Widok
w co nie powinien ubierac sie samiec alfa
Proszę wielce: http://bigpicture.ru/?p=473123
To proste, samiec alfa to ten, który przemocą tłamsi ewolucję danego gatunku.
Zwykle jest bardzo popularny wśród zalęknionych samic... które z czasem przekonują się, że to jego powinny bać się najbardziej.
One to cenią, bo wolą bać się tego co znają, niż lękać się nieoczekiwanego.
Zwykle jest bardzo popularny wśród zalęknionych samic... które z czasem przekonują się, że to jego powinny bać się najbardziej.
One to cenią, bo wolą bać się tego co znają, niż lękać się nieoczekiwanego.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Daj mi nową definicję, a sprowadzę ją do tego samego;)
I główny element będzie stanowić seks, władza i pieniądze.
Choć przedstawiona obecnie wciąż sprawdza się dobrze. Może duża część przemocy zmieniła swoją formę na psychiczną... ale żony wielu facetów na stanowiskach dalej są tłuczone w zaciszach swoich drogich domów.
I główny element będzie stanowić seks, władza i pieniądze.
Choć przedstawiona obecnie wciąż sprawdza się dobrze. Może duża część przemocy zmieniła swoją formę na psychiczną... ale żony wielu facetów na stanowiskach dalej są tłuczone w zaciszach swoich drogich domów.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Mylisz samca alfa z patologią.
Ty samcem alfa nazwiesz pijaka bijącego żonę, który z racji wysokiego wynagrodzenia nie jest uznawany społecznie za menela, zgadza się? Kogoś, kto uważa się za lepszego, ponad innymi.
Kogoś, kto będąc w lepszej sytuacji majątkowej, wykorzystuje słabość innych.
Czy tak?
Wg mnie "samcem alfa" jest mężczyzna pewny siebie, spokojny, przejmujący inicjatywę kiedy sytuacja tego wymaga a czasem i wtedy, gdy nie ma potrzeby. Ktoś, kto dba przede wszystkim o innych, bierze za nich odpowiedzialność - za ich bezpieczeństwo i zdrowie.
Samcem alfa jest ktoś kto pomaga innym i jest przez nich szanowany (nie myl z respektowany).
Seks, władza i pieniądze? Dobry ojciec i mąż to żaden bogaty władca i 'r******z' a zdecydowanie może być 'samcem alfa'.
Twoja wizja samca alfa jest zezwierzęcona a przecież odnosimy się w tym temacie do ludzi.
Wygląda to tak jak gdybyś sobie coś odbijał.
Ty samcem alfa nazwiesz pijaka bijącego żonę, który z racji wysokiego wynagrodzenia nie jest uznawany społecznie za menela, zgadza się? Kogoś, kto uważa się za lepszego, ponad innymi.
Kogoś, kto będąc w lepszej sytuacji majątkowej, wykorzystuje słabość innych.
Czy tak?
Wg mnie "samcem alfa" jest mężczyzna pewny siebie, spokojny, przejmujący inicjatywę kiedy sytuacja tego wymaga a czasem i wtedy, gdy nie ma potrzeby. Ktoś, kto dba przede wszystkim o innych, bierze za nich odpowiedzialność - za ich bezpieczeństwo i zdrowie.
Samcem alfa jest ktoś kto pomaga innym i jest przez nich szanowany (nie myl z respektowany).
Seks, władza i pieniądze? Dobry ojciec i mąż to żaden bogaty władca i 'r******z' a zdecydowanie może być 'samcem alfa'.
Twoja wizja samca alfa jest zezwierzęcona a przecież odnosimy się w tym temacie do ludzi.
Wygląda to tak jak gdybyś sobie coś odbijał.
Co to w ogóle za określenie "samiec alfa"? Do świata zwierząt można je odnosić, ale dla ludzi jest upokarzające. Facet powinien być samcem alfa, a baba niby kim? Samicą gama? Jak dla mnie to efekt postmodernistycznej rewolucji obyczajowej i przewartościowania całego naszego systemu wartości. Od przedszkola tłucze się ludziom do głowy, że najbardziej pozytywnymi i godnymi propagowania cechami charakteru są asertwność i umiejętność wygrywania wyścigu szczurów. A także przedstawia się piramidę Maslowa jako prawdę objawioną i wartą tego, żeby wpajać ją dzieciakom na lekcajch WOSu. Bull shit i tyle. Najbardziej pozytywną i godną propagowania cechą jest pokora. Zaś bzdury Maslowa są dobre tak gdzieś do 25 roku życia. Potem każdy powinien szczyt tej piramidki ściąć i dojść do wniosku, ze potrzeba samorealizacji to nie żaden wierzchołek, a kolejny stopień. Tam trzeba dobudować jeszcze jedno piętekro z napisem Altruizm. Czyli potrzeba bezinteresownego czynienia dobra. Czy Marek Kamiński jest wielki dlatego, że zdobył bieguny, czy dlatego, że dał radość temu dzieciakowi bez ręki i nogi? Czy Maksymilin Kolbe jest świętym dlatego, że był wybitnym uczonym i fenomenalmym poliglotą, czy też dlatego, że wychudzony i upokorzony poszedł w śmiesznych, spadających trepach do celi głodowej ratując życie obcemu człowiekowi?
