Re: trenowanie w warszawie
Jędruś i Helmut - popieram Was. Racja po Waszej stronie. Dawno w Warszawie nie byłem, ale bardziej ekstremalne niż Harpagan to jest chyba tylko przejście na azymut przez ambasadę USA lub Izraela. A...
rozwiń
Jędruś i Helmut - popieram Was. Racja po Waszej stronie. Dawno w Warszawie nie byłem, ale bardziej ekstremalne niż Harpagan to jest chyba tylko przejście na azymut przez ambasadę USA lub Izraela. A w lesie trudno się zgubić, co najwyżej znajdzie się inną najkrótszą drogę. Dookoła każdego dużego miasta jest tyle polnych dróg, końcowych przystanków linii podmiejskich itd, że trudno o bardziej niezwiązany z Harpaganem pomysł jak chodzenie w kółko po centrum miasta.
zobacz wątek