Re: rozszerzenie wspólnoty małżeńskiej
Ale ja się szantażować nie pozwolę i postawiłem jasne warunki - rany julek jak można chcieć żyć w takim małżeństwie, ba, nawet prawnie zabiegać o to, by było trwałe (z jakichkolwiek powodów). Co to...
rozwiń
Ale ja się szantażować nie pozwolę i postawiłem jasne warunki - rany julek jak można chcieć żyć w takim małżeństwie, ba, nawet prawnie zabiegać o to, by było trwałe (z jakichkolwiek powodów). Co to za życie? a skoro żona taka jędza, że boisz się szntażu, to po co z nią jesteś? Poza tym nie żartuj sobie, że martwi cię to, że mogłaby sprzedać mieszkanie poniżej wartości i byłaby stratna.
Malina, ty naprawisz pralkę, piekarnik ale to wliczasz, jako twój wklad w "dobro wspólne" ale jak żona sprząta, gotuje - tego się nie wlicza, bo to jej zakichany obowiązek, skoro mieszka na swoim.
Ja akurat czytam ze zrozumieniem, ty się trochę motasz. Piszesz, że żona po ewentualnym rozwodzie byłaby w lepszej sytuacji finansowej ale zaraz dodajesz, że nie miałaby z czego płacić alimentów; że prawo jest po twojej stronie i tak, ale umowa notarialna musi być zawarta.
zobacz wątek