Widok
w Kartuzach -1
niestety, R.I.P.
http://goo.gl/zD1Wj9
zaś motobuce pod tekstem ujadają o OC rowerzystów
jak by wpadł pod walec drogowy też by ujadali
benzyna wypala im szarą podsufitkę?
http://goo.gl/zD1Wj9
zaś motobuce pod tekstem ujadają o OC rowerzystów
jak by wpadł pod walec drogowy też by ujadali
benzyna wypala im szarą podsufitkę?
Wygląda na to, że rowerzysta się nie wyrobił na zakręcie i wpadł pod bogu ducha winną ciężarówkę. Miałem podobny przypadek, z tym, że zamiast z górki było mokro. Ewidentnie jechałem za szybko, wpadłem w poślizg i w rezultacie na boku dojechałem do krawężnika. Moja wina.
Czy tym kierowcom majaczącym o OC, chodzi o polakierowanie drzwi w razie gdyby jakiś rowerzysta zginął pod ich kołami z własnej winy? Czy nie należałoby najpierw policzyć jakie straty w mieniu generują rowerzyści (średnio i sumarycznie) w kolizjach zawinionych przez siebie i jaki byłby koszt pozyskania tych pieniędzy na drodze obowiązkowego oc. Obawiam się, że wszyscy, jako obywatele, musielibyśmy sporo dopłacić.
W tym konkretnym przypadku w ciężarówce zapewne nic się nie zgięło, jedynie kierowca może mieć traumę, że pod jego samochodem zginął człowiek, nawet jeśli nie z kierowcy winy.
Czy tym kierowcom majaczącym o OC, chodzi o polakierowanie drzwi w razie gdyby jakiś rowerzysta zginął pod ich kołami z własnej winy? Czy nie należałoby najpierw policzyć jakie straty w mieniu generują rowerzyści (średnio i sumarycznie) w kolizjach zawinionych przez siebie i jaki byłby koszt pozyskania tych pieniędzy na drodze obowiązkowego oc. Obawiam się, że wszyscy, jako obywatele, musielibyśmy sporo dopłacić.
W tym konkretnym przypadku w ciężarówce zapewne nic się nie zgięło, jedynie kierowca może mieć traumę, że pod jego samochodem zginął człowiek, nawet jeśli nie z kierowcy winy.
Money talks, ci co ustalają ceny zachecają raczej do jazdy samochodem.
A UK to jest swoją drogą fenomen. Gdy jeszcze 'za studenta' byłem jachtem w Portsmouth, odwiedziliśmy stamtąd Lądek. Wtedy pociagiem i busem było prawie trzy razy drożej niż wypożyczyć samochód, zwł. że małą Fiestę wzięliśmy w sześć osób (z tyłu chłopaki siedli we trzech, a dziewczę legło im na kolanach). Mimo, że (zwł. przy takiej organizacji) somochód wychodził taniej niż PubCom, na korki trafiliśmy tylko w Lądku, a po całej Costa Geriatrica jazda była luźniejsza, niż już w tym czasie w Polsce.
W tym samym rejsie, na postoju w Amsterdamie, z kolegą wpadlismy do Hagi na rowerch (reszta kompanii wolała zwiedzać A-dam). Dystatns mniejszy niż Portsmouth-London, ale omafietsy były bez lamp, wracaliśmy w całkowitej ciemności :-) Na stacji benzynowej za ostatnie wspólne guldeny kupiliśmy jeden diodowy mrugacz tylny, używam go do dziś.
Spróbujcie kupić lampy rowerowe na polskiej podmiejskiej nocnej stacji benzynowej... Są już inne czasy, przy każdym miejskim "samoobslugowym warsztacie rowerowym" powinien być automat z lampami i dętkami. A skoro na takie automaty nas nie stać, asortyment powinien być na cepe-enach. Może jest?
Dlaczego to wkleiłem? Nie sugeruję, że ow rowerzysta był bez winy, tylko, że za błąd rowerzysta "płaci" sam. Zestawienie drobniaków za lakier z życiem może tylko mięczak, zły człowiek i skrajny prostak.