Hm... the raven, gubię się ...w ogóle... a Ty jeszcze kopiesz leżącą bestię.
Pokora zawsze i wszędzie wobec Życia i przygody jaką jest.
Altruizm (???) Święci/Grzesznicy (???) Dobro/Zło (???)
Przytoczę moją ulubioną parafrazę, za Monte Christo - kobietą jestem, nie świętą! Poszukam usprawiedliwienia w "matką jestem, nie świętą!"
Przyponij sobie Juranda, w drodze ze Szczytna :)
Na miejscu Kolbe nie miałabym wyboru, jak tylko wybrać Życie. Własne życie. Mam wolę życia! Mam dla Kogo żyć i mam Pokorę wobec czasu, jaki jest mi dany.
Będę się czołgała w błocie i żarła piach, dźwigała kamienie aż zamienią się w chleb dla moich Dzieci... Jestem matką, nie altruistką...
Wiesz jak jest ;), nawet jeśli jesteś aniołem to i tak, zawsze znajdzie się ktoś komu przeszkadza trzepot Twoich skrzydeł...
Zawsze znajdzie się bezmyślny, znudzony wzrokowiec, który osądzi Cię na podstawie wyrwanej z kontekstu chwili.
Pokora zawsze i wszędzie wobec Życia i przygody jaką jest.
Altruizm (???) Święci/Grzesznicy (???) Dobro/Zło (???)
Przytoczę moją ulubioną parafrazę, za Monte Christo - kobietą jestem, nie świętą! Poszukam usprawiedliwienia w "matką jestem, nie świętą!"
Przyponij sobie Juranda, w drodze ze Szczytna :)
Na miejscu Kolbe nie miałabym wyboru, jak tylko wybrać Życie. Własne życie. Mam wolę życia! Mam dla Kogo żyć i mam Pokorę wobec czasu, jaki jest mi dany.
Będę się czołgała w błocie i żarła piach, dźwigała kamienie aż zamienią się w chleb dla moich Dzieci... Jestem matką, nie altruistką...
Wiesz jak jest ;), nawet jeśli jesteś aniołem to i tak, zawsze znajdzie się ktoś komu przeszkadza trzepot Twoich skrzydeł...
Zawsze znajdzie się bezmyślny, znudzony wzrokowiec, który osądzi Cię na podstawie wyrwanej z kontekstu chwili.
nom... same...
jestem przekonany, że jednak trochę im trzeba pomóc, żeby się "zrobiły" ;)
wincenty - za późno wyjęty
aldona - z źle założonego kondona
mietek - z zapomnianych tabletek
nie 'same' - tylko patologia...
kumpel mi ostatnio podesłał filmik, gdzie to jakaś kobieta opowiada o metodach antykoncepcji wśród młodzieży...
perełki:
-na stojąco
-wypłukać coca-colą
-moczyć jajka we wrzątku
jestem przekonany, że jednak trochę im trzeba pomóc, żeby się "zrobiły" ;)
wincenty - za późno wyjęty
aldona - z źle założonego kondona
mietek - z zapomnianych tabletek
nie 'same' - tylko patologia...
kumpel mi ostatnio podesłał filmik, gdzie to jakaś kobieta opowiada o metodach antykoncepcji wśród młodzieży...
perełki:
-na stojąco
-wypłukać coca-colą
-moczyć jajka we wrzątku
the Raven, po części się z Tobą zgadzam, bo rzeczywiście pakuje się nam do głów mnóstwo bzdur. Aczkolwiek Twój "Altruizm" jest jedną z takich bzdur. To tylko drobny element współistnienia w stadzie, który wysunięty na przód uczyniłby więcej złego niż dobrego. A bezinteresowne czynienie dobra to zwykła mrzonka - czyniący zawsze zyskuje, choć czasem mniej materialne dobra niż zwyczajni materialistyczni egoiści;)
A Kolbe brakowało instynktu samozachowawczego. On po prostu nie zniósł tego psychicznie. To było dla niego za wiele, był zbyt delikatny, zbyt wrażliwy, za słaby. Osobiście bardzo cenię samobójstwo jako drogę wyboru, ale go nie czczę.
Samorealizacja zaś jest często rozumiana zbyt dosłownie. Nie jest to samorozwój duchowy, który w czynach przekłada się na wzrost otoczenia (a w dalszej mierze na moralny rozwój całego gatunku). Zwykle jest to interpretowane jako niematerialna forma materializmu. Zamiast kupić sobie jakiś gadżet, ktoś wydaje pieniądze na kurs lepienia garnków. Po czym, niczym jak ten gadżet, walnie to w kąt umysłu i tyle. To jest równie bezwartościowe co altruizm. Chwila przyjemności, która nie tworzy żadnej wartości. Równie dobrze można ten czas spędzić z przyjaciółmi, napić się wódki lub pójść z kimś do łóżka.
