Oki-doki. W dawnych czasach, gdy mieszkałem po drugiej stronie wody, kupiłem w lidlu maszynkę do strzyżenia. Po miesiącu wysiadły akumulatorki. Wybebeszyłem je wraz z całą elektroniką jak kapłanka...
rozwiń
Oki-doki. W dawnych czasach, gdy mieszkałem po drugiej stronie wody, kupiłem w lidlu maszynkę do strzyżenia. Po miesiącu wysiadły akumulatorki. Wybebeszyłem je wraz z całą elektroniką jak kapłanka voodoo koguta. Obciąłem wtyczkę ładowarki, ściągnąłem izolację kabelków i na skrętkę podłączyłem wprost do silniczka maszynki. Całość owinąłem papierową taśmą malarską bo innej nie miałem.
No i siedzę po 8 chyba latach prawie łysy jak mnich buddyjski bo nadal działa :) Tylko zapomniałem co mam w schowku przygotowane do wklejenia. A raz kozie i osłowi
https://www.youtube.com/watch?v=hxm20v1KKmk
zobacz wątek