A UK to jest swoją drogą fenomen. Gdy jeszcze 'za studenta' byłem jachtem w Portsmouth, odwiedziliśmy stamtąd Lądek. Wtedy pociagiem i busem było prawie trzy razy drożej niż wypożyczyć samochód, zwł. że małą Fiestę wzięliśmy w sześć osób (z tyłu chłopaki siedli we trzech, a dziewczę legło im na kolanach). Mimo, że (zwł. przy takiej organizacji) somochód wychodził taniej niż PubCom, na korki trafiliśmy tylko w Lądku, a po całej Costa Geriatrica jazda była luźniejsza, niż już w tym czasie w Polsce.
W tym samym rejsie, na postoju w Amsterdamie, z kolegą wpadlismy do Hagi na rowerch (reszta kompanii wolała zwiedzać A-dam). Dystatns mniejszy niż Portsmouth-London, ale omafietsy były bez lamp, wracaliśmy w całkowitej ciemności :-) Na stacji benzynowej za ostatnie wspólne guldeny kupiliśmy jeden diodowy mrugacz tylny, używam go do dziś.
Spróbujcie kupić lampy rowerowe na polskiej podmiejskiej nocnej stacji benzynowej... Są już inne czasy, przy każdym miejskim "samoobslugowym warsztacie rowerowym" powinien być automat z lampami i dętkami. A skoro na takie automaty nas nie stać, asortyment powinien być na cepe-enach. Może jest?
Dlaczego to wkleiłem? Nie sugeruję, że ow rowerzysta był bez winy, tylko, że za błąd rowerzysta "płaci" sam. Zestawienie drobniaków za lakier z życiem może tylko mięczak, zły człowiek i skrajny prostak.
"Zestawienie drobniaków za lakier z życiem może tylko mięczak, zły człowiek i skrajny prostak."
Tylko, że taki pajac tego nie zrozumie...
---
Ktoś kto często jeździ na rowerze sam powinien się postarać o OC - inaczej w razie pomyłki zapłaci z własnej kieszeni...
W mojej ocenie osoba, która jeździ rowerem na co dzień nie mając rowerowego OC jest:
a) nieświadomym durniem
b) świadomie ryzykuje i świadomie naraża się na koszty
W obu przypadkach nie ma najmniejszego sensu wymuszać na rowerzystach kupowania OC ;)
Tylko durnie o to skomlą, durnie nieświadomi faktu, że mimo braku obowiązkowego OC wielu rowerzystów OC ma np. w polisie domu/mieszkania, albo w innym pakiecie ubezpieczeniowym ;) a ponad to nawet jeśli nie, to wciąż obowiązuje odpowiedzialność cywilna ;) więc za spowodowanie szkód i tak dureń dostanie kase, a rowerzysta zapłaci... ale durniom tego nie przetłumaczysz...
I nie mówię tu broń boże o kierowcach - sam jestem również jednym z kierowców.
Mówię o durniach, którym np. przeszkadzają rowerzyści na ulicach ;)
Rowerzyści im przeszkadzają ale inne - 100x masywniejsze od roweru - samochody to już spoko :D
Durnie - i tyle...
chłopak zginął a jeden pisze:
"To nie była wina rowerzysty?....kierowca lawety jechał za szybko?...wymusił na rowerzyście pierwszeństwo?"
wstyd mi czasem, że tacy ludzie mówią moim ojczystym językiem
Tylko, że taki pajac tego nie zrozumie...
---
Ktoś kto często jeździ na rowerze sam powinien się postarać o OC - inaczej w razie pomyłki zapłaci z własnej kieszeni...
W mojej ocenie osoba, która jeździ rowerem na co dzień nie mając rowerowego OC jest:
a) nieświadomym durniem
b) świadomie ryzykuje i świadomie naraża się na koszty
W obu przypadkach nie ma najmniejszego sensu wymuszać na rowerzystach kupowania OC ;)
Tylko durnie o to skomlą, durnie nieświadomi faktu, że mimo braku obowiązkowego OC wielu rowerzystów OC ma np. w polisie domu/mieszkania, albo w innym pakiecie ubezpieczeniowym ;) a ponad to nawet jeśli nie, to wciąż obowiązuje odpowiedzialność cywilna ;) więc za spowodowanie szkód i tak dureń dostanie kase, a rowerzysta zapłaci... ale durniom tego nie przetłumaczysz...
I nie mówię tu broń boże o kierowcach - sam jestem również jednym z kierowców.
Mówię o durniach, którym np. przeszkadzają rowerzyści na ulicach ;)
Rowerzyści im przeszkadzają ale inne - 100x masywniejsze od roweru - samochody to już spoko :D
Durnie - i tyle...
chłopak zginął a jeden pisze:
"To nie była wina rowerzysty?....kierowca lawety jechał za szybko?...wymusił na rowerzyście pierwszeństwo?"
wstyd mi czasem, że tacy ludzie mówią moim ojczystym językiem
a skoro przeszkadza Ci że się rozpisuje...
no cóż... rozpisuje się, żeby wyjaśnić od razu większość spornych lub niejasnych kwestii...
fakt, że ludzie mają problem żeby przeczytać i zrozumieć więcej niż trzy zdania jednocześnie to nie mój problem - tylko tych ludzi panie kolego ;)
a może frustruje ich fakt, że nie mają się do czego merytorycznie przyczepić, bo w moich długich wpisach wyczerpuje większość oczywistych opcji, a myśleć ludziom się nie chce - nie wiem pewnie nigdy się nie dowiem... w zasadzie nic mnie to nie interesuje ;) nawiązałem do tego wyłącznie dlatego, że wspomniałeś o dłuższych postach ;)
ja rozumiem, że ciężej przeczytać ze zrozumieniem 20 zdań niż 3-4...
jak wspomniałem: nie mój to problem ;)))))
no cóż... rozpisuje się, żeby wyjaśnić od razu większość spornych lub niejasnych kwestii...
fakt, że ludzie mają problem żeby przeczytać i zrozumieć więcej niż trzy zdania jednocześnie to nie mój problem - tylko tych ludzi panie kolego ;)
a może frustruje ich fakt, że nie mają się do czego merytorycznie przyczepić, bo w moich długich wpisach wyczerpuje większość oczywistych opcji, a myśleć ludziom się nie chce - nie wiem pewnie nigdy się nie dowiem... w zasadzie nic mnie to nie interesuje ;) nawiązałem do tego wyłącznie dlatego, że wspomniałeś o dłuższych postach ;)
ja rozumiem, że ciężej przeczytać ze zrozumieniem 20 zdań niż 3-4...
jak wspomniałem: nie mój to problem ;)))))
Ja bym powiedział, że jednak Twój. Skoro poświęcasz swój czas na wklepanie jakiegoś wywodu, to chyba nie Twój wrodzony altruizm przemawia, że niby robisz komuś łaskę, że go w czymś uświadomisz i odmienisz jego życie, jeśli tylko "ignorantowi" nieświadomemu Twej łaski starczy samozaparcia by dotrwać do końca Twego wywodu i nie usnąć.
To raczej przemawia Twoja chęć zmiany świata na aradaszowe kopyto i jest to Twój interes, aby zostać odebranym i zrozumianym. W internecie jest chłopie taka podaż mądrości wszelakiego autoramentu, że te Twoje przydługie niekoniecznie chce się czytać. Popracuj nad zwięzłością, bo z początków Twoich postów wynika że możesz nawet mieć rację w paru sprawach, tylko zwyczajnie przynudzasz.
To raczej przemawia Twoja chęć zmiany świata na aradaszowe kopyto i jest to Twój interes, aby zostać odebranym i zrozumianym. W internecie jest chłopie taka podaż mądrości wszelakiego autoramentu, że te Twoje przydługie niekoniecznie chce się czytać. Popracuj nad zwięzłością, bo z początków Twoich postów wynika że możesz nawet mieć rację w paru sprawach, tylko zwyczajnie przynudzasz.