A Kolbe brakowało instynktu samozachowawczego. On po prostu nie zniósł tego psychicznie. To było dla niego za wiele, był zbyt delikatny, zbyt wrażliwy, za słaby. Osobiście bardzo cenię samobójstwo jako drogę wyboru, ale go nie czczę.
Samorealizacja zaś jest często rozumiana zbyt dosłownie. Nie jest to samorozwój duchowy, który w czynach przekłada się na wzrost otoczenia (a w dalszej mierze na moralny rozwój całego gatunku). Zwykle jest to interpretowane jako niematerialna forma materializmu. Zamiast kupić sobie jakiś gadżet, ktoś wydaje pieniądze na kurs lepienia garnków. Po czym, niczym jak ten gadżet, walnie to w kąt umysłu i tyle. To jest równie bezwartościowe co altruizm. Chwila przyjemności, która nie tworzy żadnej wartości. Równie dobrze można ten czas spędzić z przyjaciółmi, napić się wódki lub pójść z kimś do łóżka.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Szanuję Twój punkt widzenia Anty, chociaż go nie podzielam.
Spędziłem trochę czasu tutaj na rozmowach z Krukiem i obawiam się, że nie rozumiesz, o czym pisze.
Tak samo jak nie rozumiesz o czym piszę ja.
Masz swój punkt widzenia i trzymasz się go kurczowo, tego Ci zazdroszczę.
Ja na przykład mam zbyt wiele wątpliwości, aby tak śmiało i jednoznacznie oceniać rzeczywistość. Może masz rację, może nie masz, ja tego nie wiem, ale dobrze, że Ty wiesz.
Co do altruizmu myślę, że to wspaniała rzecz. Ale tak jak wskazał Anty to, co spotykamy na co dzień najczęściej nie jest altruizmem, tylko wymianą. Nie mniej postawy altruistyczne - mogę to z całą odpowiedzialnością stwierdzić - znam i w życiu spotkałem. Jeżeli rozpatrywać altruizm z punktu widzenia obowiązującego modelu wartości straozakonnych jawi się on rzeczywiście czymś dziwnym. Ale to nie jest jedyny model wartościowania w świecie.Są bowiem rzeczy które obiektywnie istnieją poza naszą sfera postrzegania świata.
Spędziłem trochę czasu tutaj na rozmowach z Krukiem i obawiam się, że nie rozumiesz, o czym pisze.
Tak samo jak nie rozumiesz o czym piszę ja.
Masz swój punkt widzenia i trzymasz się go kurczowo, tego Ci zazdroszczę.
Ja na przykład mam zbyt wiele wątpliwości, aby tak śmiało i jednoznacznie oceniać rzeczywistość. Może masz rację, może nie masz, ja tego nie wiem, ale dobrze, że Ty wiesz.
Co do altruizmu myślę, że to wspaniała rzecz. Ale tak jak wskazał Anty to, co spotykamy na co dzień najczęściej nie jest altruizmem, tylko wymianą. Nie mniej postawy altruistyczne - mogę to z całą odpowiedzialnością stwierdzić - znam i w życiu spotkałem. Jeżeli rozpatrywać altruizm z punktu widzenia obowiązującego modelu wartości straozakonnych jawi się on rzeczywiście czymś dziwnym. Ale to nie jest jedyny model wartościowania w świecie.Są bowiem rzeczy które obiektywnie istnieją poza naszą sfera postrzegania świata.
>Ja na przykład mam zbyt wiele wątpliwości, aby tak śmiało i jednoznacznie oceniać rzeczywistość.
Jedno nie wyklucza drugiego. Choć może różnimy się tym, że Ty masz wątpliwości, a ja wątpię. Ty pozostajesz w swoim stanie, a u mnie jest to w ciągłym ruchu: ciągle badam swoje poglądy, okazuje im brak wiary, szukam luk, błędów... a gdy wyrażam swoje zdanie, to przejawiam pełną wiarę w moje słowa.
Oczywiście nie jest to sto procent prawdy, w której nie ma miejsca na nic innego, ale jest to ten najistotniejszy element. Na wymienianie wszystkich zwyczajnie nie mam czasu (i nikt nie miałby ochoty tego czytać).
I tak też jest z tym altruizmem. Nigdy się z nim nie spotkałem. Spotkałem się za to z obnażoną interesownością lub czymś znacznie gorszym, np pewien bardzo nagradzany polski społecznik, który z nagród zrobił sobie ołtarzyk i chwalił się przed wszystkimi, jak wiele dobra czyni. Albo pewna słynna na cały świat zakonnica, która wierzyła, że cierpienie zbliża ludzi do Boga, więc stawiała na hospicja zamiast szpitale;)
Rozumiem drobne altruistyczne gesty, takie nieprzemyślane, ale "altruizm" przemyślany, to po prostu ukryta, egoistyczna korzyść.
