego wieku. Już nie młodzieniec ale i nie starzec. Błysnęły złote epolety na płaszczu. Spojrzał ponad dachami nad zieloną bramę. Głęboko wciągnął powietrze w nozdrza i zamknąwszy oczy węszył. Morska sól nagle zmieszała się z odorem spalin i wyprawszy go całkowicie przyniosła inne zapachy, smołę, piwo korzenne, imbir. Powoli otworzył oczy. Nad dachami starówki las anten nagle zmężniał, Wśród chmur zamajaczyły liny i żagle. To tu – pomyślał. Rozpiął złote guziki płaszcza i wyciągnął z za pasa dwa pirackie pistolety . Sprawdził czy zamki gładko obracają się i schował je z powrotem. Czegoś mu jeszcze brakowało. Grymas zniecierpliwienia przemknął mu po twarzy. Spojrzał na prawą dłoń. I sięgnął nią w powietrze. Kiedy kończył gest w ręku pozostał mu srebrzysto szary miecz. Teraz już wszystko – pomyślał i ruszył szybkim krokiem przez zieloną bramę na pobrzeże w gąszcz statków budzących się z nocnego snu.
zobacz wątek
21 lat temu
~Loua Ogoun Feralille