Re: w Kartuzach -1
Money talks, ci co ustalają ceny zachecają raczej do jazdy samochodem.
A UK to jest swoją drogą fenomen. Gdy jeszcze 'za studenta' byłem jachtem w Portsmouth, odwiedziliśmy stamtąd...
rozwiń
Money talks, ci co ustalają ceny zachecają raczej do jazdy samochodem.
A UK to jest swoją drogą fenomen. Gdy jeszcze 'za studenta' byłem jachtem w Portsmouth, odwiedziliśmy stamtąd Lądek. Wtedy pociagiem i busem było prawie trzy razy drożej niż wypożyczyć samochód, zwł. że małą Fiestę wzięliśmy w sześć osób (z tyłu chłopaki siedli we trzech, a dziewczę legło im na kolanach). Mimo, że (zwł. przy takiej organizacji) somochód wychodził taniej niż PubCom, na korki trafiliśmy tylko w Lądku, a po całej Costa Geriatrica jazda była luźniejsza, niż już w tym czasie w Polsce.
W tym samym rejsie, na postoju w Amsterdamie, z kolegą wpadlismy do Hagi na rowerch (reszta kompanii wolała zwiedzać A-dam). Dystatns mniejszy niż Portsmouth-London, ale omafietsy były bez lamp, wracaliśmy w całkowitej ciemności :-) Na stacji benzynowej za ostatnie wspólne guldeny kupiliśmy jeden diodowy mrugacz tylny, używam go do dziś.
Spróbujcie kupić lampy rowerowe na polskiej podmiejskiej nocnej stacji benzynowej... Są już inne czasy, przy każdym miejskim "samoobslugowym warsztacie rowerowym" powinien być automat z lampami i dętkami. A skoro na takie automaty nas nie stać, asortyment powinien być na cepe-enach. Może jest?
Dlaczego to wkleiłem? Nie sugeruję, że ow rowerzysta był bez winy, tylko, że za błąd rowerzysta "płaci" sam. Zestawienie drobniaków za lakier z życiem może tylko mięczak, zły człowiek i skrajny prostak.
zobacz wątek