Jedno nie wyklucza drugiego. Choć może różnimy się tym, że Ty masz wątpliwości, a ja wątpię. Ty pozostajesz w swoim stanie, a u mnie jest to w ciągłym ruchu: ciągle badam swoje poglądy, okazuje im brak wiary, szukam luk, błędów... a gdy wyrażam swoje zdanie, to przejawiam pełną wiarę w moje słowa.
Oczywiście nie jest to sto procent prawdy, w której nie ma miejsca na nic innego, ale jest to ten najistotniejszy element. Na wymienianie wszystkich zwyczajnie nie mam czasu (i nikt nie miałby ochoty tego czytać).
I tak też jest z tym altruizmem. Nigdy się z nim nie spotkałem. Spotkałem się za to z obnażoną interesownością lub czymś znacznie gorszym, np pewien bardzo nagradzany polski społecznik, który z nagród zrobił sobie ołtarzyk i chwalił się przed wszystkimi, jak wiele dobra czyni. Albo pewna słynna na cały świat zakonnica, która wierzyła, że cierpienie zbliża ludzi do Boga, więc stawiała na hospicja zamiast szpitale;)
Rozumiem drobne altruistyczne gesty, takie nieprzemyślane, ale "altruizm" przemyślany, to po prostu ukryta, egoistyczna korzyść.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
He he, się uśmiałem jak mnie ładnie podsumowałeś :-))) Chwała Ci :-)))
A przyszło Ci kiedyś do głowy, że altruizm jest po prostu sprzeczny z starozakonnym modelem świata w którym żyjemy?
Że żyjąc wśród dominującej w świecie hierarchii wartości, w którym plemię w garniturach wytłukło wszystkie inne plemiona, siłą rzeczy dopasowujemy się to narzuconego modelu wartości?
A dla tych, którzy nie podzielają wartości starozakonnych jest miejsce poza nawiasem albo pod butem?
Altruistyczna jest miłość. Ta prawdziwa. Jeśli oglądałeś film "Czarownica" z Jolie i Fanning wiesz o jakiej miłości mówię, jeśli nie - obejrzyj - jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Piszesz: Kolbe był zbyt słaby psychicznie. A może jednak żył w wartościach, których nie pojmujesz? I przez to musisz je negować, żeby nie naruszać murów Twojego świata?
A przyszło Ci kiedyś do głowy, że altruizm jest po prostu sprzeczny z starozakonnym modelem świata w którym żyjemy?
Że żyjąc wśród dominującej w świecie hierarchii wartości, w którym plemię w garniturach wytłukło wszystkie inne plemiona, siłą rzeczy dopasowujemy się to narzuconego modelu wartości?
A dla tych, którzy nie podzielają wartości starozakonnych jest miejsce poza nawiasem albo pod butem?
Altruistyczna jest miłość. Ta prawdziwa. Jeśli oglądałeś film "Czarownica" z Jolie i Fanning wiesz o jakiej miłości mówię, jeśli nie - obejrzyj - jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Piszesz: Kolbe był zbyt słaby psychicznie. A może jednak żył w wartościach, których nie pojmujesz? I przez to musisz je negować, żeby nie naruszać murów Twojego świata?
Co masz na myśli mówiąc "starozakonny"? Chodzi Ci o zasady judaistyczne? Tylko tutaj też jest problem, bo one ewoluowały i to skrajnie.
Może chodzi Ci o zasadę, że każdy orze jak może, a ten któremu się udaje, udaje się, bo jest błogosławiony przez Boga? A słabi, chorzy i biedni są ukarani przez Boga (tu i teraz) za swoje grzechy?
Jeśli to masz na myśli, to owszem, jest sprzeczny i owszem żyjemy w świecie jaki opisujesz.
Jednakże zasada, którą opisałem, nie tworzy rzeczywistości, ale ją opisuje. To że cenimy/podziwiamy ludzie sukcesu (sic!) wynika z tego, jak zbudowany jest świat. Spójrz na świat zwierząt - przeżycie jednego zależy od zabicia innego. Tak i u nas, szczęście osobiste osiągane jest poprzez pozbawianie szansy na szczęście wszystkich wokół.
I człowiek jeszcze przez długi czas nie zdoła się wyrzec tej zwierzęcej mentalności. Gdy zaś zdoła, to albo stanie się bytem wyższym istniejącym poza światem materii albo wymrze.
Film widziałem, ale już nie pamiętam, więc do tej kwestii się nie odniosę.
Może chodzi Ci o zasadę, że każdy orze jak może, a ten któremu się udaje, udaje się, bo jest błogosławiony przez Boga? A słabi, chorzy i biedni są ukarani przez Boga (tu i teraz) za swoje grzechy?
Jeśli to masz na myśli, to owszem, jest sprzeczny i owszem żyjemy w świecie jaki opisujesz.
Jednakże zasada, którą opisałem, nie tworzy rzeczywistości, ale ją opisuje. To że cenimy/podziwiamy ludzie sukcesu (sic!) wynika z tego, jak zbudowany jest świat. Spójrz na świat zwierząt - przeżycie jednego zależy od zabicia innego. Tak i u nas, szczęście osobiste osiągane jest poprzez pozbawianie szansy na szczęście wszystkich wokół.
