Odpowiadasz na:

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Gosiu, mój mąż był ostatnio na statku, gdzie nie było internetu, tylko właśnie możliwość przesłania maili na służbową skrzynkę, bez załączników. Nie mieliśmy wtedy jeszcze dziecka, więc jakoś... rozwiń

Gosiu, mój mąż był ostatnio na statku, gdzie nie było internetu, tylko właśnie możliwość przesłania maili na służbową skrzynkę, bez załączników. Nie mieliśmy wtedy jeszcze dziecka, więc jakoś dawaliśmy radę. Nie odczułam tego bardzo. Pisaliśmy maile prawie codziennie, raz w tygodniu rozmawialiśmy przez telefon. Teraz mamy małą i na szczęście na statku jest internet :) Przesyłam mężowi fotki :)

Dziewczyny, dziękuję Wam za słowa otuchy, jakie mnie tu spotkały kiedy pisałam przed porodem. Chciałam Wam napisać, jak w końcu wyszło z porodem :) Otóż zaczęłam rodzić 4 dni po terminie, kiedy mój mąż siedział w samolocie z Kanady :) Dostał informację po wylądowaniu w Niemczech, kiedy podłączył rozładowaną komórkę :) Ostatecznie po ok. 10 godzinach mojego porodu, kiedy nadeszła 2 faza i położyłam się na łóżko gotowa do parcia ;) mąż był pod szpitalem. Ale byłam już tak wymęczona, że nie chciałam aby wchodził zszokowany na samą końcówkę ciężkiego porodu. Zobaczył mnie i dzidzię, kiedy już byłam zszyta i wyjeżdżałam z porodówki. Jestem bardzo szczęśliwa, że tak się wszystko ułożyło, to był prawdziwy fart :) Mąż był z nami od samego początku w domku i przez prawie 2,5 miesiąca opiekował się córeczką razem ze mną.

Wczoraj minęły 2 tygodnie odkąd wyjechał na kolejny 3-miesięczny rejs i jest to chyba nasze najgorsze rozstanie. Ja ledwo daję sobie radę tu, a on tam. Nie mogłam sama z dzieckiem wytrzymać w naszym mieszkaniu, więc przeniosłam się do moich rodziców, którzy bardzo mi pomagają. Liczę każdy dzień, a czas tak wolno płynie. Czasem wydaje mi się, że to nigdy nie minie ;(((( Nie będzie go w pierwsze święta naszej córeczki :(

zobacz wątek
13 lat temu
Kejt_

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry