Re: rozszerzenie wspólnoty małżeńskiej
Ale pazerni faceci chodza po Swiecie, zenada normalnie...
Gdy poznalam mojego meza mialam swoje mieszkanie, kupione za gotowke i w pelni wyposazone. Do glowy by mi nie przyszlo (ani mezowi)...
rozwiń
Ale pazerni faceci chodza po Swiecie, zenada normalnie...
Gdy poznalam mojego meza mialam swoje mieszkanie, kupione za gotowke i w pelni wyposazone. Do glowy by mi nie przyszlo (ani mezowi) rozszerzac cokolwiek.
Tak sie zlozylo, ze kilka miesiecy po slubie, znow tylko ja, dostalam kilkadziesiat tysiecy spadku. Sprzedalam stare mieszkanie, dolozylismy gotowke i kupilismy duze mieszkanie. Oczywiscie wspolnie.
Potem zreszta jeszcze pare razy zmienialismy, ostatecznie mamy obecne, w pelni nas zadowalajace.
Nie da sie ukryc, ze moj maz zaplacil za wszystko co sie z tym mieszkaniem laczy. Ale potezny wklad wlasny byl z moich mieszkan, wiec nie mamy z tym problemow, teraz jest rownowaga i mieszkanie faktycznie nalezy do nas. Razem.
Ale jakbysmy w tym pierwszym, to jednak byloby to zdecydowanie moje mieszkania i maz zawsze tak uwazal. I ja tez.
Jak bedziemy synowi kupowac pierwsze mieszkanie, to postaram sie go w 100% zabezpieczyc przed pazernoscia drugiej strony. Bo niestety znam mnostwo przykladow (takze w rodzinie), gdy rodzice wydawali ogromne sumy na mieszkanie dla dziecka, a potem wspolmalzonek zabieral polowe, bo tak... a byly to rozwody kilka lat po slubie.
zobacz wątek