I człowiek jeszcze przez długi czas nie zdoła się wyrzec tej zwierzęcej mentalności. Gdy zaś zdoła, to albo stanie się bytem wyższym istniejącym poza światem materii albo wymrze.
Film widziałem, ale już nie pamiętam, więc do tej kwestii się nie odniosę.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No cóż, wszystkiego najlepszego w świecie bajek Manson:p
PS: Wycofanie się z rozmowy, gdy ktoś zada pytanie dotyczące Twoich słów to znak, że albo udajesz że wiesz więcej niż wiesz, albo że chcesz pozostać w miejscu gdzie jesteś i nie stracić poglądów jakie posiadasz.
PS: Wycofanie się z rozmowy, gdy ktoś zada pytanie dotyczące Twoich słów to znak, że albo udajesz że wiesz więcej niż wiesz, albo że chcesz pozostać w miejscu gdzie jesteś i nie stracić poglądów jakie posiadasz.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Obym tylko ja nie trafił w miejsce, w którym jesteś:)
Choć na szczęście, mi to nie grozi. Wyznaję bowiem zasadę, że gdy coś wiem, to dziele się tą wiedzą - taki mój altruizm:d
I gdy ktoś mówi "wiem, ale nie powiem", to wybucham śmiechem, bo to zwykły oszust:p Za tajemniczością skrywa pustkę. Nic nie wie, a zgrywa mądrale. I nie powiem, to całkiem dobra technika manipulacyjna - większość się na to nabiera;)
Choć na szczęście, mi to nie grozi. Wyznaję bowiem zasadę, że gdy coś wiem, to dziele się tą wiedzą - taki mój altruizm:d
I gdy ktoś mówi "wiem, ale nie powiem", to wybucham śmiechem, bo to zwykły oszust:p Za tajemniczością skrywa pustkę. Nic nie wie, a zgrywa mądrale. I nie powiem, to całkiem dobra technika manipulacyjna - większość się na to nabiera;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Wiedza jaką zdobyłeś i posiadasz jest rejestrem indywidualnym, skrojonym na podstawie Twoich umiejętności przeżycia danego zdarzenia, w oparciu o Twoje możliwości fizyczne, psychiczne, psychoruchowe, trawienne ... i co tam jeszcze zmądralizujesz lub unowocześnisz. Skrojone na Twój własny czerep i Twoje potrzeby.
Wiedza ta nie może stanowić regóły ... i nie stanowi.
Istnieje rodzaj pokory i szacunku wobec obdarowywanego Twoją wiedzą, których jeszcze nie opanowałeś :)
Pustka nie istnieje. Jedynie inne przepływy pełni.
Oceniasz innych wg siebie, stąd wzmianka o manipulacji.
Inteligentne znudzenie Tobą i bystrą ocenę sytuacji, w której "gardzisz" cudzą opinią, " chichocząc" nad nią "jak Golum" (wykazując stan pełni doskonałej, poza którą nie istnieje przestrzeń godna odkrywania), mylnie nazywasz "wycofaniem".
Zaiste zabawne z Ciebie Stworzenie :)
Wiedza ta nie może stanowić regóły ... i nie stanowi.
Istnieje rodzaj pokory i szacunku wobec obdarowywanego Twoją wiedzą, których jeszcze nie opanowałeś :)
Pustka nie istnieje. Jedynie inne przepływy pełni.
Oceniasz innych wg siebie, stąd wzmianka o manipulacji.
Inteligentne znudzenie Tobą i bystrą ocenę sytuacji, w której "gardzisz" cudzą opinią, " chichocząc" nad nią "jak Golum" (wykazując stan pełni doskonałej, poza którą nie istnieje przestrzeń godna odkrywania), mylnie nazywasz "wycofaniem".
Zaiste zabawne z Ciebie Stworzenie :)
Reguły*
"Wiedza ta nie może stanowić regóły"
Może...
Wszystkich nas - a im starszych tym więcej - uczyli na różnych szczeblach szkoły pewnych rzeczy, wiedza ta jest wiedzą ogólną i są to rzeczy niezmienne takie jak 2+2=4 i fakty typu 'woda wrze w ~100 stopniach C'. Ktoś kto tego nie wie, a co gorsza nie rozumie - jest po prostu głupcem.
Jeśli ktoś nie zna tych podstaw, można śmiało uważać go za durnia i kpić ile wlezie. W czasach, w których każdy ma dostęp do internetu i może głosić swoje teorie na temat funkcjonowania wszechświata powiedział bym nawet, że OBOWIĄZKIEM myślącego człowieka, posiadającego ową wiedzę jest gnoić kretynów, żeby nie szerzyli swojej głupoty i teorii wśród innych.