"poświęcasz swój czas" - mam obrzydliwie dużo wolnego czasu, to nie Twoja sprawa co robię z moim wolnym czasem ;)
"nie Twój wrodzony altruizm" - a właśnie, że tak
"przemawia Twoja chęć zmiany świata na aradaszowe kopyto" - a właśnie, że nie, w d*pie mam co się stanie z otaczającym mnie światem, mi się żyje BARDZO dobrze... mogło by być lepiej, ale nie mam na co narzekać... a jak sytuacja się znacząco pogorszy, to zwyczajnie wyjadę...
"to Twój interes, aby zostać odebranym i zrozumianym" - uwierz mi, że to bardziej Twój interes niż mój ;) sądząc po Twoich wcześniejszych wpisach ;) żebyś mnie zrozumiał i zaakceptował - to bardziej Twój interes :D może jak dorośniesz to zrozumiesz i sobie mnie przypomnisz ;)
"W internecie jest chłopie taka podaż mądrości wszelakiego autoramentu" - prawda, tylko, że ja potrafię swoje racje udowodnić... a w dzisiejszych czasach obronienie swoich racji to wielka sztuka, towar deficytowy.... ;)
przynudzam? trudno... to Twoja subiektywna opinia ;)
nawet jeśli to opinia wielu osób - to wciąż subiektywna opinia
przynudzam czy nie - to wciąż nie zmienia faktu, że znaczącą większość moich argumentów nie sposób odeprzeć, a jeśli komuś się to udaje natychmiast zwykłem zmieniać ton i podejście do takiej osoby - Ty tego raczej nie doświadczysz :D
ps. żebyśmy się zrozumieli: odpisanie czegokolwiek NIE jest jednoznaczne z odparciem argumentu ;)
ps2. "przynudzasz" - to krytyka formy, czy od razu podpinamy pod przezywanie? :)
ps3.
ja często też ląduje na dole piramidki, ale równie często (również w tych samych postach) u góry :D
"nie Twój wrodzony altruizm" - a właśnie, że tak
"przemawia Twoja chęć zmiany świata na aradaszowe kopyto" - a właśnie, że nie, w d*pie mam co się stanie z otaczającym mnie światem, mi się żyje BARDZO dobrze... mogło by być lepiej, ale nie mam na co narzekać... a jak sytuacja się znacząco pogorszy, to zwyczajnie wyjadę...
"to Twój interes, aby zostać odebranym i zrozumianym" - uwierz mi, że to bardziej Twój interes niż mój ;) sądząc po Twoich wcześniejszych wpisach ;) żebyś mnie zrozumiał i zaakceptował - to bardziej Twój interes :D może jak dorośniesz to zrozumiesz i sobie mnie przypomnisz ;)
"W internecie jest chłopie taka podaż mądrości wszelakiego autoramentu" - prawda, tylko, że ja potrafię swoje racje udowodnić... a w dzisiejszych czasach obronienie swoich racji to wielka sztuka, towar deficytowy.... ;)
przynudzam? trudno... to Twoja subiektywna opinia ;)
nawet jeśli to opinia wielu osób - to wciąż subiektywna opinia
przynudzam czy nie - to wciąż nie zmienia faktu, że znaczącą większość moich argumentów nie sposób odeprzeć, a jeśli komuś się to udaje natychmiast zwykłem zmieniać ton i podejście do takiej osoby - Ty tego raczej nie doświadczysz :D
ps. żebyśmy się zrozumieli: odpisanie czegokolwiek NIE jest jednoznaczne z odparciem argumentu ;)
ps2. "przynudzasz" - to krytyka formy, czy od razu podpinamy pod przezywanie? :)
ps3.
ja często też ląduje na dole piramidki, ale równie często (również w tych samych postach) u góry :D