Problem jest tylko taki, że kretynów jest znacznie więcej. Dodatkowo kretynom owym wydaje się, że jeśli jedna osoba mówi A, a pięć osób mówi B, to B musi być prawdą ;))) Są jak owce w stadzie, jak świnie pędzone na rzeź... Nawet jeśli ktoś im pokazuje lustro odbijające, że za winklem przedstawiciele ich gatunku idą pod siekierę - i tak nie uwierzą :D Z jednej strony jest to piękne, bo tych ludzi można dowolnie wykorzystywać i robić w wała na każdym kroku, z drugiej strony jednak przykre.
Kretyni nie pamiętają / nie nauczyli się w szkole podstaw, wiedzy ogólnej - dlatego teraz wygłaszają teorie na podstawie tego co im się WYDAJE - bo nie mają żadnych podstaw w nauce żeby myśleć racjonalnie, a "wydawać się" może bardzo wiele. Wystarczy przeczytać dowolny temat na tym forum i skonfrontować z dowolną encyklopedią lub kimś biegłym w danym temacie.
"Wiedza ta nie może stanowić regóły"
Może...
Wszystkich nas - a im starszych tym więcej - uczyli na różnych szczeblach szkoły pewnych rzeczy, wiedza ta jest wiedzą ogólną i są to rzeczy niezmienne takie jak 2+2=4 i fakty typu 'woda wrze w ~100 stopniach C'. Ktoś kto tego nie wie, a co gorsza nie rozumie - jest po prostu głupcem.
Jeśli ktoś nie zna tych podstaw, można śmiało uważać go za durnia i kpić ile wlezie. W czasach, w których każdy ma dostęp do internetu i może głosić swoje teorie na temat funkcjonowania wszechświata powiedział bym nawet, że OBOWIĄZKIEM myślącego człowieka, posiadającego ową wiedzę jest gnoić kretynów, żeby nie szerzyli swojej głupoty i teorii wśród innych.
Problem jest tylko taki, że kretynów jest znacznie więcej. Dodatkowo kretynom owym wydaje się, że jeśli jedna osoba mówi A, a pięć osób mówi B, to B musi być prawdą ;))) Są jak owce w stadzie, jak świnie pędzone na rzeź... Nawet jeśli ktoś im pokazuje lustro odbijające, że za winklem przedstawiciele ich gatunku idą pod siekierę - i tak nie uwierzą :D Z jednej strony jest to piękne, bo tych ludzi można dowolnie wykorzystywać i robić w wała na każdym kroku, z drugiej strony jednak przykre.
Kretyni nie pamiętają / nie nauczyli się w szkole podstaw, wiedzy ogólnej - dlatego teraz wygłaszają teorie na podstawie tego co im się WYDAJE - bo nie mają żadnych podstaw w nauce żeby myśleć racjonalnie, a "wydawać się" może bardzo wiele. Wystarczy przeczytać dowolny temat na tym forum i skonfrontować z dowolną encyklopedią lub kimś biegłym w danym temacie.
Anty, "wiem ale nie powiem" - do czego Ty pijesz? Obawiam się, że Cię kompletnie nie rozumiem. Czy ja zawsze muszę pisać po trzy posty na ten sam temat? Już Ci kiedyś powiedziałem, odpowiadam za to, co napisałem, a nie za to, co Ty zrozumiałeś.
Widziałeś promienie X? A widziałeś ich skutki?
Jest na świecie wiele rzeczy, których nie zobaczysz, a które istnieją. Nawet w sferze materialnej.
Aradash zaraz zawoła: "nauka!". To powiedz mi Aradash, jak nauka tłumaczy telepatię? Nie tłumaczy, bo nie umie. Na razie doszła jedynie do tego, że myślą można sterować niektórymi urządzeniami umieszczonymi blisko mózgu. I tyle. Nie wiadomo jak.
Nie chce poświęcać tym rozważaniom więcej czasu, bo Wasz system wartości mnie nie kręci. Nie zamierzam też nikomu udowadniać, że jest w błędzie, bo mi to wisi zwiędłym kalafiorem. Nie moje małpy, nie mój cyrk. Chętnie poświęcę swoje życie na coś, co mnie wzbogaci. Na bzdety szkoda mi mojego czasu.
Przepraszam najmocniej, że ponownie poczułem się zobowiązany do wypowiedzi, która w zasadzie jest powtórzeniem oczywistości.
Widziałeś promienie X? A widziałeś ich skutki?
Jest na świecie wiele rzeczy, których nie zobaczysz, a które istnieją. Nawet w sferze materialnej.
Aradash zaraz zawoła: "nauka!". To powiedz mi Aradash, jak nauka tłumaczy telepatię? Nie tłumaczy, bo nie umie. Na razie doszła jedynie do tego, że myślą można sterować niektórymi urządzeniami umieszczonymi blisko mózgu. I tyle. Nie wiadomo jak.
Nie chce poświęcać tym rozważaniom więcej czasu, bo Wasz system wartości mnie nie kręci. Nie zamierzam też nikomu udowadniać, że jest w błędzie, bo mi to wisi zwiędłym kalafiorem. Nie moje małpy, nie mój cyrk. Chętnie poświęcę swoje życie na coś, co mnie wzbogaci. Na bzdety szkoda mi mojego czasu.
Przepraszam najmocniej, że ponownie poczułem się zobowiązany do wypowiedzi, która w zasadzie jest powtórzeniem oczywistości.
"jak nauka tłumaczy telepatię? Nie tłumaczy, bo nie umie. Na razie"
Kluczowe w tej wypowiedzi jest to, że nauka NA RAZIE nie umie wytłumaczyć tego zjawiska.
Ale kiedyś będzie w stanie i to jest właśnie nauka.
Co z tego, że w obecnej chwili nie ma wyjaśnienia?
Czy 5000 lat temu prawo powszechnego ciążenia nie obowiązywało bo nikt go nie zdefiniował?
Kluczowe w tej wypowiedzi jest to, że nauka NA RAZIE nie umie wytłumaczyć tego zjawiska.
Ale kiedyś będzie w stanie i to jest właśnie nauka.
Co z tego, że w obecnej chwili nie ma wyjaśnienia?
Czy 5000 lat temu prawo powszechnego ciążenia nie obowiązywało bo nikt go nie zdefiniował?
Kiedy Heisenberg sformułował swoją zasadę nieoznaczoności, w zasadzie zakończyła się nauka w sensie w jakim postrzega ją Aradash.
Okazało się bowiem, że pewne elementy świata są niepoznawalne. I wynika to z samej jego istoty a nie niedoskonałości metod badawczych.
Uważam, że NIGDY nie poznamy wszystkich zawiłości budowy świata a nauka będzie jedynie proponować kolejne teorie, coraz lepiej tłumaczące jego działanie. Ale będą to tylko nieweryfikowalne teorie, niczym szczególnym nie różniące się od wiary.
Okazało się bowiem, że pewne elementy świata są niepoznawalne. I wynika to z samej jego istoty a nie niedoskonałości metod badawczych.
Uważam, że NIGDY nie poznamy wszystkich zawiłości budowy świata a nauka będzie jedynie proponować kolejne teorie, coraz lepiej tłumaczące jego działanie. Ale będą to tylko nieweryfikowalne teorie, niczym szczególnym nie różniące się od wiary.
>Anty, "wiem ale nie powiem" - do czego Ty pijesz?
Manson, rzuciłeś hasłem dotyczącym zasad starozakonnych i chciałem byś to rozwiną - Ty zaś zrobiłeś się niemiły i uznałeś, że kończysz temat. Zrobiłeś to na zasadzie "ja jestem na wyższym poziomie niż reszta i nie będę się zniżał do waszego poziomu".
Moim zdaniem wszelkich guru (że pozwolę sobie pójść za Twoim nazewnictwem) można podzielić na dwa typy: osoby oświecone, które wiedzą, że doszły do swojego poziomu, bo kluczowe informacje kierowały je na właściwą drogę - przez co chcą odwzajemnić się światu, że doprowadził je do miejsca, w którym są. Oraz drugi tym: szarlatani lub iluzjoniści, którzy grają mądrych, a gdy ktoś zacznie drążyć, to szybko zaczynają się wić. Tak jak to robią sekty "tego się dowiesz, na wyższym poziomie wtajemniczenia";)
Twój przypadek jest o tyle zabawny, że w wątku o dokonywaniu wyboru drogi życia, tej zawodowej, pisałeś, że chciałbyś, by 30 lat temu, ktoś powiedział Ci to, co wiesz teraz. Tu zaś nie chcesz ani słuchać, ani mówić - po prostu uznajesz, że jesteś debeściak, a reszta to leszcze. Zwykłe wywyższanie siebie, poprzez poniżanie innych. I to wszystko, by nie przyznać się, że zaczęło się temat, o którym wie się niewiele.
Jesteś iluzjonistą, rozsiewasz magię słowa, ale pokazujesz tylko to, co chcesz by inni widzieli.
Manson, rzuciłeś hasłem dotyczącym zasad starozakonnych i chciałem byś to rozwiną - Ty zaś zrobiłeś się niemiły i uznałeś, że kończysz temat. Zrobiłeś to na zasadzie "ja jestem na wyższym poziomie niż reszta i nie będę się zniżał do waszego poziomu".
Moim zdaniem wszelkich guru (że pozwolę sobie pójść za Twoim nazewnictwem) można podzielić na dwa typy: osoby oświecone, które wiedzą, że doszły do swojego poziomu, bo kluczowe informacje kierowały je na właściwą drogę - przez co chcą odwzajemnić się światu, że doprowadził je do miejsca, w którym są. Oraz drugi tym: szarlatani lub iluzjoniści, którzy grają mądrych, a gdy ktoś zacznie drążyć, to szybko zaczynają się wić. Tak jak to robią sekty "tego się dowiesz, na wyższym poziomie wtajemniczenia";)
Twój przypadek jest o tyle zabawny, że w wątku o dokonywaniu wyboru drogi życia, tej zawodowej, pisałeś, że chciałbyś, by 30 lat temu, ktoś powiedział Ci to, co wiesz teraz. Tu zaś nie chcesz ani słuchać, ani mówić - po prostu uznajesz, że jesteś debeściak, a reszta to leszcze. Zwykłe wywyższanie siebie, poprzez poniżanie innych. I to wszystko, by nie przyznać się, że zaczęło się temat, o którym wie się niewiele.
Jesteś iluzjonistą, rozsiewasz magię słowa, ale pokazujesz tylko to, co chcesz by inni widzieli.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
>Aradash zaraz zawoła: "nauka!". To powiedz mi Aradash, jak nauka tłumaczy telepatię? Nie tłumaczy, bo nie umie. Na razie doszła jedynie do tego, że myślą można sterować niektórymi urządzeniami umieszczonymi blisko mózgu.
A jak doszła do tego, że steruje się myślą, a nie jest to efekt impulsów elektromagnetycznych czy czegoś innego?
Harry Stine napisał kiedyś książkę "urządzenia poruszane siłą umysłu" - testowałem jego koło energetyczne i z moich doświadczeń wynika, że to nie umysł poruszał tym "urządzeniem" ale zmiana cyrkulacji powietrza powstała w wyniku ciepła rąk:) Reszta to tylko kwestia wiary, że robi to umysł.
A jak doszła do tego, że steruje się myślą, a nie jest to efekt impulsów elektromagnetycznych czy czegoś innego?
Harry Stine napisał kiedyś książkę "urządzenia poruszane siłą umysłu" - testowałem jego koło energetyczne i z moich doświadczeń wynika, że to nie umysł poruszał tym "urządzeniem" ale zmiana cyrkulacji powietrza powstała w wyniku ciepła rąk:) Reszta to tylko kwestia wiary, że robi to umysł.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
@manson
"wyrwałeś dwa słowa z całego zdania i ukułeś nowy kontekst"
'wyrwałem'?
'nowy kontekst'?
nie wymyślaj...
wyciąłem - tak, ale zachowałem CAŁY sens Twojej wypowiedzi - brzydzę się tym co napisałeś, więc mnie nie obrażaj
proszę, wkleję całość z identycznym komentarzem:
"To powiedz mi Aradash, jak nauka tłumaczy telepatię? Nie tłumaczy, bo nie umie. Na razie doszła jedynie do tego, że myślą można sterować niektórymi urządzeniami umieszczonymi blisko mózgu. I tyle. Nie wiadomo jak."
Kluczowe w tej wypowiedzi jest to, że nauka NA RAZIE nie umie wytłumaczyć tego zjawiska.
Ale kiedyś będzie w stanie (wytłumaczyć) i to jest właśnie nauka.
Co z tego, że w obecnej chwili nie ma wyjaśnienia?
Czy 5000 lat temu prawo powszechnego ciążenia nie obowiązywało bo nikt go nie zdefiniował?
@sadyl
nie zgodzę się, są rzeczy, które da się wytłumaczyć - i są takie, których się nie da...
jednak w tym przypadku kiedyś na pewno się da
skąd wiem?
bo nie jest to teoria tylko faktyczne zjawisko, można to badać i testować
czy ktoś potrafi podać przykład zjawiska występującego na ziemi które można badać, które nie zostało (jeszcze) wyjaśnione? ja z marszu nie potrafię
"wyrwałeś dwa słowa z całego zdania i ukułeś nowy kontekst"
'wyrwałem'?
'nowy kontekst'?
nie wymyślaj...
wyciąłem - tak, ale zachowałem CAŁY sens Twojej wypowiedzi - brzydzę się tym co napisałeś, więc mnie nie obrażaj
proszę, wkleję całość z identycznym komentarzem:
"To powiedz mi Aradash, jak nauka tłumaczy telepatię? Nie tłumaczy, bo nie umie. Na razie doszła jedynie do tego, że myślą można sterować niektórymi urządzeniami umieszczonymi blisko mózgu. I tyle. Nie wiadomo jak."
Kluczowe w tej wypowiedzi jest to, że nauka NA RAZIE nie umie wytłumaczyć tego zjawiska.
Ale kiedyś będzie w stanie (wytłumaczyć) i to jest właśnie nauka.
Co z tego, że w obecnej chwili nie ma wyjaśnienia?
Czy 5000 lat temu prawo powszechnego ciążenia nie obowiązywało bo nikt go nie zdefiniował?
@sadyl
nie zgodzę się, są rzeczy, które da się wytłumaczyć - i są takie, których się nie da...
jednak w tym przypadku kiedyś na pewno się da
skąd wiem?
bo nie jest to teoria tylko faktyczne zjawisko, można to badać i testować
czy ktoś potrafi podać przykład zjawiska występującego na ziemi które można badać, które nie zostało (jeszcze) wyjaśnione? ja z marszu nie potrafię
Naukowcy to często hochsztaplerzy intelektualni ,żonglują pojęciami dobrze się bawią a ludzkość i tak nic z tego nie ma .Chociażby pojecie "wolności" albo ... "jak zarobić pierwsze 100,000" albo "zrób to co ja " sprawiają wrażenie mądrych,jednak by posłuchać tych dyrdymałów trzeba im zapłacić jakby to były prawdy objawione :)